|
"Zainfekowany" - "Legenda
o Mrocznym Rycerzu"
Oficjalnie
wiadomo, że pierwszymi komiksami autorstwa Warrena Ellisa na rynku amerykańskim
były te marvelowskie, głównie Excalibur i Thor. Mimo to w sprawie wejścia
Ellisa na amerykański przemysł komiksowy mamy pewne niedomówienie. W 1992
roku, 2 lata przed rozpoczęciem pisania skryptów dla serii Hellstorm (pierwsze
seria Marvela, przy której Ellis pracował), Ellis spotkał się ze słynnym
komiksowym edytorem, Archie Goodwinem...
Brytyjczyk najwyraźniej zrobił wrażenie na doświadczonym i szanowanym
redaktorze, który poprosił go o podesłanie autorskiego scenariusza dla "Batman:
Legends of the Dark Knight". Ellis oczywiście wysłał swój scenariusz,
jednakże na odpowiedź od edytora musiał czekać (bagatela) ponad rok. Oto
w 1993 roku Goodwin osobiście dzwoni do Warrena. "Wreszcie miałem
czas na lekturę paczki, którą mi podesłałeś. Mogę to kupić?", zapytał
pewnie Archie. Ellis z uśmiechem wspomina tamtą chwilę. "Mniemam,
że nie powiedziałem mu czegoś w stylu: 'Wysłałem ci to 18 miesięcy temu,
ty draniu; Dopiero teraz to przeczytałeś?". Tymczasem, prawdziwa dziwaczność
miała dopiero nadejść w tym pierwszym kontakcie z amerykańskim komiksem. "Przedziwną
rzeczą jest", odnotowuje Ellis, "że historia o Batmanie, którą
napisałem, nie została opublikowana przez DC Comics przez kilka lat z powodu
nadwyżki zleceń zarówno scenariuszowych, jak i rysunkowych". Historia
pojawiła się na łamach "Legends of the Dark Knight" dopiero w
1996 roku....
"The hard egde of dust.
This is how it starts, on the reeking wastegrounds at Gotham's northern
tip."
Jak większość Legend o Mrocznym Rycerzu, i ta ma miejsce w wczesnej działalności
Bruce'a Wayne'a jako Batmana i nie jest częścią kontinuum tej postaci.
Mroczny Detektyw pędzi, by schwytać grupę dealerów narkotyków sprzedających
towar dzieciom podczas ich spotkania. Ku jego zdziwieniu, wszyscy dealerzy
zostają zamordowani w przedziwny sposób - zostają zastrzeleni pociskami
z... kości. Niedługo potem Batman dowiaduje się z policyjnego radia, że
w mieście grasują dwaj zmutowani żołnierze, zarażeni przez wojskowe organizacje
przedziwną odmianą wirusa zmieniającego ich w chodzące maszyny do zabijania
i bomby ekologiczne zarazem.
Gdzieś w okolicach 30 numeru "Legends of the Dark Knight" znacznie
oddaliło się od reszty tytułów o Batmanie i spółce, zmieniając swój status
w antologię, w której każdy twórca mógł przedstawić swoją własną wizję
Batmana, szczególnego aspektu jego świata lub też opowiedzieć własną historię,
nie troszcząc się o sprawy związane z kontinuum. W "Infected" Ellis
zepchnął na drugi plan Bruce'a Wayne'a i jego rozterki w początkowej fazie
jego krucjaty, skupiając się na dwóch wyżej wspomnianych żołnierzach. Są
oni dla scenarzysty jego interpretacją najgorętszego okresu Zimnej Wojny,
czyli lat 70., kiedy to ani Ameryka, ani ZSRR nie szczędzili środków ani
ludzi w swych rozgrywkach w wyścigach zbrojeń. Skutkiem tych nieludzkich
przedsięwzięć są właśnie ci ludzie, którzy przez wojnę, zabijanie i powszechną
destrukcję nie pamiętają nawet, jak się nazywają. Zmienili się w potwory
mające świadomość jedynie o tym, że jest rozkaz zabicia wszystkiego, co
się rusza. To oni są najmocniejszym i najbardziej zmuszającym do myślenia
wymiarem tego komiksu.
Na nieszczęście, wszystko inne wydaje się być już nieszczególne. Ellis
w ogóle nie miał pomysłu na Batmana. Przedstawił go klasycznie jako nieco
cynicznego, obsesyjnie nastawionego do swej misji ponuraka, potrafiącego
samoistnie powstrzymywać ból. Kontynuuje tradycję zapoczątkowaną przez
Franka Millera, ale w historii zawarł jej najbardziej absurdalne elementy.
Zbyt rozbudowane monologi myślowe i dialogi pokroju: "Nie mam czasu
na krwawienie, Alfredzie", nie robią dzisiaj (a nawet w '96) większego
wrażenia od litościwego uśmiechu. Nieciekawie został również przedstawiony
dylemat Nietoperza, czy traktować nowoprzybyłych wrogów jako ludzi, czy
też potwory. Sama fabuła, choć rozpoczyna się klimatycznie i ciekawie,
okazuje się być miałka i niedopowiedziana. Po pewnym czasie ma się dość
oglądania wszechobecnego zniszczenia i brutalności. Prawdziwym gwoździem
do trumny jest koniec opowieści, zbyt ogólny i niedopracowany, pozostawiający
trwały zawód. Przez epilog opowieści wydawać by się mogło, ze Ellis chciał
zawrzeć swoją historię w 3 zeszytach, ale nie dostał pozwolenia od wydawnictwa.
O wiele lepiej prezentują się prace Johna McCrea, znanego u nas z "Hitmana" z
Mandragory. McCrea rysuje posępne, zaniedbane, brudne Gotham, w którym
roi się od gotyckich katedr, podstarzałych fabryk i mało nowoczesnych budynków.
Mamy tutaj do czynienia z molochem dawno opuszczonym przez światło dnia.
Artyście można zarzucić natomiast mało innowacji w rysowaniu sylwetek postaci
(wszyscy wyglądają tak, jakby codziennie chodzili na basen), pomyłki w
ukazywaniu emocji na twarzach postaci (jeszcze nigdy nie widziałem takiej
diaboliczności u Alfreda, który przecież powinien emanować dobrocią i zdrowym
rozsądkiem w odróżnieniu od zaślepionego swym posłannictwem Bruce'a) i
mała dokładność drugiego planu. Mimo tych wad fani "Hitmana" nie
powinni czuć się zdegustowani rysunkami z "Infected".
"Infected" jest komiksem ważnym dla Ellisa, gdyż to dzięki niemu
dał znać komiksowemu światu, że istnieje. Wszystko za sprawą zdobycia łaski
Goodwina. "Jeśli Archie cię zatrudnił", mówi Warren, "to
musiało się coś dziać, gdyż Archie był znany jako najlepszy edytor w branży.
Jeśli Archie cię zatrudnił to nagle stałeś się złotem". Gdyby nie
zainteresowanie Archiego Goodwina mocno bym się zastanowił, czy Ellis dostałby
od Marvela propozycję pisania "Excalibura" czy "Doom 2099".
Mimo to prawda jest taka, że po 11 latach od opublikowania tej krótkiej
historii nikt nie pamięta o jej istnieniu. Zapadła się w masie innych,
podobnych opowieści o Mrocznym Rycerzu, jakie pojawiały się zarówno w "Legends
of the Dark Knight", jak i "Shadow of the Bat" czy "Detective
Comics". Nie bez powodu - "Infected" nie posiadało tego "czegoś",
co wyróżniałoby ją z tłumu; co sprawiało, że byłaby historią nietypową
i ciekawą. Wyszła natomiast pozycja nieszczególna. Może nie kaszanka, ale
też nie komiks zasługujący na jakąś szczególną pamięć. "Infected" spodoba
się na pewno zatwardziałym fanom twórczości Ellisa. Reszcie zaś proponuje
lekturę "Batman: Black & White Vol. 2", gdzie znajduje się
krótka, ale wymowna opowieść z rysunkami Jima Lee, a jeszcze bardziej polecam
one-shot "Planetary/Batman: Night on Earth", w którym Ellis nietypowo
rozprawia się z mitem Batmana i jego różnych interpretacji na przestrzeni
68 lat.
Michał "Chudy" Chudoliński
"Batman": "Legends of the Dark Knight" #83-84
Tytuł historii: Infected
Miesiąc wydania: Czerwiec-lipiec 1996 (USA)
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: John McCrea
Okładka: John McCrea
Kolor: Digital Chameleon
Liternictwo: Willie Schubert
Ilość stron: 64 (wraz z reklamami)
Cena: $1,95 za zeszyt
| |