|
"Vagabond" tom 3
"Vagabond" oparty
jest na powieści "Musashi" Eijiego Yoshikawy, w której historyczne
fakty z życia Miyamoto Musashiego (1584-1645) mieszają się z fikcją.
W Polsce książka Yoshikawy nie została wydana. Jest dostępna jej anglojęzyczna
wersja w zbiorach Biblioteki Narodowej, polecam też fragment zamieszczony
na stronach Amazonu, aby porównać, jak początek powieści ma się do początku
mangi Inoue.
W tomiku trzecim "Vagabond" mamy wyzwanie rzucone przez bohatera
szkole Yoshioka. Nie jest udokumentowane, czy historyczny Musashi walczył
z Yoshioka Seijuro tylko raz - wygrywając, czy też takich potyczek było
kilka (jest to mniej prawdopodobne).
Narzekałem co nieco na poprzednie dwa tomiki. Tym razem nic z tych rzeczy.
Przepraszam wszystkich, którzy liczyli na marudzenie, narzekanie, bluzgi.
Przykro mi. Idźcie gdzie indziej. Nie tu i nie teraz. Może przy kolejnym
tomie. Jak pewnie pamiętacie, Takezo przy pomocy mnicha przeszedł metamorfozę,
która, jak się okazuje, pozwoliła mu 'narodzić się na nowo' - stać się od
tej pory Miyamoto Musashim, który chcąc zostać wielkim wojownikiem zapuszcza
się do Kioto, miasta wielkich szkół szermierki, aby wyzwać ich mistrzów
na pojedynek. Arogancja. W poprzedniej części mieliśmy mnicha Takuana, nad
którego postacią roztoczyłem aurę uwielbienia. Teraz taką rolę pełni głowa
szkoły Yoshioka, Seijuro. Młodzieniec lubiący wypić i zabawić się z gejszami,
do tego naprawdę utalentowany i mądry wojownik. Roztropność, mądrość. Powraca
także stary druh naszego bohatera - Matahachi. Tchórz, który nie będąc nawet
cieniem Takezo stał się nikim. Rybą bez wody. I dalej, jak łatwo się domyślić,
okazjonalnie spotkamy Oko i Akemi, dwie gejsze, z którymi wyruszył w świat
były kompan Vagabonda. Do tego wszystkiego dorzucić należy młodszego brata
głowy szkoły Yoshioka, Denshichiro - potężnego, żyjącego trochę w cieniu
brata, zdyscyplinowanego, mądrego, ale czasem dającego się ponieść emocjom
szermierza. Wygląd słonia, ruchy kota (i rozum prosiaka - jak dodaje moja
koleżanka).
Ichijoji Sagarimatsu, miejsce pojedynku pomiędzy
Musashim a szkołą Yoshioka.
|
|
|
|
Te cztery postaci: Musashi, Seijuro, Matahachi i Denshichiro (a w przyszłych
tomach może i przyboczny Seijuro, Gion) - mają tak ciekawe i odmienne charaktery,
że wspaniale uatrakcyjniają opowiadaną historię. Nadają jej klimatu, oryginalności
i sprawiają, że czytać się chce! Wciągnięty. Ponadto, w czym brylują Japończycy,
idealnie pozostaje zbalansowana równowaga między elementami zabawnymi i
poważnymi. Matahachiemu można współczuć, ale w większości przypadków będziemy
się z niego śmiać. Tragikomedia pod postacią jednego durnia. Seijuro nie
można nie polubić. Wesoły, uśmiechnięty, zabawny, zdziecinniały, ale śmiertelnie
poważny, bystry i szybki jeśli potrzeba. Takezo arogancki, pewny siebie,
wygadany, miejscami godny podziwu - ze względu na zadziwiającą pewność siebie
albo głupotę (ten aspekt doskonale oddają miny i reakcje poślednich członków
szkoły, którzy to albo kpią z niego, albo przeżywają 'szczękoopad' i 'uszozwięd'
kiedy postępuje on coraz śmielej nie przejmując się niczym), zwał jak zwał.
I na koniec traktujący uczniów ze szkoły jak własną rodzinę, opiekuńczy,
gotowy do zemsty za każdą zniewagę, nieco pochopny, nie zawsze rozważny,
nieustępliwy Denshichiro. Z tego, co mówią można się czasem pośmiać, a czasem
nad tym zastanowić. Całość tomiku, to tylko 'wizyta' Musashiego w szkole
Yoshioka, czyli niby nic, można by rzec nuuuuda, niepotrzebne rozciąganie
i rozdymanie jednego wątku, totalnie 'ślimaczny' dynamizm kadrowy. Nic z
tych rzeczy. Wszystko jest porządnie dopięte na ostatni guzik, nie ma mowy
o ślimaczeniu się, rozciąganiu wątku do niepotrzebnie wielkich rozmiarów.
Wszystko jest cacy.
Jeśli idzie o kreskę, to nie mam jej prawie niczego do zarzucenia. Jest
dobra, jeśli nawet nie bardzo dobra. Na pewno fachowa. Cieszy oko i uprzyjemnia
czytanie. Co do wcześniejszego 'prawie', otóż mnie osobiście denerwują
i niezbyt przypadają do gustu zbliżenia twarzy rysowane przez Inoue.
Nie wiem
dlaczego, może to przez sposób cieniowania, szkicowania warg, nosa i brwi..
Dla mnie są one straszne i jakby nie zawsze naturalne, ale może mam jakieś
fobie. Nic więcej ponad ten drobny szczegół szacie graficznej zarzucić
nie mogę. (Jakby się uprzeć, to pewnie dałoby się jakieś szczególiki
wyłapać,
ale po co szukać dziury w całym? Aha, no właśnie... pierwsze kolorowe
strony w tym tomie jakoś niezbyt mnie satysfakcjonują - chodzi o jakość
druku i
papieru - a Was?).
Podsumowując, z typowym dla małych dzieci zauroczeniem, krzyczę: To jest
bardzo dobre! It's friggin good! Es muy bueno! Ist super! Eta ocień haroszaje!
Mam nadzieję, że każdy zrozumiał! (trafiły się jakieś błędy, to wybaczcie
i nie palcie mnie z miejsca na stosie.) Jeśli poprzednie tomy były najwyżej
dobre, to ten jest bardzo dobry i nie ma powodów do narzekania. Minimum
- trzeba to przeczytać. Minimum!
Adrian "ffreak" Grabiński
"
Vagabond" tom 3
Scenariusz: Takehiko Inoue
Rysunki: Takehiko Inoue
Wydawca: Mandragora
Data wydania: 01.2006
Wydawca oryginału: Kodansha
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: salony prasowe
Częstotliwość: dwumiesięcznik
Cena: 19,90 zł
Zakup w |
|
| |