|
"Rork" album 7: "Powrót"
Po
siedemnastu latach od wydania "Fragmentów" w magazynie "Komiks
- Fantastyka" i dwóch latach od wydania "Zejścia" przez Twój
Komiks, w końcu otrzymujemy ostatni, siódmy tom serii o Rorku. Niemal tyle
samo czasu musieli czekać na "Powrót" francuscy czytelnicy. Od
ukazania się w magazynie "Tintin" pierwszego odcinka "Fragmentów" w
1978 r. do wydania "Powrotu" w 1993 r. upłynęło bowiem piętnaście
lat. Czy warto było czekać tak długo? Zdecydowanie tak.
Rork, po wizycie w statku kosmicznym gdzieś w Arktyce, wraca do Nowego
Jorku. Jednak, jak można się było tego domyślić na podstawie lektury poprzednich
tomów, nie jest sam. Towarzyszą mu przyjaciele - detektyw Raffington Event,
Wilbur Skiffel, Deliah Darkthorn, Yosta, Koziorożec, Astor, profesor De
Wolf, Fay McKee i inne postacie znane z wcześniejszych odcinków serii.
Razem z nimi Rork próbuje rozwikłać ostatnią zagadkę związaną z serią
obrazów malarza Miltona Burke'a oraz kolejnym powrotem plamy. Splot wydarzeń
doprowadza w końcu do konfrontacji Rorka z przepowiadanym Dahmalochem,
a sam Rork powraca do tego kim, a ściślej czym, jest i odkrywa prawdziwy
sens swojej obecności na Ziemi. Tak można w wielkim skrócie opisać fabułę "Powrotu".
Album splata ze sobą niemal wszystkie wątki rozpoczęte w poprzednich
tomach, łącznie z "Fragmentami" i "Przejściami". Komiks
udziela także odpowiedzi na prawie wszystkie pytania, które mógłby sobie
postawić czytelnik w trakcie lektury poprzednich albumów serii. Dowiadujemy
się na przykład czym był złowrogi pył w domu Bernarda Wrighta w "Przejściach",
do kogo należały ślady pozostawione w świątyni pod doliną Low Valley we "Fragmentach",
co kryje sześcian numeryczny w "Koziorożcu" itd. Jak to jednak
bywa w przypadku komiksów Andreasa, lektura wymaga od czytelnika skupienia,
dogłębnego analizowania znaczenia obrazu oraz dokładnej znajomości poprzednich
odcinków. Bez tych wszystkich elementów sens i przesłanie komiksu może
wydawać się cokolwiek mgliste. Zagrożenie to jest o tyle realne, że, jak
wyznał sam Andreas w jednym z wywiadów, pracując nad "Powrotem" planował
stworzyć komiks o objętości 100 stron. Jednak w związku z faktem, że komiks
taki kosztowałby znacznie więcej niż ten o standardowej objętości, zmienił
plany i postanowił dosłownie "upchnąć" całą historię na 54 planszach.
Ogrom nagromadzonej treści powoduje, że kadry są małe, a lektura wymaga,
jak wspomniałem, skupienia i uwagi szczególnej, nawet jak na standardy
twórczości Andreasa. Brak jest także, poza nielicznymi wyjątkami, odważnego,
niekonwencjonalnego kadrowania tak charakterystycznego dla tego autora.
Otrzymujemy za to album wypełniony fantastycznym spiskiem na skalę wręcz
globalną, tajemnicą i grozą w stylu Lovecrafta, a pod koniec także nawiązaniami
do Ewangelii.
Warto zwrócić jeszcze uwagę na dwa nowatorskie, jak na Andreasa, elementy
konstrukcji komiksu. Po pierwsze okazuje się, że świat wykreowany przez
autora w komiksie jest światem równoległym w stosunku do świata rzeczywistego.
Otóż w pewnym momencie Yosta i Deliah wkraczają do świata zobrazowanego
i wypełnionego postaciami przy pomocy zretuszowanych fotografii. Okazuje
się jednak, że moce bohaterów nie działają w świecie realnym. Postacie
z fotografii pozostają niewzruszone. Powyższe, w połączeniu ze słowami,
jakie o świecie prawdziwym i wymarzonym wypowiada Rork przy umierającej
Deliah, daje prawdziwe przesłanie komiksu. Marzenie czy też fantazja,
którą reprezentuje rysunkowy świat, w którym żyją Rork i inne postacie
serii, ulegają pod wpływem konfrontacji z rzeczywistością.
Po drugie, Andreas na szeroką skalę mierzy się z przemieszczaniem się
w czasie i wpływem tegoż na bieg historii. Autor wykonuje tutaj pętlę
i okazuje się, że przedmiot zabrany z przyszłości do przeszłości doprowadza
do tak a nie inaczej ukształtowanej przyszłości. W pewnym momencie młody
Rork spotyka nawet samego siebie jako dorosłego. Czas według Andreasa
to rzecz względna, poddająca się manipulacji i przekształceniom. Nie biegnie
bezwzględnie, a splot następstw związanych z przemieszczaniem się w czasie
może okazać się niewiarygodny.
Wspomniane to tylko część zagadnień poruszonych w komiksie. Historia
pozostawia szerokie pole do własnych poszukiwań i interpretacji. Część
wątków, aczkolwiek niewielka, pozostaje wciąż niewyjaśniona. Jednakże,
jak można się spodziewać, część z nich zostanie rozwiązana w kolejnych
tomach serii "Koziorożca".
Graficznie to Andreas, jakiego znamy od "Cmentarzyska katedr".
Charakterystyczne przerysowania, czasem karykaturalne, odważne perspektywy,
teatralne pozy, dbałość o detale, dają rozpoznawalny dla Andreasa styl.
Od strony edytorskiej wydanie nie budzi zastrzeżeń. Kolory są dobrze
nasycone i prawidłowo nałożone. Nie dostrzegłem też błędów w tłumaczeniu,
jak to miało miejsce w przypadku "Rorków" z wydawnictwa "Twój
Komiks". Kartonowa okładka jest co prawda mniej usztywniona niż w
przypadku poprzednich tomów, lecz w istocie nie ma to większego znaczenia.
Miłośników twórczości Andreasa zachęcać do przeczytania "Powrotu" nie
trzeba. To dla nas lektura obowiązkowa. Tych z czytelników zaś, którzy
do tej pory z komiksami Andreasa się nie zetknęli, zachęcam do rozpoczęcia
lektury od "Fragmetów". Jak podało wydawnictwo Manzoku, posiada
ono licencję na wszystkie tomy "Rorka" i w tej czy innej formie
zapewne wyda także wcześniejsze albumy cyklu.
Piotr Skonieczny
"Rork" tom 7: "Powrót"
Tytuł oryginału: Retour
Scenariusz: Andreas
Rysunki: Andreas
Tłumaczenie: Aleksandra Desmurs
Wydawca: Manzoku
Data wydania: 12.2007
Wydawca oryginału: Lombard
Data wydania oryginału: 1993
Liczba stron: 56
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 26,90 zł
| |