|
Dawno,
dawno temu, gdy półki w EMPIK-ach nie uginały się od komiksów i nie istniały
specjalistyczne sklepy komiksowe - ukazywały się w Polsce komiksy w ilości
2-5 (lub mniej) miesięcznie. Wydawały je wydawnictwa w większość państwowe
w niebagatelnych, nawet na zachodnie warunki, nakładach ( kilkuset tysięcy
egzemplarzy).
Dział ten stworzony został nie dla znawców, ani kolekcjonerów, ale dla tych,
którzy dopiero stawiają pierwsze kroki we wspaniałym świecie komiksu. Będą
tutaj streszczane i recenzowane pozycje dawno temu ukazujące się na naszym
rynku (również w formie gazetowej) tak, aby początkujący, przekopując sterty
staroci (w antykwariatach, giełdach komiksowych, na allegro lub u wujka w
piwnicy) wiedzieli, na co zwrócić szczególną uwagę, a co ominąć szerokim łukiem.
Prehistoria,
czyli co drzewiej się ukazało...
TAJFUN
|
Zdjęcie autora umieszczone na pasku tytułowym pierwszej serii o "Tajfunie"
- w "Swiecie Młodych"
|
|
|
Oto
komiks, który jest już w dzisiejszych czasach jedynie legendą. Żadna część
tej serii s-f nigdy nie ukazała się drukiem w albumie komiksowym. Jedyne
wydanie pojawiło się w gazecie harcerskiej o wdzięcznym tytule "Świat
Młodych". W ramach serii wyszły cztery, ale nie powiązane bezpośrednio
ze sobą, części. Dwie pierwsze sygnowane były znakiem serii: Tajfun, dwie
ostatnie już nie. Dlaczego? To już, myślę, słodka tajemnica autora (zarówno
scenariusza, jak i rysunków), Tadeusza Raczkiewicza.
Pierwsza część, która powstała w 1984 roku, była dość niezwykła.
Zapowiedź nowej serii -w numerze poprzedzającym pierwszy odcinek.
|
|
|
|
Szybka akcja dziejącą się w kosmosie oraz na innych planetach, przeplatana
była wątkami politycznymi, momentami bardzo poplątanymi, zaś problemy
najczęściej rozwiązywano laserem lub ciosami karate lub "kung-fu".
W wielu miejscach widać wpływ, jaki wywarł na autora Funky Koval oraz
wiele powstających wówczas filmów s-f. Sam bohater wygląda momentami nieco groteskowo: dłuższe blond włosy ze
spadającym na oczy kosmykiem oraz disco-polowy wąsik. Jego dopełnieniem
były dwie dziewczyny,
(blondynka Maar i brunetka Kriss), których pierwowzoru dopatrywałbym się
raczej w "Aniołkach Charliego". Część pierwsza,
rysunkowo, przedstawia się przyzwoicie, aczkolwiek widać jeszcze wiele
niedociągnięć, których autor pozbywał się z każdą nową częścią.
Scenariusz jest... raczej słaby. Za dużo różnych rzeczy autor próbował
zmieścić na zbyt małej ilości stron, dlatego wydaje się to wszystko
mocno niespójne.
Przejdźmy jednak do treści.
Na znajdującej się w Układzie planetarnym C-2 stacji kosmicznej "Salivan",
rozlega się sygnał komunikatora zegarkowego. Nasz bohater o groźnie brzmiącym
imieniu, Tajfun budzi się. To jego współpracownik, Fan informuje go, że
Muunowie (wroga ziemianom rasa kosmiczna) zajęli całą bazę, zaś sam ukrył
się w D-6, czyli tajnej sekcji stacji. Nasz bohater włącza podgląd korytarza
i widzi jak do jego pokoju zbliżają się dwaj Muunowie (humanoidalne istoty
o twarzach nieco ropuchowatych z trzema czułkami w miejscu uszu po obu stronach
głowy). Czym prędzej biegnie po znajdujące się w bazie "dziewczyny" -
Maar i Kriss i z nimi udaje się tajnym przejściem do Sekcji D-6. Po dotarciu
na miejsce okazuje się jednak, że to pułapka. Fan przeszedł na stronę wroga
i zwabił tutaj Tajfuna. Widząc co się dzieje, nasz bohater postanawia podjąć
dość ryzykowną grę. Oznajmia Fanowi, że przechodzą na jego stronę. Kriss
nie zrozumiała jednak fortelu Tajfuna, ale znając manewr "C" (cokolwiek
by to nie było), postanawia go w tej chwili użyć. Wstukuje tajemniczy kod "3-8-BIS-2",
po czym rzuca się w bok, przewracając stojącego na jej drodze Tajfuna i
wyrywa z kabury pistolet (przynajmniej tak to coś wygląda), jednocześnie
w myślach odliczając sekundy. Stojący nieopodal Muun, o imieniu Kroll, strzela
do niej. Kriss znika. Wszyscy są pewni, że zginęła. Tajfun nie widząc innego
wyjścia stosuje manewr nadprzestrzenny wystukując na komunikatorze nadgarstkowym
kod "3-8-BIS-2" i również znika. Maar zostaje sama... Fan nie
martwi się jednak tym, bo wie, że Tajfun na pewno po nią wróci.
Tak zaczyna się ta przygoda (to streszczenie zaledwie dwóch odcinków -
czterech stron). Jak się zapewne domyślacie, Kriss nie zginęła tylko znalazła
się w tym samym miejscu co Tajfun, czyli w Świecie Retro. Stamtąd, po zniszczeniu
agresywnych cyborgów (przysłanych przez Muunów), nasi bohaterowie udają
się statkiem kosmicznym "Rex" na spotkanie kolejnych przygód,
a tajemnica goni tajemnicę... Spiski na najwyższych szczeblach władzy ziemskiej,
nieznane planety, zamachy bombowe, obcy wyglądający jak przerysowani z opowiadania "Przybysze",
(do którego rysunki wykonał Rosiński). Poza tym są manewry nadprzestrzenne
statkiem, iście Star-Trek-owe i Star Wars-owe, tajna agencja Top Nino Secret
(jak w Kovalu), czy szybko rozrastająca się masa, która może zniszczyć cały
układ planetarny. Bohaterowie mają, więc co robić.
Jest w tym komiksie, chyba wszystko, co autorowi przyszło do głowy, chociaż
jest w nim również wiele błędów scenariuszowych, jak choćby te: -Tajfun
z Kriss ucieka swoim statkiem kosmicznym przed chmarą malutkich pojazdów
Muunów, które są wyposażone w "laser". Jedynie dzięki
temu, że "Rex" jest wyposażony w chroniące pole siłowe (którego "laser" przeciwników
nie był w stanie przebić), udaje im się uciec. Zaledwie kilka stron dalej
- Tajfun przy pomocy "lasera" z "Rexa" rozcina planetę
na pół.
-Rozcięcie planety na pół -jest nie tylko spektakularne, ale
wręcz niesamowite, bo planeta nie tylko nie zostaje przy tym zniszczona,
ale nawet nie traci
atmosfery i znajdujące się na niej dwie osoby, swobodnie mogą stać na
rozdzielającej ją krawędzi obrzucając się nawzajem kamieniami z katapult
(bardzo widowiskowe,
wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach). -Zbudowana przez Muunów sfera z kamieni, które zostały zdobyte w wyniku "rozmontowania" ośmiu
planet, kryje w swoim wnętrzu cały układ planetarny, a mimo to Tajfun i
Kriss chodząc po tej "powierzchni" nie potrzebują żadnych skafandrów
ochronnych, ani niczego zapewniającego im tlen do oddychania (takimi drobiazgami
autor się najwyraźniej nie przejmował).
Całość kończy się jednak happy-endem i zło zostaje ukarane, mimo, że Tajfun
ląduje w szpitalu i to po celnym ciosie Kriss, (który okazał się jeszcze
bardziej bolesny, skoro został zadany przez kobietę).
Zapowiedź nowej serii -w numerze poprzedzającym pierwszy odcinek.
|
|
|
|
Rok później otrzymaliśmy kolejną dawkę przygód Tajfuna. Zaszło jednak wiele
zmian i trzeba przyznać, że na lepsze. Druga część przygód była bardziej
strawna scenariuszowo oraz graficznie. Poprawiony Tajfun był znacznie bardziej
umięśniony (widać, że przez ten czas dużo ćwiczył), a widać to dokładnie
przez całą część, ponieważ poza jedną, ostatnią stroną, jedyną jego garderobą
są slipki w "panterkę". Rysunek jest bardziej czytelny. Również
w tej części, można znaleźć sporo zapożyczeń z Funky Kovala, ale tym razem
z drugiej jego części. Najważniejsze jest jednak to, że poznajemy czas,
w którym dzieją się przygody. Dowiadujemy się również, że Tajfun jest pracownikiem
tajnej służby Nino. Mamy lipiec 2096 roku...
Tajfun odpoczywa w swoim mieszkaniu (przygody się rozpoczynają, a Tajfun
znowu śpi i nawet nie wie, że grozi mu poważne niebezpieczeństwo). Do jego
mieszkania zbliżają się trzej zamaskowani mężczyźni. Dzwonią do drzwi. Tajfun
zrywa się i naciska interkom. Po wiadomości, że przyniesiono kwiaty od Kriss
i Maar, wpuszcza napastników do środka. To jest jego błąd. Zamachowcy wyjmują
jakąś broń i paraliżują go. Tajfun upada na ziemię, zostaje zakneblowany,
a na koniec "poczęstowany" silną dawką jakiegoś środka. Mimo oszołomienia
Tajfun rozpoznaje w napastnikach ludzi Bradleya, znanego przemytnika stężonych
płynów z planety Scion. Nasz bohater chwilę walczy z ogarniającym go snem,
by w końcu się poddać... Wtedy u drzwi rozlega się dzwonek. Mężczyźni zawijają
Tajfuna w dywan i uciekają windą.
Po zablokowaniu drzwi, dostają się windowym
szybem na dach, a tam czeka już na nich przygotowany statek. Po chwili
startują... Poprzez wyważone drzwi do pustego pokoju wpadają Kriss i Maar... Akcja się rozkręca. Tajfun zostaje porzucony na nieznanej planecie, nie
jest tam jednak sam... Tak jak i w poprzedniej części są tutaj wątki polityczne
(korupcja na najwyższych szczeblach władzy), jednak znacznie łagodniej wprowadzone.
Niesamowicie wiele jest za to walki wręcz, karate itp.
Widać, że autor był
miłośnikiem, niezwykle popularnych wtedy filmów karate i kung-fu. Do minimum
została ograniczona jednak rola dwóch przyjaciółek Tajfuna, które po niezbyt
fortunnej próbie jego ratowania (porwanie policyjnego samochodu -bardzo
podobnego do latających gablot, którymi posługiwał się Funky), trafiły
do więzienia (oczywiście nie na długo - po powrocie Tajfuna zaraz je zwolniono).
Zapowiedź nowej serii -w numerze poprzedzającym pierwszy odcinek.
|
|
|
|
Na kolejny występ Tajfuna kazano nam czekać aż 2 lata. I oto pod koniec
1987 roku pojawiła się nagle część trzecia. Część ta nie była już sygnowana
znakiem graficznym serii. Rysunek poprzedzający cykl, (pokazywany na stronie
głównej gazety) zapowiadał, że będzie to komiks bardziej podobny do części
pierwszej, ale było to bardzo mylące. Poza drobnymi elementami (jak roboty
- terroryści) nic w tej części nie wskazuje na koniec trzydziestego wieku
i wygląda raczej jakby akcja działa się w naszej codzienności. Nie ma tu
już podróży w kosmosie, nieznanych planet i strasznych potworów. Cała akcja
rozgrywa się na Ziemi. Jedyne używane pojazdy to samoloty rejsowe, samochody
(bynajmniej nie latające) i motocykl. Zmianie uległ również rysunek. Przez
te dwa lata autor dokonał dużego postępu. Rysunki są bardziej wyraziste
i rysowane jakby delikatniejszą kreską. Zmianie uległa również sama postać
Tajfuna. Nie jest on już umięśniony (jak w poprzedniej części), ma pokręcone
blond włosy i jest ubrany w biały garnitur z białą apaszką pod szyją. Postać
ta najbardziej przypomina Bonda. Przygody również zostały dopasowane tak,
że swobodnie mogłyby być jedną z części przygód Agenta 007.
Na obszarze kilkunastu wysp Oceanu Spokojnego, na których znajdowały się
ważne obiekty strategiczne, dokonano ataku. Wszyscy obrońcy tego obszaru,
natychmiast wyruszyli, aby odeprzeć atakujących. Tymczasem były dwie grupy
napastników. W momencie, kiedy jedna z nich związała walką całe siły strażnicze,
druga (trzyosobowa) niepokojona przez nikogo przedostała się do wnętrza
obiektów i zabrała arcy-ważną kasetę ze znajdującego się tam sejfu. Po wykonaniu
zadania obie grupy uciekły. Złapano, co prawda dwóch członków drugiego zespołu,
ale okazało się, że były to jedynie zaprogramowane roboty, które zaraz po
wykonaniu zadania, wybuchły. Ostatni członek drugiej grupy (człowiek), zbiegł.
Nie próbowano go jednak zatrzymać, ponieważ przez chciwość ukradł z sejfu
banknoty z nowego obiegu i istniała możliwość namierzenia go, gdy tylko
zacząłby je wydawać. Niestety zniknęła kaseta (wystrzelona z bazooki na
teren poza wyspą, gdzie została natychmiast przejęta). W tym czasie Tajfun
zjawił się na wyspach Bahama, aby przerwać miły urlop Kriss i Maar i razem
z nimi wykryć sprawców. Samolot, którym podróżują do Rio został jednak nagle
porwany...
Tak rozpoczyna się trzecia część. Jak już wspomniałem nie ma tutaj kosmicznych
potworów, a naszym bohaterom przychodzi zmierzyć się z piraniami, aligatorami
i innymi bardziej "przyziemnymi" zagrożeniami. Głównym przeciwnikiem
jest tytułowa organizacja terrorystyczna Skorpion. Jeśli zaś chodzi o podobieństwo
Tajfuna do Bonda, to w odróżnieniu od agenta, udało mu się zachować nienaganny
wygląd swojego garnituru tylko przez połowę komiksu, później jest on już
w strzępach.
Czy przez to ta część stała się bardziej prawdopodobna? Raczej
wątpię. Znajduje się tutaj dosyć dużo nieprawdopodobnych i heroicznych
wyczynów Tajfuna (skok z urwiska na motorze, a po chwili lądowanie na dachu
śledzonego
samochodu, unieszkodliwienie wirników helikoptera za pomocą nunczako,
czy też uwolnienie się z pułapki, w której poruszające się, najeżone kolcami
ściany chciały naszego herosa zgnieść - takiej jak w Indiana Jones).
Całość
czyta się jednak dobrze i składa się na w miarę logiczną całość.
Zapowiedź nowej serii -w numerze poprzedzającym pierwszy odcinek.
|
|
|
|
Niecały rok później, w pierwszej połowie 1988 roku, doczekaliśmy się czwartej
i ostatniej części Tajfuna. Nikt jednak o tym nie wiedział... Komiks, który
zaczął wychodzić pod tytułem, nie nawiązującym do poprzednich części, a
mianowicie -"Monstrum", nie był sygnowany znakiem serii (tak jak
i poprzednia historia), nie było w nim również, przez osiem odcinków (16
stron), Tajfuna. Nawet najwięksi jego fani, którzy domyślili się, że jest
to kontynuacja serii, tracili pomału nadzieję na pojawienie się swojego
ulubieńca.
Daleko w kosmosie, w rejonach trudno dostępnych nawet dla największych
teleskopów, dokąd nie dotarła jeszcze żadna ekspedycja kosmiczna, istniało
życie takie jak na Ziemi przed milionami lat i zewsząd czaiła się śmierć.
Na tej planecie żyło wiele plemion człekokształtnych, których największym
wrogiem był olbrzymi małpolud o imieniu Grogon, (i właśnie jego przygody
mamy okazję śledzić przez prawie połowę tej części).
Grogon miał jeden cel
- zdobyć ogień tubylców i zjeść ich jak największą ilość. Nic, więc dziwnego,
że tubylcy starają się zabić go za wszelką cenę, zwabiając do najrozmaitszych
pułapek. Po niefortunnej próbie zrzucenia na niego lawiny kamieni, zwabili
go na lodowy most, który nie wytrzymał ciężaru wielkiego małpoluda. Poza
człekopodobnymi i Grogonem żyły na tej planecie zwierzęta dinozauro-podobne
i właśnie ich łupem padł strącony z mostu małpolud. Porwany przez Petrodaktyla
(to nie błąd - autor dwukrotnie użył takiego określenia na coś podobnego
do Pterodaktyla), niewiele brakowało, a zginąłby w dziobach jego piskląt.
W ostatniej jednak chwili wtopił mocno swe kły w podtrzymujące go szpony
i ptaszysko go wypuściło. Spadł na stromą lodową górę, gdzie niska temperatura
szybko go zamroziła, tak, że w niedługim czasie powłoka lodowa pokryła
całe jego ciało... Minęło wiele czasu, planeta pozostała taka jak pierwotnie,
mimo, że gdzie indziej we wszechświecie ginęły i powstawały całe cywilizacje.
Trwało to, aż do momentu, gdy olbrzymi meteoryt zniszczył ją całkowicie. Odłączony od eskadry mały Ziemski statek znalazł się nagle w skupisku
meteorów (powstałych po zniszczeniu planety), wśród których napotkano
zamrożone w
bryle lodu ciało małpoluda. Natychmiast dostarczono je na Ziemię... Tak właśnie rozpoczyna się ta część przygód Tajfuna. Dalej mamy już coś
jak połączenie King-konga z Godzillą. W porównaniu z poprzednią częścią,
ta ma bardziej futurystyczny charakter (pojazdy latające, czołgi, miasta).
Rysunkowo i scenariuszowo prezentuje się dobrze, chociaż nie porywa. Ożywiony
przez naukowców Grogon, zostaje porwany przez żądnego władzy despotę -Venege
i tylko trójka naszych bohaterów może uratować Ziemię przed zniszczeniem
przez małpoluda. Nie muszę nadmieniać, że i ta część (tak jak poprzednie)
kończy się happy-endem. Zło zostaje ukarane, a z morderczego małpoluda,
operacyjnie stworzono sympatyczne zwierzątko dla uciechy dzieci...
I to już wszystkie części Tajfuna. Dlaczego nie powstały kolejne? Cóż
tego możemy się jedynie domyślać. Skończył się stary porządek w Polsce,
nastały
nowe czasy (niezbyt dobre dla harcerskiej gazety), być może Świat Młodych
nie był już w stanie zapłacić za nowe odcinki. W 1990 roku została powtórzona jeszcze pierwsza część "Tajfun: Zagadka
układu C-2", jednak dwa lata później gazeta przestała istnieć. Nie sądzę, aby kiedykolwiek jeszcze ta seria miała szansę na kontynuację,
jednak myślę, że dobrze byłoby ją wydać, aby wszyscy mogli się przekonać
ile jest warta. Wprawdzie osobiście, nie wróżę jej sukcesu komercyjnego,
choć prawdopodobnie wiele osób, choćby przez sentyment, zapewne by ją
kupiło (tak jak KiK i inne komiksy wznawiane z tamtego okresu).
W kolejnym odcinku "Prehistorii", będę kontynuował opis komiksów
Tadeusza Raczkiewicza...
Robert "Graves" Góralczyk
Tajfun: Zagadka układu C-2
Scenariusz: Tadeusz Raczkiewicz
Rysunki: Tadeusz Raczkiewicz
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerkiej - Świat Młodych nr 105-127
w 23 odcinkach
Wydanie II: ostatnia strona Gazety Harcerkiej - Świat Młodych nr 10-32 w
23 odcinkach
Data I wydania: 1984
Data II wydania: 1990
Liczba stron: 46
Tajfun: Afera Bradleya
Scenariusz: Tadeusz Raczkiewicz
Rysunki: Tadeusz Raczkiewicz
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerkiej - Świat Młodych nr 123-144
w 22 odcinkach
Data wydania: 1985
Liczba stron: 44
Tajfun: Na tropie Skorpiona
Scenariusz: Tadeusz Raczkiewicz
Rysunki: Tadeusz Raczkiewicz
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerkiej - Świat Młodych nr 123-144
w 22 odcinkach
Data wydania: 1987
Liczba stron: 44
Tajfun: Monstrum
Scenariusz: Tadeusz Raczkiewicz
Rysunki: Tadeusz Raczkiewicz
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerkiej - Świat Młodych nr 43-64 w
22 odcinkach
Data wydania: 1988
Liczba stron: 44
|
|