|
Arek "xionc" Krolak
Lubię komiksy realistyczne. Jak bardzo realistyczne? Tak bardzo, że gdyby
komiks wyszedł spomiędzy okładek, usiadł obok mnie i poklepał po plecach,
powiedziałbym - "Jesteś fajny komiksie, ale czy nie mógłbyś być bardziej
realistyczny?"
Jeśli w jakiejkolwiek recenzji albumu pojawia się choć raz słowo "humor",
to jest duża szansa, że tego albumu nie przeczytam. Daję słowo - "humor" występujący
w Jeremim, czy Lanfeuście sprawia, że wpadam w depresję. Właściwie podobnie
jest z filmem, gdzie cenię głównie trzy elementy: strzelaniny, potwory i
gołe baby.
Co do odwiecznych dylematów - komiks europejski, czy amerykański - w tym
miesiącu stawiam na ten pierwszy. Czasem mi się zmienia. Mangi czytam mało
(ale lubię anime).
Mogę przeczytać wszystko, na czym jest napis: "Andreas". Co dowodzi,
że najważniejszy jest dla mnie scenariusz.
Słucham muzyki, przy której miałbyś ochotę popełnić samobójstwo.
A teraz bardziej konkretnie.
Najwyżej cenię komiksy, które w jakiś sposób wzbogacają mnie duchowo -
zaliczam je do kategorii "dzieła", jest to niestety czysta teoria
i jeśli kiedyś trafię na taki komiks z pewnością nie omieszkam was o tym
poinformować. Drugą kategorią - "literatura" są te wszystkie pozycje,
z których mogę się czegoś nauczyć. Jeśli dany album oferuje tylko odmóżdżającą
rozrywkę - 99% tego, co zdarza mi się czytać, jest wciąż wysoko na mojej
liście w kategorii "czytadło". Niestety zdarzają się pozycje tak
beznadziejne, że nawet nie jestem w stanie doczytać ich do końca. Nie wiem
kto i po co to wydaje, ale już zupełnie nie wiem, czemu miałbym to kupować
i się męczyć. Piszę o tym, abyście wiedzieli, że nie należę do tej ponurej
grupy nienawidzących swoich bliźnich krytyków komiksowych, którzy są w stanie
polecić najgorszy gniot tylko po to, aby wywołać u was spazm obrzydzenia
i śmiać się w duchu z waszej naiwności.
No i to by w zasadzie było wszystko, ale dopisze jeszcze to ostatnie zdanie,
żeby nikt mi nie zarzucił, że mój profil jest za krótki... | |