|
Banner!
"I
wtedy straciłem panowanie nad sobą..."
Tymi słowami dr Bruce Banner określa zwykle swoje ostatnie wspomnienia przed
pojawieniem się zielonej bestii-niesamowitego Hulka.
Następnie słyszymy:
" I pamiętam przebudzenie leżąc na ziemi ...
... a miasta już wtedy nie było"
Co myśli i czuje człowiek żyjący z taką odpowiedzialnością? Komiks autorstwa
Briana Azzarello i Richarda Corbena na pewno Wam na to pytanie nie odpowie,
ale i tak będzie tego naprawdę bliski.
"Banner!", czyli czteroczęściowa mini-seria wydana przez Marvel
Comics pod krótko istniejącym szyldem Wstrząsających Historii (Startling
Stories) jest jedną z tych mniej lub bardziej udanych prób stworzenia czegoś
dla bardziej dorosłych czytelników. Marvelowskie imprinty Marvel Knights
oraz Max przetrwały aż do dziś, Startling Stories się nie udało, co nie
oznacza jednak, że nie jest to chwila w historii tego wydawnictwa całkowicie
niegodna uwagi. Plan był prosty. Wystarczyło wziąć znanych twórców komiksu
amerykańskiego do opowiedzenia niemainstreamowej historii o mainstreamowym
bohaterze. Już sam tytuł "Banner!" świadczy o tym ze nie jest
to zwykła opowieść o Hulku, gdyż ten tu naprawdę jest na drugim planie.
Jest on tylko huraganem lub trzęsieniem ziemi wpływającym na poczynania
innych bohaterów. Ciekawe jest też połączenie twórców tego komiksu. Żaden
z nich nie jest osobą, która specjalizuje się w komiksie superbohaterskim.
Dało to efekt co najmniej ciekawy.
Już sam tytuł tej mini-serii będący wykrzyknikiem pojawiającym się zwykle
jako krzyk Hulka wskazuje, że jest ona przede wszystkim o Bannerze, którego
wszyscy szukają razem z nim samym na czele. Na przemian widzimy jak Hulk
z siłą niemniejszą niż ostatnie amerykańskie huragany niszczy prowincję
południa USA a następnie targanego wyrzutami sumienia Bruce`a, który musi
jakoś ogarnąć ogrom zniszczeń przez siebie dokonanych. Poza Hulkiem/Bannerem
spotykamy tu tylko jeszcze dwie znane nam postacie. Są nimi dr Leonard Samson
oraz generał Ross, których zadaniem jest złapanie Hulka. Oczywiście jest
to typowy i znany nam z innych przygód Hulka tandem. Jeden chce go złapać
i uleczyć, a drugi złapać i unicestwić. Tematem tej mini serii staje się
związek miedzy Samsonem i Bannerem oraz w pewien sposób także ich chore
współegzystowanie.
W przeciwieństwie do historii często prezentowanych w comiesięcznie wydawanej
serii o Hulku, nikt tu nie jest do końca zdrowy na umyśle, nie ma czystego
sumienia i wreszcie brakuje tego "dobrego". Poczynając od Rossa
- przedstawiciela wojska wykorzystującego Hulka jako broń ostateczną i marzącego
tylko o wykonaniu Bannerowi lobotomii, a kończąc na Samsonie, który mimo
chęci pomocy Bruce`owi czerpie jakąś sadomasochistyczną przyjemność ze ścigania
i walki z Hulkiem. Na końcu mamy bezmyślnego Hulka, który za wszelką cenę
chce dobrać się do skóry Bannerowi, lecz nie może, gdyż to on sam nim jest.
Jest też Banner, który chciałby pozbyć się Hulka, lecz któremu nawet próba
samobójcza nie pomaga. Wszystko to sprawia, że powstaje przeżarta do głębi
chorobą mieszanka, której co lepsi psychoanalitycy by nie pomogli.
Powiecie jednak, że nic nowego w tym nie ma. To, co opisałem przed chwilą
na kartach komiksowych przedstawiane jest już od kilkudziesięciu lat. Zgodzę
się z tym, jednak przyznać trzeba, że można to zrobić lepiej lub i gorzej.
To, że jest to jeden z tych lepszych przypadków to już zasługa dwóch panów
tworzących mini-serię. Azzarello na pierwszy rzut oka nie natrudził się
zbytnio. Rzadko mu się zdarza tworzenie tak prostych scenariuszy. Jednak
tylko pozornie. Doskonałym tego przykładem jest już pierwszy epizod, gdzie
sprawnie przedstawia i charakteryzuje po kolei: niszczycielską siłę Hulka,
chore wyrachowanie Samsona i poczucie winy Bannera by na ostatniej stronie
zakończyć ten zeszyt jego samobójstwem.
Ciekawą sprawą jest pojawienie się pana Corbena jako ilustratora tej opowieści.
Większość z nas kojarzy go ze środowiskiem niezależnego komiksu wiązanego
z pismem "Heavy Metal". Od kilku lat mając status gwiazdy tworzy
także (zwykle tylko okładki) dla głównych wydawnictw amerykańskich. Jego
styl całkowicie nie pasuje do tego, co widzimy w amerykańskim komiksie środka.
Jest on wręcz karykaturalny, bardzo organiczny i nie każdemu może pasować.
Stosuje bardzo ciekawą perspektywę, a rysowane przez niego przedmioty wydają
się strasznie odnaturalnione. Dla przykładu, chmury wydają się być wykonane
z ołowiu. Potęguje to poczucie zamknięcia i pułapki, w jakiej znajduje się
Banner.
To dzięki zabiegom Corbena archetypy zarysowane przez scenariusz Azzarello
nabierają kształtów. Hulk jest wielkim, krótko ostrzyżonym osiłkiem na sterydach.
Banner za to jest małym, chudziutkim i przestraszonym człowieczkiem, który
już na pierwszy rzut oka ugina się pod ciężarem winy, jaką obarczył go Hulk.
Samson to piękniś o długich zielonych włosach, który uśmiecha się nawet,
gdy Hulk doprowadza jego piękną twarzyczkę do stanu ciekłego. Ciekawe jest
też otoczenie narysowane przez Corbena. Przypomina ono, bowiem, fantastyczne
światy z innych jego komiksów. Wielu chciałoby w taki sposób rysować zgliszcza,
ruiny a także rozsmarowane po nich wszędzie szczątki i ciała ludzkie.
"Banner!" jest bardzo ciekawym "wypadkiem" na rynku
amerykańskim. Potraktowaniem mainstreamowego komiksu amerykańskiego, z jakim
rzadko mamy do czynienia. Całe, więc szczęście, że panowie Azzarello i Corben
dalej tworzą i zmieniają to medium w Ameryce. Przyszłych czytelników tej
pozycji ostrzegam by nie spodziewali się czegoś, co odmieni ich życie, lecz
porządnej komiksowej roboty, którą na pewno zapamiętacie na jakiś czas.
Wojciech "dieFarbe" Garncarz
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunek: Richard Corben
Kolor: Studio F
Wydawnictwo: Startling Stories/Marvel comics
Wielkość: Banner! #1, 2 - 22 strony
#3, 4 - 23 strony
TPB - 104 strony
Rok wydania: seria - 2001
TPB - 2001 |
|