|
"Neverwhere"
"Nigdziebądź" opisuje
przygodę życia pewnego typowego londyńczyka, Richarda Mayhew, który zupełnie
nagle zostaje wyrwany ze swojej rzeczywistości, by w niemalże bajkowym,
a na pewno magicznym podziemiu własnego miasta, zwanego "Londynem Pod",
stawić czoła zagrażającemu temu miejscu zagrożeniu. "Nigdziebądź" powstało
jako krótka, sześcioodcinkowa seria telewizyjna, którą w 1996 roku wyświetliła
stacja BBC, a w rok później ukazała się jako książka. W niej Neil Gaiman
mógł już puścić wodze, zdawać by się mogło, nieskończonej fantazji i pozbyć
się wszelkich ograniczeń narzucających się podczas produkcji filmowej. W
2005 roku podjęto się komiksowej adaptacji "Nigdziebąź". Wkrótce
ukaże się ona w Polsce, lecz jakkolwiek dobrze by o niej nie mówić, to chyba
jednak warto pozostać najwierniejszym książkowemu pierwowzorowi.
Wartym podkreślenia jest fakt, że Gaiman nie zaadaptował swojej książki
na komiks własnoręcznie. Zrobił to, w konsultacji z autorem, Mike Carey,
twórca między innymi serii "Lucyfer", będącej spin-offem "Sandmana".
Wyszło to, jakby nie patrzeć, całkiem zgrabnie. Oczywiście, adaptacja jest
nieco uboższa od książki. Oprócz tego doszukać się można pewnych drobnych
różnic pomiędzy tymi dwoma utworami, nie mniej chyba nie warto starać się
na siłę ich porównywać. Prawdopodobnie, dla wielu czytelników amerykańskich
lektura komiksu była pierwszym zetknięciem się z historią z "Nigdziebądź",
więc nie mieli oni z tym żadnego problemu. Inaczej będzie chyba z polskim
czytelnikiem, który powinien być bardziej oczytany, stąd też jemu historia
ta powinna być znana. W związku z powyższym stanie się ona na pewno punktem
odniesienia względem adaptacji. Ostatecznie komiks broni się jednak jako
całość, został dobrze skonstruowany - fabułę rozciągnięto aż na dziewięć
zeszytów, więc można powiedzieć, że zadbano o przestrzeń twórczą zarówno
dla scenarzysty, jak też dla rysownika.
Glenn Fabry znany jest polskiemu czytelnikowi z okładek do "Kaznodziei".
Zupełnie niedawno kunszt rysowniczy tego artysty obejrzeć można było także
w "Nocach Nieskończonych", gdzie zilustrował on historię o Zniszczeniu. "Nigdziebądź" zrealizowany
jest w takim właśnie stylu: czystą, przejrzystą, dość realistyczną kreską
oraz żywymi barwami. Wyobraźnia Fabry'ego okazała się być kluczowa w przedstawieniu
magicznych miejsc oraz niesamowitych postaci, które przewijają się przez
tę opowieść. Oczywiście wizja artysty niekoniecznie musi odpowiadać obrazom,
jakie czytelnik tworzył sobie podczas czytania książki, ale to raczej powszechny
kłopot przy wszelkiego rodzaju adaptacjach. Mimo wszystko, pod względem
graficznym komiksowi na prawdę trudno cokolwiek zarzucić. Fabry po porostu
wykonał kawał dobrej roboty i jego wizja powinna przekonać do siebie nawet
największych sceptyków.
Przedstawiana maxi-seria skończyła się właśnie ukazywać w Stanach Zjednoczonych.
Egmont zapowiedział jej zbiorcze wydanie w ekskluzywnej linii Obrazów Grozy
już na listopad tego roku. Jak się okazuje, rodzima publikacja tego komiksu
w całości nastąpi szybciej, niż za granicą, gdzie planowana jest na luty
2007 - w miękkiej oprawie. Zainteresowanym nie pozostaje nic innego, jak
tylko skorzystać z tak dogodnej sytuacji.
Jakub "Tiall" Syty
"Neverwhere"
Scenariusz: Mike Carey
Rysunek: Glenn Fabry
Kolor: Tanya i Richard Horie
Wydawnictwo: Vertigo
Ilość stron: 9 x 22
Data wydania: 08.2005-10.2006
Cena: 9 x $2,99
| |