Wywiad
z Piotrem Kasińskim
KZ: Wszystkiego najlepszego z okazji "osiemnastki" łódzkiego Festiwalu!
Jak kształtują się emocje przed "wejściem w pełnoletność"?
Piotr Kasiński: Dzięki za pamięć (śmiech). Emocji
u nas nie brakuje, ale skupiają się one
przede wszystkim na organizacji imprezy. Pewnie, że cieszy nas wiek naszego
festiwalu i to, że po tylu latach zaczyna być dostrzegany jako ważna
impreza, także poza Polską. Cała para idzie jednak w to, aby całe trzy dni
festiwalu były jak najlepiej przygotowane.
KZ: Czy ten szczególny jubileusz będzie miał swoje dodatkowe obchody poza
terenem konwentu?
P.K.: Tak, w festiwalowy piątek szykujemy imprezę w
klubie Dekompresja. To fajne
miejsce na zabawę, choć nie leży w samym centrum miasta. Na pewno będzie
tort i pewnie na tyle duży, że wystarczy go dla każdego, kto przyjedzie. "Osiemnastkę" połączyliśmy
z wyborami rysunkowej Miss Festiwalu, bo bez nich festiwal nie
może się już obejść. Mają też zagrać Cool Kids Of Death i NOT. Szykuje się
więc niezła zabawa.
KZ: W jaki sposób na MFK zostanie uczczona trzydziesta rocznica serii "Thorgal"?
P.K.: Na kilka sposobów. Pierwszy to oczywiście
przyjazd Grzegorza Rosińskiego oraz Yvesa Sente - nowego scenarzysty serii.
Będzie spotkanie, autografy,
warsztaty. Żałujemy, że pobyt w Łodzi odwołał Jean Van Hamme, ale złamał
nogę, więc siła wyższa. Ale Rosiński przyjeżdża z kilkoma przyjaciółmi,
wśród których jest m.in. popularny w krajach frankofońskich rysownik Dany.
Drugi sposób to zorganizowanie pierwszej w Polsce tak dużej ekspozycji
oryginalnych prac Grzegorza Rosińskiego. Pokażemy naprawdę unikatowe rzeczy,
których polski czytelnik komiksów nie miał chyba nigdy okazji widzieć. Stare
ilustracje, pierwsze komiksy, plansze ze Szninkla i Thorgala, obrazy. W
sumie
kilkadziesiąt perełek. Zbiór robi ogromne wrażenie. Trzeci sposób to
oczywiście duża impreza w festiwalową sobotę w klubie Fanaberia, który
znajduje się blisko ŁDK.
KZ: Czy katalog wydany z okazji monograficznej wystawy Rosińskiego będzie
do zakupienia?
P.K.: Zatykamy powoli naszą drukarnię zamówieniami,
ale mamy nadzieję, że zdążą
wszystko wydrukować i katalog wystawy Rosińskiego też. A co za tym idzie,
będzie można go kupić.
KZ: Jakich innych gości można spodziewać się na XVIII MFK?
P.K.: Lista gości jest długa, co nas oczywiście
bardzo cieszy. Na festiwal przyjadą Jean-Louis Mourier - rysownik komiksów
o trollach z Troy. Będą
też
Marzena Sowa i Sylvain Savoia od "Marzi", Max Andersson z nowym
albumem,
czterech Włochów - w tym dwóch związanych z serią "Dylan Dog",
troje
Anglików biorących udział w projekcie "City Stories". Przyjadą
też
Konstantin Komardin z Rosji, któremu Timof wydaje antologię oraz Czesi -
Jaroslav Rudiś i Jaromir 99. Większość gości przywożą wydawcy i chwała im
za
to. My "załatwiliśmy" jedynie Włochów i Anglików oraz Rosińskiego
i Sente.
Oczywiście równie ważni są nasi krajowi twórcy, którzy zjawią się w dużej
liczbie. Z publicznością spotkają się m.in. Tomek Leśniak, Śledziu, KRL,
spora grupa autorów ze "stajni" Timofa, Jerzy Szyłak i Bartek
Kurc, Marek
Turek, twórcy "Biocosmosis", Łukasz Ryłko z debiutanckim albumem
i wielu
innych.
KZ: Czy twórcy zza granicy chętnie przyjmują oferty przyjazdu na Festiwal?
P.K.: To pytanie raczej do wydawców, bo
to oni głównie starają się o przyjazd zagranicznych autorów. Ale i my prowadzimy
własne rozmowy, chociażby podczas
wizyt w Angouleme. Od dłuższego czasu zabiegamy o Enki Bilala, ale za każdym
razem dostajemy odpowiedź odmowną. Myślę, że ściągnięcie "dużego" nazwiska
do Polski jest o tyle trudne, że one często pytają o wielkość naszego rynku
oraz o to, ile i jakie ich komiksy się u nas wydaje. Poza tym, na świecie
jest niezliczona liczba imprez komiksowych, większych od MFK, i autorom
najzwyczajniej nie wystarcza czasu na przyjechanie do Łodzi. Sporo do
powiedzenia o sprowadzaniu zagranicznych autorów do Polski na pewno będzie
miał Tomek Kołodziejczak, nasz główny partner w tej materii. Co cieszy -
za
przywożenie obcokrajowców zabierają się kolejne wydawnictwa, takie jak
Kultura Gniewu, co dobrze rokuje na przyszłość.
KZ: W tym roku polski komiks ma niejeden jubileusz. Jednym z nich są pięćdziesiąte
urodziny Tytusa. Co zostało zaplanowane w z tej okazji?
P.K.: Na "dzień dobry" przystroiliśmy
ulicę Piotrkowską w Łodzi w 70, niemal
półtorametrowej wysokości, postaci Tytusa. Nie zabrzmi to pewnie skromnie,
ale zbieramy wiele pochwał za tę akcję. Szukujemy plenerową imprezę dla
dzieci z malowaniem dużych, "tytusowych" kolorowanek oraz pokaźny
tort dla
Papcia Chmiela. No i mamy limitowaną serię koszulek od Cropp Town,
wyglądających bardzo podobnie do tej, jaką nosił Tytus.
KZ: Nie tak dawno zaprosiliście twórców do podzielenia się swoimi pracami
na temat Tytusa. Czy pomysł ten spotkał się z pozytywnym odzewem?
P.K.: Dostaliśmy 24 prace. Wszystkie znajdą
się w mini-antologii, która już jest w
drukarni. Na nasz apel, oprócz znanych twórców, takich jak Tomek Leśniak,
Trust, Adrian Madej, Tomek Piorunowski czy Rysiek Dąbrowski odpowiedzieli
też mniej znani, ale równie biegli w komiksowej czy ilustratorskiej sztuce.
Prace cieszą oko i w większości są mocno dowcipne. W książce znajdą się
też
teksty i trochę zdjęć. Całość ukaże się jako specjalne wydanie "Areny
Komiks" Tomka Tomaszewskiego.
KZ: A czy możesz zdradzić, jak wiele prac zostało nadesłanych w tym na
konkurs festiwalowy?
P.K.: Dostaliśmy dokładnie 83 prace. Zdecydowana
większość z Polski, ale są też
rodzynki z Czech i Austrii. Już wiemy, że musimy przyłożyć się bardziej
do
promocji konkursu za granicą.
KZ: To więcej, czy mniej niż ostatnio?
P.K.: Jest o kilka prac mniej niż przed
rokiem. Ale katalog będzie równie duży -
168-stronicowy.
KZ: Konwent będzie mieścił się tym razem w dwóch budynkach - skąd ten pomysł?
P.K.: Impreza musi się rozwijać w różnych
kierunkach. Jeden z nich to rozwój giełdy wydawniczej i kolekcjonerskiej.
Przenieśliśmy ją w tym roku, na razie
na próbę, do znajdującego się blisko ŁDK budynku Textilimpexu, dysponującego
dużą przestrzenią wystawienniczo-targową. Obiekt znajduje się niestety po
drugiej stronie ul. Traugutta, ale robimy wszystko, aby zapewnić uczestnikom
MFK jak najlepsze warunki do przemieszczania się między budynkami. W
ostateczności trzeba będzie korzystać z przejścia podziemnego, ale to i
tak
jest raptem kilkadziesiąt metrów. Myślę, że po imprezie jej uczestnicy nie
omieszkają ocenić podziału MFK na dwa budynki, a my z uwagą te oceny
przeczytamy.
KZ: Dziękujemy za udzielenie odpowiedzi.
Pytania zadał Jakub "Tiall" Syty |