Komiksowe roku 2006 podsumowanie
Rok 2006 się skończył, wypada więc zrobić jego podsumowanie.
Jeśli chodzi o mangi, był to rok gorszy od 2005, ich wydawanie jest
obecnie dość dużą niewiadomą. Na szczęście wydawanie pozostałych
komiksów ustabilizowało się znacznie i nie trzeba już wróżyć.
Zacznijmy od tej nieszczęsnej mangi. Na rynku się nie działo dużo.
Wydawnictwa wydały odczuwalnie mniej, niż wcześniej. Ceny zachowywały
się całkiem stabilnie. Zamieszanie jednak było duże.
Wydawnictwo JPF miało w minionym roku poważne problemy z przeprowadzką,
zdecydowanie zbyt poważne. Przez to opublikowało relatywnie mało.
A wydawało się, że to rok 2005 będzie najgorszy. W nowym roku
oczywiście planowanych jest kilka nowych tytułów i kontynuacja
dotychczasowych,
podobnie jak to miało miejsce rok wcześniej.
Warto jednak odnotować, że owo wydawnictwo wzbogaciło się o własną,
bardzo małą drukarnię. Dzięki temu będzie mogło sobie też pozwolić
na wydawanie mało popularnych pozycji w bardzo ograniczonych
nakładach. Oczywiście to ograniczenie spowoduje, że komiksy będą
dostępne
tylko w nielicznych sklepach specjalistycznych i samym wydawnictwie,
ale
to i tak lepsze od braku dostępności.
Jeśli zaś chodzi o Waneko, owo wydawnictwo jest od kilku lat
w podobnym stanie. Jest to dziwny stan o którym powiedziałbym,
że
jest bardzo
tymczasowy. Wymyka się to mojemu rozumowi. Wypada jednak zauważyć,
że w porównaniu do innych wydawców, Waneko całkiem dobrze
trzymało się w minionym roku swoich planów wydawniczych.
Egmont, jeśli chodzi o mangi, kontynuuje ich wydawanie. Były
w minionym roku z tym problemy, chyba mniejsze niż w przypadku
JPFu,
ale obecnie
wszystko jest już na dobrej drodze. Wydawnictwo nie planuje
jednak zakupu nowych licencji ani wzrostu częstotliwości,
zadowala ich
obecna, mała skala.
W minionym roku mangowym tortem zainteresowało się też wydawnictwo
Mandragora. Zaprezentowano kilka tytułów. Niestety przeceniono
zainteresowanie południowokoreańskimi komiksami i musiano
porzucić owe serie. Dwie
japońskie serie są jednak kontynuowane.
Na owym mangowym poletku jest jeszcze Kasen ze swoimi
koreańskimi produkcjami. W ubiegłym roku coś tam nawet
wydał. Pod koniec
roku jednak zrobiło się tak chicho, że właściwie nie
ma o czym mówić.
Ogólnie rok 2007 dla mangi zapowiada się tak, że może
być dużo lepiej niż wcześniej, ale wydawcy nam udowodnili,
że
wszystko
się może
zdarzyć. Rok temu też mi się tak wydawało, a się pomyliłem.
Na szczęście rynek pozostałych komiksów jest w dużo
lepszej i stabilniejszej formie. Wydaje mi się,
że miniony rok
był rokiem przełomowym, rokiem
stabilizacji, rokiem podwyżek cen.
Egmont uznał, że najbardziej opłaca mu się drukować
grube i drogie komiksy, aczkolwiek o wysokim poziomie
artystycznym
albo
merytorycznym.
Wygląda na to, że po dokończeniu obecnie wydawanych
serii, wszystkie nowe będą już drukowane w luksusowej
wersji.
Cóż, rynek nie
protestował.
Wydawnictwo Mandragora napotkało na poważne problemy
z dotrzymywaniem terminów. Poza tym odnalazło
się w masowym
wydawaniu tanich
zeszytów. Podobnie jak Egmont znalazło też trochę
szczęścia z luksusowymi
tytułami po bardzo wysokich cenach, jednak na
mniejszą skalę.
Kultura Gniewu ustabilizowała się na szerszym
rynku komiksów. Na dobre wyszła z cienia.
Pokazała kilka
bardzo dobrych
pozycji, całkiem
dobrze
wydanych, po normalnych cenach. Oczywiście
z różnym szczęściem. Ciężko teraz nazywać ich
wydawnictwem
niszowym, w tej
chwili jest to raczej
wydawnictwo ambitne.
Na rynku pojawili się w tym roku też Timof
i jego cisi wspólnicy. Na razie wydawali
dość ostrożnie.
Niemniej
należy ich pochwalić
za dobrą jakość wydań. Prawdopodobnie w
roku 2007 pokażą, na co ich stać.
Ogólnie ładny debiut.
Taurus Media pokazał zaś czym grozi nieostrożne
wydawanie komiksów. Początek roku mieli
dobry, wydali kilka
ciekawych pozycji. Niestety
rynek nie pozwolił im utrzymać tego tempa.
Teraz więc człowiek się zastanawia, czy
owe wydawnictwo
nadal
istnieje. Szkoda.
Ostatnim wydawnictwem, o którym warto
wspomnieć, jest Post. Wydają bardzo
mało, aczkolwiek
całkiem dobre
pozycje. W
ubiegłym roku
było podobnie. Wydali jednak znacznie
mniej, niż zapowiadali, a o dotrzymywaniu
przez nich terminów nie warto wspominać.
W skrócie można powiedzieć, że są i
będą.
Na rynku było jeszcze kilka innych wydawców,
aczkolwiek ich znaczenie jest marginalne
i można ich pominąć.
Ogólnie można
powiedzieć,
że duże wydawnictwa ustawiły tak wysokie
ceny, że miejsce na rynku znalazło
się też i dla
małych, ostrożnych wydawców. Michał Czarnecki
Od redakcji:
Do tej szczegółowej analizy warto dodać wejście na rynek wydawnictwa
Edipresse odpowiedzialnego za Przekrój ("Stan" Frąsia
w grudniu, "Wydanie Specjalne" Raczkowskiego w sierpniu
- oba ukazały się formalnie jako dodatki do tygodnika, choć ten
drugi osobno). Eksperyment chyba się powiódł, więc pozostaje mieć
nadzieję, że nie będzie jednorazowy.
Aktywne były też BM Vision - 10 tom "Wilqa" i Imago.pl -
4 tom "Fastnachtspiela", których to komiksów nie odważyłbym
się określić jako mało istotne w ubiegłym roku.
Michał odpowiadał za liternictwo w "Zagubionej Duszy" wydanej
przez Timofa. Xionc
Rok 2006 przeleciał dość szybko, jak to zwykle bywa, kiedy patrzy
się w przeszłość na coś, co jeszcze chwilę temu było, a teraz już
tego nie ma. Dla mnie zaczął się on od (nie)miłej niespodzianki -
wydania kolekcjonerskiego "Transmetropolitana" W. Ellisa.
Ciągle wierzyłem i dalej wierzę, że seria ta kiedyś ruszy dalej; że
polski czytelnik będzie się mógł z przygodami Pająka zapoznać do końca.
Wydanie kolekcjonerskie było osłodą, ale jednocześnie podpowiadało,
że nieprędko w Polsce wyjdą dalsze tomy "Transa". Drugą
taką noworoczną (nie)miłą niespodzianką było kolekcjonerskie wydanie "Hitmana".
Kolejny zastój. Dobrze, że chociaż "100 Naboi" nie zawiesili.
Pojawiło się sporo ciekawych mang, nieciekawych zresztą też. Ostatnio
w sumie tylko mangi recenzuję. Przyjemne i wyróżniające się serie? "Fullmetal
Alchemist" i "Vagabond". Mang przybywało, wydawnictw
zajmujących się ich wydawaniem również, a tymczasem komiksy amerykańskie
zaczynały coraz ładniej być wydawane, zaczynały także zwiększać objętość
- niestety odbiło się to na cenie. Pierwsze oznaki cenowego uniesienia
dotarły do mnie kiedy Taurus wydał "Straceńców". Gulp. Wysupłałem
45 złociszy na pierwszy tom i... cholera, kolejnego tomu ani widu
ani słychu! Miesiące mijały, pojawiały się ciekawe komiksy - "Lovecraft", "Księgi
Magii", "Nigdziebądź"... ale ceny okazywały się często
zawrotne. Dobrze, że chociaż stary dobry "Sandman" wychodził
tak jak dawniej w częściach po starej dobrej cenie w okolicach 30
zł. Z pozycji w raczej standardowej cenie przyjemnie było zapoznać
się z "Ghost World", "Exit", "Cinema Panopticum".
Rok zakończył się kolejną niesodzianką. Niemiłą, bo okazało się,
że kolejny tomik "100 Naboi" wyszedł w twardej oprawie za,
jeśli się nie mylę, 79 zł - tym samym Mandragora dołączyła do Egmontu
w wydawaniu bieżących serii w twardej oprawie (wydania kolekcjonerskie
mogłem zrozumieć). Swoją drogą - Egmont w pewnym momencie zaczął wydawać
reedycje poszczególnych tomów "Sin City" w twardej oprawie.
Nie przeczę, te nowe okładki prezentują się wyśmienicie, luksusowe
wydania komiksów robią wrażenie, tylko... czy to jest konieczne? Czy
klasyk Willa Eisnera nie lepiej wydać w takiej formie, aby więcej
osób mogło sobie na niego pozwolić? Może to kwestia kosztów, może
ktoś stwierdził, że pewne komiksy są dla wąskiej grupy koneserów.
Ale trochę to smutne, że z komiksów amerykańskich po niskiej cenie
wychodzi sama mainstreamowa papka dla czytelników do trzynastego roku
życia, a pozycje poważniejsze są takie drogie. Za 79 zł albo i więcej
można mieć dwie książki, wyżyć tydzień albo i dłużej (jeśli się jest
studentem). Oczywiście można argumentować na rzecz takiego podzielenia
rynku, ale mnie osobiście ten trend niepokoi. Zwłaszcza, że rok 2007
zaczął się od wydania trylogii Willa Eisnera "Umowa z Bogiem" za
99 zł, chociaż o imponującej objętości 512 stron. Już kiedyś trzeba
było oszczędzać na komiksy, teraz trzeba oszczędzać jeszcze bardziej.
:/
Ffreak |