|
Propaganda
olimpijska
Był
rok 1980, jeszcze wprawdzie nie pamiętny sierpień '80, a nawet nie lipiec
tegoż roku, z którego po dziś dzień pozostał nam w pamięci
słynny "gest Kozakiewicza" na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie.
W każdym razie niewiele wcześniej przed tymi wydarzeniami kultowe dla polskiego
komiksu wydawnictwo "Sport i Turystyka" wydało albumik "Polacy
na olimpijskich arenach". Miał on przypominać spragnionemu sportowych sukcesów
ludowi pracującemu miast i wsi, o tym że nasi sportowcy mają wielkie olimpijskie
osiągnięcia. Niewątpliwie miał też zagrzewać masy do kibicowania naszym
ludzkim maszynom, które miały dowieść, że potęga polskiego, socjalistycznego
sportu jest ogromna. Ale darujmy sobie historię i przejdźmy do zawartości
tego albumiku.
Może na początek o dodatkach, na które składają się 2 teksty prezentujące
historię i statystykę igrzysk olimpijskich. Z pierwszego ciekawscy mogą
dowiedzieć się, że swoje numery mają igrzyska, które się nie odbyły, czyli
lata 1816, 1940 i 1944. Zarazem ci bardziej spostrzegawczy zauważą, że takiego
rozstrzygania problemu nie było w przypadku Igrzysk Zimowych. Potem oczywiście
dowiemy się o tym skąd wzięła się idea tego święta nowożytnych sportowców
oraz przeczytamy parę słów o Polakach na tych imprezach. Kolejnym dodatkiem
jest zestawienie wszystkich medali zdobytych przez polskich sportowców w
dotychczasowych
igrzyskach. Na 2 ostatnich stronach okładki mamy coś dla miłośników kultury
i sztuki, czyli informację o imprezach pozasportowych towarzyszących igrzyskom.
A dość wspomnieć, że tu mamy też niezły dorobek jeszcze z czasów, gdy odbywały
się konkursy sztuki w trakcie igrzysk m.in. złoty laur dla Wierzyńskiego
(poezja) i Turskiego (muzyka). To na pierwszej z tych dwu stron okładki,
a na drugiej mamy program dla zapominalskich kibiców.
Skoro już o otoczce wspomniałem, to przejdę do zawartości komiksowej. Oczywiście
za stronę rysunkową odpowiadał jeden z najlepszych rzemieślników komiksu
propagandowego tamtych lat - Jerzy Wróblewski. Komiks roi się od fotograficznych
prób oddania rzeczywistego wyglądu wielu polskich, i nie tylko, bohaterów
Igrzysk olimpijskich. I należy przyznać że często się to udaje. Gorzej już
z rysami postaci drugoplanowych, które z pośpiechu, albo z potrzeby skupienia
uwagi na sportowcach mają niedbale przedstawione rysy twarzy. Kibice w większości
zostali potraktowani jak zlewające się w tłum masy - mało istotne podczas
tego święta sportowców.
Z
budowaniem narracji komiksowej w tym albumie też jest problem. Bierze się
to z tego, że głównym celem publikacji jest propaganda sukcesów naszych
sportowców, a nie przedstawienie jakiejkolwiek historii obrazkowej. Dlatego
też osoby szukające ciągu zdarzeń i spójnej narracji niech raczej się pożegnają
z nadziejami, bo na 38 stronach komiksu na próżno szukać dłuższej niż 2
kadry historii. Odmienną rolę niż zazwyczaj odgrywają też dymki, które stanowią
uzupełnienie komentarzy, albo informację o tym co działo się podczas kolejnych
igrzysk,
a nie rozbudowane wymiany zdań między przedstawionymi w komiksie postaciami.
Pierwsze Olimpiady są skwitowane zazwyczaj jednym kadrem, choć ta z 1912
ze Sztokholmu zawiera już wyższą dawkę obrazu, gdyż wystąpili w niej w barwach
Austro-Węgier dwaj Polacy. Potem oczywiście już od Olimpiady w Paryżu (1924)
mamy do czynienia z ciągiem sukcesów polskich sportowców przedwojennych,
których kult żyje aż po dziś dzień. Dość wspomnieć o Kusocińskim, czy Walasiewiczównie.
Trochę w innym klimacie rysunkowym utrzymana jest strona z wojennymi losami
polskich olimpijczyków. Zamiast dotychczasowych i późniejszych jasnych barw
i odcieniu, tu dominują barwy ciemne, okraszone symboliką narodową. Szybko
jednak powracamy do dalszego opisywania polskich sukcesów olimpijskich,
gdyż propaganda sukcesu ma święcić sukces, a nie rozpamiętywać ofiary. Mamy
więc prezentację osiągnięć polskiego boksu, zapasów, podnoszenia ciężarów.
Pieczołowicie wspomina się o Cassiusie Clayu alias Muhammadzie Alim, z którym
walkę o złoto przegrał Zbigniew Pietrzykowski.
Mamy oczywiście dokładną analizę sukcesów polskich lekkoatletów na poszczególnych
olimpiadach. Czasami aż za dokładną, jak choćby w opisie tokijskich sukcesów
wielkonosej multimedalistki Ireny Kirszenstein, która pod nazwiskiem Szewińska
znana jest jako jedna z najbardziej utytułowanych lekkoatletek świata. Nie
zapomniano również o wszystkich 4 zdobytych medalach w Igrzyskach Zimowych,
pieczołowicie odnotowując sukcesy Gronia-Gąsiennicy, Seroczyńskiej, Pilejczykowej
i oczywiście złotego Fortuny. Ostatnie olimpiady przed rokiem wydania to
również lata sukcesów polskich drużyn w grach zespołowych. Obok oczywistych
sukcesów siatkarzy i piłkarzy przypomniano też o siatkarkach (trzecie miejsce
w Meksyku), piłkarzy ręcznych i kolarzy.
Cóż aż łezka w oku się kręci, że nikt nie narysował dalszego ciągu przeglądu
sukcesów polskich olimpijczyków - poczynając od sukcesu Kozakiewicza w Moskwie
(którego kontuzja wyeliminowała ze znalezienia się na łamach tego komiksu
jako bohatera z Montrealu) aż po sukcesy Jędrzejczak i Korzeniowskiego w
Atenach.
Paweł "timof" Timofiejuk
Polacy
na olimpijskich arenach
Scenariusz: [brak informacji]
Rysunki: Jerzy Wróblewski
Format: B5
Papier: offsetowy
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Wydawca: Sport i Turystyka 1980, 1985
|
|