W serii Elseworlds bohaterowie zostają wyrwani ze swego normalnego położenia i przeniesieni w osobliwe czasy i miejsca - niektóre z nich kiedyś istniały, inne nie mogły bądź nie powinny istnieć. Rezultatem są opowieści, które kreują postacie znajome, niczym dzień wczorajszy, a przy tym świeże, niczym dzień jutrzejszy.

 

Batman Elseworlds:
Gotham Noir

 

ŻCzarny kryminał początkowo traktowany był jako literatura pulpowa. Drukowane na najgorszej jakości papierze kryminalne historyjki schlebiać miały gustom tylko najmniej wybrednych odbiorców. Wszystko odmieniło się za sprawą dwóch pisarzy: Dashiella Hammetta i Raymonda Chandlera oraz dwóch filmów: "Sokół Maltański" (1941, reż. John Huston) i "Wielki Sen" (1946, reż. Howard Hawks).

Większość badaczy uznaje twórczość Hammetta za prawdziwe otwarcie "czarnej literatury"; podobnie historycy filmu wskazują na "Sokoła Maltańskiego" (nakręconego wg powieści Hammetta o tym samym tytule) jako na pierwszy właściwy film noir. Oba utwory zawierają niemal krystalicznie czystą esencję czarnego kryminału: pokazują ciemne, brudne zaułki betonowej dżungli, zbrodnię i korupcję, a na tym tle (any)bohaterów tkwiących w permanentnym akcie czynienia zła.

Raymond Chandler jest z kolei twórcą najbardziej archetypowej postaci czarnego kryminału - prywatnego detektywa Philipa Marlowe'a. Błyskotliwego i przystojnego, a jednak samotnego bohatera, uczciwego i szlachetnego, a jednak cynika, najbardziej nienawidzącego skorumpowanych policjantów i polityków. Jego standardowa broń to pistolet, butelka burbona i arsenał złośliwych powiedzonek (które do mowy potocznej przeszły jako popularne chandleryzmy). "Wielki Sen" to pierwsza pełnometrażowa powieść Chandlera i jednocześnie pierwsze pojawienie się Marlowe'a; nosząca ten sam tytuł ekranizacja uznawana jest za najwybitniejszy film noir w historii gatunku.

Wpływ wymienionych wyżej twórców na współczesną kulturę jest trudny do przecenienia. Całymi garściami korzysta z ich zdobyczy kino (vide filmy Quentina Tarantino), literatura (powieści Dennisa Lehane czy też niektóre utwory Stephena Kinga), a nawet gry komputerowe (znakomity "Max Payne"). Proces ten nie ominął oczywiście komiksu. Oto dowód: opowieść o Batmanie w wersji noir.

Komiks zaczyna się intrygująco: ścigany przez Mrocznego Rycerza James Gordon ucieka mrocznymi zakamarkami Gotham. W pojedynku z Batmanem nie ma oczywiście szans - jego jedyną nadzieją jest prawda dotycząca morderstwa, o które został oskarżony...

Potem następuje retrospekcja, z której dowiadujemy się co i jak. Otóż jest rok 1949; James Gordon (eks-policjant, a obecnie prywatny detektyw) przyjmuje od swej byłej kochanki Seliny Kyle zlecenie - ma chronić tajemniczą młodą dziewczynę podczas bankietu dla miejskich osobistości. Niestety, sprawy przybierają fatalny obrót: Gordon wdaje się w pyskówkę z burmistrzem Gotham, dostaje po gębie od jego ochroniarzy, po czym postanawia dać upust swojej słabości do alkoholu. Rano budzi się w miejskim rynsztoku obok zwłok dziewczyny, którą miał chronić... Teraz ścigany przez policję, mafię, skorumpowany gothamski establishment oraz tajemniczego Batmana musi udowodnić, że mordercą jest ktoś inny.

Mamy tutaj wszystkie składniki niezbędne do przyrządzenia wzorcowego czarnego kryminału. Jest zatem samotny detektyw: cyniczny, zadziorny, ale do bólu uczciwy i konsekwentny, stanowczo za często jednak zaglądający do butelki. Jest piękna femme fatale (nawet dwie), która tradycyjnie ściąga na głównego bohatera kłopoty. Jest obowiązkowa bójka, widowiskowe strzelaniny i skorumpowani politycy, jest nawet jazzowa kapela w tle. No i jest tajemnicze morderstwo, za którym kryje się przerażający sekret.

Jak łatwo zauważyć, głównym bohaterem "Gotham Noir" jest James Gordon. Podobnie jak w "Year One" Millera i Mazzucchelliego, postać Batmana zepchnięta została na dalszy plan, scenarzysta zminimalizował ją do jednego z wielu elementów fabuły. Znamienny jest sposób graficznego przedstawienia Batmana: pełnowymiarowa zazwyczaj postać zredukowana została do płaskiej plamy czarnego tuszu (ze świecącymi, świdrującymi oczami). Pomysł ten ma swój urok (w ten sposób Mroczny Rycerz rzeczywiście staje się pewnego rodzaju symbolem, miejską legendą), choć skądinąd wiadomo, że nie wszystkim fanom Długouchego przypadł do gustu.

Inna sprawa, że tak potraktowana postać pod piórem Seana Phillipsa prezentuje się naprawdę nieźle. Sposobem ilustrowania opowieści Brytyjczyk przypomina nieco dokonania Davida Mazzucchelliego z "Year One" - rysunki doskonale klasyczne, postacie realistyczne, kolory stonowane. Phillips prezentuje również swoje danie firmowe, czyli świetne narysowane, niezwykle prawdziwe twarze bohaterów. Na osobne słowa uznania zasługuje malowana okładka, stylizowana na frontcover starego, przybrudzonego magazynu "pulp fiction".

Jako kryminał "Gotham Noir" sprawdza się więcej niż przyzwoicie. Wszystkie klocki pasują do siebie, a na rozwiązanie tajemnicy czeka się z dużym zainteresowaniem. Dlaczego więc dzieło Brubakera i Phillipsa pozostawia pewien niedosyt? Odpowiedź zabrzmieć może paradoksalnie, bo to co wydaje się największą zaletą tego komiksu, w gruncie rzeczy jest właśnie jego największą wadą. Rzecz w tym, że idea elseworldów opiera się na takim przemieszaniu elementów uniwersum Batmana, aby stworzyć jak najbardziej zaskakującą i nietypową konfigurację. Tymczasem "Gotham Noir" tak naprawdę nie wnosi do tematu nic nowego, ponieważ zasadnicza linia komiksów o Nietoperzu bardzo często korzysta z poetyki czarnego kryminału. W efekcie brakuje elementu świeżości i zaskoczenia; Brubaker ograniczył się do przestawienia ledwie kilku detali, pozostawiając bez zmian to co najważniejsze - klimat opowieści. Wśród nielicznych nowych motywów warto pochwalić nowy "origin" Jokera oraz - nie do końca chyba wykorzystany - wątek wojennych losów Jamesa Gordona oraz Bruce Wayne'a.

Michał Siromski

Batman: Gotham Noir
scenariusz: Ed Brubaker
szkic: Sean Phillips
tusz: Sean Phillips
kolory: Dave Stewart
okładka: Sean Phillips
wydawca: DC Comics 2001
stron: 64
cena: $6.95

Ed Brubaker - ur. 17 listopada 1966r. w Maryland; scenarzysta i rysownik, wielki fan filmu oraz literatury noir, których charakterystyczne elementy często przenosi do swoich komiksów. Już debiutancka seria jego autorstwa ("Detour") doczekał się nominacji do Harvey Award. Wkrótce Brubaker pojawił się w barwach DC, gdzie razem z Ericem Shanowerem zrealizował komiks "Prez". Ich następne dzieło "An Accidental Death" - tym razem opublikowane przez DHP - doczekało się wielu nagród. Brubaker zdobył popularność mini-seriami kryminalnymi "Deadenders" oraz "Scene of the Crime", a ugruntował ją pisząc niezliczone scenariusze do serii związanych z uniwersum Batmana ("Batman", "Catwoman", "Detective Comics", "Gotham Central"). Ma na swym koncie również współpracę z Marvelem (scen. do "Captain America"). Jego najnowsze dziecko to rysowana przez Seana Phillipsa, znakomicie przyjęta seria kryminalna "Sleepers" (kolejna nominacja do Nagrody Eisnera).

Sean Phillips - dyplomowany projektant grafiki, karierę jako rysownik komiksów rozpoczynał w brytyjskim magazynie "2000 AD". Ilustrował epizody serii "Sinister i Dexter", "Danzig's Inferno", "Devlin Vaugh" a także samego "Sędziego Dredda". Potem przeniósł się za ocean i od razu trafił do prestiżowej serii "Hellblazer", gdzie ilustrował scenariusze m.in. Brubakera. To dzięki temu scenarzyście wypłynął w Ameryce na szerokie wody, kładąc tusz w "Scene of the Crime", a następnie ilustrując "Gotham Noir". Obecnie ma na swoim koncie ilustrowanie zarówno uznanych serii ("Wildcats", "The Invisibles", "Legends of the Dark Knight"), jako i pojedynczych oryginalnych projektów ("The Heart of the Beast", "Hell Eternal", "User").