|
Hellblazer:
Hard Time
Hellblazer
to obecnie chyba najstarsza seria Vertigo, niebawem numer #200, za kilka
lat stuknie jej 20-stka (!), a na sukces przedsięwzięcia pracowała i nadal
pracuje cała masa autorów i rysowników - choćby Delano, Ennis, Ellis, Azzarello,
Dillon, Corben, Frusin. To naprawdę niezły kawałek historii komiksu, bardzo
dobre czytadło, które jak każda komiksowa telenowela ma lepsze i gorsze
momenty. Edytorzy DC/Vertigo dbają, by tych gorszych było niewiele zatrudniając
co jakiś czas do tworzenia serii bardzo dobrych scenarzystów. Inaczej ma
się sprawa rysunku - tutaj rzadziej mamy do czynienia z wybitnymi fajerwerkami,
owszem Hellblazer trzyma rysunkowo dobry poziom, ale częściej wybijają się
ciekawe scenariusze. Tym razem jednak mamy do czynienia z połączeniem dwóch
sław: Corben i Azzarello. Udany mariaż genialnej grafiki i trzymającej w
napięciu historii. Azzarello napisał dziesiątki zeszytów Hellblazera, nie
gorszych od jego 100 Naboi, ba czasem bardzo je przypominających. Odwalił
kawał dobrej roboty, a w tandemie z Corbenem dostarcza wrażeń niezapomnianych.
Hellblazer to historia Johna Constantine'a - dojrzałego, twardego faceta,
nie stroniącego od używek i towarzystwa dam, będącego skrzyżowaniem obieżyświata,
detektywa (ale raczej bez klienteli, tylko z zamiłowania) i... magika. Ale
nie myślcie, że lata z różdżką i cylindrem, nie to taka czarna magia dość
społecznie oswojona, sprawiająca wrażenie możliwej i realnej - a to Szatan
gdzieś się pojawi, a to zły demon, a to duchy pogadają z naszym bohaterem.
Tych cudowności jest obecnie w serii na tyle mało, że czyta się ją bardziej
jak czarny kryminał, a sam bohater jest na tyle cyniczny, obrazoburczy i "pokurwiony",
że nie ma się wrażenia, iż jest magicznym pajacem. Ot twardy facet z jajami,
ironiczny i w głębi serca dobry, szukający nieustannie guza we wszelkich
zakątkach brudnego świata.
Tym razem John trafia do pudła. Cała fabuła umieszczona jest w zakładzie
karnym. Eh, bajecznie Corben przedstawił całą galerię więziennych postaci
- nieziemskie kreatury, zakazane mordy, przecwelone cioty, skundlone patałachy,
frajerzy i skurwysyny mordercze. Mroczna rzeczywistość za murem, walka o
wpływy i pozycje, "rozrywki" i przytłaczająca nuda. Ten świat
w wykonaniu Corbena jest majstersztykiem, a scenariusz jest jakby dla niego
stworzony i pozwala mu rysować to co w jego sztuce oryginalne i piękne:
nieludzkie kreatury i mrok ich egzystencji.
Byliście kiedyś w pudle? Ja byłem wielokrotnie... z serią wykładów dla "osadzonych".
Zatem nie wiem jak się siedzi, ale poznałem tych, którzy siedzą. Ich świat
jest inaczej zorganizowany, panuje przemoc psychiczna i fizyczna, tworzą
nieformalne grupy, dzielą się wpływami. Najsilniejsi rządzą, inni musza
zaakceptować ich porządek. Tylko nieliczni mogą egzystować na uboczu, albo
dzięki inteligencji i twardości zyskują zaufanie i spokój, albo są tak nieobliczalni,
że nawet nie warto się do nich zbliżać. Strażnicy dbają, by nic nie naruszyło
wewnętrznego porządku, tak żeby się nie przepracowywać i samemu nie popaść
w tarapaty, jednocześnie pilnują, by ów porządek nie przekroczył nieludzkiej
miary. To samo robią nieformalne grupy. Jednak więzienie, które ja odwiedzałem
było nieporównanie mniej okrutne i zdehumanizowane niż to w obrazie Azzarello
i Corbena. Razem oddali ducha tego co za murami najgorsze, realistycznie
przedstawili wspomniane obyczaje i zasady.
Azzarello opowiedział całkiem dobrą historię, z napięciem, zaskakującą
i oddającą charakter Contantine'a.
John - facet niepokorny, bystry i niezależny od razu ściąga na siebie kłopoty.
Jak zwykle zadziera z tymi, z którymi nie powinien. Walą w mordę, walą w
dupę. Jak udaje mu się wyjść cało? Przeczytajcie Hard Time, bo jego urok
poza powalającą grafiką Corbena tkwi w historii, która nikogo nie zaskoczy,
jeśli ją opowiem.
Adam "mykupyku" Gawęda
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Richard Corben
Wydawca: DC/Vertigo, listopad 2000
Reprint: Hellblazer #146-150
Cena: $9.95
Stron: 128
|
|