|
"Jiraishin"
"Jiraishin",
bardziej znany pod nazwą "Ice Blade", to pierwsza manga Tsutomu
Takahashi i jak to z pierwszymi mangami bywa - jest paskudna. Narzekałam
przy pierwszych pracach Kazui Minekury? Oj, będę chyba musiała to odszczekać,
bo to, co dzieje się w pierwszych tomikach "Jiraishina" to po
prostu katastrofa - zero szczegółów postaci, biedne cieniowanie i jakieś
takie krzywe tła. O ile jednak prace Minekury nie zmieniają się w czasie
aż tak bardzo, to kreska Tsutomu przechodzi co najmniej rewolucję (jeśli
nie Big Bang). Sama twarz bohatera przechodzi taką ewolucję, że gdybym
komiksu nie czytała na bieżąco, to miałabym problemy, żeby go rozpoznać.
Dlaczego piszę o tym na początku, a nie w podsumowaniu? Ha, bo cała manga
jest taka. Rozpoczyna się co prawda trzęsieniem ziemi, jak u Hitchocka,
ale fabularnie nabiera rozmachu i rozpędza się tak, że ostatni tom czyta
się z zaciśniętymi zębami, pożerając akcję wzrokiem.
Otóż
zacznijmy od tego, że jest sobie policyjny detektyw, Kyoya Iida, odznaczający
się niezwykłą wręcz statystyką wykrywalności przestępców i
śmiertelnością tych ostatnich zarazem. Zanim jednak machniecie ręką na
kolejny klon Brudnego Harrego posłuchajcie tego - Iida odznacza się też
szczególnie wysoką śmiertelnością... swoich partnerów. Używa ich jako przynęty
na snajperów czy też tarczy. Generalnie jest zimnym, wrednym typem, choć
doskonałym policjantem. Jego działania balansują na krawędzi prawa. Właśnie,
prawa. Moi drodzy, Iida jest psychopatą. Najgorszym rodzajem psychopaty,
bo stojącym po tej "dobrej" stronie barykady i sam przyznaje,
że pracuje w policji głównie dlatego, że może dać upust swoim morderczym
instynktom. Jest postacią tajemnicza i fascynującą, o wielkim poczuciu
sprawiedliwości połączonym z egoizmem i brutalnością.
Manga
składa się z szeregu spraw, które rozwiązuje Iida, przybliża nam osoby
z jego otoczenia i coś-niecoś mówi o samym głównym bohaterze, odsłaniając
jego kolejne oblicza. Na szczęście autor zaoszczędził nam ckliwo-romantycznego
chwytu w stylu "on tak naprawdę jest dobry, tylko się dobrze maskuje" -
postępowanie i uczucia Iidy do końca są enigmatyczne, co sprawia, że jest
jedną z ciekawszych postaci, z jakimi się dotychczas spotkałam. Niemniej,
są w tym komiksie również interesujące postacie drugoplanowe - młoda policjantka,
która postanawia dotrzymać kroku Iidzie; najlepszy (i jedyny) przyjaciel
Iidy, detektyw z tego samego wydziału; córka szefa policji, mała wredna
dziewczynka. Nawet przestępcy mają swoje historie, uczucia, motywy. Mimo
paru sentymentalnych chwytów (młoda para przestępców to wypisz-wymaluj
Bonnie i Clyde), to nawet w banalnej historii można dostrzec nieco głębsze
dno, jak chociażby sytuacja ekonomiczna Hong Kongu, napięcie japońsko-amerykańskie
czy problem różnego rodzaju samobójczych sekt. Sprawy są ciekawe, a tematy
ich różnorodne: kidnaping, pedofilia, zorganizowana przestępczość, narkotyki,
złodzieje przeszczepów.
"Jiraishin" to 19 tomów, z czego połowa powala kreską i pieczołowitością
rysunku. Jeśli ktoś lubi detektywistyczne historie i realizm może po nią
spokojnie sięgnąć - nie ma tu tajemniczych czarnych notesów śmierci, nadnaturalnych
mocy czy skoków na 20 metrów w górę. Ot, kawałek dobrej historii kryminalno-obyczajowej
z nietypowym zakończeniem, będącej prawdziwą ucztą dla oka przy okazji
(no, przynajmniej od pewnego momentu). Dodatkowym atutem są całkiem realistyczne
twarze, nie ma wielgachnych oczysk i włosów rodem z koszmaru fryzjera -
dobra pozycja dla osób niespecjalnie przepadających za mangą jako taką.
Moja ocena - 8 na 10, za dobrą historię i ciekawych bohaterów, choć Iida
mógłby nie być aż tak psychopatyczny...
Joanna "Szyszka" Pastuszka
"Jirasin"
Scenariusz i rysunki: Tsutomu Takahashi
Ilość tomów: 19
Wydawca japoński: Kodansha
Wydawca USA/Kanada: TOKYOPOP (tylko 3 tomy)
Wydawca niemiecki: Carlsen Comics
| |