|
Dawno, dawno temu, gdy półki w EMPIK-ach nie uginały się od
komiksów i nie istniały specjalistyczne sklepy komiksowe, ukazywało się w
Polsce od dwóch do pięciu komiksów miesięcznie. Wydawały je wydawnictwa państwowe.
W niebagatelnych, nawet na zachodnie warunki nakładach: kilkuset tysięcy egzemplarzy.
Dział ten stworzony został nie dla znawców, ani kolekcjonerów, ale dla
tych, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki we wspaniałym świecie komiksu.
Będą tutaj streszczane i recenzowane pozycje dawno temu wydane na naszym rynku
(również w formie gazetowej) tak, aby początkujący, przekopując sterty staroci
(w antykwariatach, giełdach komiksowych, na allegro lub u wujka w piwnicy)
wiedzieli, na co zwrócić szczególną uwagę, a co ominąć szerokim łukiem.
Prehistoria,
czyli co drzewiej się ukazało...
"Dziwne przedruki zachodnich
albumów cz.1: Luc Orient"
W
dzisiejszym odcinku, chciałbym ponownie nawiązać do komiksów, które ukazywały
się w "Świecie Młodych". Okazuje się, że im bardziej zaczynam
zgłębiać temat komiksów ukazujących się w tej harcerskiej gazecie, napotykam
na coraz więcej ciekawych i tajemniczych materiałów oraz historii, które
warto, aby ponownie ujrzały światło dzienne. Tym razem chciałbym opisać
przedruki fragmentów znanych i popularnych w zachodniej Europie albumów
komiksowych. Jak one trafiły do tej gazety i dlaczego zostały wybrane akurat
te, a nie inne - trudno w tej chwili powiedzieć, w każdym razie na pewno
nikt nie zatroszczył się o nabycie praw autorskich (zresztą nie wiem, czy
którykolwiek autor zgodziłby się na takie makabryczne zmiany jakie poczyniono,
nawet jeśli byliby to twórcy z bloku wschodniego, a nie zachodni "imperialiści").
W latach 70-tych "Świat Młodych" opublikował parę komiksów (znanych
również z "Relaxu" lub z albumów wydawanych później w latach 80-tych)
ze scenariuszem Tibora Cs. Horvatha i rysunkami: Sandora
Gugi, Imre Seboka,
Atilli Daragay, Erno Zorada oraz mniej znanego Pavola
Moravcika. Byli to
jednak mniej lub bardziej znani u nas rysownicy z sąsiednich bratnich krajów.
Natomiast w roku 1982 ukazał się komiks jakby z innego świata. Zaprezentowano
mianowicie fragment jednego z albumów o Lucu Oriencie, dając tytuł "S.O.S
dla planety". Twórcami Luca Orienta byli znani zachodni autorzy: scenarzysta
Greg (pseudonim Michela Regniera, znanego ze scenariuszy do takich serii
jak: Bernard Prince, Comanche, Bruno
Brazil) i rysownik Eddy Paape. Postać
Luca powstała na podobieństwo innego herosa SF - Flasha Gordona i zadebiutowała
w 1965 roku w tygodniku komiksowym "Tintin". Przez dość długi
czas kolejne opowiadania z tego cyklu ukazywały się właśnie tam, a dopiero
później w postaci samodzielnych albumów. Do chwili obecnej zostało opublikowanych
18 albumów z tej serii (ostatni "Rendez-vous a 20h en enfer..." w
roku 1994). Wracając jednak do fragmentu opublikowanego w "ŚM" w
1982 roku, nie wiem, dlaczego została opublikowana akurat ta seria i dlaczego
wybór padł na wydany siedem lat wcześniej 9 album "24 heures
pour la planete Terre". Faktem jest, że zdarzył się "cud" i
polscy czytelnicy mieli możliwość poznać postać tego zachodniego herosa.
Wydrukowanych
zostało 14 odcinków, czyli 28 stron 46 stronicowego albumu. Sporo zostało
wycięte, w dodatku wydrukowane na bardzo kiepskim, gazetowym papierze. Mimo
to komiks został niemal od razu zauważony i niezwykle ciepło przyjęty. Był
tym, czego w tamtych czasach brakowało na rynku. Pamiętam, że kupując kolejne
odcinki bardzo często z kolegami rozmawialiśmy o przygodach Luca Orienta.
Nie wszystko było dla nas zrozumiałe. Przed każdym odcinkiem było streszczenie,
które dawało pozory spójności historii, ale mimo to niektóre rzeczy wydawały
się scenariuszowo nieprzemyślane i bez sensu. Nie zdawaliśmy sobie wówczas
sprawy, że jest to historia w dużej mierze "sklecona" przez redakcję "Świata
Młodych" i ile z oryginalnego komiksu zostało wycięte - a ile zmieniono
w treści. Mimo to historia ta była numerem jeden wśród wydawanych w tamtych
czasach w "ŚM" komiksów.
Historia
od samego początku miała niesamowite tempo (w końcu jak się tyle wycięło,
to została już tylko sama akcja), zwracało uwagę m.in. inne kadrowanie.
A zaczyna się tak: W telewizji, radiu i prasie podana została wiadomość,
od "Niszczyciela", który poinformował, że zniszczy most na szosie
61. Luc Orient i Dr Kala natychmiast tam wyruszają, ale zanim dotarli na
miejsce most zostaje zniszczony. Jak się okazało przez wszystkożerne bakterie
pozaziemskiego
pochodzenia. Wkrótce nadszedł kolejny komunikat od tajemniczego "Niszczyciela",
a w nim rozkaz natychmiastowego zwołania międzynarodowej konferencji oraz
ujawnienia jego warunków: Każdy
kraj ma na razie oddać "Niszczycielowi" czwartą
część swojego obszaru, który ma zamiar zniszczyć aż do kompletnego unicestwienia.
W miarę rozwoju akcji odkrywane są coraz nowe kawałki tej pasjonującej układanki.
Tożsamość Niszczyciela jest odsłaniana po kawałeczku - i to całkiem dosłownie.
Najpierw widzimy jedynie jego rękę, później rękę głaszczącą małą jaszczurkę,
potem oglądamy nogi i dopiero w połowie opowieści pokazana jest jego "ziemska" twarz. "Niszczyciel" nazywa
się Okjor, przybył z planety Trementhawah, wraz z Transwollem, Rojkorem
oraz podobnym do małej jaszczurki Skhawah. Gdyby nie zdrada jednego z napastników
- Rojkora, który postanowił przejść na stronę ludzi i nie pozwolić skolonizować
Ziemi przez swoich pobratymców, bylibyśmy zdani na łaskę przybyszów. Dzięki
jego pomocy, Luc Orient ma jednak szansę uratować całą planetę. Czy Rojkor
zostanie na Ziemi? To pytanie pozostało dla nas bez odpowiedzi - ostatniej
strony albumu już nie zobaczyliśmy.
Pisząc to króciutkie streszczenie, zdaję sobie sprawę, że brzmi to niezwykle
banalnie i mało przekonująco, w komiksie podane było to jednak ciekawie.
Rysunki były bardzo realistyczne, dobrze narysowane, ciekawie kadrowane.
Poza tym, co ogromnie przyciągało polskich czytelników, opowieść była mało
europejska, wręcz sprawiała wrażenie amerykańskiej. Główny bohater był Amerykaninem,
akcja działa się w większości w Stanach Zjednoczonych, na wielu kadrach
przewijał się też symbol Ameryki - Statua Wolności (kolejny obiekt ataku
Okjora, jednak dzięki Lucowi został ocalony). To wszystko moim zdaniem sprawiło,
że komiks odniósł spory sukces.
Cztery lata później został wydany kolejny fragment przygód Luca Orienta.
Tym razem sięgnięto po 13 album "L'enclume de la foudre" (wydany
w 1978 roku) i - o ile w poprzednim przypadku można doszukiwać się jakichkolwiek
rozumnych motywów, którymi posłużono się przy wyborze, a mianowicie, że
akurat ten album bronił się występując w oderwaniu od całej serii i mógł
być bliższy polskiemu czytelnikowi poprzez osadzenie całej akcji na Ziemi
- o tyle tutaj nie umiem znaleźć żadnych powodów. Fragment zamieszczonej
historii nie ma nic wspólnego z poprzednią opowieścią o Lucu znaną czytelnikom "Świata
Młodych". Miejscem akcji jest bliżej niezbadany kosmos, w zasadzie
jedynym wspólnym elementem jest główny bohater. W krótkiej przedmowie do
pierwszego odcinka starano się powiązać akcję z "S.O.S dla planety" i
wyjaśnić, w jakich okolicznościach bohater znalazł się w tym akurat miejscu,
jednak uczynione to zostało mętnie i tak, by nie powiedzieć "zbyt wiele".
Tym razem historię okrojono jeszcze bardziej i z 46 stronicowego albumu
pokazano nam 10 odcinków (19 stron) komiksu. Przez to historia stała się
całkiem nieskładna, bez sensu i w dodatku pozbawiona zakończenia. A oto
jak w skrócie się przedstawia:
Luc
Orient znajduje się na pokładzie statku kosmicznego wraz z doktorem Kalą
(warto zauważyć, że była to 13 strona oryginalnego albumu). Za wszelką
cenę starają się zdobyć na jednej z planet wodę, której tak bardzo brakuje
na Ziemi. Luc wyrusza więc zbadać powierzchnię planety. We wnętrzu statku
kosmicznego oraz w pojeździe, którym nasz bohater na powierzchnię planety,
widzimy zielonych kosmitów, nikt nam jednak nie wyjaśnia zbyt wiele. Na
poszukiwania Luc wyrusza z Gasparem, który tak jak on jest Ziemianinem.
Schodzą do jaskiń w ślad za jakimś małym zwierzęciem (stwierdzają, że skoro
żyje to musi być tu gdzieś woda). Wkrótce odkrywają olbrzymie motyle oraz
wielką jaszczurkę, która zamierza ich zjeść. W najbardziej krytycznym momencie
zostają jednak uratowani przez tubylców. Po pierwszych nieporozumieniach
udaje się nawiązać kontakt (tubylcy są niezwykle inteligentni i posiadają
czytniki myśli, dzięki czemu szybko poznają język przybyszów). Okazuje się,
że na planecie woda jest wszędzie - wystarczy zbliżyć ręce do skał a pod
wpływem ciepła natychmiast wypływa czysta woda, wystarczająca dla zaspokojenia
pragnienia. Luc
i Gaspar chcą z tą wiadomością wracać do umierających z pragnienia kolegów
na statek, tubylcy jednak ostrzegają ich, że nadszedł "Czas
Króla Gromów" i nic na powierzchni planety nie jest w stanie przeżyć.
Aby przybyszom pomóc postanawiają użyć swojego statku zwanego "magnetyczna
jaszczurka" i na pokładzie tego pancernika zamierzają stawić czoła
straszliwej burzy oraz uratować resztę "zwiadu". Bohaterowie wbijają
się niczym włócznia w samo serce "Króla Grzmotów"... i komiks
się kończy. Na ostatnim kadrze zostajemy jedynie poinformowani o dalszym
ciągu
historii: "I udało się. Wspólnie uratowali załogę kutra, połączyli
się z "Jabrakkiem" i z pomocą mieszkańców Roubakka opracowali
system transportu wody na Ziemię. Tak kończy się jeszcze jeden epizod przygód
Luca Orienta". Nie wiem, ale jak dla mnie takie streszczenie było
mało satysfakcjonujące. Zamiast kolejnych stron komiksu dostałem opis dalszego
ciągu i to miało mnie zadowolić. No cóż, pozostało być wdzięcznym i za to.
Do dzisiaj żaden album Luca Orienta nie został wydany w Polsce. Mam nadzieję,
że kiedyś do nas zawita. Na pewno historie te już się zestarzały i nie będą
się cieszyć zbyt wielką popularnością, jednak chętnie poznałbym przygody
tego bohatera i myślę, że nie tylko ja. Na dzień dzisiejszy pozostaje zdobycie
oryginalnych albumów lub wyszperanie starych "Światów Młodych" i
zapoznanie się z tymi skrawkami przygód, jakie przepuściła w latach 80-tych
cenzura...
Robert "graves" Góralczyk
"Luc Orient: SOS dla planety"
Scenariusz: Greg
Rysunki: E. Paape
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerkiej - Świat Młodych w 14 odcinkach
Data I wydania: IX-X: 1982
Liczba stron: 28/46 zmienionych stron oryginalnego albumu - strony nr 6-8,
11-13, 15-16, 21-22, 24-25, 27, 29-31, 34-37, 39-45, 47
"Luc Orient: W kuźni piorunów"
Scenariusz: Greg
Rysunki: E. Paape
Wydanie I: ostatnia strona Gazety Harcerkiej - Świat Młodych w 10 odcinkach
(numery 2-11/86)
Data I wydania: 1986
Liczba stron: 19/46 zmienionych stron oryginalnego albumu - strony nr 13-15,
22-34, 38-40
Oryginalne wydania:
1. Les dragons de feu
2. Les soleils de glaces
3. Le maître de Terrango
4. La planete de l'angoisse
5. La foret d'acier
6. Le secret des 7 lumieres
7. Le cratere aux sortileges
8. La légions des anges maudits
9. 24 heures pour la planete terre
10. Le 6eme continent
11. La vallée des eaux troubles
12. La porte de cristal
13. L'enclume de la foudre
14. Le rivage de la fureur
15. Roubak Ultime espoir
16. Caragal
17. Les spores de nulle part
18. Rendez-vous a 20 heures en enfer | |