"Jeju" numer 6
Szósty
numer Progresywnego Magazinu Komiksowego "Jeju" wiąże się tematycznie
z jedzeniem. Autorzy wzięli na widelce motywy kuchenne i żywieniowe. Większość
przygotowanych przez nich dań smakuje dobrze, nie zabrakło i smakowitszych
kąsków, całość wydaje się być dobrze zakomponowana.
Jako przystawka zaserwowany został autobiograficzny komiks Olgi Wróbel.
Przedstawiona w nim problematyka kobiecej diety intryguje, aczkolwiek
narracyjnie przypomina zlepek poszczególnych sytuacji, niż kompletną historię.
Krucjata małego pajączka, będąca tematem komiksu Norberta Rybarczyka,
również niespecjalnie porusza. Graficznie jest to bardzo dynamiczna historia,
układ kadrów na planszach jest niczego sobie, jednak treść pozostawia
trochę do życzenia. Mimo wszystko, nie sposób zarzucić jej brak specyficznego
nastroju zagrożenia.
Przemysław Pawełek z Piotrem Nowackim ujęli w formę komiksową dość śmieszny
żart oparty na schemacie luźno wykorzystanym w popularnej, cieszącej się
dużą sympatią widzów i często wykorzystywanej w mowie potocznej reklamie
Sprite'a. Efekt jest niezły, lecz bez fajerwerków.
scen. Bartosz Sztybor, rys. Piotr Nowacki.
|
|
Pojedynek znajdujących się w lodówce produktów opisany przez Daniela
Gizickiego i narysowany przez Annę Miśkiewicz bazuje na grze słowem. Chociaż
sam pomysł na historię może nie powala na kolana, to scenariusz jest bardzo
sympatyczny, a scena inspirowana fascynacją serialem "Naruto" udana.
Warto dodać, że sprawdzona w ilustrowaniu książeczek dla dzieci kreska
rysowniczki doskonale pasuje do tego typu opowiastki, chociaż dużo lepiej
wyglądałaby w kolorze.
Jednoplanszowa trawestacja bajki o Jasiu i Małgosi w wykonaniu Michała
Rzecznika prezentuje się znacznie lepiej graficznie, niż fabularnie. Warto
zaobserwować tło, gdzie sympatyczna sówka przygląda się poczynaniom brojących
dzieci o bardzo groźnych minach.
Opowiedziana bez słów "Gwiadka z nieba" Bartosza Szybora i
Piotra Nowackiego zarówno bawi, jak i wzrusza. Scenarzysta doskonale wybrnął
z formuły niemego komiksu nadając historii sympatycznego klimatu. Tym
razem rysownik miał więcej przestrzeni na planszach, co przysłużyło się
wizualnej stronie komiksu.
Wyróżniająca się niezwykłą prostotą i wytrawną puentą jednoplanszówka
Przemysława Surmy smakuje wybornie. A skoro jesteśmy przy Surpiko, to
zdobiąca tylną stronę okładki plansza jego autorstwa, również przedstawia
się niczego sobie. Bez wątpienia dobrze spełnia dwie funkcje: deseru oraz
pierwszego wrażenia dla tych, którzy z zeszytami, albumami, książkami
zapoznają się po uprzednim przestudiowaniu ich zewnętrza.
scen. Bartosz Sztybor, rys. Maciej Banaś
|
|
Historia pewnego kapelusza opowiedziana przez Bartosza Sztybora, a zilustrowana
przez Macieja Banasia wprowadza zagadkowy nastrój. Chociaż epizod wydaje
się być wyrwany z jakiegoś kontekstu, to jednak stanowi pewną zamkniętą
całość, a pozostawione uczucie niedosytu tylko mu służy.
Przybliżony przez Jacka Świdzińskiego proces wydalania głowonoga dobitnie
wskazuje na bogatą, skrywającą wiele pomysłów wyobraźnię autora. Ciekawy
jest nie tylko sam scenariusz, lecz również cały układ graficzny, w tym
podział jednego dużego rysunku na trzy plansze.
Jednoplanszówka Agnieszki Rogólskiej przywodzi na myśl wiersz K. I. Gałczyńskiego
pod tytułem "Sen psa". Chociaż graficznie komiks się nie wyróżnia,
to jego treść potrafi wywołać szczery uśmiech na twarzy i w tym tkwi cały
jego urok.
|
scen. Bartosz Sztybor, rys. Maciej Pałka
|
|
|
"Dziczyzna" Marka Turka to prawdziwa wisienka na torcie, choć
tytuł komiksu sugeruje raczej danie właściwe. Autor jest mistrzem opowiadania
bez słów, popisując się przy okazji niezmiernie czystą i przejrzystą formą
graficzną.
Zinowe "Pożegnanie z Afryką" Macieja Pałki, który tradycyjnie
już zaprezentował kolejny fragment "Najwydestyluchniejszego" rysowanego
do scenariusza Bartosza Sztybora, wypada naprawdę udanie. Epizodzik jest
zgrabnie skonstruowany, faktycznie bawi, natomiast kreska niczym nie wyróżnia
się na tle tego, co rysownik zaprezentował w dotychczasowych odcinkach.
"Sezon podręcznikowy" Daniela Gizickiego i Mateusza Tkacza
również zdaje się zawierać autobiograficzne motywy. Na pewno można się
z niego dowiedzieć czegoś na temat żmudnej pracy w antykwariacie. Uproszczone
rysunki przywodzą na myśl rodzaj graficznego pamiętnika.
Najdłuższy w całym zbiorku komiks Tomasza Pastuszki to próba pastiszu
komiksów supebohaterskich. Próba, ponieważ mimo kilku dobrych momentów
historia jest raczej mało wciągająca. Autora stać na zdecydowanie więcej,
co udowadniał po wielokroć, stąd surowa ocena jego twórczości. Oprócz
tego, niektóre rysunki zdają się być wykonane "na szybko". Może
zapowiadany powrót Glona to zmieni.
scen. Daniel Gizicki, rys. Anna Miśkiewicz
|
|
Zeszyt wydany został bardzo przyzwoicie, co w pewnym sensie jest standardem "Jeju".
Solidna okładka, grzbiecik, kredowy papier i przejrzysty układ stron na
pewno wskazują, że albumik poddany został odpowiedniej redakcji. Trochę
szkoda, że na wstępie zabrakło kilku słów od redaktora naczelnego, które
zwyczajowo potrafią odpowiednio wprowadzić czytelnika w przygotowany materiał.
Podsumowując, lektura zina redagowanego przez Tomasza Pastuszkę to dobry
sposób na miłe spędzenie poobiedniej drzemki. Przeczytawszy "Jeju" czytelnik
na pewno nie powinien zmagać się z nieznośną czkawką.
Jakub Syty
"Jeju" nr 6
Redaktor naczelny: Tomasz "Asu" Pastuszka
Okładka: Norbert Rybarczyk
Wydawca: Tomasz "Asu" Pastuszka
Data wydania: 03.2008
Liczba stron: 60
Format: 15 x 21 cm
Oprawa: miękka
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: specjalistyczne
Cena: 15,00 zł
|