Vagabond 5

Przed świtynią Hozoin dochodzi do spotkania Miyamoto ze ścigającym go Gionem Toji oraz przedstawicielem świątyni - Inshunem. Trzech indywidualistów, utalentowanych, pewnych siebie, żądnych SIŁY. Trzech tytanów, z których dwóch zetrze się ze sobą w szaleńczym pełnym napięcia pojedynku, który toczył będzie się przez cały ten tomik. Pomyślicie pewnie 'za długo'... a ja odpowiem 'nic bardziej mylnego'!

Miejscowy geniusz, następca wielkiego mistrza (którego także poznacie; ja byłem zaskoczony), pewien siebie, doskonale wyćwiczony i opanowany - Inshun, kontra nasz stary, dobry, arogancki szczeniak - Takezo. W przeciwieństwie do zamkniętego w świątyni, odciętego od świata Inshuna Musashi zaznajomiony jest z realiami życia i śmierci, które towarzyszą każdemu pojedynkowi. Jednocześnie nie posiada jeszcze takich umiejętności, jego styl nie jest jeszcze do końca dopracowany (dopiero się tworzy, rozwija). Każdy z nich ma szansę na wygraną. Lata ćwiczeń zderzą się z niebywałą motywacją, wewnętrzną siłą, która mieszka w Takezo i w najmniej spodziewanych momentach uzewnętrznia się z całą swoją potęgą, rysując zaskoczenie i podziw na twarzach oponentów.

Wszystko to znajdziecie w tym obfitym w punkty zwrotne, pot i krew, upór i zaciętość pojedynku. Najwspanialsze jest zaś to, iż napięcie cały czas rośnie. Nikt nie zdobywa przewagi na długo, ciągle coś się dzieje, raz naciera jeden, raz drugi. Wraz ze wzrostem emocji rośnie także podziw i szacunek do przeciwnika oraz świadomość, że zwycięzca może być tylko jeden. W umysłach walczących rozwija się myśl, że to nie kolejna zwykła potyczka... nie, tutaj wygrany bierze wszystko. Tytani, każdy na swój sposób. Czy takie starcie może być nudne? Czy któryś się podda, odpuści? Czy któregoś z nich zdejmie strach? Odkryjcie sami.

Wszystko to jest tak dobrze wyreżyserowane i 'zaserwowane' (przyroda i otoczenie rysowane przez Inoue zapiera dech w piersiach - jeśli nie czujecie tego patrząc na przykład na stronę tytułową 44 rozdziału, to niech was piekło pochłonie, nie ma już dla Was ratunku!!), że podczas czytania pędziłem do przodu, zatrzymując się czasem na chwilkę, podziwiając szczegółowy i piękny rysunek (np. kadr pokazujący sznurowany sandał Takezo) ...zachwyt... i wracałem obserwować pojedynek. Kiedy dotarłem do końca tomiku (nie pojedynku), a jest to koniec piekielnie arcyintrygujący, zdałem sobie sprawę, że nie tylko obserwowałem, ale uczestniczyłem w tym co się działo! Ostatnia strona zostawiła mnie z tak ogromnym ładunkiem emocji przewracających się w brzuchu, że zrobiłem wielkie WOW, po czym (ciągle patrząc na ostatnią stronę) wypuściłem z siebie powietrze licząc, że razem z nim ujdzie z nim trochę tego wewnętrznego wzburzenia. (Nie)stety kocioł, w który zamieniło się moje wnętrze bulgotał jeszcze przez dłuższą chwilę. Piękny pojedynek, ekscytujące zakończenie.

Adrian "ffreak" Grabiński


"Vagabond" tom 5
Scenariusz: Takehiko Inoue
Rysunki: Takehiko Inoue
Wydawnictwo: Mandragora
Data wydania: 07.2006
Wydawca oryginału: Kodansha
Liczba stron: 208
Format: 130x180 mm
Oprawa: miękka z obwolutą
Druk: czarno-biały + kolor
Dystrybucja: salony prasowe
Cena: 19,90 zł