Kochać zbyt mocno (Kapcie potwora)
Czyli o tym jak wygląda przemoc domowa
"Zabiłem dzisiaj psa.
Za bardzo kręcił się w obejściu.
Szczekał, warczał, siorbał, mościł se.
Jego psia natura uwłaczała mi."
Kury
Dawno żaden komiks tak długo się mnie nie trzymał. W pierwszym odruchu chętnie dałbym Kiziora zerowego, gdyby taki istniał, jako ocenę, ale poczekajmy aż komiks trochę się uleży w głowie, jak będę do niego podchodził z perspektywy czasu.
Rzecz jest bardzo mocna, niech się Jodorowski schowa ze swoimi dobranockami - oto jak wygląda prawdziwie przerażająca wizja świata. Najbardziej sugestywne jest to, że akcja nie dzieje się w środowisku sprawiedliwości społecznej, ale wsród elity amerykańskiej klasy średniej - główna bohaterka jest kimś w rodzaju self made woman - aktywnej właścicielki firmy marketingowej a jej toksyczny małżonek - wiceprezesem niewiadomoczego.
Choć toksyczny to może nienajlepsze słowo - toksyczna może być bufetowa w czasie migreny. Ten człowiek to ewidentny psychopata. Z jednej strony rzuca teksty, których nie powstydziłby się bohater brazylijskiej telenoweli (pierwszy znak ostrzegawczy - unikajcie osobników komunikujących się dialogami z kiepskich seriali). Oto przykłady:
- Czy nasza miłość nic dla ciebie nie znaczy?
- Musisz mi siebie dać! Połączyć się ze mną w jedną całość...
- Sięgnijmy razem do gwiazd!
Niektóre są zresztą zbyt żenujące żeby dało się je tu cytować.
Z drugiej strony wypełnia go frustracja, pretensje do wszystkich. Jest do tego doskonałym psychomanipulatorem i pospolitym mięśniakiem. I zawodowym podrywaczem.
Główna bohaterka i narratorka komiksu jest przyciągana do owego indywiduum jakąś niewidzialną siłą (jej wytłumaczenie pojawia się na końcu książki z ust postaci "uczonej", będącej ponoć zestawieniem wielu osób doradzającej autorce w tamtym okresie). Po początkowym okresie fascynacji pojawiają się pierwsze oznaki paranoi prześladowcy, regularnie mitygowane słowami czułości i zapewnieniami oddania. Problem pojawia się, gdy Brian zaczyna częściej sięgać po alkohol, doprowadza do tragicznej śmierci własnego psa, traci kontakt z rzeczywistością.
Komiks narysowany jest bardzo sugestywnie i plastycznie. Autorka twierdzi, że rysunki pochodzą z okresu jej związku i nie zamierzała ich nikomu pokazywać. Pozwolę sobie nie uwierzyć w tę historie. Rzeczywiście - czasem pojawiają się takie plansze (strona 90, 133), lub pojedyncze kadry oraz tzw. splashpage - są zresztą doskonałe i nie dziwie się, że trafiły do wydania, jednak całość zdecydowanie powstawała później. Skąd ta teoria?
Kreska jest prosta, jednak ta prostota jest celowa i bardzo profesjonalna (styl Satrapi mógłby służyć za porównanie). Widać to w doskonałych kompozycjach, perspektywie, drugim planie. Rysowniczka, jeśli jest amatorką, to utalentowaną i wyćwiczoną. Nie widać absolutnie cyzelowania stylu w trakcie zbliżania się do końca albumu, co oznacza, że warsztat nie poprawił się znacząco w trakcie rysowania tego komiksu. Każdy, kto trzymał ołówek w ręku zgodzi się zapewne, że oznacza to krótki czas powstawania dzieła.
Kontynuując tę spiskową teorię, pokuszę się o postawienie pytania, czy może Brian nie jest podobnie jak wspomniana "uczona" zlepkiem wielu osób o podobnej charakterystyce? Czy komiks ten nie jest po prostu bardziej ogólnym zwróceniem uwagi na ważny, palący problem społeczny? Może nie, może tak - w obu przypadkach jest to bezwzględnie lektura godna polecenia.
Pomijając stronę artystyczną - bo jednak nie ona jest najważniejsza w tym dziele, i nie wolno o tym zapominać - czy komiks spełni swoją podstawową rolę - czy przygotuje kobiety i instytucje (bezpośrednim powodem narysowania, miał być podobno niesprawiedliwy wyrok sądu w zupełnie niezwiązanej, choć podobnej sprawie, który nie znalazł okoliczności łagodzących w obliczu zamordowania innego domowego potwora terroryzującego całą rodzinę) na spotkanie z lokalnymi odmianami Briana? Mam nadzieję, że tak się stanie, pamiętajmy jednak, że Roz była jedyną dobrowolną ofiarą przemocy domowej, bo jako jedyna miała wyjście - zerwanie. Przecież nie mogły tego zrobić dzieci zmarłej żony Briana i jego zamęczona suczka Popcorn. A to oznacza, że każdy człowiek sam decyduje o tym, jak poprowadzić swoje życie, chce samodzielnie zdobywać doświadczenia, często wbrew radom rodziny i przyjaciół i ten komiks, jak przypuszczam, tego nie zmieni.
Komiks w Empiku w "Złotych Tarasach" znalazłem w pobliżu działu "psychologia" i to jest niezły dział na jego umieszczenie. Więcej tu przemyśleń o ludzkiej naturze (przemyśleń czytelnika, a do tego w końcu powinna nas skłaniać literatura) niż czczej rozrywki przy perypetiach zwariowanej amerykańskiej rodziny. Komiks z prawdziwego zdarzenia, przez duże K.
Arek Królak
Już poza recenzją - dodam, że przemoc w rodzinie ukazana w komiksie nie jest tak nowatorskim pomysłem, jak próbuje nam wmówić wydawca, choć oczywiście forma autobiografii nadaje zupełnie inny wyraz tej historii. Przypomnę jednak wydane w Polsce: "Kaznodzieja - Aż do Końca Świata" i "Jeremiah - Noc na Bagnach", a także nie wydany (jak dotąd) "Capricorne - Chinois".
Odnośnie wykorzystanego na początku cytatu - dobrze oddaje pewną rozmowę z komiksu:
- Nie wpuszczaj Popcorn! Nie chcę tego sralucha w moim domu!
- Brian, jest 5 stopni mrozu. Łapki lepią się jej do lodu!
- Nie słyszałaś?! Przestań pieprzyć! Powiedziałem, żebyś jej nie wpuszczała
- Ale w jej misce zamarzła woda!
- Kurwa! Przecież to pies! One lubią zimno!
"To pies, to przecież pies
Nic tu dodać, nic tu ująć, nic zakadzić"
I jeszcze na koniec - a ce propos - taki ciekawy fragment artykułu, jaki przeczytałem niedawno na stronie zdrowie.onet.pl :
Naukowcy z Uniwersytetu Utah sfilmowali rozmowy prowadzone przez 150 par oraz wykonali tomografię komputerową tętnic każdego z partnerów. Jeżeli mężczyzna przejawiał otwartą wrogość, np. czyniąc komentarze w rodzaju: "Jesteś strasznie głupia", prawdopodobieństwo znacznego stwardnienia tętnic u kobiety rosło o 30 proc. W przypadku mężczyzn ryzyko to wzrastało tak samo, kiedy partnerka używała sformułowań, które są oznaką chęci sprawowania kontroli, np.: "Masz zrobić tak, jak ja chcę".
Kochać zbyt mocno (Kapcie potwora)
Czyli o tym jak wygląda przemoc domowa
("Dragonslippers")
Sc i rys: Rosalind B. Penfold
Przekład: Joanna Figlewska
Redakcja i korekta: Urszula Okrzeja
Wydawnictwo: Mag/Nowa Proza
Wydanie: piewsze
Data wydania: marzec 2007
Druk: czarno-biały
Stron: 272
Cena 29,999 zł
|