Phenian
Komiksowa relacja z tymczasowego obozu pracy dla białych kołnierzyków
"Jem w numerze 2.
Po drobiazgowych obserwacjach
jestem pewien, że wykałaczki
były ręcznie rzeźbione..."
Korea Północna to chyba najdziwniejszy i najbardziej tajemniczy kraj na świecie. Wiadomości stamtąd są mocno ograniczone, czasem pojawiają się w prasie niepokojące artykuły o porwanych Japończykach, dziwne opowieści o kucharzach mierzących odległość między oliwkami na pizzy i różne takie. Jednak przeczytać osobistą relację człowieka, który tam był i pracował - w dodatku kompletnego outsidera, który na starcie nie wie nic o panujących tam warunkach - to prawdziwa gratka dla każdego czytelnika.
Dlatego po komiks Guya Delisle sięgnąłem niemal bez chwili zastanowienia, a jest to rzecz napisana tak sprawnie, że kto raz zacznie czytać, wciągnie się i doczyta do końca.
Nie jest to komiks autobiograficzny, choć narratorem jest sam autor. Jest to raczej relacja z pobytu w kraju, o którym większość ludzi wie tyle, że lepiej się tam nie znaleźć. Lekki ton w jakim opisuje wydarzenie Delisle sprawia, że miesiące w stolicy Korei Północnej sprawiają wrażenie wczasów. Niech nas jednak nie zwiodą pozory - to co dla jednego może być ciekawą przygodą i doświadczeniem, dla innego będzie ponurą delegacją w smutne, szare miejsce z którego nie ma żadnej ucieczki.
Z perspektywy Kanady (autor pochodzi z Quebeku) lub Europy Zachodniej (komiks ukazał się we Francji) pobyt na obozie wędrownym w ostatnim skansenie realnego socjalizmu może wydawać się zabawny. Jednak wewnątrz przebija taka nuta, jakby obcokrajowiec w Korei znalazł się po drugiej stronie lustra, gdzie czas stanął w miejscu, a prawa ludzkiego rozumu przestają obowiązywać. Kreska Delisle jest czysta i ładna, więc nie oddaje zapewne przygnębiającego wrażenia, jakie na autorze sprawiło jego nietypowe miejsce pracy (Guy został wysłany przez studio filmów do Phenianu, by wypełniać dziury między kluczowymi klatkami animacji narysowanymi przez rysowników wyższej hierarchii).
Pomysł by dla zmniejszenia kosztów przenosić studia animacji (właściwe tylko tej najbardziej benedyktyńskiej części prac) z Chin do Korei Północnej i wysyłanie tam francuskich rysowników do pracy wydaje się tak absurdalny, że trudno go przebić. Jednak to co przeczytać można w tym niespełna dwustustronicowym komiksie może czytelnika jeszcze nie raz zaskoczyć.
"Pędzimy czteropasmową, doskonale utrzymaną autostradą przez prawie dwie godziny.
Z oddali widzę kilka miasteczek, ale nigdzie nie ma zjazdu, by móc się do nich dostać.
Nawet na wsi możemy przeczytać hasła, ustawione wzdłuż pól ryżowych.
Koniec: muzeum (autostrada jest zbudowana tylko po to, by dotrzeć tu ze stolicy).
Na początku narrator czyta przywieziony egzemplarz "Roku 1984", potem pożycza go swojemu tłumaczowi. Po kilku dniach tamten oddaje mu go ze słabo ukrywanym przerażeniem. Trudno wyobrazić sobie co czują ludzie, żyjący w kraju z powieści Orwella na co dzień.
Komiks polecam każdemu, kto chce dowiedzieć się czegoś o tym strasznym, śmiesznym świecie tak odmiennym od naszej współczesności. Szczególnie polecam go jednak tym którzy tęsknią za komunizmem. Nawet nie jako przestrogę - będą mogli tu odnaleźć ten klimat za którym tęsknią. Nawet ja trochę go tu rozpoznaje.
Arek Królak
W komiksie jest kilka zagadek - jedną (tę ze znaczkiem) udało mi się nawet rozwiązać. Opowieść o pokojówce wymieniającej napoje w lodówce nad ranem jest realistyczna - miałem dokładnie to samo w hotelu we Wrocławiu. Dwie plansze narysował gościnnie Fabrice Fouquet. Mam nadzieję, że wkrótce przeczytamy w Polsce także "Shenzen" tego autora - jeśli jest drugie miasto tak dziwne jak Phenian, to chyba właśnie Shenzen.
Komiks dobry jako komiks. Ciekawy dziennik z wycieczki do totalitarnego
kraju, ale nie potrafiący się obronić kiedy próbuje się mu dopisać
interpretację pełne frazesów w tym komiksie nieobecnych. Polak może z
niego wynieść tylko wniosek, że idiota z Zachodu nie jest zdolny do
dostrzeżenia prawdziwego obrazu życia w państwie totalitarnym.
Timof
Phenian
"Pyongyang"
Sc. i rys. Guy Delisle
Tłumaczenie: Katarzyna Szajewska
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: grudzień 2006, Warszawa
Wydawca oryginału: L'Assosiation
Rok wydania oryginału: 2003
Stron: 184
Cz-b-szary
|