|
Like
a Velvet Glove Cast in Iron
"You should go outside the
room...
There's nothing out there.
It's very interesting."
Komiks
powstawał w latach 1989-1993, styl rysunku Clowesa jest tu nieco inny niż
w jego póżniejszych pracach. Mniej delikatny, można powiedzić. Kontury postaci,
cienie - to wszystko jest kreowane stosunkowo grubą kreską. Nadaje to albumowi
dodatkowy, undergroundowy rys.
W kwestii scenariusza Clowes także sięga do korzeni. Histroria zaczyna
się od wizyty głównego bohatera w podrzędnym kinie wyświetlającym filmy
pornograficzne. Podłoga lepi się od brudu, na sali siedzi szemrane towarzystwo,
spektakl uatrakcyjnia kobieta prezentująca obwisłe piersi. Przed drzwiami
do toalety zawsze stoi długa kolejka oczekujących i bohater zastanawia się,
co może się tam dziać. Taka sceneria wita czytelnika na pierwszej stronie.
Za chwilę życie głównego bohatera zostanie wprowadzone na nowy tor, za
sprawą kolejnego filmu. Nie jest to typowy obraz w tej kolekcji - nie ma
tu seksu, ani nawet nagości, jednak sceny ukazywane w miniaturze szokują
Claya Loudermilka, zaś kiedy jedna z bohaterek ściąga skórzaną maskę i bohater
rozpoznaje jej twarz - wszystko zaczyna toczyć się nowym, szybkim trybem.
"Do you follow me?
Do you catch my drift?
Can you pick up what I'm layin' down?"
Clay musi przeprowadzić małe śledzwto, aby dowiedzieć się czegoś o filmie.
Problem w tym, że obsługa nie jest nadmiernie komunikatywna, zresztą kogo
obchodzą aktorzy w podziemnych produkcjach XXX. W chwili desperacji, podążając
za radą podejrzanego osobnika nikczemnej postury w koszulce polo, bohater
ustawia się na końcu kolejki do męskiej toalety.
Komiks po chwili przeradza się w kino drogi, kiedy Clay w pożyczonym aucie
przemierza Amerykę w poszukiwaniu kobiety, którą kiedyś kochał. Jednak scenarzysta
nie daje mu łatwo osiągnąć celu, stawiając na jego drodze kolejno: pijaną
kobietę parkingową, skorumpowanych policjantów, niebezpieczną sektę, wyglądającą
jak wielki kartofel dziewczynę w barze szybkiej obsługi i taką liczbę kolejnych
dziwacznych i groźnych postaci ludzkich i zwierzęcych, że komiks trudno
określić innym terminem niż "nadrealistyczny". Przy czym Clowes
nie idzie na łatwiznę w stylu - "ja wam czytelnicy objawiam swoje pomysły,
a wy już sami zgadnijcie, co też miałem na myśli". Idzie on o krok
dalej i wszystkie absurdy przedstawionego świata, stara się jakoś logicznie
w ten świat wkomponować. To wyrafinowana i niespotykana gra z czytelnikiem,
która sprawia, że widząc człowieka z rybami zamiast oczu nie wzruszamy obojętnie
ramionami, tylko cierpliwie oczekujemy na wyjaśnienie sytuacji, jakkolwiek
naciągane by nie było. Zresztą, kto wie - może rzeczywiście istnieje infekcja
oczu, po której trzeba gałki oczne operacyjnie wyjąć i zamrozić, a bakterie
może pokonać jedynie para egzotycznych stworzeń aplikowana na czas konieczny
do zwalczenia choroby. Po takim wstępie nie dziwi już przypadek kolejnej
osoby przewijającej się przez karty albumu, której organizm nie trawi keczupu,
ma więc ona zainstalowaną pompkę do usuwania substancji poza ustrój (Clowes
zdradził w jakimś wywiadzie, że pomysł ten wziął z jakiegoś snu).
Tytuł komiksu ma dwa uzasadnienia: po pierwsze na początku jest tu zarysowana
konstrukcja szkatułkowa - film, w którym występuje żona Claya ma właśnie
taki tytuł. Po drugie - seria niefortunnych przypadków, jakie spotykają
bohatera przywodzi na myśl porwanie się na stalową ścianę w aksamitnych
rękawiczkach. W istocie okazuje się, że życie i sytuacja, w jakiej próbuje
się odnaleźć, znacznie go przerasta.
"Yeah, there's a lotta things you don't
know!"
Moją ulubioną postacią komiksu jest Geat - tępy osiłek aplikujący sobie
dożylnie testosteron, osiągający swoje cele przy pomocy brutalnej siły.
Okazuje się, że w rzeczywistości nakreślonej przez Clowesa, właśnie taka
postawa życiowa okazuje się być właściwa, autor konfrontuje ją z naiwną
i dążącą do nieuniknionej klęski postawą Claya, próbując wymusić na czytelniku
postawienie sobie niewłaściwego pytania. Dlatego komiks ten uważam za podziemny,
przewrotny i głęboko oddziałujący na czytelnika, choć polecam go raczej
tylko tym osobom, których światopogląd jest na tyle ukształtowany, że taka
cyniczna wersja świata nim nie zachwieje.
Ktoś, kto spotkał osobiście Clowesa, napisał, że jeśli jest on cynikiem,
to znaczy że cynik to tak naprawdę zawiedziony romantyk, który odbiera świat
bardzo osobiście. Jeśli to rzeczywiście prawda, to chyba nikt nie będzie
zawiedziony sięgając we właściwym momencie po "Velvet Glove".
Arek Królak
"Like a Velvet Glove Cast in Iron"
sc i rys: Daniel Clowes
wydawca: Fantagraphics Books
data wydania: kwiecień 1998, Seattle
144 strony
| |