Jak z ponad tysiąca opowieści, w których przez ponad czterdzieści lat pojawiał się Spider-Man wybrać te najlepsze? Czy to niemożliwe? Na pewno nie dla KZ. Poniższy wybór jest jak najbardziej subiektywny, aczkolwiek dokonany według ścisłego kryterium: każda z opowieści jest w jakiś sposób ważna dla historii Pająka, albo w doskonały sposób oddaje unikatowość tej postaci.

THE BEST OF SPIDEY


"Nothing can't stop Juggernaut" jest pierwszym komiksem o Spidey'u, jaki przeczytałem w życiu, ale to nie nostalgia powoduje, że trafił do tego zestawienia. Dwuzeszytowa opowieść napisana przez Rogera Sterna i narysowana przez Johna Romitę Jr to absolutny klasyk amerykańskiego komiksu. Brak tu wnikliwej analizy postaci czy głębokiego przesłania, a narracja nastawiona jest prawie wyłącznie na akcję. Jednak ta prosta historia to majstersztyk. Juggernaut to czarny charakter, postać powiązana z X-Men (w dosłownym tłumaczeniu "niepohamowana siła niszcząca" albo "moloch" - przez tm-semicowego "kreczmara" przetłumaczony przekornie jako Władca Murów). Juggy otrzymuje zlecenie dostarczenia swojemu kompanowi o pseudonimie Black Tom niejakiej Madame Web. Madame Web jest telepatką i jasnowidzem, poza tym zna skrywaną tożsamość Petera Parkera. Wiedząc, że grozi jej niebezpieczeństwo, zwraca się z prośbą o ratowanie życia właśnie do Spider-Mana. W ten sposób dochodzi do spotkania Pająka z trzykrotnie większym od niego, opancerzonym Juggernautem, który niczym czołg brnie przez miasto i żadna siła nie jest w stanie go zatrzymać. I tylko jeden człowiek próbuje raz za razem mu przeszkadzać - to oczywiście Spidey, który wykorzystuje co tylko się da, aby zatrzymać kolosa, nie tracąc wisielczego humoru. Logiczne luki w fabule wynagradzają przepiękne, klasyczne rysunki Romity Jr (zanim popadł w karykaturalną pozę) z rewelacyjnymi scenami akcji, a przede wszystkim z mistrzowskim poprowadzeniem postaci Parkera. Chłopak boi się Juggernauta, wie, że cała historia najprawdopodobniej skończy się dla niego źle, ale nie odpuszcza. Popełnił kiedyś ten błąd i już go nie powtórzy, choćby miał za to zapłacić najwyższą cenę. Dodatkowym smaczkiem jest, że Peter nie ufa Madame Web, jej śmierć teoretycznie byłaby mu na rękę, ponieważ nieprzewidywalna staruszka zabrałaby tajemnicę do grobu. Ale Spidey ma i serce, i charakter. Nie tylko za wszelką cenę stara się uratować kobietę, ale żeby to osiągnąć dokonuje zupełnie niesamowitych wyczynów, raczej niezgodnych z prawem. Opowieśc opublikował w Polsce przez TM-SEMIC, jako "Amazing Spider-Man" nr 2/1990.

"Hobgoblin" to zaczątek historii, którą Roger Stern prowadził z przerwami przez kilka następnych lat, wszystkie wątki wyjaśniając definitywie w latach dziewięćdziesiątych miniserią "Hobgoblin lives". To niby tylko początek, ale za to jaki! Ścigany przez Spider-Mana przestępca trafia do tajnej kryjówki Green Goblina. Postanawia ją pokazać swemu tajemniczego znajomemu, człowiekowi łaknącemu władzy i rozrywki. Niebawem w Nowym Yorku pojawia się Hobgoblin... Kolejna historia pełna akcji, z klasycznymi marvelowskimi pojedynkami w niezłym stylu. Opowieść, w której Hobgoblin był jeszcze wciąż intrygującą postacią: zimnokrwistym draniem, kalkulującym zyski i straty, a nie tylko późniejszą nędzną imitacją Green Goblina. Wszystko wspaniale rozrysowane przez Romitę Jr, z efektowną sceną wysadzenia w powietrze furgonetki. Główną zaletą tej dwuzeszytowej historii jest jednak możliwość obserwacji, jak wygląda zwariowany dzień Petera Parkera, który w ciagu 24 godzin musi poradzić sobie z podrywającą go panienką, konkurującym z nim fotoreporterem, nowym czarnym charakterem z pierwszej ligi, ale też z upałem, brakiem snu i pieniędzy. Wsztstko tak sugestywnie opowiedziane, że czuje się czym jest upalny skwarny dzień w nagrzanym w Nowym Yorku. Wydany w Polsce przez TM-SEMIC, jako "Amazing Spider-Man" nr 3/1990.

"Kid who collected Spider-Man" Spider-Man odwiedza pewnego chłopca w szpitalnym pokoju. Opowiada mu, co znaczy być bohaterem, mówi o blaskach i cieniach walki ze złem. Ostatecznie zdejmuje maskę i pozwala dziecku zobaczyć, kto się pod nią ukrywa. Dlaczego to robi wyjaśnia tak naprawdę dopiero ostatni kadr opowieści. Być może jest to ckliwa i tandetna historyjka, jakich wiele w amerykańskim showbiznesie (zwłaszcza filmowym). Ale narracja Rogera Sterna, luźna, wcale nie pompatyczna, świadczy jednak o czymś zupełnie innym. O tym, że można było powtórzyć w historii o superbohaterze to, co Frank Capra osiagnął w "Cudownym życiu". Dowodzi też tego, że można opowiedzieć dobrą historię o przyjaźni, bohaterstwie i umieraniu na kilkunastu stronach, misternie ujawniając prawdę dopiero na samym końcu. Komiks opublikował w Polsce TM-SEMIC, w "Amazing Spider-Man" nr 1/1990.

"Final curtain" jest ostatnim, dwudziesty siódmym zeszytem zamykającym serię "Spectacular Spider-Man". Napisany przez Paula Jenkinsa i narysowany przez Marka Buckinghama. Jenkins po raz kolejny po "Wait till next year" i "And here my troubles begins" (o tym ostatnim komiksie pisaliśmy już na łamach KZ) bawi się w psychoanalizę Petera Parkera, nie stroniąc od komicznych sytuacji, przyprawianych delikatnym, sentymentalnym sosem. Peter, jak co roku, odwiedza grób Bena Parkera i wspomina dawne czasy. Rozmawia z nieżyjącym wujkiem, przypomina sobie psikusy, którymi irytowali ciotkę May. Ale na tym się nie kończy - poruszane są takie kwestie jak miłość, rodzina, oraz zwyczajowo już poczucie odpowiedzialności. To rozmowa dwóch twardych facetów, z których jeden jest w rzeczywistości sumieniem drugiego. Jenkins potrafi nam pokazać co napędza Petera do codziennych szalonych czynów i działań z narażeniem życia. Parker w jego wersji to ktoś bliski zwykłemu człowiekowi - teoretycznie angielski scenarzysta stosuje tu receptę na przedstawienie postaci Pająka stworzoną na początku lat sześćdziesiątych przez Stana Lee. Ale otrzymujemy też coś więcej: dużo tu nowoczesnych chwytów, pogrywania z konwencją (choćby na ostatniej planszy). Widać także, że dobrze bawi się Buckingham, dzięki pewnej dowolności stylu naśladujący styl Billa Watersona. Sekwencje z bałwanami powinny przejść do klasyki gatunku.

"Dziedzictwo Osbornów" i "Najlepszy wrogowie" Teoretycznie to dwie oddzielne historie, niemniej bezpośrednio ze sobą powiązane, wypada więc potraktować je jako całość. Po śmierci Normana Osborne'a, jego wykoślawiony mentalnie syn Harry usiłuje sobie poradzić zarówno ze świadomością, że jego ojciec był potworem, jak i z brakiem ojcowskiej miłości i stale rozwijającym się szaleństwem. Fakt, że opuściła go żona, zabierając ukochanego syna, to kolejna przyczyna ostatecznego przekroczenia cienkiej, "zielonej" linii.

Młody Osborn poddaje się i ostatecznie przyjmuje dziedzictwo ojca, na czele z tożsamością Green Goblina. Porywa swoją rodzinę, a potem wciąga w rozgrywkę Parkera, starego przyjaciela, którego tajną tożsamość poznał. Harry sprawia wrażenie, że dobrze się bawi szantażując Petera, ale tak naprawdę cierpi. W głębi duszy zdaje sobie sprawę, że obwinianie kolegi za to co stało nie ma sensu. I właśnie dlatego, kiedy będzie już blisko pokonania Spider-Mana, odnajdzie pod maską Goblina dawnego Harry'ego i uratuje Petera. To co wydarzy się później w życiu Spidera, swoista zemsta zza grobu przygotowana przez młodego Osborne'a, będzie juz tylko odpryskiem jego diablicznych planów. Harry przygotował się na wypadek swojej śmierci i nie spełnienia zadania. Nie przeczuwał jednak, że tuż przed śmiercią zrozumie, jak bardzo podobny stał się do tego, którego jednocześnie kochał i nienawidził - do ojca. Te dwie opowieści są dla mitologii Spidera tym samym czym dla Batmana okazał się "Zabójczy żart". Oczywiście scenarzysta Jan De Matteis nie wznosi się na takie wyżyny pisarstwa jak Alan Moore, a skądinąd znakomity Sal Buscema jest warsztatowo słabszy od Briana Bollanda. Ale i tak mamy do czynienia z zaskakująco dobrym komiksem. Niesamowite, wręcz filmowe kadrowanie idealnie przekazuje ładunek emocjonalny kolejnych wydarzeń - zwraca uwagę zwłaszcza scena otwierająca komiks z Peterem przyglądającym sie nadesłanemu przez Harry'ego prezentowi. De Matteis jak zwykle analizuje istotę zła, ale robi to niebanalnie. Wnikamy w pokręcony umysł młodego Osborne'a, przekonując się jak bardzo niejednoznacznym był bohaterem. Wszystko okraszone wspaniałą kreską Buscemy, która w Polsce niestety nigdy nie znalazła należytego uznania. Opublikowane w Polsce przez TM-SEMIC, jako "Amazing Spider-Man" nr 10/1993 i "Amazing Spider-Man" nr 10/1995.

"Pogrzebowe formalności" Czy o tak tandetnej postaci jak Vulture można zrobić ciekawy komiks? A nawet małe dziełko? Otóż tak - przynajmniej De Matteisowi udało się to znakomicie. Łysy, latający dzięki elektronicznej uprzęży przeciwnik Spider-Mana, dowiedział się, że umiera na raka. Postanawia więc zakończyć niektóre sprawy - standardowo już: zabić swoje nemezis - Pajęczaka, ale i zyskać przebaczenie kobiety, której niechcący zabił ukochanego (chodzi o... May Parker). Dzięki takiemu zawiązaniu akcji możemy poobserwować interakcje pomiędzy Sepem, May i Peterem Parkerem, który pragnie uratować ciotkę, nie ujawniając swojej tajemnicy ani przed nią, ani przed swoim wrogiem. De Matteis i Sal Buscema spisują się na medal. Vulture - raczej drugoligowy, czarny charakter - zyskuje dzięki nim bogatszą osobowość. Nie jest już żałosnym staruszkiem przebierającym się w kostium sępa, ale złamanym przez życie człowiekiem, który próbuje rozstać się ze światem z honorem, który dotąd nic dla niego nie znaczył. Niestety, próbując zrobić coś dobrego, pogrąża się jeszcze bardziej, wychodząc z założenia, że cel uświęca każde środki. I właśnie spojrzenie May Parker, która w epilogu odwiedzi go w więzieniu, okaże się dla niego największą karą. Bardzo smutny, refleksyjny komiks o poczuciu winy i potrzebie odkupienia. Udowadniający, że umiejetny scenariusz może pogłębić psychologicznie nawet kompletnie jednowymiarową postać. No i to unikatowe kadrowanie Buscemy - prawdziwy majstersztyk. W Polsce wydane przez TM-SEMIC, jako "Amazing Spider-Man" nr 7/1993.

"Who killed Jean DeWolff?" Napisana przez Petera Davida (twórcę klasycznego runu w "Hulku") opowieść o śledztwie Spider-Mana w sprawie zabójstwa współpracujacej z nim policjantki Jean De Wolff. Pełen żalu, a jednocześnie wściekły na siebie i cały świat Peter dowiaduje się, że policjantka skrycie się w nim podkochiwała. Nie poprawia to sytuacji, zwłaszcza mordercy, którym okazuje się gliniarz Stan Carter, dorabiający na boku jako czarny charakter - Sin Eater. Spidey dopada zabójcę i w efekcie oglądamy jak wygląda zwykły człowiek pobity przez kogoś wyposażonego w nadludzkie moce. Tylko dzięki interwencji Daredevila Parker nie posuwa sie dalej. Czy jest za to wdzięczny koledze po fachu? Raczej nie do końca, ponieważ, kiedy gangsterzy próbują zlikwidować Cartera, nie robi absolutnie nic, aby im w tym przeszkodzić. Mroczna historia ukazująca ciemną stronę Petera, udowadniająca, że jeśli popchnąć człowieka poza pewne granice, to powrót jest bardzo ciężki. Opublikowane w USA w "Spectacular Spider-Man" nr 107-110.

"Ostatnie łowy Kravena" Kolejny, najbardziej uznany majstersztyk Jana De Matteisa, tym razem narysowany przez Mike'a Zecka. Scenarzysta kładzie na swojej kozetce psychoanalityka żenującego, acz klasycznego przeciwnika Spider-Mana - Rosjanina Kravena Łowcę. Znudzony życiem Kraven postanawia ostatecznie rozprawić się z Pająkiem, po czym uwieńczyć sukces i karierę myśliwego samobójstwem. Udaje mu się dopaść Spidera i zakopać go żywcem. Przekonany o zwycięstwie spokojnie realizuje dalszą część planu. A Spider-Man? No cóż, jak zwykle się nie poddaje - nawet zakopany sześć stóp pod ziemią. Nadal żyje i zrobi wszystko, by przetrwać. Bo Spider to nie tylko superbohater, ale przede wszystkim człowiek, który wie po co, i dla kogo warto żyć. Sześciozeszytowa historia De Matteisa i Zecka to opowieść nie tylko o mrocznych stronach duszy, ale i potędze miłości i człowieczeństwa. O tym, że prawdziwymi zwycięzcami okazują się ci, którzy potrafią odnaleźć w sobie dobro, które pozwala trwać na tym świecie i nie oszaleć. Bez tego pozostaje pustka i finał jaki spotyka Kravena. Ukazały się w Polsce przez TM-SEMIC, jako "Amazing Spider-Man" nr 1-3/1994.

Chmielu