Spiżowy
niedźwiedź
albo
krajobraz upadającego systemu
"Polowanie"
"Polowanie" emanuje
zimnem. Nie jest to jednak chłód styczniowego poranka, kiedy możemy zobaczyć
jak w powietrzu unosi się nasz oddech. Ze stron komiksu Enki Bilala i Pierre'a
Christina wieje przenikającym mrozem najgłębszej zimy. Zimy z gatunku tych,
które sprawiają, że wszystko co żywe zapada w specyficzną hibernację.
W podobnym stanie znajdowały się państwa Bloku Wschodniego w czasie, w
którym rozgrywa się akcja "Polowania". Oto mamy bowiem pierwszą
połowę lat 80., szczególnie posępny okres zimnowojennego impasu.
Do małej miejscowości w Bieszczadach przybywają czołowi dostojnicy krajów
Układu Warszawskiego, wśród nich generał Wasylij Aleksandrowicz Szewczenko,
niegdyś bohater rewolucji i Wojny Ojczyźnianej, wpływowa figura radzieckiej
partii komunistycznej, teraz przywódca bardziej tytularny niż faktyczny.
To właśnie Szewczenkę należałoby uznać głównym bohaterem opowieści, mimo
że przez cały czas nie odezwie się on ani słowem - generał cierpi na paraliż
mięśni twarzy. Spiżowa postać Szewczenki wciąż budzi respekt i góruje nad swoimi protegowanymi
z satelickich państw. Mimo że życie sędziwego dygnitarza zbliża się ku
końcowi, nie brak mu tej godności i odwagi, które uczyniły go jednym
z najpotężniejszych
ludzi w Związku Radzieckim. Generałowi towarzyszą: Jewgienij Gołozow, niegdyś podkomendny, obecnie
osobisty sekretarz i powiernik oraz młody francuski tłumacz. Rozmowy
właśnie tej
dwójki odsłaniają większość szczegółów z turbulentnego życiorysu Wasylija
Aleksandrowicza.
Kurtuazyjne spotkanie prominentów, upływające na polowaniu i pijaństwie,
staje się przyczynkiem do ekshumacji ich przeszłości. Wspomnienia z życia
weteranów rewolucji ukazują jak niegdysiejsi idealiści, pokonując kolejne
szczeble partyjnej hierarchii, stawali się z czasem bezwzględnymi aparatczykami.
Największe wrażenie robi oczywiście historia Szewczenki, którego w wielu
recenzjach "Polowania" trafnie mianowano "Obywatelem Kane'em
radzieckiej polityki". Rosjanin spędził większość swojego życia w kolejno
formowanych organizacjach służby bezpieczeństwa - WCzK, GRU, NKWD i KGB,
by osiągnąć status człowieka zdolnego do montowania rządów, kreowania dyktatur
i kształtowania historii świata. Fantomy tych dawnych, skąpanych we krwi
czasów nawiedzają go w posępnych, przypominających senne koszmary, wizjach. Stary generał, podobnie jak i jego wschodnioeuropejscy wasale, nie jest
postacią jednoznaczną. Dekady wcześniej, przepełniony ideałami, Szewczenko
wierzył w altruizm swoich poczynań i w zaistnienie lepszego porządku,
czym usprawiedliwiał wszystkie zbrodnie popełniane na jego oczach, nierzadko
przy jego aprobacie, nierzadko na jego rozkaz. Sam zresztą stał się ofiarą
systemu, jaki pomagał budować, utraciwszy w wyniku czystek kobietę-miłość
swojego życia.
Czas płynie nieubłaganie i od epoki, gdy rewolucja była towarem eksportowanym
z Kraju Rad do "bratnich państw", minęło wiele lat. Przywódcy
demoludów nie przypominają już rzutkich, dynamicznych komunistów. Stali
się cyniczni i zgorzkniali, nie tyle rozczarowani, co pogodzeni z nadużyciami
władzy, którą reprezentują. Schorowani i słabi, liderzy Węgier, Rumunii,
NRD, Polski, Czechosłowacji, Bułgarii i ZSRR uosabiają rachityzm całego
Bloku Wschodniego oraz bankructwo mitu, którego podtrzymywanie jest w ich
wykonaniu jedynie grą pozorów.
Do czytelnika należy rozstrzygnięcie dylematu: czy wierzą we własne deklaracje
czy też perfidnie się oszukują.
Polityczne intrygi, których nici rozpięte są nawet pośród zamarzniętego
krajobrazu puszczy, ulegają dalszej komplikacji, kiedy do polowania dołącza
Gruzin Sergiej Szawanidze, młody działacz radzieckiego Politbiura, namaszczony
na następcę Szewczenki.
Pewny siebie, choć czujący bojaźń wobec potężnego niczym niedźwiedź generała,
Szawanidze ginie w trakcie łowów. Nikt z uczestników polowania nie potrafi
z przekonaniem powiedzieć czy stał się świadkiem nieszczęśliwego wypadku
czy zaplanowanego mordu politycznego. Na wszelki wypadek lepiej zamilknąć.
Puszcza, podobnie jak historia jest wyjątkowo cierpliwa. Z tą różnicą,
że ta druga jest cierpliwa do czasu. Kiedy Bilal i Christin stworzyli "Polowanie" (tytuł oryginalny "Partie
de chasse"), w roku 1983, ich wspólne dzieło stało się prawdziwą sensacją.
Mroczny thriller political-fiction zasygnalizował powstanie nowego, mocno
upolitycznionego nurtu w komiksie europejskim.
Autorzy zakładali, że "Polowanie" będzie specyficznym sequelem
ich poprzedniej pracy, "Falang Czarnego Porządku". "
Opowiadałem o terroryzmie na Zachodzie, a więc naturalną koleją rzeczy chciałem
stworzyć historię poświęconą terroryzmowi na Wschodzie" - mówił osiem
lat po publikacji "Polowania" Bilal. Urodzony w Jugosławii rysownik
(jego ojciec był osobistym krawcem marszałka Tity) wniósł do historii znajomość
wschodnioeuropejskich realiów i tamtejszej mentalności.
"
Bardzo dobrze znam kraje Wschodniej Europy, dlatego uznałem, że mogę wymyślić
coś ciekawego" - zapewniał Bilal - "Urodziłem się w Jugosławii,
która geograficznie leży na Wschodzie, ale nie była częścią Bloku Wschodniego,
nie pozostawała pod wpływem Sowietów". Praca nad "Polowaniem" wymagała od Bilala i Christina wielu przygotowań,
m.in. międzynarodowych podróży.
Bilal: "Podróżowaliśmy trochę wspólnie, ale częściej osobno. Jeździłem
po ZSRR i innych wschodnich krajach, aby zebrać dane i namalować właśnie
taki album - mroczny, depresyjny i brutalny."
Prace nad komiksem Bilal musiał też przerwać na krótki czas, w trakcie
którego współpracował ze słynnym reżyserem Alainem Resnaisem przy filmie "Życie
jest powieścią". Niemniej efekt końcowy wysiłków Jugosłowianina imponuje
bogactwem detalu i niesamowitym, odrealnionym nastrojem. "
To album trudny w odbiorze" - tłumaczył rysownik - "A więc przydałem
mu wizjonerskiego charakteru. To było konieczne, by nadać mu większą zrozumiałość". Już po transformacji systemowej we Wschodniej Europie, w 1990 roku Christin
i Bilal dołączyli do opowieści epilog, opisujący dalsze losy swoich bohaterów.
W obliczu rozpadu Związku Radzieckiego i całego systemu, "Polowanie",
studium przemocy i demoralizującego wpływu władzy, nabrało cech profetycznej
wizji. I jedyne co bardzo mnie nurtuje, gdy sięgam do swojej biblioteczki, to
ciekawość jak czytałoby się ten komiks oczami obywatela PRL w roku jego
premiery.
Tego niestety, a raczej na szczęście, na pewno już się nie dowiem.
Sebastian
Rerak
|