Mawil

Mawil lub (jak stoi w jego dowodzie osobistym) Markus Witzel to jeden z najzdolniejszych twórców młodego pokolenia, który publikuje teraz na rynku niemieckim. Urodzony w 1976 roku we wschodnim Berlinie już od początku wykazywał zainteresowania komiksem. O ile jego pierwsze rysunkowe próby jeszcze leżały w szufladzie w domu rodziców to pierwsze "dojrzałe" prace ujrzały światło dzienne w wieku lat 16, gdy to Markus wydaje swój pierwszy fanzin. Całe jego nastoletnie życie wypełniają; rysunek i muzyka. Podczas gdy po wielu próbach zakładania przez niego i kolegów zespołów muzycznych Mawil rezygnuje z tej drogi to właśnie rysunek stanie się jego źródłem utrzymania i "sławy". Po ukończeniu szkoły średniej decyduje się na kontynuowanie nauki na Berlińskim odpowiedniku polskiej Akademii Sztuk Pięknych (Kunsthochschule Berlin-Weißensee inaczej KHB) na wydziale zwanym Kommunikationsdesign (nie pokuszę się o tłumaczenie). Tam spotkał się z ciepłym przyjęciem i inspiracją ze strony innych artystów zainteresowanych komiksem jak i profesorów. Tam właśnie wraz z kilkoma przyjaciółmi zakłada grupę twórczą Monogatari (jap. opowiadać historie). Szkołę kończy w roku 2002 z wyróżnieniem pracą dyplomową, którą jest pierwszy komiks autobiograficzny "Wir können ja Freunde bleiben". Od tego czasu żyje jako rysownik komiksowy a zarabia jako grafik.

Mawil zyskał już uznanie na rodzimym rynku. Otrzymał już łącznie trzy nagrody branżowe niemieckiego rynku komiksowego (ICOM Independent Comic-Preis). Były to nagrody w roku 1998, 2003 i 2004, wszystkie w kategorii "komiks humorystyczny" (funny). I to jest właśnie najciekawsze w twórczości Mawila. Jego twórczość postrzegana jest jako komiks humorystyczny, ale nie jest tak do końca. Nawet jego najmniej realistyczne komiksy zawierają pewną nutę melancholii. Markus Witzel jest twórcą, który nazywany jest młodszym bratem Trondheima, do inspiracji którym się przyznaje. Jednocześnie, jak odpowiada w wywiadach, jego najukochańszym komiksem jest "I Never Liked You" Chestera Browna. Ta dwoistość (a może synteza) objawia się także w jego twórczości. Przede wszystkim w atmosferze tworzonych przez niego komiksów. Te, które mają być zabawne posiadają drugie, pełne przemyśleń dno, a te, które mają opowiadać o życiu, uczuciach są przyobleczone w miłe oku i zabawne opakowanie. Dwoistość jest jeszcze bardziej widoczna, gdy spojrzymy na tworzone przez niego komiksy. Mamy komiksy autobiograficzne, których bohaterem jest Markus Witzel i komiksy fantastyczne, których z kolei bohaterem jest zając Supa Hasi. Co po niektórzy mogliby zauważyć i w Supa Hasi pewne elementy samego autora, ale ten twierdzi, że to tylko okulary ich łączą.

 

Supa Hasi

Supa Hasi jest przezabawnym białym króliczkiem, który prawie w 70% składa się tylko z głowy okraszonej okularami. Jest postacią bardzo nośną, którą można umieścić w każdej rzeczywistości i w każdego rodzaju przygodach. To tej postaci używa Mawil, gdy chce opowiedzieć coś nie z tego świata, gdzie chce poeksperymentować z medium, jakim jest komiks. Trudno napisać coś o jednorodności historii z Supa Hasim. Jest on zazwyczaj bohaterem krótkich, śmiesznych historyjek zamieszczanych w zinach lub antologiach. Do teraz najdłuższą produkcja z zającem jest "Stand Safari" wydane przez niemieckie wydawnictwo Schwarzer Turm oraz jako "Beach Safari" wydane przez Top Shelf w USA (KZ 23). Jeśli uważnie czytaliście, co napisałem wcześniej to teraz na tej pozycji potwierdzę moje słowa. Supa Hasi jest postacią komiczną, tak więc komiks ten obfituje w zabawne sytuacje. Ponieważ jednak jest on tylko małym i naiwnym zajączkiem reaguje on jak małe dziecko z niezrozumieniem na otaczające go uczucia. "Stand Safari" jest bowiem komiksem o wakacyjnych miłostkach przepełnionym uczuciami: miłością, smutkiem, radością i melancholią. Jeśli ktoś nie wierzy, że można zrobić komiks z małym królikiem, kilkoma wpół roznegliżowanymi nastolatkami (Mawilowi wychodzą one świetnie) zawierającym głębokie przemyślenia i niepowtarzalną wakacyjną atmosferę to nich sięgnie po tą pozycję.

 

"Wir können ja Freunde bleiben"

Praca dyplomowa Mawila to jego pierwszy w pełni komiks autobiograficzny. I jak sam tytuł wskazuje ("Zostańmy przyjaciółmi") opowiada o miłosnych podbojach autora, a raczej, hm… porażkach. Album ten wydany w 2003 roku przez wydawnictwo Reprodukt jest jak do tej pory moim ulubionym w twórczości Mawila. W komiksie zawarte są 4 opowieści o miłostkach autora ułożone w porządku chronologicznym. Klamrą spinającą te historie jest zakrapiane spotkanie przyjaciół, na który to przyszła kolei Mawila by opowiadać o swojej pierwszej miłości. Za każdym razem koledzy jednak nie są zadowoleni, gdyż tak naprawdę do niczego w tych podbojach Markusa nie dochodzi. Nie ma pierwszego pocałunku, zaproszenia na śniadanie, gdyż Markus nie ma podejścia do kobiet (łagodnie powiedziane) i co najlepsze nie boi się o tym pisać. Jest szczery aż do bólu. Markus Witzel nie jest bohaterem, jakiego zobaczylibyśmy w filmach kina akcji. Jest on zakompleksionym chłopcem a i później mało się zmienia. Nie ważne, w jakim wieku, Markus polega na polu bitwy zazwyczaj jeszcze zanim do niej dochodzi. Ale czy każdego z nas to kiedyś nie spotkało (Nie?? A to przepraszam.). Urokiem autobiograficznych komiksów Mawila jest połączenie szczerości oraz okraszonego rysunkami rodem z komiksów Trondheima humorystycznego dystansu do swego życia. "Wir können ja Freunde bleiben" jest komiksem podczas którego lektury co chwile na mojej twarzy pojawiał się uśmiech oraz smutek a na koniec pełne zadowolenie z lektury.

"Die Band"

Jak już wcześniej wspomniałem drugą miłością Mawila jest muzyka. "Die Band" jest kolejnym komiksem autobiograficznym jego autorstwa, w którym teraz próbuje on połączyć swoje oba zainteresowania, rysując komiks o swoich przygodach z muzyką rockowa. Rok temu za pośrednictwem wydawnictwa Reprodukt opublikował bowiem album opowiadający o latach dziewięćdziesiątych, kiedy to uczył się jeszcze w szkole i marzył by zostać gwiazdą rocka. Widzimy tu wszystko: początkowy brak umiejętności, trudne początki, w końcu utworzenie stabilnego (1995-2000) tworu jakim był zespół TineMelk (nazwa norweskiej firmy mleczarskiej - chyba, bo sam autor nie jest tego pewny) aż do rozpadu zespołu, gdy każdy podążył własną drogą życiową. "Zespół" nie ujął mnie tak jak jego poprzednik mimo posiadania wszystkich jego walorów. Upatruje to jednak w przedstawionej w nim tematyce. "Die Band" w najdrobniejszych szczegółach pokazuje obraz Berlina lat 90tych oraz fascynacji żyjącej wtedy tam młodzieży. Mimo zrozumienia każdego słowa (prawie) trudno było mi wczuć się w atmosferę tamtych lat (u nas było chyba trochę inaczej). Komiks ten próbuje pokazać jak to wtedy wyglądało, ale bez znajomości pewnych zespołów muzycznych (np. Tocotronic, tu kultowy a w Polsce raczej mało znany) oraz bez własnych prób tworzenia muzyki (mi to całkiem obce) może się to okazać trudna lektura. Mawilowi należą się jednak brawa za pokazanie Niemiec poprzedniego dziesięciolecia i pewnie następna nagroda za ten komiks w tym roku.

Mawil jest jednym z ciekawszych twórców obecnie publikujących na rynku niemieckojęzycznym, odnoszącym jednocześnie sukces (czy komercyjny to na tym rynku jak i polskim trudno powiedzieć). Każdemu kto posiada mniejsza lub większą znajomość języka niemieckiego polecam.

Bibliografia:

"Alltagsspionage", 2001 (antologia)

 

 

 

 

 

 

"Berg Hasi", 2001

 

 

 

 

 

 

"Stand Safari", 2002

 

 

 

 

 

 

"Geschichten aus dem Comicgarten", 2002 (antologia)

 

 

 

 

 

"Beach Safari", 2003 (angielskojęzyczne wydanie "Strand Safari")

 

 

 

 

 

"Wir können ja Freunde bleiben", 2003

 

 

 

 

 

"Die Band", 2004

 

 

 

 

 

"Sempre podemos ser amigos", 2005 (hiszpańskojęzyczne wydanie "Wir können ja Freunde bleiben", w przygotowaniu także "Safari Plage" oraz "Le groupe")

 

 

 

 

"Das grosse Supa Hasi Album", 2005 (w przygotowaniu)

 

 

 

 

 

I wiele innych historii w antologiach oraz zinach.

Linki:

Strona autora:
http://www.mawilcomix.de/
Strona obecnego wydawcy:
http://www.reprodukt.com/creator_info.php
Inne:
http://www.goethe.de/kug/
http://www.spiegel.de/unispiegel/

Wojciech Garncarz