|
"A.L.I.E.E.N."
Komiksy
pozbawione tekstu, komiksy bez dymków, komiksy nieme, nie są proste do skonstruowania.
Ich autorzy muszą bardzo dobrze rozplanować na planszach to, co chcą przekazać.
Po pierwsze, by było to komunikatywne. Po drugie, jak najbardziej jednoznaczne,
aby tym samym uniknąć sytuacji, kiedy odbiorca w ogóle nie zrozumie treści,
bądź też szybko zrezygnuje z zabawy związanej z jej odszyfrowywaniem. Tworząc
niemy komiks, Lewis Trondheim poszedł w jeszcze innym kierunku. Otóż dał
czytelnikowi do ręki albumik z dymkami, tyle tylko, że ich zawartość jest
nieprzetłumaczalna - teksty są w języku przedstawicieli pozaziemskiej cywilizacji,
do których owa książeczka rzekomo należała. Zabieg ten został przez niego
zrealizowany w wyjątkowo udany sposób, tak więc lektura "A.L.I.E.E.N." dostarcza
sporo rozrywki.
Bardzo podoba mi się w tym komiksie to, że poszczególne epizody z życia
obcych przenikają się nawzajem. Efekt tej przenikalności jest taki, że albumik
można wertować po wielokroć, by spróbować ułożyć sobie wszystko w spójną
całość, a tym samym domyślić się jego treści. Celowo używam tutaj określenia "domyślić
się", bo tak na prawdę trudno w sposób zupełnie pewny zinterpretować
przedstawione wydarzenia.
Trondheim stworzył komiks bardzo kolorowy. Można by powiedzieć, jak na
lekturę dla najmłodszych przystało. Żywe barwy, celowo wyblakłe w wyniku
rzekomego zniszczenia, bardzo dobrze prezentują się na szkicach wymyślnych
postaci. Również sam design bohaterów jest bardzo sympatyczny. Tyle tylko,
że treść komiksu, a zatem perypetie obcych, do najsympatyczniejszych już
nie należą, a tym samym adresat albumiku okazuje się być zupełnie inny od
tego, niż wydaje się to na pierwszy rzut oka.
Podczas lektury "antologii z kosmosu" nasuwa się skojarzenie,
nie ukrywam, że całkiem jsilne, z wyprodukowaną dla stacji MTV kreskówką "Happy
Three Friends". Tyle tylko, że obecna w albumiku Trondheima przemoc
nie jest ani nachalna, ani też brutalna, czy wręcz masakrystyczna w swoim
wyrazie, jak to ma miejsce w przywołanej animacji. Mimo to, tematyka komiksu
podnosi poprzeczkę wiekową potencjalnego odbiorcy. Pozostaje mieć nadzieję,
że żaden rodzic zbyt pochopnie nie wpadnie na pomysł zakupienia go dla swojej
małej pociechy.
Dodam jeszcze, dla zainteresowanych, że na oficjalnej stronie autora można
zagrać w demo flashowej gry rozgrywającej się w świecie komiksu, której
bohaterem jest niebieski stworek z pierwszej historyjki. Żeby spróbować
swoich sił wystarczy wejść pod ten (http://www.lewistrondheim.com/jeux/alieen.htm)
adres. Lecz gra, podobnie do komiksu, do łagodnych nie należy.
Lewis Trondheim miał już swój debiut w Polsce. Wydawnictwo Twój Komiks
zaprezentowało kilka lat temu cztery albumy "Przygód Mikołajka",
które do jego scenariuszy (pozbawionych testu) ilustrował Thierry Robin.
O ile ów komiks przeznaczony był raczej dla najmłodszych czytelników i przeszedł
bez większego echa, o tyle na publikację Kultury Gniewu śmiało powinni zwrócić
uwagę dojrzali odbiorcy historii obrazkowych. Polecam.
Jakub Syty
"A.L.I.E.E.N. Antologia Literatury Infantylnej Ekscentrycznej
Ewidentnie Nieziemskiej"
Scenariusz: Lewis Trondheim
Rysunki: Lewis Trondheim
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: 03.2007
Wydawca oryginału: Gallimard Jeunesse
Liczba stron: 92
Format: 17x23,5 cm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: matowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 32,90 zł
| |