|
"Nie ma czasu na miłość"
"
Suppli" tomy 3 i 4
Nie
czytuję opowieści o miłości. Jakoś nie mogę się przekonać do spędzenia kilku
godzin nad obserwacją zachowań ludzi, którzy z godną podziwu konsekwencją
komplikują sobie życie. Jest to akceptowalne jedynie pod warunkiem, że przynajmniej
jedna postać ma mózg (i go rozsądnie używa), albo kreska jest tak ładna,
że rekompensuje powtarzane po raz setny "Dlaczego czuję się taka pusta?" czy "Chciałbym
ci tyle rzeczy powiedzieć, ale nie potrafię". Do "Suppli" podchodziłam
więc jak do jeża z chorobą wściekłych krów. Przede wszystkim dlatego, że
sama kreska jest dość specyficzna, a do tego jeszcze tematyka taka niespecjalnie
moja. Niemniej, kolejne tomy za mną.
"Suppli" ma irytującą główną bohaterkę, Fujii - dwadzieścia
osiem lat na karku i dojrzałość uczuciowa szesnastolatki, której udało
się przeżyć chyba tylko dlatego że wszyscy w firmie obchodzą się z nią
jak z jajkiem. Tom trzeci upływa pod znakiem "wojny z tą trzecią",
czyli inną kobietą w życiu ukochanego Fujii, pana Ogiwary. Wojny dość
dziwnej, bo odbywającej się głównie w głowach obu pań, jako że muszą wspólnie
pracować nad projektem - a obie są profesjonalistkami, więc nie mieszają
sfery prywatnej z zawodową. Za to obiekt pożądania tak naprawdę nie wie,
co ma ze sobą zrobić, a jego deklaracje wypadają dość blado. Pojawiają
się nowi bohaterowie, którzy sporo namieszają w życiu głównej bohaterki
(szczególnie przystojny kamerzysta, który jest kwintesencją słowa "uwodzicielskość"),
rozwija się wątek romansu Yugi, Watanabe też coś próbuje w swoim życiu
pozmieniać. Generalnie powoli do przodu.
Mimo wszystko, ja poczułam się jak na innej planecie. Całe stado ludzi
i prawie żaden z nich nie wie, czego tak naprawdę chce od życia, od siebie,
od drugiej osoby. To jest statystycznie niemożliwe, rzekłam do siebie
i wgryzłam się nie w samych bohaterów, co w ich świat. Świat wypełniony
po brzegi pracą, nieustannym udowadnianiem, że się jest przydatnym, rywalizacją,
nadgodzinami, poczuciem zagrożenia. Bohaterowie nie są niedojrzali - oni
nie mieli po prostu kiedy usiąść i się nad tym zastanowić. Praca pochłania
im tyle czasu i energii, że na życie osobiste nie zostaje więcej niż na
przelotne spotkanie, krótki mail, parę myśli. Praca, która traktuje kobiety
po macoszemu, gdzie realizująca się zawodowo mężatka jest conajmniej dziwadłem,
jak nie obrazą narodową. To świat, w którym kobieta musi posiadać męża,
jak jakieś obowiązkowe szczepienie. Jak tu w takich warunkach normalnie
funkcjonować? Jak uwolnić się od lęków? Jeśli się spojrzy na to z tej
perspektywy, nic dziwnego, że Fujii pozbawiona oparcia w postaci Ogiwary
zaczyna szukać szczęścia w przedmiotach - drobiażdżkach, torebkach, obrazkach,
maskotkach i rozpaczliwie próbuje stworzyć z nich tarczę. Kupić przedmiot
jest łatwo, a na więcej nie starcza jej siły. Czy będzie szukać oparcia
w kimś innym? Kimś, kto pojawił się obok jak książę z bajki, czy też postara
się załatwić sprawy z Ogiwarą?
Mam tyle lat, co główna bohaterka, a mimo to jej problemy są mi zupełnie
obce. Co więcej, nie chciałabym takiej osoby spotkać. Ani Tanaki, jej
rywalki, jeśli jesteśmy przy tym. Obie są siebie warte. Za to zupełnie
inaczej ma się sprawa z Yugi i Kodą, ich związek ma u mnie pełne poparcie.
Yugi stoi przed trudnym wyborem - angażując się będzie musiała poświęcić
część niezależności, będzie musiała stać się matką syna Kody i pogodzić
się z tym, że dziecko zawsze będzie u niego na pierwszym miejscu. Z
kolei Koda wie, że monotonia codziennych obowiązków może przytłoczyć
Yugi, być ponad jej siły - w końcu opieka nad dzieckiem jest na pełen
etat. Obserwuję ich z sympatią i trzymam kciuki. Cała reszta postaci
może spokojnie iść do domu.
Niestety, muszę się przyczepić do tłumaczenia. Jest ono jak najbardziej
poprawne, nie da się zaprzeczyć... niemniej zupełnie niedostosowane do
reguł konwersacji języka polskiego. Przede wszystkim widać, że tłumacz
twardo przerabiał formalny język japoński na polski. Fakt, ciężko jest
oddać niuanse zawodowo-grzecznościowych zależności, ale do diaska ciężkiego,
to jest osiągalne. Można było pokombinować, a nie wciskać wszędzie "pan/pani".
Mój własny, ukochany język stał się mi nagle wrogiem - nie mówię już o
literówkach, błędach stylistycznych, których jest na tyle dużo, że je
zauważyłam, tylko o namiętnym używaniu strony biernej, która jest standardem
w skośnookim języku, ale zdecydowanie nie w Polsce. Poprawność tłumaczenia
to jeszcze nie wszystko. Sęk w tym, żeby dialogi bohaterów nie brzmiały
jak bełkot, a to niestety się w wielu miejscach zdarza. Szczególnie ważne
jest to w momencie, kiedy sposób prowadzenia narracji jest taki, jak w "Suppli" -
strzępki myśli, uczucia wbijające się w słowa, oderwane zdania. Nie czyta
się tego płynnie. I choć fabularnie jest całkiem znośne, a postacie dają
się lubić, to tłumacz ostatecznie dla mnie pogrzebał jakąkolwiek szansę,
jaką miała ta manga.
Joanna "Szyszka" Pastuszka
"Suppli" tom 3
Scenariusz: Mari Okazaki
Rysunki: Mari Okazaki
Tłumaczenie: Magdalena Tomaszewska-Bolałek
Wydawca: Hanami
Data wydania: 01.2008
Wydawca oryginału: Shodensha
Data wydania oryginału: 2006
Liczba stron: 224
Format: 15 x 21 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy Amber Preprint 100 g/m2
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 26,00 zł
"Suppli" tom 4
Scenariusz: Mari Okazaki
Rysunki: Mari Okazaki
Tłumaczenie: Magdalena Tomaszewska-Bolałek
Wydawca: Hanami
Data wydania: 20.03.2008
Wydawca oryginału: Shodensha Publishing Co., Ltd.
Data wydania oryginału: 2006
Liczba stron: 192
Format: 15 x 21 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 26,00 zł | |