|
Doom Patrol
"... Kiedy byłem dzieckiem prawie w ogóle nie czytałem
przygód Doom Patrol; ten komiks mnie przerażał, ..." - Grant Morrison
W roku 1993 w 10(35) numerze polskiego wydania "Supermana" po
raz pierwszy zetknąłem się z członkami Doom Patrolu nie mając tak naprawdę
pojęcie kim jest ta grupa superbohaterów. W świetnej historii (wtedy tak
uważałem a i teraz nadal ją lubię) pt. "Czerwone szkło" pojawili
się tylko w rolach epizodycznych, ale to wystarczyłoby mnie zaciekawić do
tego stopnia, że wiele lat później kupiłem zbiorcze wydania pierwszych zeszytów,
do których scenariusz napisał Grant Morrison. Całe szczęście, że nastąpiło
to dziesięć lat po tym jak pierwszy raz zetknąłem się z Doom Patrolem. W
wieku trzynastu lat na pewno nie podobałaby mi się ta seria.
Tak jak i ja w 1993 roku większość z Was także nic nie wiedziała o istnieniu
tej supergrupy i co najciekawsze wielu z czytelników komiksu, nawet tych
ukierunkowanych na komiks amerykański, nadal nie ma o niej zielonego pojęcia.
Co najciekawsze grupa ta pierwszy raz pojawiła się w roku 1963 wraz z resztą
superbohaterów srebrnej ery. Grupa złożona z "dziwadeł" pod przywództwem
człowieka na wózku inwalidzkim zdaje się być kopią X-Men, gdyby nie to,
że pierwszy komiks z ich przygodami ukazał się miesiąc przed "X-Men".
Obie grupy nie były odpowiednio skrojone jak na czasy, w których się pojawiły,
obie były zbyt dziwne, nie do strawienia przez ówczesnego czytelnika komiksów
w Stanach Zjednoczonych. Obie serie przerwano, lecz gdy przygody X-Men udało
się szybko przywrócić do druku to Doom Patrol czekał na to tak naprawdę
prawie do końca lat osiemdziesiątych. Początkowo pod wodzą innego scenarzysty
Doom Patrol przypominał wszystkie inne supergrupy z uniwersum DC i Marvela,
lecz wraz z numerem 19 (aż do numeru 63) serię przejął Grant Morrison z
myślą przywrócenia serii do jej dawnej "świetności", czyli jak
on to rozumiał do atmosfery abstrakcyjnego świata przepełnionego niepokojem
i drążonego chorobami. No i udało się.
Porównanie do ulubionej przez dzieci i dorosłych grupy superbohaterów,
X-Men nie jest bardzo trafne, ale pozwoli nam na zrozumienie, czemu Doom
Patrol mimo podobnych cech skazany był od początku na zapomnienie. X-Men
mimo tego, że jest grupą składająca się z dziwadeł, mutantów przy członkach
Doom Patrol przypomina bardziej harcerzykowatych superbohaterów pokroju
Supermana czy Kapitana Ameryki; pięknych, odważnych z mocami, których każdy
im zazdrości. "Mocy" bohaterów "Doom Patrol" nikt nie
zazdrości, gdyż tak naprawdę są oni tylko zbitkiem inwalidów walczących
z nieodgadnionym, niemających innego celu w życiu. Wystarczy przedstawić
tylko postacie tworzące grupę w czasie, gdy Morrison pisał scenariusz serii.
Dowódcą jest sparaliżowany od pasa w dół, kryjący swoje prawdziwe zamiary
Niles Caulder. Dalej mamy "ostatecznego" inwalidę, Cliffa Steele,
który w wypadku stracił... całe ciało, a teraz jego mózg i ciało robota
stanowią postać zwaną Robotman. Mamy także Crazy Jane z wykrytymi ponad
60cioma różnymi osobowościami, z których każda ma inne moce. Jest też Rebis,
czyli połączenie mężczyzny i kobiety oraz istoty stworzonej z negatywnej
energii. Z powodu promieniowania jest "ono" cały czas zabandażowane.
Jest w końcu Dorothy Spinner, czyli Dorotka z Kansas w czerwonych pantofelkach
tylko, że jej twarz nie odpowiada wtedy i obecnie panującym standardom urody.
Jedyny normalny wydaje się Joshua Clay (Tempest), który jednak cały czas
wacha się czy nie odejść z grupy. Dziwnie? Będzie jeszcze dziwniej.
Dziwnie a wręcz niesamowicie robi się, gdy zaczynamy czytać to, jaki świat
stworzył dla Doom Patrol Grant Morrison. W tym komiksie pozwolił sobie na
całkowitą wolność twórczą. Kłopotem dla każdego czytelnika (dla mnie ogromnym)
może być potok nawiązań, z jakich korzysta Morrison podczas tworzenia owego
świata. Wykorzystuje swoją ogromną wiedzę oraz tą zaczerpniętą z różnych
opracowań na temat chorób psychicznych, rozpraw filozoficznych a także dzieł
twórców, o jakich nigdy w życiu nie słyszałem, co nie przeszkadza jednak
na całe szczęście do końca w lekturze. Grupie "niepełnosprawnych" superistot
przeciwstawia świat, który jest jeszcze dziwniejszy niż oni sami a który
tylko oni mogą uratować. Doom Patrol staje się drużyną specjalną do spraw,
których nikt inny nie chce ruszyć. Nawet Liga Sprawiedliwości kapituluje
i z nieskrywaną ulga wita Doom Patrol podczas spraw, których oni nie mogą
ugryźć a ta dziwna grupa zdaje się mimo to wiedzieć, co robi.
Ok., żeby nie być gołosłownym napisze coś o tym, co Grant Morrison wymyślił
w tych szesnastu numerach, z którymi byłem w stanie się zapoznać. Już na
początku pojawia się sprawa świata-miasta Orqwith, które zostało wymyślone
przez grupę filozofów, świata idealnego, który teraz kawałek po kawałku
zajmuje miejsce naszej rzeczywistości. Pojawiają się tajemniczy Scissormen
tnący naszą rzeczywistość. Następnym zadaniem jest pokonanie Red Jacka,
kolekcjonera motyli, który zjawia się w naszej rzeczywistości, co 100 lat
a uważa się za Boga. Kolekcjonuje motyle i lubi zabijać, a podczas ostatnich
swoich odwiedzin znany był jako Jack from Hell albo Jack the Ripper. Dalej
jest jeszcze dziwniej, gdyż pojawia się Braterstwo DaDa (szkoda, że to nie
miejsce by rozpisywać się o członkach tej grupy). Braterstwo to ma w swoim
posiadaniu obraz, który zjadł Paryż (genialne). Ostatnią sagą jest walka
Doom Patrolu z Kultem Nienapisanej Księgi i z ich różnymi zabójcami, z których
niektórzy mówią w całym komiksie tylko za pomocą anagramów (przyjemnie się
czyta). Różnych zagwozdek i zabaw logicznych jest w tej serii jeszcze więcej.
Nie sposób czasem podczas czytania tej pozycji nie rzucić komiksem w kąt,
stwierdzając, że to wszystko nie ma sensu. Morrison po raz kolejny udowadnia
nam, że komiks nie jest prostym i łatwym do skategoryzowania medium.
"Doom Patrol" jest komiksem antybohaterskim, lecz podejście autora
serii wydawanej na przełomie lat 80tych i 90tych, czyli Granta Morrisona
jest całkowicie inne niż twórców takich komiksów jak "Watchmen" czy "Batman:
Dark Knight Returns", co nie oznacza, że ujmuje to wartości któremukolwiek
z dzieł. "Doom Patrol" jest po prostu inny. Surrealistyczny świat
(w którym lodówki wielkości budynków spadają z nieba) stworzony przez Granta
Morrisona z ogromna pomocą Richarda Case`a jest wart odwiedzenia przynajmniej
po to by zobaczyć, że o superbohaterach można opowiadać także inaczej. Ja
sam czekam na dalsze wydania zbiorcze.
Wojciech "dieFarbe" Garncarz
Scenariusz: Grant Morrison
Szkic: Richard Case
Doug Braithwaite
Tusz: John Nyberg
Scott Hanna
Carlom Garzon
Kolor: Daniel Vozzo
Michele Wolfman
Okładki: Richard Case
Simon Bisley
Brian Bolland - wydania zbiorcze
Wydawnictwo: Vertigo/DC Comics
Wielkość: Doom Patrol: Crawling from the Wreckage TPB - 192 stron
Doom Patrol: The Painting that Ate Paris TPB - 232 strony
Rok wydania: Doom Patrol: Crawling from the Wreckage TPB - 2004
Doom Patrol: The Painting that Ate Paris TPB - 2004
Po więcej wiadomości proponuje zajrzeć tutaj:
http://www.rpi.edu/~bulloj/Doom_Patrol/
http://www.sequart.com/doompatrol.htm
|
|