|
"Hellboy" tom IX: "Wyspa i
inne opowieści"
Na
kolejną część komiksowej serii "Hellboy", stworzonej przez Mike'a
Mignolę, jego miłośnicy musieli czekać aż ponad 2 lata. Czy opłacało się?
Moim zdaniem tak.
Pierwszą rzeczą, która zaskakuje w nowym, dziewiątym już albumie o " piekielnym
chłopcu" jest jego okładka z dominującym białym kolorem. We wnętrzu
komiksu wszystko jednak po staremu. Na najnowszy tom składają się cztery
opowieści: tytułowa "Wyspa", "Ghul lub refleksje o śmierci
lub poezja robaków", "Lew i hydra" oraz "Makoma".
Poza tym, w albumie można obejrzeć kilka plansz niedokończonej historii
o ludziach-grzybach, do której autor, jak sam pisze, kiedyś może powróci.
Po zabiciu Boy Rooshy i odzyskaniu wolności, Hellboy wynurza się z oceanu
gdzieś u wybrzeży Afryki. Natrafia tam na cmentarzysko zniszczonych statków
kosmicznych, spotyka stara znajomą i trafia do zapomnianej przez ludzi (a
może i przez bogów) siedziby Różnokrzyżowców. Tak z grubsza zaczyna się "Wyspa",
będąca bezpośrednia kontynuacją "Trzeciego Życzenia". W tej opowieści
Hellboy, a my z nim, dowiaduje się o pochodzeniu swej prawej ręki oraz kim
by był, gdyby żył tam, gdzie powinien, czyli w piekle. Przy okazji poznajemy
mityczne wręcz historie o dawnych bogach, rodem z książek Lovecrafta. Jest
to ważna część całej serii, wiele odkrywa i dopowiada o przeszłości głównego
bohatera. Wraz z epilogiem autor zarysowuje nam mgliście przyszłość Hellboya.
Mimo, że historię oceniam jako dobrą, mam wrażenie, że kilka jej elementów
umieszczono w niej na siłę, a całość pod względem fabularnym można było
bardziej dopracować.
Dwie kolejne nowele "Ghul" i "Lew i Hydra" stanowią
pewnego rodzaju przerywnik między "Wyspą" a "Makomą".
Są krótsze w treści, stanowią po prostu kolejne sprawy z bogatego archiwum
B.B.P.O., ale bez fajerwerków. "Ghul", najsłabsza część tego zbioru,
choć może się podobać fanom poezji, przedstawia wyszukany cmentarny "jadłospis".
Natomiast " Lew i Hydra" z pewności powstało inspirowane mitologią
grecką. Oba dzieła są przystawką przed daniem głównym tego albumu, czyli "Makomą".
W tej opowieści Mike Mingola znów czerpie inspiracje z mitów, legend oraz
fauny i flory Czarnego Lądu. W tworzeniu "Makomy" pomógł mu inny
rysownik - Richard Corben. Sądzę, że dobrym pomysłem była współpraca tego
duetu artystów oraz osadzenie przygody bohatera w klimacie Afryki. Widzimy
tu chyba po raz pierwszy w "Hellboyu" otwarte przestrzenie z błękitnym
niebem. Możemy je podziwiać dzięki Corbenowi. To właśnie jemu została powierzona
afrykańska część historii, z której wywiązał się znakomicie. Jego rysunki,
bardziej żywe, o cieplejszej tonacji barw, doskonale kontrastują z mrocznymi,
dobrze znanymi grafikami Mignoli. Szczególnie przypadają do gustu kadry
z różnorakimi afrykańskimi zwierzętami (głównie motylami) na tle słonecznej
sawanny oraz innych pejzaży. Style rysunków obu grafików różnią się - kreska
Corbena jest bardziej szczegółowa i dokładniejsza, niż Mingoli. Również
z "Makomy" można wysnuć pewne aluzje dotyczące przeznaczenia "piekielnego
chłopca". Wyjaśniony zostaje cel istnienia tej dziwnej istoty, choć
może to moja nadinterpretacja. Jeśli warto było czekać na ów tom, to z pewnością
z nadzieją, że znajdzie się tam taką opowieść jak " Makoma". Osobiście
uważam ją za jedną z lepszych przygód Hellboya.
Jak każde dzieło, "Wyspa i inne opowieści" ma pewne plusy i
minusy, jednak tych drugich jest chyba mniej. Graficznie, poza "Makomą",
album nie odbiega od wcześniejszych, trzyma wysoki poziom. Z pewnością po
lekturze część czytelników z niecierpliwością będzie czekała na rozwiązania
wątków zarysowanych w tym tomie. Ja chyba jednak do nich nie należę, choć
z pewnością sięgnę po kolejne dobrze napisane przygody z Hellboyem w roli
głównej.
Ludwik Kopiec
Hellboy - 9 - Wyspa i inne opowieści
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania polskiego: 8/2007
Tytuł oryginalny: The Island
Wydawca oryginalny: Dark Horse Comics
Rok wydania oryginału: 2005
Liczba stron: 160
Format: B5
Wydanie: I
Cena z okładki: 39,90 zł | |