The
Marquis
"Niech wszystkie nasze uczynki będą
wyspowiadane,
Niech wszystkie nasze grzechy zostaną odkryte"
Początek
osiemnastego wieku, schyłek baroku, mała epoka lodowcowa, Francja. W mieście
Venisalle zapanował grzech. Ukrywa się pod postacią zwykłych i prawych obywateli
tego ogromnego miasta. Jedynym, który potrafi je rozpoznać i z nim walczyć
jest odziany w czerń, ukryty pod karnawałową maską tajemniczy Markiz.
Guy
Twórcą już dosyć starej serii "The Marquis" jest znany za oceanem
(w Polsce już niedługo może także) artysta o imieniu Guy a nazwisku Davis.
Amerykanie kojarzą go przede wszystkim dzięki tworzonym przez niego przez
kilka lat rysunkom do serii Vertigo "The Sandman Mystery Theatre".
Jego dosyć nietypowy styl spowodował, że stał się szybko rozpoznawalnym
i rozrywanym twórcą rysującym jako "wolny strzelec" dla największych
amerykańskich wydawnictw takich jak: DC (Batman: Nevermore, Swamp Thing),
Marvela (Fantastic Four: Unstable Molecules, Deadline) czy Dark Horse (The
Nevermen, B.P.R.D.). To jednak nie prace dla tych wydawnictw a seria wydawana
przez wydawnictwo niezależne Oni Press zwróciła moją uwagę. Stało się tak,
dlatego że dzieło to jest całkowicie autorskim projektem Guya Davisa, w
którym w końcu możemy podziwiać jego talent w pełnej krasie.
Venisalle
Wymyślone barokowe miasto Venisalle stało się doskonałym miejscem do snucia
przez Guya swej opowieści. Jest to stale zaśnieżone, monumentalne miasto
przepełnione przewspaniałymi barokowymi budowlami będącymi centrami ludzkich
cnót i oświeconych myśli, dla których przeciwwagę stanowią mroczne zaułki,
gdzie rozpowszechnił się grzech i zło. Już wiele lat wcześniej grzech panował
na tych jeszcze wtedy dziewiczych terytoriach. Został jednak wytępiony,
gdy nastała plaga, stwarzając tym samym nową szansę dla gatunku ludzkiego.
Teraz, gdy grzech znów rośnie w siłę, na straży dusz obywateli stoją dwie
siły - armia oraz zakon inkwizytorów z generałem Herzoge oraz z głównym
inkwizytorem Morsea na czele. Jednakże są oni tylko ludźmi i nie zauważają
zła, które staje się w mieście coraz bardziej powszechne.
Vol
W takim świecie żyje Vol de Galle, który zakończył właśnie swoją służbę
w armii i świętej inkwizycji. W swoim życiu osądzał i zabijał tych, którzy
okazywali się być opętanymi przez diabła. Teraz jednak pozostały mu wątpliwości
czy to, co czynił było słuszne. Zabijał nie mając żadnego dowodu opętania
swych ofiar. Odpowiedzi spodziewał się znaleźć w odwiedzanym przez wszystkich
w mieście budynku zwanym Konfesjonałem. W tym świętym miejscu tradycyjnie
ukrywa się twarze pod karnawałowymi maskami by anonimowo wyspowiadać się
z grzechów. Miejsce to okazuje się jednak tylko następnym ogniskiem rozpusty,
gdzie mieszczanie grzeszą z jeszcze większą siłą. Stało się jednak coś dziwnego.
Vol przez otwory maski zobaczył nie tylko ludzi, ale także demony. Po odpowiedź
zwraca się do największego ze świętych, Świętego de Mansarda, który uratował
dzieciątko Jezus z czeluści piekieł.
Misja
Prośby de Galle zostają wysłuchane. Jako jeden z niewielu prawych w mieście
grzechu zostaje nawiedzony przez świętego. Dowiaduje się, że z piekieł wydostają
się demony a on został wybrany przez niebiosa do pełnienia roli ręki bożej
niszczącej istoty nie z tego świata. W tym zadaniu Volowi pomagać ma maska,
dzięki której może wytropić demony oraz zobaczyć ich prawdziwą postać. Po
jej zdjęciu demony jawią się jako zwykli ludzie, których ciała zostały jednak
opętane. Od świętego otrzymuje także oręż w postaci szabli oraz dziwnej,
jak na tamte czasy, pary pistoletów. Vol zrywa więc z przeszłością i rusza
w zaułki Venisalle by wytępić zatruwające ją demony. Na swej drodze nie
tylko spotyka dzieci piekieł, ale także armię generała Herzoge, która uznaje
go za wielokrotnego zabójcę i diabła wcielonego pozostawiającego po sobie
tylko zwłoki zwykłych mieszczan.
Devil
Różnice między tym, co Vol widzi przez przywdziewaną przez niego maskę
a tym, co widzi po jej zdjęciu powodują powstanie w jego umyśle wątpliwości
nad tym, co robi. Spotyka także swego poprzednika z okresu plagi the Misere,
który twierdzi, że Markiz jest nie sługą niebios a piekła. Dalsze wydarzenia
sprawiają, że Vol de Galle budzi się w piekle wśród zwalczanych przez siebie
demonów oraz przed obliczem samego Lorda de Devil, który zdradza mu, że
uwierzył on tylko w to, w co chciał uwierzyć i tak naprawdę jest Markizem
piekieł pilnującym by demony stamtąd nie uciekały. Początkowo Vol nie chce
pogodzić się ze zmianą pracodawcy. Jednakże, gdy dowiaduje się, że ewentualnością
jego poczynań jest ponowne nastanie plagi gwarantującej powrót uciekinierów,
a równającej się tysiącom zabitych przystaje na pakt z diabłem zachowując
tym samym swe wierzenia. Ostatecznie Vol zwalcza demony w imię diabła a
nie świętych
Oczekiwanie
"The Marquis" jest serią, której pierwszy zwiastun ukazał się
już w roku 1997 jako "The Marquis: Les Preludes". Początkowo planowana
na trzy dłuższe mini-serie: "Danse Macabre", "Devil`s Reign" oraz
trzecią o nieznanym tytule po ukazaniu się pierwszej rozrosła się także
o krótsze historyjki. Do tej pory ukazała się pierwsza pięcioczęściowa mini-seria "Danse
Macabre" oraz jedna krótsza dwuczęściowa "Hell`s Courtesan" i
jeden one-shot "Sin of One". Dotychczasowy dorobek zebrany jest
w dwa wydania zbiorcze (The Marquis: Danse Macabre oraz The Marquis: Intermezzo)
bogato uzupełnione o różne dodatki. Ponieważ Guy Davis od samego początku
ma więcej pracy niż czasu seria "The Marquis", którą tworzy jakoby "hobbystycznie" poza
większymi wydawnictwami ukazuje się nieregularnie a jej dalszy ciąg już
dawno zapowiadany nie może ujrzeć jak na razie światła dziennego. Muszę
stwierdzić, że wolałbym by Guy Davis kontynuował serię o Markizie, niż zajmował
się w tym czasie innymi projektami i rysowaniem "B.P.R.D.", której
jest teraz stałym rysownikiem, a która także bardzo cieszy moje oczy.
Potwory
Co ma jednak takiego w sobie Guy Davis, że objawiło się to miłością od
pierwszego wejrzenia do komiksu "The Marquis"? Rysunek Guya jest
dosyć nietypowy. Jego kreska jest bardzo nerwowa, czasem wyglądająca na
szkic a jednak zachowująca swój jedyny charakter. Sam Davis twierdzi, że
jego niedoścignionymi wzorami i źródłami inspiracji były manga: "Lone
Wolf and the Cub" i twórczość Katsuhiro Otomo a w szczególności "Domu",
która nadal pozostaje jego ulubiona pozycją. Coś w tym jest, gdyż jego kreska
przypomina właśnie ten typ "brudnej" mangi. "The Marquis" jest
także komiksem czarnobiałym (oprócz wizyty w piekle, ale tu także kolor
nakładany jest na cieniowany już podkład) tak jak sam Davis woli tworzyć.
Moim zdaniem kolor odejmuje wiele uroku jego komiksom (ach ta Ameryka).
Guy Davis jest stworzony do tworzenia steampunkowych lub barokowych przestrzeni.
Jego postacie są doskonale wykreowane. Mimo tego, że nie potrafi rysować
ludzi pięknymi to i tak wszystko w tym wypadku do siebie pasuje, do konwencji
w jakiej tworzy. Guy jest także mistrzem w tworzeniu potworów. Pierwszy
raz od czasu, gdy Mignola stworzył świat Hellboya pojawił się ktoś taki.
Nic dziwnego, że mistrz z nim właśnie współpracuje.
Kamera
Jest jeszcze coś w solowej twórczości tego artysty, co zachwyca a czego
nie zauważamy w jego innych pracach. Co znamienne dla wielu autorskich prac,
artyści mający większą swobodę pozwalają sobie na rozmach i w scenariuszu
i rysunku. W tym wypadku poza ciekawym pomysłem i dopracowanym rysunkiem
mamy także mistrzowskie zabiegi scenariuszowe i związane z tym kadrowanie
- coś, na co mało, kto z nas zwraca uwagę. Dobre konceptualne rozplanowanie
strony, rozdziału czy serii czyni zawsze komiks jeszcze lepszym kąskiem
dla jego miłośników. W tym wypadku Davis staje się wytrawnym operatorem
kamery prowadząc nas od kadru do kadru, przyspieszając i zwalniając akcję.
Niczym dobry reżyser miesza różne płaszczyzny czasowe wydarzeń i stosuje
wielokrotną narrację. Początkowe zakłopotanie i zagubienie sprawia, że po
raz wtóry zauważam doskonałe cechy komiksu jako medium będące nieosiągalne
i dla książki i dla filmu.
"The Marquis" jest komiksem niebanalnym, godnym polecenia za
klimat, pomysł, scenariusz i rysunek, czyli za wszystko, co możliwe. Pewnie,
dlatego jestem teraz tak zauroczony tą pozycją. Czekam więc na ciąg dalszy,
czekam i czekam... Mam nadzieję, że nie będzie to zbyt długi czas.
Wojciech "dieFarbe" Garncarz
Scenariusz i rysunek: Guy Davis
Wydawnictwo: Oni Press
Wielkość: The Marquis: Danse Macabre - 192 strony
The Marquis: Intermezzo - 120 stron
Rok wydania: The Marquis: Danse Macabre - 2001
The Marquis: Intermezzo - 2003
|