|
Szalony pilot
"Por.
Funky Koval, "Air Star Force". Pięć lat czynnej służby. Miliardy
na liczniku, Odznaczenia. Także Srebrna Gwiazda Palantiru"... Zodiakalny
Baran, uprawiający Assari (nie udało mi się dojść, co to właściwie jest),
lubiący polować - nad jego łóżkiem wisi sztucer myśliwski i poroża zwierząt;
czytający fantastykę (mam tu na myśli zarówno czasopismo o tym tytule, jak
i gatunek literacki), palący papierosy; niestroniący również od innych typowo
męskich rozrywek, jak na przykład towarzystwo pięknych kobiet (zresztą,
kto by tego nie lubił), o których względy zazwyczaj nawet nie bardzo musi
się starać... Koval jest zawsze bardzo uparty w dążeniu do celu, bezkompromisowy
w działaniu, często nagina, czy wręcz łamie, obowiązujące prawo, w celu
osiągnięcia zamierzonego (na szczęście zazwyczaj szczytnego) celu. W swoich
działaniach nie stroni od przemocy fizycznej i walki wręcz tam, gdzie jest
to niezbędne. Kiedy jest to naprawdę konieczne, jest też w stanie zabić
z zimną krwią. Nigdy nie może usiedzieć na miejscu, bo zawsze coś pcha go
do działania. Przez to też wpada nieustannie w coraz to nowe kłopoty...
Tak właśnie przedstawia się sylwetka jednej z najbardziej znanych, można
powiedzieć, że klasycznych już postaci polskiego komiksu.
W trzech istniejących albumach o przygodach tego bohatera, można znaleźć
wiele poszlak, wskazujących, jak Koval znalazł się w sytuacji, w której
zastajemy go na początku albumu "Bez oddech", kiedy to stara
się o licencję kosmicznego detektywa, a wkrótce potem trafia pod skrzydła
agencji Universs. Ale co tak naprawdę skłoniło go do zostanie detektywem,
dlaczego zakończył karierę w wojsku i skąd w ogóle mógł się wziąć ten
bezkompromisowy zawadiaka? W artykule tym postaram się odpowiedzieć na
te i jeszcze inne pytania. Będzie on też próbą stworzenia, na podstawie
wspomnianych poszlak, szkicu opowieści przedstawiającego, co mogło się
dziać z naszym bohaterem podczas służby w kosmicznej flocie Ziemi?
Tym,
co wiemy na pewno jest fakt, że porucznik Koval, był pilotem A.S.F. (Air
Star Force), co w wolnym tłumaczeniu można przetłumaczyć jako "Flotę
powietrzno-gwiezdną". Wiemy też, że służył pod rozkazami komandora
Pierre'a Dupree. Oficer ten (Dupree) dowodził w albumie "Bez oddechu" eskadrą
gwiezdnych transportowców/myśliwców, nazywanych Killerami. Prawdopodobnie
więc Koval był pilotem jednej z tych maszyn, ewentualnie jakiegoś innego
statku bojowego (największe możliwości popisywania się jako pilot miałby
prawdopodobnie latając kosmicznymi myśliwcami). Nasz bohater nie był na
pewno jedynym pilotem w eskadrze, musiał więc mieć innych kolegów, odbywających
służbę o podobnym profilu. Należy także przyjąć wersję, że takimi pilotami
mogły być również i kobiety, w końcu mamy równouprawnienie. Wydaje się
też wysoce prawdopodobne, że eskadra komandora Dupree, była jednostką
elitarną, jednostką do zadań specjalnych, (ile maszyn może liczyć taka
eskadra?), bo trudno mi uwierzyć, aby taka niespokojna dusza jak Funky
nie nudziła się, wypełniając regularne, rutynowe misje patrolowe. Nasuwa
to wniosek, że służący w tej jednostce żołnierze musieli być naprawdę
nieźli w tym, co robią (młodzi "Szaleni piloci"). Podopieczni
komandora Dupree na pewno wykazywali się brawurą przy wykonywaniu misji
patrolowych i/lub bojowych (ze wskazaniem na ten drugi rodzaj) i dostawali
wiele reprymend od przełożonych. Finalnie jednak byli zapewne chwaleni
za swoją bojową skuteczność. Krótko mówiąc, jak dla mnie, wygląda na to,
że porucznik Koval był jednym ze zgrai utalentowanych młodych narwańców,
odważnych i trochę bezmyślnych, do których zapewne kleiły się kobiety
(taki kosmiczny odpowiednik chłopaków z "Top Gun'u"). Jest też
raczej pewne, że tacy żołnierze byli utrzymywani na wysokim poziomie fizycznej
jak i techniczno-umiejętnościowej sprawności, poprzez poddawanie ich ustawicznym
treningom. Mówię tutaj zarówno o ćwiczeniu walki wręcz (co pokazuje Koval
w kilku znaczących miejscach istniejącej opowieści), jak i treningom pilotażu
na symulatorach, a pewnie także i zajęciom ze strategii i taktyki pola
walki. W mojej opinii tak właśnie mógł wyglądać początek albumu "Szalony
pilot" - tak zwane "dobre czasy" w A.S.F, misje, treningi,
dziewczyny. Odnośnie jeszcze eskadry, to raczej na pewno zdarzały się
tam zakłady, mające na celu udowadnianie sobie na wzajem, kto jest najlepszy
w sztuce pilotażu, podrywaniu panienek, piciu itd... W komiksach było
powiedziane, że były orbitujące miasta koło Saturna - może tam właśnie
chłopcy z ASF bywali na baletach - takie kosmiczne Las Vegas, kto wie?:)
Jeszcze odnośnie kobietek, to trzeba stwierdzić, iż Funky to tzw. "kawał
chłopa" i na pewno nie jest to typ faceta, który ugania się za spódniczkami,
zabiegając o ich względy, słodząc im itd. Powiedziałbym raczej, że walczy
o to, co chce mieć i często to dostaje, tudzież pewne rzeczy "zdarzają
się" dla niego same...
"Naszą" opowieść można by rozpocząć od scen treningu, walki
wręcz lub misji bojowej. Albo jeszcze lepiej od sceny ostrej reprymendy
ze strony
dowódców, dla Funky'ego oraz jego kolegów, za niepotrzebną brawurę podczas
akcji, z retrospekcjami, przedstawiającymi co się tam działo. Po takiej
odprawie, nastąpiłoby jednak prawdopodobnie mrugnięcie lub poufałe klepanie
po łopatce przez przełożonego a potem chwila odprężenia w towarzystwie kolegów,
przy alkoholu, w klubie. Jest to czas "beztroski" który jednak
bardzo szybko się kończy, ponieważ Kovalowi (a może także jego kolegom)
zostaje przydzielone zadanie, które rozwinie się w aferę z udziałem Generała
Gretza. No właśnie, mamy już przedstawiony hipotetyczny punkt wyjścia, czas
więc chyba odsłonić moją, domniemaną wersję wydarzeń, które mogły mieć miejsce
w "Szalonym pilocie". Osią całej fabuły mogłaby się stać wspomniana
przed chwilą afera z gen. Gretzem w roli głównej.
Na początku nasi bohaterowie mogliby myśleć, że to po prostu kolejna "rutynowa" misja,
jednak wkrótce okazałoby się, że są tylko marionetkami, którymi manipuluje
się, podczas gdy biorą udział w większej grze, "nie na ich głowy".
Oczywiście w tej sytuacji, Koval i inni "szaleni piloci" postawiają
nie pozostawać biernymi, tylko zareagować i wbrew zasadom i nie stosując
się do obowiązków służbowych, spróbują wszystko naprawić. To oczywiście
wplątuje ich wszystkich wkrótce w naprawdę poważne kłopoty! Prawdopodobne
jest, że część kolegów z eskadry Kovala zginęła przed końcem przedstawianej
tu opowieści. Powodem ich śmierci mogłoby być wplątanie się wraz z Funky'm
w kłopoty, lub próba pomocy naszemu bohaterowi w rozwiązaniu afery, związanej
ze skorumpowanym generałem. Możliwym sprzymierzeńcem Kovala jest tu także
dziennikarz, O'Raymouth, który w komiksach jest wymieniany jako jego kumpel.
Tak więc wydaje się, że Koval wszedł w paradę wojskowemu fiszy, który robił
jakieś ciemne interesy, próbował odkryć sedno sprawy, zdobyć dowody i zdemaskować
drani. Jednak Gretz był zbyt wpływowym i cwanym lisem i miał za dużo wysoko
postawionych popleczników (prawdopodobnie wysokiej rangi oficerów, a także
ludzi z kręgów politycznych), co pozwoliło mu wyrolować naszego bohatera.
Mało tego, Koval został prawdopodobnie wmanewrowany i oskarżony o to, co
popełnił Gretz! Skorumpowany generał skutecznie oczernił naszego wojaka
i przyczynił się do postawienia mu zarzutów i wyrzucenia z wojska. Koval
został prawdopodobnie w pewnym momencie postawiony przed trudnym wyborem
- mógł dużo zyskać przechodząc na stronę tych złych, skorumpowanych, ale
postanowił walczyć, nie poddając się! Jak zwykle musi być w swoim działaniu
bezkompromisowy. Osobiście obstawiam też opcję, że w otoczeniu naszego bohatera
mogła się pojawić niespodziewanie piękna kobieta, która mogłaby być wtyczką,
małą marionetką, za której sznurki pociągają wrogowie Kovala, żeby zdobyć
za jej pośrednictwem jak najwięcej informacji o jego poczynaniach i udaremnić
je.
Zakładam, że wydarzenia tutaj przedstawione, rozgrywałyby się głównie w
kosmosie, a może również na innych, niż Ziemia, planetach (skoro ludzie
dotarli na DB4, czyli Denebolę, to dlaczego także nie na inne planety?).
Jeśli wydarzenia rozgrywają się w kosmosie, to pociąga to za sobą fakt,
że musiałaby tam być stacja kosmiczna (a może nawet kilka), albo planeta/planety,
na której są ziemskie bazy wojskowe, a także cywilne (ewentualnie wielkie
krążowniki kosmiczne, na których stacjonują myśliwce). Ciekawym zagadnieniem
jest też to, przed kim, lub przed czym broni planetę Ziemię i jej mieszkańców
flota ASF? Sam fakt, że taka flota istnieje, dowodzi, że ludzie eksplorują
kosmos od wielu lat i to na odległość bardzo wielu lat świetlnych od Ziemi,
więc etap "pierwszego kontaktu" ludzkość dawno ma już za sobą.
Okazało się, że zielone, szare i różne inne ludziki naprawdę istnieją
i nikogo to już nie dziwi. Prawdopodobnie nie wszystkie te rasy, z którymi
zetknęła się Rasa Ludzka, nastawione są pokojowo (zresztą czemu się dziwić,
Ziemianie też nigdy święci nie byli). Ponieważ przedstawiane przeze mnie
wydarzenia nie mogły się raczej rozgrywać więcej niż kilka lat przed tymi
z udziałem Drolli przedstawionymi w istniejących komiksach, należy przyjąć,
że także w "Szalonym pilocie" będą oni już obecni, podobnie
jak Ankuzi. Warto tutaj pamiętać, że w komiksach widać, że ludzie przyzwyczajeni
są do obecności obcych ras i nie stanowi to dla nich żadnej nowości.
W komiksie powinny się też pojawić takie rzeczy jak tło polityczne oraz
nawiązania do rzeczywistości. Nasza aktualna scena polityczna jest na
tyle barwna i obfitująca w liczne "przedstawienia", że na pewno
coś dałoby się zaadaptować na potrzeby komiksu bez większych problemów.
Mogłaby to być na przykład afera rozporkowa w kręgach politycznych. Żeby
zachować "spójność universum" także maszyny bojowe i inne urządzenia
techniczne musiałyby być podobne, jeśli nie takie same jak w istniejących
komiksach. Na przykład mogłyby się tu pojawić Corvetty transportowe, transportowce
z DB4 (Ślepaki) i Killery, którymi latała eskadra Dupree. Także samochody
powinny być podobne. Na pewno należałoby też przedstawić nowe maszyny,
które wyglądałyby nowocześniej. Należałoby też chyba pomyśleć nad garderobą,
żeby nie wyglądało to wszystko, jak na opolskim, albo sopockim festiwalu
z połowy lat 80 (usłyszałem kiedyś takie określenie bodajże na MFK). Powinny
się także pojawić jakieś nowoczesne, czy wręcz futurystyczne jak na dzisiejsze
czasy urządzenia - wideofony i komputery to chyba raczej za mało, w końcu
jest to opowieść SF, która rozgrywa się gdzieś tam, w stechnizowanej przyszłości.
Jest też wiele postaci, które pojawiają się epizodycznie w istniejących
opowieściach, a które mogły/mogłyby odgrywać jakieś role w wydarzeniach "Szalonego
pilota", chociaż nie koniecznie. Taką postacią jest na przykład Chris
Petersen. Jak się dowiadujemy w albumie "Bez oddechu" razem
z Kovalem chodzili rok w ochronie pogranicza. Jeśli była to ochrona pogranicza,
to jakiego pogranicza, kosmicznego? Może patrolowali razem strefę sąsiadującą
z Ankuzami, albo jakąś inną rasą? Wydaje się bowiem, że znany Ziemianom
kosmos podzielony był na strefy wpływów, kontrolowane przez różne rozumne
rasy. Warto też wziąć pod uwagę przynajmniej epizodyczne pojawienie się
na scenie wydarzeń dwóch amoralnych, wybitnych naukowców Totha i Contiego,
którzy pracowali nad superbronią na podstawie prastarych technologii Drolli
odkrytych na Deneboli. Podobnie jest z postacią brutalnego najemnika,
Rhotaxa - Dupree wiedział na DB4, że Rhotax się ukrywa, więc albo znali
się wcześniej, albo super zabójca był taki słynny. Może także Rhotax był
żołnierzem? Na DB4 było widać, że jest obeznany z wojskowością, więc gdzieś
musiał się tego wszystkiego nauczyć. Możliwości scenariuszowych jest oczywiście
dużo i prawdopodobnie ilu czytelników, tyle kolejnych nowych opcji można
by dopisać do scenariusza. W mojej wersji opowieść kończy się w momencie,
kiedy Koval odchodzi (a właściwie zostaje wylany z wojska - za aferę z
gen. Gretzem) a ktoś (może jego kumpel, dziennika O'Raymouth) podsuwa
mu pomysł zostania detektywem kosmicznym. Może pomysł wziął mu się stąd,
że był zamieszany w aferę Gretza i prowadził swoje małe dochodzenie. Oczywiście
Funky miał rację, ale skorumpowany wojskowy fisza wygrał i udało mu się
zatuszować całą sprawę. Wszystko "rozeszło się po kościach",
a Koval poszedł w odstawkę... Na szczęście jednak nie na długo...
Jeśli chodzi o scenariusz, to zapewne panowie Parowski i Rodek poradziliby
sobie całkiem nieźle. Natomiast nie sądzę, żeby Bogusław Polch miał na
tyle cierpliwości i wytrwałości, żeby stworzyć coś na poziomie tego, co
rysował w latach 80. Ale ciężko się dziwić, taka robota jest żmudna, czaso-
i pracochłonna, a efekty i tak nie koniecznie zostają zauważone i docenione!
Swoją drogą, ciekawie byłoby kiedyś zobaczyć oryginalne plansze z Kovala,
w naturalnej wielkości. O ile mi wiadomo, w druku wiele rzeczy stało się
prawie lub zupełnie nieczytelnych. Pierwsze dwie części kosmicznego detektywa
obfitują w liczne (szczególnie graficzne, ale także scenariuszowe) szczególiki,
które czasami dostrzega się dopiero przy n-tym oglądaniu komiksu. Ciekawe
było to, że można było znaleźć mnóstwo różnych detali, które trzeba było
dostrzec, skojarzyć, że są nawiązaniem do czegoś. W naszym fikcyjnym albumie
także nie powinno zabraknąć tego typu szczególików. Kto więc mógłby zostać
rysownikiem? Hmm... zdań byłoby zapewne tyle, ile gustów. Wydaje się jednak,
że powinien to być artysta, którego styl jest pokrewny supertechnicznemu
realistycznemu i niezwykle szczegółowemu stylowi Bogusława Polcha z lat
80. Osobiście nie widzę w Polsce odpowiedniego kandydata do tego zadania.
Nie chodzi o to, że uważam, iż polscy rysownic są do niczego, lecz raczej,
że style jakie prezentują, nie bardzo pasowałyby do tego, do czego się
przyzwyczailiśmy. Moim faworytem, choć to rzecz jasna nierealne, jest
tutaj Amerykanin - Travis Charest, którego prace a szczególnie "Space
Girl Saga" oraz "Dreamshifters" - kontynuacja przygód Bezimiennego,
ostatniego Metabarona, zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Myślałem
też przez chwilę o pracach Goeffa Darrow, ale dochodzę do wniosku, że
brak im subtelności, smaku, są zbyt toporne, nieokrzesane.
Na tym kończy się mój wywód na temat tego, "co by było gdyby".
Miejmy nadzieję, że uda nam się kiedyś poznać faktyczną wersję wydarzeń,
czyli to, co wymyśliła(?) lub jeszcze wymyśli trójka "Ojców" Funky'ego
Kovala - Jacek Rodek, Maciej Parowski i Bogusław Polch.
aegirr 06/07
Przydatne linki:
Polch
www.kazet.bial.pl\2002_05\polch.html
Funky Koval
www.kazet.bial.pl \2002_05\koval_1.html
www.kazet.bial.pl \2002_11\r_funky.html
Franky Krova
www.kazet.bial.pl \2003_10\r_prawie48.htm
Wiedzmin
www.kazet.bial.pl \2002_02\r_wiedzmin.html
Ekspedycja
www.kazet.bial.pl \2003_06\r_ekspedycja.html
Komiks Fantastyka
www.kazet.bial.pl \2003_10\m_kkf.htm
www.kazet.bial.pl \2006_03\tn_kfan.htm
| |