|
Ron Jeremy
Atos, Pornos i Cannabis
prezentują...
Perły z przeceny
Witam.
Mam na imię Krzysiek alias Pornboy i na pewno pamiętacie mnie z magazynu
komiksowego "Produkt". No, dobra powitanie zerżnąłem od Troya
McLure`a legendarnego drugo-planowca The Simpsons, który każde swoje
pojawienie otwierał w bardzo podobny sposób dodając nazwy filmów w rodzaju "Elektryczny
Żigolak", "Erotyczne przygody herkulesa", "P jak psychopata" czy "Kaznodzieja
z ręcznikiem". Nieważne, od 1999 aż do "wyczerpania się formuły" zajmowałem
się publicystką w tym sympatycznym skądinąd magazynie. Przez ostanie
pół roku inna legenda magazynu P, która w tym kulturowym fenomenie jakim
jest "KaZet" pisze o ludziach w lateksie czy innym spandeksie,
gorąco namawiała mnie żebym "podniósł splendor pisma" tudzież
obiecywała pieniądze, kobiety i sławą. Oczywiście nie wierzę, w ani jedno
jego słowo ale żeby sie łaskawie odczepił popełnię tutaj raz na ruski
rok jakiś mniej lub bardziej (to rzadziej) udany tekst.
Dziś zostawimy tak banalnie sprawy jak dlaczego Rychu L. splagiatował
jakiegoś cieniasa za marne 50 PLN tudzież czym różni PR Witolda T od PR
Szymona H. (czytaj: który z nich jest wałem w opinii tzw. środowiska).
Zatrzymamy się za to nad kwestią znacznie bardziej palącą czyli rynkowej
kondycji komiksu w naszym śmiesznym kraju. W przeciągu ostatnich lat tą
bolesną sprawę poruszał jedynie Andrzej Baron na łamach opiniotwórczego
magazynu Znak. Niestety według moich danych Znak dociera zaledwie do 14
odbiorców, a mój tekst zapewne przeczyta aż 32 czytelników, ale przejdźmy
do meritum. Ostatnio w księgarni z tanią ksiązką w moim mieście znalazłem
cały sterty (ok. 30 tytułów) renomowanego i zasłużonego (to bez cienia
sarkazmu) dla naszej branży wydawnictwa Mandragora - wszystkie w cenach
pomiędzy 0,50 pln do 5 pln. I z tego co zdążyłem się zorientować taki
najs prjas nie dotyczy tylko Bydgoszczy. Nie wiem czy Przemek Wróbel,
szef Mandry zdaje sobie sprawę jak olbrzymiego gola strzelił sobie (a
przez to całemu rynkowi) wypuszczając tak wielką ilość tak dobrych tytułów
(min Hitman, Transmetropolitan, Lobo czy 30 dni nocy) za grosze do największej
w kraju sieci księgarni dyskontowych, w przecenie sięgającej 80 procent
ceny okładkowej. Postawmy się na moment w sytuacji fana komiksu który
lubi komiks Fathom (hipotetyczny przykład, bo tego to akurat nikt nie
lubi) który tuż po wydaniu nabył pierwszy numer tego lukrowanego cuda
za 14,90, powiedzmy ze nabył tez drugi w tej cenie. Wchodzi do dyskontu
i widzi ten sam pierwszy numer za 2,50zł. Myślę ze 90% czytelników może
mieć wtedy przykre uczucie że ktoś ich zrobił w tego, no, wiecie sami.
Pytanie brzmi: czy czytelnik wyda 14,90 za trzeci numer komiksu Fathom
czy może wolał będzie poczekać aż będzie na wyprzedaży za 2,50??. Nie
ma na to co prawda żadnej gwarancji ale jego czekanie sprawi, że 4 numeru
juz nie będzie. Tak naprawdę redystrybucja komiksów w takich cenach to
dla Mandry pierwszy krok dla pożegnania się rynkiem. Nieśmiało przypomnę
tutaj przykład "Produkt" czy innego niezwykle udanego biznesowo
projektu naszego wydawcy jakim był "Dobry Komiks". W obu tych
przypadkach mnie więcej rok po ukazaniu się pakietów (i tak zacznie droższych
od przeceny Mandragory) można było urządzać stypę. Tak niskie ceny uderzają
zresztą także w sprzedaż nowych komiksów z innych wydawnictw. Podstawowy
błąd jaki popełniają wydawcy wynika z tego, że wartość komiksu nie obniża
się pod wpływem upływu czasu w takim tempie jak wartość gry komputerowej
czy płyty CD, a nader często mamy do czynienia ze zjawiskiem przeciwnym.
Komiks to także w dużej mierze towar kolekcjonerski o czym warto pamiętać
W następnym numerze napisze dlaczego tak naprawdę upadł Produkt oraz
opublikujemy kompromitujące zdjęcia naszego wydawcy z Piotrem Runkiem,
yeah!!!! Ron Jeremy
Ps. Wyrazy oburzenia, nagie fotki oraz propozycje spotkań w szkołach
i zakładowych domach kultury sugeruję nadsyłać na [email protected]
|
|