Trzy spojrzenia na Hugo Pratta

Wydawnictwo Casterman ogłosiło bieżący rok - rokiem Huga Pratta. Jest to okazja, by bliżej przyjrzeć się temu twórcy, znanemu także w Polsce dzięki staraniom wydawnictwa Post. Okazją może też być dziesiąta rocznica śmierci twórcy i ogromna, antologiczna wystawa jego prac, która właśnie wędruje z Włoch do Paryża. Pratt jest twórcą o niezwykle dużym znaczeniu dla komiksu europejskiego, jednak wielu czytelnikom jego prace mogą wydać się archaiczne w porównaniu z komiksami tworzonymi obecnie. Nie oznacza to jednak, że mają one znaczenie tylko dla znawców tematu, chodzi raczej o pewien rodzaj artystycznej wrażliwości dostępnej pewnej grupie odbiorców i całkowicie niezrozumiałej dla innych czytelników. Aby sprawdzić, do której grupy się zaliczasz - najlepiej przeczytaj jeden z masy komiksów stworzonych przez tego artystę, bądź z serii Corto Maltese, bądź inny, niezwiązany ze sztandarowym cyklem rysownika. Poniżej krótki przewodnik.

 

Captaine Cormorant
" Kapitan Cormorant"
scenariusz: Hugo Pratt i Stelio Fonzo
rysunki: Hugo Pratt
Glenat
Grenoble, 1980
72 strony

Jeden ze starszych komiksów Pratta, który zaczął ukazywać się jeszcze w czasie jego pobytu w Argentynie w 1962 roku, czyli przed "Balladą Słonych Mórz". Mimo, że wydanie albumowe pojawiło się dopiero w 1980 roku we Francji, jest on chronologicznie starszy od "Skorpionów Pustyni" i dlatego rozpocząłem swój tekst właśnie od niego. Na album składają się dwie, kompletne, choć ściśle powiązane ze sobą historie. Pierwsza stworzona w całości przez Pratta w Argentynie, druga powstała już po powrocie do Włoch, w okresie intensywnej pracy autora na pierwszym tomem serii o Corto. Dlatego od drugiej planszy rolę scenarzysty wziął na siebie przyjaciel Pratta - Stelio Fonzo i trzeba przyznać, że porusza się on w klimatach zapoczątkowanych przez Pratta nie gorzej niż sam rysownik. Komiks jest czarno-biały, jak większość dokonań artysty, jednak wyróżnia go epoka, w której toczy się akcja - druga połowa XVIII wieku. Także realia społeczno-polityczne, zwykle widoczne w jego pracach, tutaj zostały zepchnięte na plan dalszy, na czym komiks niestety mocno traci. Z drugiej strony - dla fanów klasycznych powieści marynistycznych będzie to prawdziwa gratka, choć ciągle ma się wrażenie, że wszystkie te przygody były już wielokrotnie opowiedziane przez innych autorów. Komiks bardzo prosty i sympatyczny, może okazać się zbyt jednowątkowy i niestrawny dla bardziej wymagającego czytelnika. Pod względem graficznym jest to właśnie: wczesny Hugo Pratt - świetny warsztat i doskonale już widoczny, wyrobiony styl graficzny, choć czasami kompozycja kadru przywodzi na myśl Dilberta swym ascetyzmem. We wstępie znawca dokonań twórcy Dominique Petitfaux zdradza inspiracje Pratta - są to prace włoskiego rysownika Franco Caprioli, szczególnie komiks "L'Isola Giovedi". Komiks jest czasem mylony z cyklem "Capitaine Cormoran" (bez 't' na końcu - nawet liternikowi zdarzyło się pomylić) rysowanym przez Nortiera i Gillona w magazynie "Vaillant".

 

Les Scorpions du Desert
" Skorpiony Pustyni"
scenariusz i rysunki: Hugo Pratt
Casterman
Bruksela, 1977
114 stron

Skorpiony Pustyni to chyba jeden z najciekawszych cykli w dorobku Pratta. Piszę cykli, bo oryginalny album wydany w 1977 roku doczekał się kontynuacji w aż 5 albumach, ostatni ukazał się w tym roku, rysowany już przez innego komiksiarza - Wazem'a. Głównym bohaterem serii jest polski porucznik - Koinsky, który po klęsce wrześniowej dołączył do wojsk brytyjskich i walczy jako Skorpion Pustyni - najemnik sił angielskich w Afryce. Akcja komiksu toczy się w roku 1940 i 41, jeszcze przed włączeniem się do walk niemieckiego Afrikakorps w północno-wschodniej części kontynentu (Pratt spędził trochę czasu w Abisynii, więc te okolice są mu świetnie znane). Tym razem kreśli więc tło akcji z wielkim rozmachem, przedstawiając mimochodem a jednak bardzo szczegółowo realia, w jakich dzieją się opisywane wydarzenia. Jedyne, co mnie zaskoczyło, to kompletny brak jakiejkolwiek wzmianki ze strony Koinskiego o wkroczeniu do Polski wojsk radzieckich - jako żołnierz polskiej armii nie mógł przecież o tym nie wiedzieć, choć opuścił kraj jeszcze przed tym wydarzeniem, 13 września. We wstępie Didier Platteau informuje, że polski porucznik jest bohaterem nowocześniejszym i twardszym od Corto Maltese. Ta wzmianka nie jest przypadkowa, właśnie w tym albumie czytelnik dowiaduje się nieco o losach Corto z ust jego przyjaciela - Cusha - Beduina walczącego o wolność swego ludu. Można uznać, że jest to symboliczne powiązanie obu cykli ukazujących nieco odległe w czasie epoki pierwszej i drugiej wojny światowej.

Komiks ma wersję kolorową, jednak jego 'podstawowa' wersja jest czarno-biała, a rysunki są zawsze poukładane w czterech paskach na planszy. Taka monotonna maniera może być nieco męcząca, jednak pozwala lepiej skoncentrować się na samej fabule, która w tym komiksie jest rzeczywiście pełna niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów. Myślę, że jeśli komiksy Pratta się w Polsce przyjmą, to jest murowany kandydat do wydania nad Wisłą i Narwią.

 

Morgan
" Morgan"
scenariusz i rysunki: Hugo Pratt
kolor: Patrizia Zanotti
Casterman
Bruksela, 1999
96 stron

To już ostatni komiks w dorobku Pratta. Nieco zaskakujące jest to, że jako swoje pożegnalne dzieło twórca zaprezentował historię nieco humorystyczną. Nie chodzi tu o komediowy scenariusz, ale raczej o postać głównego bohatera - francuskiego marynarza i komandosa, który rwie się do walki, podczas gdy dowództwo zleca mu misje o charakterze taktyczno-szpiegowskim. Ponownie komiks ten ma dwie wersje - czarno-białą i kolorową, jednak kolorystka Patrizia Zanotti (na co dzień dyrektor artystyczny stowarzyszenia odpowiedzialnego za dziedzictwo Pratta) spisała się świetnie i komiks prezentuje się bardzo miło w kolorach (ta sama pani pokolorowała "Ostatni Lot", o którym pisałem dwa numery temu).

Akcja komiksu znów dotyczy drugiej wojny światowej, tym razem toczy się ona w basenie Morza Śródziemnego. Nie jest to jednak z pewnością typowy komiks wojenny, jak choćby "Skorpiony Pustyni". Tutaj mamy do czynienia raczej z groteskową sytuacją braku jakichkolwiek konfliktów. Główny bohater przeżywa wiele przygód, jednak polegają one na uratowaniu brytyjskiego pilota (10 zestrzelonych niemieckich samolotów), czy włoskiej księżnej dryfującej w szalupie z grupką martwych towarzyszy. Kiedy dochodzi do strzelaniny, jest ona wynikiem niesubordynacji Morgana i niesie ze sobą pewne wątpliwości moralne u czytelnika (bohater nie pozwala sobie na takie słabości). Ogólnie problem wojny jest tu ukazany jako brak możliwości dokonywania wyborów, jednak nie jest to jakaś filozoficzna dysputa, komiks ma zdecydowanie lekki charakter, co wcale nie wychodzi mu na złe. Świetna i zabawna jest sama końcówka, kiedy Morgan zatapia wreszcie niemieckie maszyny, jednak zupełnie nie takie, jakich by oczekiwał i w zupełnie innych okolicznościach. Warto przeczytać!

Arek Królak