|
"Action Comics" #775
Co tak śmieszy w prawdzie, sprawiedliwości i
amerykańskim stylu życia?
Debiutuje
nowa generacja herosów. Są nimi członkowie grupy Elite, drużyny metaludzi
posiadających moce, przy których te Supermana są godne politowania. Używają
swych umiejętności do czynienia dobra, jednakże ku przerażeniu Człowieka
ze Stali, nie boją się zabijać ludzi odpowiadających za to zło i zdają się
być mało zainteresowani wszystkimi, którzy stają na ich drodze. Oto początek
konfliktu sumienia i siły pomiędzy Supermanem a Elite. Starcia, które "szybszy
od lecącego pocisku" może jednak przegrać.
Długo musiał czekać polski entuzjasta komiksu, zanim na naszym "ryneczku" ukazała
się polska wersja owianych legendą i kultem "Authority". O dziwo,
gdy nasza "śpiąca królewna" Manzoku wydała początkowe zeszyty
serii autorstwa Warrena Ellisa, ta spotkała się z dość mieszanym przyjęciem.
Najczęstszym zarzutem, z jakim się spotkałem, była stateczność i mała oryginalność
historii. Po prostu "to już było". No cóż, nic dziwnego - historie
te (w szczególności Ellisa) zyskały ostatnimi czasy na śmieszności, szablonowości,
staroświeckości i powtarzalności. Nie zmienia to jednak faktu, że "Authority" to
kamień milowy obecnego komiksu mainstreamowego. Oto do superbohaterskich
realiów z wielkim hukiem wprowadzony został koncept anty-herosa, którego
protoplastami był Batman Franka Millera, Rorschach Alana Moore'a i "najlepszy
w tym, co robi", Wolverine.
Spytacie się, czym jest anty-heros. "Przeciwieństwem herosa",
ktoś odpowie. I ma rację, aczkolwiek stosownym jest rozwinięcie tego terminu
dla czasów nam współczesnych. Nowa fala anty-bohaterów cechowała się zerwaniem
z tradycją, nie tylko z modą (gacie na spodniach poszły do lamusa), co z
kodeksem etycznym nakazującym szanowania życia drugiej osoby i oddawania
pokłonów przeróżnym cnotom. Uważali oni w końcu, że tak zachowaliby się
herosi, gdyby żyli w naszej rzeczywistości. Ponadto owa nowoczesność została
podyktowana również w imię praktyczności i wyzwania jednocześnie. Mroczniejsze,
bardziej ponure wizje znanych postaci, jak i tych całkiem nowych, miały
na celu skrytykowanie tradycyjnego modelu superbohatera i jego wartości,
które wydawały się dla modernistycznych twórców staroświeckie, nie pasujące
do naszego świata, w którym korupcja i degeneracja stają się normalnością.
Z jednej strony była to rozmyślna próba demontażu konceptu superbohatera.
Z drugiej jednak strony ta "rozbiórka" nie była niczym więcej,
jak pokazem prymitywnej, acz "wychwalanej" po wszystkie strony
świata przemocy.
Nie ma wątpliwości, że "Authority" na nowo zdefiniowali superherosów.
Echem tej przemiany były jednak nie tyle zainteresowanie nowym spojrzeniem
na trykociarzy, co konwersacje i dyskusje w kręgach wydawniczych i fanowskich
pomiędzy zwolennikami nowego, bardziej realistycznego spojrzenia na superbohaterów
a strażnikami 68-letniej tradycji. Łatwo się domyślić, że dyskusja popadła
w skrajność, którą śmiało można porównać do słynnych preromantycznych awantur
między klasykami i romantykami. Wcześniej, czy później trzeba było skonfrontować
nowoczesność z konserwatyzmem w komiksowym medium. Niemodni tradycjonaliści
nie mogli wybrać nikogo lepszego, aniżeli pierwszego superherosa, który
zapoczątkował tą falę kulturową - Supermana.
Zaskakującym jest, że ktoś w ogóle podjął się niezwykle trudnego zadania,
jakim było opowiedzenie tej historii, i to w 2 lata od premiery pierwszego
zeszytu "Authority". Tym kimś był niejaki Joe Kelly, znany wtedy
głównie z mutanckich tytułów Marvela i dobrego, acz pominiętego przez ogólną
publikę komiksową runu do "Daredevila". Nikt nie spodziewał się,
że autor lekkich i rozrywkowych scenariuszy do Deadpoola będzie w stanie
napisać jedną z najlepszych opowieści o Supermanie w historii, tak różną
od masy jego sztampowych i trywialnych przygód, w których niekoniecznie
jest bohaterem ludzkości, ale symbolem ideałów bliskich każdemu człowiekowi,
nawet w tych trudnych czasach.
Złośliwi mogą sobie teraz pomyśleć, że skoro opowieść takiego kalibru pojawiła
się w miesięczniku Action Comics to znak, że Elite (odpowiednik Authority
w DCU) będzie przedstawiona jako grupa antagonistycznie nastawiona do Supermana.
Inaczej mówiąc, herosi nowego pokolenia zostaną sportretowani niczym łotry
pokroju Lexa Luthora czy Jokera. Nic bardziej mylnego. Kelly wcale nie przedstawia
ich w najgorszym świetle. Wręcz przeciwnie. Podąża tą samą ścieżką, co Millar
i Ellis - uchwycenie mroczniejszego oblicze super-herosów oraz pokazanie
ich hipokryzji i cynizmu, które emanowałaby z nich, gdyby żyli w naszych
realiach. Co więcej, poprzez ich dokładne, szczegółowe zaprezentowanie Kelly
idzie nawet dalej od dwóch wyżej wymienionych scenarzystów, przedstawiając
Elite nie tyle jako pojedynczy aspekt Authority, ale jako moralny dylemat.
Członkowie Elite reprezentują w tym komiksie zdegradowany system, który
pomija sprawiedliwość na rzecz słuszności działań. Wyrażają realność zamiast
idealizmu.
Niebagatelnym aspektem tego komiksu jest fakt, że bezkresna akcja oraz
krwawe i bezlitosne batalie zostają przesłonięte przez sekwencje, w których
zarówno Clark Kent jak i Superman wsłuchują się w opinie ludzi. To właśnie
w tych chwilach Człowiek ze Stali musi sobie odpowiedzieć na parę ważnych
pytań. Czy jest odpowiedzialny za zbrodnię ludzi i potworów, których łapie,
ale nie egzekwuje tego? Czy jego przekonania są naiwne? Czy on sam jest
łatwowierny i prostoduszny? Czy stać go na coś więcej niż eskapizm? Wreszcie,
czy za czerwono-żółto-niebieskim strojem kryje się spoista, defensywna filozofia
życia? A może jest to jedynie wybujała, absurdalna fantazja? Kelly z niezwykłą
starannością oddał zwyczajność przeciętnych obywateli naszego świata, nadając
tym samym swej historii wiarygodności i lepszego, przystępniejszego tonu.
Zaś narracja i poezja słów użyta w scenie łóżkowej robią niesamowite wrażenie.
Dzięki tej naturalności i prostocie konflikt i jego znaczenie stają się
dla czytelnika o wiele jaśniejsze i nie odczuwa się aż tak bardzo patosu,
jaki może z niego wyniknąć.
Mimo to czynniki wymienione powyżej nie czynią z tego komiksu wyjątkowego
produktu. Bardziej obeznani czytelnicy historii obrazkowych stykali się
z takimi podejściem przekazu już wiele razy. Dlaczego zatem uważam akurat
tą szczególną historię za najlepszą o Supermanie kiedykolwiek? Odpowiedź
jest prozaiczna - komiks jest obiektywny. Co to oznacza? Zapewne jesteście
przekonani, że wiecie, kto wygrał ten spór. Może macie rację. Ale to nie
ma znaczenia. Kelly pozostawia odbiorcy wolną rękę, pozwalając mu na własny
sąd odnośnie poruszanego problemu i tego, w którą stronę przewinie się szala
zwycięstwa. Niewątpliwie Kelly jest wielbicielem Supermana, co widać w faworyzowaniu
tej postaci w omawianej historii. Niemniej jednak lider Elite również ma
przekonujące argumenty odnośnie metod działania, a jest to uzasadnienie,
którego nie wolno kwestionować. Koniec końców, zachwianie tej równowagi
może być jedynie spowodowane przez kwestie naszej osobistej odpowiedzialności.
Oby więcej pojawiało się komiksów o Supermanie podobnych do Action Comics
#775. Komiksów, dzięki którym może nie uciekniemy do pełnego niebezpieczeństw
i niesamowitości świata, ale które pomogą spojrzeć jasno i rzeczowo na problemy,
z wszystkimi naszymi niedoskonałościami. Komiksy, które pozwolą nam na obiektywny
i niewątpliwy sąd. A warto zastanowić się nad tym, jak bardzo świat oddalił
się od ideałów głoszonych przez Supermana. Szczególnie teraz, w 6 lat po
11 września, kiedy to prawda, sprawiedliwość, amerykański sen i bezpieczeństwo
zyskały zupełnie nowego znaczenia...
P.S. Tytuł komiksu jest grą słowną nawiązującą do piosenki Elvisa Costello "(What's
So Funny 'Bout) Peace, Love, and Understanding" (tłum. "(Co tak
śmieszy w) Pokoju, Miłości i Zrozumieniu").
Michał "Chudy" Chudoliński
Action Comics #775
Tytuł historii: What's So Funny About Truth, Justice and American Way?
Miesiąc wydania: Marzec 2001 (USA)
Scenariusz: Joe Kelly
Rysunki: Doug Mahnke, Lee Bermejo
Okładka: Tim Bradstreet
Tusz: Tom Nguyen, Dexter Vines, Jim Royal, Jose Marzan, Wade Von Grawbadger,
Wayne Faucher
Kolor: Rob Schwager
Liternictwo: Comicraft
Ilość stron: 45
TPB, w których można odnaleźć tą historię: Superman: The Greatest Stories
Ever Told, Justice League Elite Vol. 1
| |