|
Rok 2006 w oczach wydawców
Podsumowanie roku 2006 na rynku komiksowym w Polsce
Poprosiliśmy
polskich wydawców, którzy kontynuowali działalność wydawniczą o podsumowanie
roku 2006. Wydawcy przedstawili ocenę tego, co ten rok przyniósł. Jak zmieniła
się scena komiksowa i jakie są ich plany na przyszłość. Wszystkim, którzy
wzięli udział w naszej akcji dziękujemy za zabranie głosu i za komiksy,
które prezentują na naszym rynku.
Poniżej ich wypowiedzi w kolejności alfabetycznej wydawnictw.
Doskonały rok
Rok 2006 okazal sie dla naszego wydawnictwa doskonaly. Wydalismy
tylko jeden tytul i to w grudniu, tak że dopiero za jakis czas okaże
sie jakim cieszył się zainteresowaniem czytelnikow. Mam nadzieję,
że jak zwykle ogromnym. Co do rynku komiksowego ogólnie - to nie
śledzilem jego aktywności, więc nie mogę go oceniać. W roku 2007
planujemy dalszy dynamiczny rozwój, czyli mamy zamiar zaprezentować
kolejne czesci "Wilq superbohatera", po raz pierwszy planujemy
też wydać inne niz "Wilq" komiksy, na początek "Projekt
piłkarski" (nazwa robocza) i autorski komiks Tomasza Minkiewicza: "Wyprawa
na ciemną stronę słońca". O kolejnych tytułach
będę mógł coś powiedzieć w późniejszym czasie.
Bartek Minkiewicz - BM Vision
Czekanie
Boom na komiksy z lat 2001 - 2003 mamy za sobą. Rok 2006 był rokiem
stagnacji i oczekiwaniem na nowe rozwiązania, nowych autorów i wydawców.
Działalność Klubu Świata Komiksu i innych inicjatyw wydawniczych
została brutalnie skonfrontowana z rzeczywistością. Założenie redaktora
KŚK Tomasza Kołodziejczaka, że do komiksu napłyną nowi czytelnicy,
ci, którzy przez lata kupowali "Kaczora Donalda", na razie
nie sprawdza się. Wszystkie serie humorystyczne dla dzieci zostały
zamknięte. Ostał się "Asteriks", "Kajko i Kokosz" i
komiksy Disneya. Czyli nic nowego.
Szeroka oferta komiksów środka z Europy spotkała się z odrzuceniem
przez czytelników. Czy wydawcy jednak nie byli bez winy?
Zupełnie nieprzewidywalny dobór tytułów przez Twój Komiks, choć
w ofercie były i perełki ("Rork", "Przygody Mikołajka"). Amber i Podsiedlik.
Profesjonalne wydawnictwa podeszły do wydawania komiksów z całkowitym brakiem
rozeznania rynku. Po kilku miesiącach zrezygnowały z ich wydawania. Siedmioróg
nie rozszerzał swojej oferty, wreszcie z niej zrezygnował. Egmont w tym gronie
faktycznie wypada najlepiej, z przemyślaną polityką wydawniczą. Niestety jego
oferta komiksów europejskich nie przyjęła się. Oprócz wybitnych komiksów (Bilal)
prezentował produkcje bardzo średnie w sporych ilościach, co w prównaniu z
konkurencją dało sporo tytułów. Czytelnicy się znudzili i przestali kupować.
W przeciągu ostatnich dwóch lat praktycznie zniknął komiks frankofoński. Co
prawda ukazały się kontynuacje w Egmoncie, czy w serii Mistrzowie Komiksu,
jednak zamykanie serii nie wróży dobrze reputacji wydawnictwa. Czytelnicy są
zawiedzeni brakiem zakończenia. Trudno w tej sytuacji wprowadzać nowe serie,
skoro wcześniejszych nie dokończono. Okazało się, ze postawiono na złe konie.
Nie zdołano wypromować żadnej długiej serii (oprócz "Thorgala").
Oczywiście rynek komiksu cały czas zmienia się. Fani mangi raczej
nie sięgną po komiksy Kultury Gniewu. Ukazuje się więcej różnorodnych
komiksów. Cały
czas trwa komiksowa praca u podstaw. Wyraźnie brakuje jednak głównego
nurtu. Przydałby
się również nowy, duży gracz, który wprowadziłby nowe tytuły, rozwiązania
i wreszcie pomysł na przyciągnięcie czytelników. Po ofensywie Axel Springera
i jej niepowodzeniu raczej to się nie zdarzy.
Komiksów polskich nie było tak wiele. Cały czas brakuje realistycznej
serii. A ostatnie które mieliśmy ("Wiedźmin", "Gail") faktycznie
nie były najlepszymi komiksami. Świetnych rysowników mamy - chociażby Maciej
Mazur - niestety nie mogą rozwinąć skrzydeł. Kiedy ujrzymy nowoczesną realistyczną
polską serię?
Bartosz Kurc - "Przekrój"
Co do najlepszych tytułów odsyłam do "Przekroju" nr 51/52
z 2006 roku. Tam z kolegami recenzentami zaprezentowaliśmy najlepsze
komiksy zeszłego roku.
Rok zmian
Rok 2006 dla wydawnictwa JPF był rokiem wielu zmian. Siedziba redakcji
przeniosła się z Olecka do Mierzyna (obok Szczecina), wiązało się
to także ze zmianą składu naszej redakcji. Lekko zmniejszyliśmy
tempo wydawania nowości na rzecz uzupełniania wyprzedanych już pozycji.
Aby wynagrodzić czytelnikom oczekiwanie na nowe tytuły wprowadzaliśmy
szereg ciekawych promocji (które zamierzamy wciąż
kontynuować), otworzyliśmy także nową usługę - imiennik japoński "Jugem-System" (www.jugem-system.com).
Co w roku 2007?
Zamierzamy wyjść polskim twórcom naprzeciw i otworzyć specjalną
usługę - JPF Dojin. Każda osoba, która narysowała własny komiks
lub napisała powieść będzie mogła swoje dzieło wydrukować i
sprzedać. Bedziemy drukować nawet od jednego egzemplarza.
Jeżeli chodzi o plany wydawnicze, to zamierzamy kontunuować
wydawane już serie, oraz wprowadzić kilka nowości. Jakich?
Na razie to tajemnica,
ale na pewno już sporo osób domyśla się co to będzie. ;)
Andrzej Kownacki - Japonica Polonica Fantastica (JPF)
Kultura gniewu w 2006 roku własnymi oczami
- Sukces: dotarcie z takimi komiksami jak "Cinema Panopticum", "Phenian", "Projekt:
Człowiek" do czytelników nie sięgających na co dzień po komiks.
- Porażka: piłkarska antologia. A my bardzo lubimy ten album.
- Osiągnięcie: powodzenie bardzo ryzykownej akcji o kryptonimie: "Ott" i
pomyślne zaszczepienie komiksów mało komu wcześniej znanego szwajcarskiego
rysownika na Polskim gruncie.
- spełnione marzenie: Daniel Clowes w końcu po polsku.
- niespodzianka: czyżby media zaczęły jakoś bardziej interesować się komiksem?
- niedosyt: chciałoby się więcej wydawać.
Plany na 2007 w punktach:
- Przynajmniej utrzymać ilość wydawanych tytułów.
- Crumb, Śledziu, Burns, Ostrowski, Andersson i inni.
- Podnosić jakoś wydawanych komiksów.
- Nie zawodzić czytelników, pozytywnie zaskakiwać.
- Pracować, pracować, pracować.
Kultura Gniewu
To był dobry rok
Moje podsumowanie roku 2006 będzie raczej lapidarne:
To był dobry rok! Przeczytaliśmy kilkaset kilogramów
komiksów i nauczyliśmy sie wielu nowych rzeczy (w tym również tego,
jak
popełniać
elementarne błędy). Przede wszystkim jednak świetnie się bawiliśmy
i, pomimo że ta zabawa kosztowała nas sporo pracy i wysiłku,
a niekiedy nawet wyrzeczeń, wszyscy jesteśmy zgodni co do jednego:
To był dobry rok! Drago dostał reżyserski fotel, Kris przestał
konwersować z klawiaturą, Nata zapuściła diabelskie szpony, Bart
wrócił z Kalifornii i zaczął
robić masę,
a Aga poznała w końcu księcia z bajki. To był cholernie dobry
rok!
Przemysław Wróbel - Mandragora
Pobawię się jeszcze
Polskie getto komiksowe ma się dobrze... ale tylko w główkach niepoprawnych
optymistów. Ten pierwszy rok działalności wydawniczej nie zaskoczył
mnie co do filantropijności wydawania polskich twórców. Tego można
było się spodziewać i było to wkalkulowane w plany. Zaskoczyło mnie
jednak większe niż się spodziewałem olanie "Zagubionej Duszy",
z którego płyną wnioski, że sensu najmniejszego nie ma puszczać
czegoś spoza lanserskiego kręgu na polskim ryneczku, bo tegoż on
nie przyswoi. Można się oczywiście głowić jak to wypromować poza
ryneczkiem, ale trzeba pamiętać, że z próżnego nawet i Salomon nie
naleje, a niektórych metod brzydzą się ludzie etyczni. Cóż, pierwsze
wnioski już mam o wydawaniu komiksów w Polsce i nie są one niestety
najlepsze. Pomimo to w 2007 roku pobawię się w ten sport jeszcze,
a potem zobaczymy czy stać mnie będzie by robić to dalej. Pewnie
na pomysły na przyszłość wydawnictwa złożą się też inne czynniki,
ale jak na razie bawmy się w najlepsze, a potem zobaczymy co przyniesie
przyszłość.
No i dziękuję wszystkim czytelnikom za docenienie niszowego "Blakiego" na
MFK 2006!
Paweł Timofiejuk - Timof i Cisi Wspólnicy
Epoka lodowcowa
Na rynku mangi panuje "epoka lodowcowa". Odczuli to wszyscy
wydawcy japońskiego komiksu, nie powstają nowe wydawnictwa, nie
możemy wydawać dłuższych serii, bo sprzedaż już w połowie serii
spada często do poziomu, który czyni dalsze jej wydawanie nieopłacalnym.
Mimo to, serie te zwykle trzeba wydawać do końca. To powoduje straty,
kłopoty finansowe wydawnictw - trudno jest zachować płynność wydawania,
trudno negocjować nowe tytuły ze stroną japońską - nasze nakłady
sa dla nich zbyt niskie, a przecież wciąż spadają. Wielu większych
wydawców japońskich nie bardzo chce z nami
współpracować. Inna sprawa - nawet tzw. tytuły pewniaki lub pozytywne
recenzje nie gwarantują w kwestii sprzedaży jakichś wyjątkowych
zmian na lepsze. Sądzę, że mogłaby tu pomoc jedynie jakaś zakrojona
na szeroką skalę akcja reklamowa w mediach, na to jednak wydawcy
nie mają funduszy. I tak kółko się zamyka. Martwię się, że jeśli
czytelnictwo nie wzrośnie, rynek całkiem już klapnie :(, bo nie
mając funduszy nie będziemy się mogli starać
o nowe licencje.
Na razie jednak nie składamy broni, naturalnie będziemy ciągle
szukać nawych pozycji. W tym roku przygotowaliśmy dla naszych Czytelnikow
dwie nowe serie "Nie, dziękuję" ("Maniattemasu")
i "Utene". Mamy też w planach kolejny tom z serii "Jak
Powstaje Manga" oraz dalsze części zabawnych podręczników do
nauki pisma japońskiego.
Martyna Taniguchi - wydawnictwo WANEKO
Dla mas, czy dla kolekcjonerów?
Podczas gdy jedni pracują nad nadaniem komiksowi statusu sztuki
masowej, inni wydają za wysoką cenę w niskim nakładzie tytuły ważne,
aczkolwiek dostępne tylko dla wąskiej grupy dobrze sytuowanych kolekcjonerów.
Czasami procesy te zachodzą równolegle w obrębie jednego wydawnictwa.
Rok 2006 dla Zin Zin Press stał pod znakiem produkcji dwóch komiksów
historycznych - ,,1956: Poznański Czerwiec" i ,,1981: Kopalnia
Wujek". Były to przedsięwzięcia zaprojektowane na niespotykanie
wielką, jak na polski rynek, skalę, o bardzo wysokich budżetach
(w przypadku albumu ,,1956: Poznański Czerwiec" przekroczył
on 100 tys. zł), zrealizowane z bardzo poważnymi partnerami zarówno
pod względem artystycznym, jak i finansowym oraz medialnym. Takie
produkcje to nowość w Polsce, i wymagały zupełnie nowego podejścia,
niekonwencjonalnych posunięć, w zasadzie pod każdym względem pionierskich.
Tym większa satysfakcja autorów, wydawcy, sponsorów i patronów medialnych,
że oba przedsięwzięcia zakończyły się olbrzymimi sukcesami pod każdym
względem.
Pod względem innych albumów polskich rok 2006 nie był szczególnie
udany, mimo że na rynku pojawiło się bądź uaktywniło kilka nowych
inicjatyw wydawniczych (Timof i cisi wspólnicy, Dom Komiksu, Palet,
Polwen). Zwraca uwagę debiutancki album Pawła Zycha . ,,Chomik zagłady",
polskie wydanie ,,Opowieści Rybaka 1: Czekając na Hemingway'a" Irka
Koniora (oba tytuły Taurus Media) oraz opublikowany w ,,Przekroju" ,,Stan" Jacka
Frąsia. Można jeszcze wspomnieć o ,,Ursynowskiej Specgrupie od Rozwałki",
która sprawnie uwspółcześnia wątki historyczne i pierwszym tomie
,,Biocosmosis" - powrocie klasycznej, krajowej SF. ,,Pozdrowienia
z Interstrefy. Antologia komiksów Rafała Szłapy", to zaledwie
przypomnienie starszych komiksów tego autora, który cały czas jest
jeszcze przed swą wielką szansą na osobny album i szkoda, że plan
ten nie zrealizował się w roku 2006, choć były po temu spore szanse.
Nie sposób nie zauważyć dużej aktywności związanej z postacią Likwidatora.
W ubiegłym roku wyszły aż dwa albumy autorskie (,,Likwidator: Autozdrada" i
,,Likwidator: W służbie rewolucji"), oraz jedna antologia zbierająca
komiksy i rysunki różnych autorów poświęcone postaci Likwidatora.
Sporo szumu wywołał ,,Tajfun" Tadeusza Raczkiewicza (Mandragora),
pierwszy pozaegmontowski większy projekt próbujący przywrócić z
niebytu popularne polskie komiksy prasowe z lat 70-tych. Znów jednak
zaporowa cena świadczy o niewielkim nakładzie tego albumu i zawężaniu
rynku odbiorców do wąskiej garstki dobrze sytuowanych kolekcjonerów.
Pewnym rozczarowaniem był pierwszy zeszyt wznowionej serii dawniej
o milicjancie kapitanie Żbiku, a teraz o jego wnuku, czyli policjancie-komisarzu
Żbiku. Bardzo archaiczny scenariusz zderzył się tu z nowoczesnymi
rysunkami, przy okazji generując kilka poważnych błędów. Ale może
to konieczny ból okresu przejściowego towarzyszący reformie tej
serii?
Z wydarzeń na pograniczu komiksu i filmu (animowanego) należy docenić
starania autorów i producentów animacji ,,Kajko i Kokosz".
Pokazany w Łodzi na MFK początek filmu wywarł bardzo dobre wrażenie
zarówno na publiczności, jak i na krytykach.
Jeśli chodzi o albumy zagraniczne na polskim rynku, tutaj nadal
utrzymuje się tendencja do publikowania ważnych pozycji. Najcenniejsze
to: ,,Josel, 19 kwietnia 1943" (Egmont), który stał się graficzną
inspiracją dla albumu ,,1956: Poznański Czerwiec", ,,Exit" oraz
,,Ciemna Panopticum" Tomasa Otta i ,,Phenian" (Kultura
Gniewu), ,,Blankets" Craiga Thompsona (Timof i Cisi Wspólnicy),
,,Lovercraft" (Egmont), ,,Persepolis" i ,,Kurczak ze śliwkami" Satrapi
(POST), ,,Księga przemian" (Dialog). Ubolewać należy nad cenami
większości tych wydawnictw, oczywiście tak wysoko skalkulowanymi
w związku z niewielkimi nakładami. Pytanie czy lepiej mieć te albumy
jako drogie, czy też wcale, pozostawiam do rozstrzygnięcia czytelnikom.
Gdybyż jeszcze ta oferta została wypełniona przez zapowiedziane,
a nie zrealizowany tytuły z Manzoku, obraz roku byłby ciekawszy.
Rok 2006 nie zaznaczył się żadnym spektakularnym sukcesem tytułu
z kręgu mangi. Ten sektor rynku nadal jest spory i trzyma się mocno,
choć wydaje się, że w Polsce osiągnął już maksimum tego, co możliwe.
O ile w tłumaczeniach coraz więcej miejsca zajmują pozycje z gatunku
,,graphic novel" (mimo niewielkich nakładów i wysokich cen),
w produkcjach krajowych nadal dominuje beztroski humor, czy fantastyka,
na ogół bez poważniejszej refleksji. Być może autorzy pozostawiają
taką refleksję i powagę tradycyjnym książkom. Czy słusznie?
Z imprez niewątpliwie zasługują na wspomnienie dwie prezentacje
polskiego komiksu: w Bremie (luty/marzec) i w Belgii (maj).
Witold Tkaczyk - Zin Zin Press | |