|
Indiańskie lato
Fabuła
tej opowieści rozgrywa się w XVII wieku, w Ameryce Północnej. Na przełomie
lata i jesieni, w porze "Indiańskiego lata", nad brzegiem morza
dwaj młodzi indiańscy wojownicy, z plemienia wodza Squanda, dokonują gwałtu
na młodej białej dziewczynie z pobliskiego fortu o nazwie New Cannan.
To jedno wydarzenie staje się kamykiem, który uruchamia wkrótce potem
lawinę kolejnych, niezwykle dramatycznych wydarzeń. Żyjący dotychczas
obok siebie w pokoju biali i czerwonoskórzy stają nagle po przeciwnych
stronach barykady. Rozpoczyna się konflikt, którego eskalacja doprowadza
do krwawych zamieszek i ostatecznego zburzenia pokoju, panującego od lat
pomiędzy mieszkańcami indiańskiej wioski i białymi przybyszami zza "Wielkiej
wody". W samym centrum wydarzeń postawiona zostaje niezwykła biała
rodzina, familia Lewisów. To właśnie jej członkom przychodzi odegrać kluczowe
role w kolejnych aktach dramatu. Wyklęci, odtrąceni, wygnańcy, z przymusu
mieszkający w małym domku w lesie, a nie w ciepłym, przyjaznym i bezpiecznym
forcie, stają się centralnymi postaciami całej opowieści. Nie będę tu
oczywiście streszczał fabuły tej historii, dość powiedzieć, że zawiera
ona w sobie sporą ilość różnorakich wątków, które łączą się w naprawdę
zgrabną, narracyjną całość.
Ośmielę się stwierdzić, że czułbym się wręcz zawiedziony, gdyby było inaczej
kiedy za opowieść odpowiadają tak znani w komiksowym świecie twórcy jak
Hugo Pratt i Milo Manara. Na około 140 stronach udało się obydwu artystom
przedstawić opowieść barwną i wciągającą. Zdecydowanie widać w tym komiksie "touche" charakterystyczny
zarówno dla twórczości Pratta (będącego mistrzem opowieści przygodowo-podróżniczych)
jak i Manary (słynącego przecież z tworzenia historii epatujących bezpośrednim,
wyzywającym erotyzmem).
Piękna, klasyczna kreska Manary (która przez kilka ostatnich lat znacznie
się zmieniła i obecnie dzieła artysty tworzone są już w nieco innej technice),
łączy się harmonijnie z historią opowiedzianą przez Pratta. Finezyjne i
szczegółowe rysunki (na szczególna uwagę zasługują postacie kobiet - jak
to u Manary) dobrze współgrają z wielopłaszczyznową i niebanalną historią.
W fabułę komiksu wplecione są też tak ważkie kwestie, jak problemy związane
z podbojem Nowego Świata przez białego człowieka, obłudność purytańskiej
Ameryki, prześladowania "czarownic", czy powiązany z tym wątek
początku walki kobiet o swoje prawa. Można tu nawet odnaleźć pewne prawdziwe
wątki historyczne.
Trochę dziwi mnie fakt, że komiks nie ma znaczku "Tylko dla dorosłych".
Nie wiem, czy Egmont zapomina o takich rzeczach, zaprzestał takich praktyk,
czy po prostu już nikt teraz się nie przejmuje takimi drobiazgami. Dlaczego
o tym wspominam? Otóż obok wymienionych już przeze mnie czynników kształtujących
fabułę, mamy też w tej opowieści obrazy wstydliwych, czy wręcz grzesznych
stron ludzkiej natury. Pojawiają się tu bowiem sceny, które należy zakwalifikować
jako opisy pornograficzne, czy wręcz perwersyjne. Mamy tu gwałt, molestowania
nieletniej (i to przez osoby związane z kościołem, a dokładnie pastorów
- ojca, a potem syna) czy kazirodztwa. Nie chodzi tu jednak o to, żeby czytelnika
obrzydzić, czy przedstawić mu obrazy o treści pornograficznej, lecz raczej
napiętnować niedoskonałości ludzkiej natury, czy wręcz pewne mentalne wynaturzenia,
które mogą być skrzętnie ukrywane pod płaszczykiem, na przykład świątobliwości.
Strona edystorska komiksu jest zdecydowanie bez zarzutu. Twarda lakierowana
oprawa, kredowy papier, dobry druk i ładne kolory. Nie bez znaczenia jest
też posłowie Wojciecha Birka, w którym zawarł on istotne informacje o samych
autorach komiksu jak i równie ciekawej genezie jego powstania. Podobno zapaleni
komiksiarze są "fetyszystami papieru". Przeczytałem kiedyś taką
opinię, bodajże w jednym z artykułów Pookiego (dokładnie już dzisiaj nie
pamiętam). Muszę stwierdzić, że coś w tym jest...Rozcinając folię, w którą
opakowane było "Indiańskie lato" doznałem przyjemnego dreszczyku.
Co prawda komiks ten czytałem kilkakrotnie jeszcze przed ukazaniem się edycji
polskiej, niemniej jednak, zapach farby drukarskiej, świadomość czytania
tejże komiksowej opowieści (w końcu po polsku), którą uważam za taką z "najwyższej
półki", kredowy papier pod palcami...zdecydowanie, ma to pewne znamiona
fetyszu... Tym co może odstraszyć potencjalnego nabywcę od zakupu "Indiańskiego
lata" jest niewątpliwie cena. Czy komiks taki jak ten powinien kosztować
właśnie tyle, jest kwestią jak najbardziej dyskusyjną. Czy jednak opowieść
ta faktycznie warta jest swojej ceny? Moja odpowiedź brzmi: zdecydowanie
tak!
aegirr
"Indiańskie lato"
Tytuł oryginału: Un Été Indien
Scenariusz: Hugo Pratt
Rysunki: Milo Manara
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Kolekcja: Mistrzowie Komiksu. Nowa kolekcja
Data wydania: 03.2006
Wydawca oryginału: Casterman
Data wydania oryginału: 1987
Liczba stron: 152
Format: 22 x 29,5 cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 99,00 zł
Zakup w |
|
| |