W serii Elseworlds bohaterowie zostają wyrwani ze swego normalnego położenia i przeniesieni w osobliwe czasy i miejsca - niektóre z nich kiedyś istniały, inne nie mogły bądź nie powinny istnieć. Rezultatem są opowieści, które kreują postacie znajome jak dzień wczorajszy, a przy tym świeże jak dzień jutrzejszy.

BATMAN ELSEWORLDS:
Batman Vampire

 

Scenarzyści Batmana często określają go mianem "mrocznego rycerza", "istoty nocy", itp. Epitety te są metaforycznym ujęciem faktu, że postać ta jest niejako odbiciem mrocznej strony ludzkiej egzystencji. Zresztą sama konstrukcja podwójnego życia (bawiący się w dzień playboy Bruce Wayne i polujący nocami pogromca przestępczości Batman) Nietoperza symbolicznie dzieli jego egzystencję na dwie przeciwstawne płaszczyzny; konflikt interesów między nimi jest źródłem wyjątkowości Batmana jako postaci.

Mimo wszystko nie ma wątpliwości, że to Bruce Wayne jest osobowością dominującą. Postać Batmana to w gruncie rzeczy maska zakładana przez Wayne'a, aby wzbudzać strach wśród przestępców. Co by się jednak wydarzyło, gdyby Batman stał się PRAWDZIWĄ istotą nocy? Gdyby rzeczywiście ciemność stała się jego domem? Gdyby został wampirem?

Badacze kultury uznają wampiryzm za najpotężniejszy mit literacki XX wieku. Charles Nodier nazwał go "najbardziej uniwersalnym spośród naszych przesądów". Aleksander Dumas w pionierskim "Wampirze" napisał: "Dokądkolwiek pójdziemy, będzie szedł za nami".

Starannie skompilowany przez Brama Stokera (w powieści "Dracula" z 1897 r.) wizerunek wampira przeniknął w ostatnich pięćdziesięciu latach do współczesnej kultury masowej tworząc niemalże jej odrębną gałąź: liczba filmów, powieści, gier komputerowych oraz komiksów na ten temat idzie już w tysiące.

Fenomen tej popularności wynika z kilku faktów. Po pierwsze mit wampira uosabia odwieczne pragnienie człowieka stania się nieśmiertelnym. Po drugie jest to przypowieść o niemożliwym do pokonania pożądaniu. W przypadku wampira pożądanie dotyczy spożywania krwi, ale dokonanie tego aktu ma wiele znaczeń. Krew ma moc regeneracyjną, oczyszczającą, ale jednocześnie kalającą. Przywraca wampirowi życie, a przy tym zatruwa organizm ofiary, zarażając ją wampiryzmem.

Ernest Jones, jeden z pierwszych uczniów Freuda, w książce o koszmarze przedstawił krew jako ekwiwalent nasienia. To ważna konstatacja, albowiem pokazuje, że pożądanie krwi jest jednocześnie pożądaniem erotycznym. Wampir nie tyle gryzie szyję ofiary, ile składa na niej pocałunek, pocałunek śmierci. Kąsanie, gryzienie, ssanie to rodzaj seksualnych pieszczot, które przynoszą śmierć, ale jednocześnie rozkosz nieporównywalna z niczym innym.

To trzeci powód fascynacji: wampiryzm to emanacja zakazanej, perwersyjnej strony erotyzmu. Wiele opisów wampira koncentruje się na wydłużonych kłach i nabrzmiałych krwią hipnotyzujących oczach. Owe części ciała są w przypadku wampira ersatzem członka, erotycznym, mrocznym fetyszem. Warto też dodać, iż prawdziwe przypadki wampiryzmu (czyli picia krwi i spożywania ludzkiego ciała) w psychiatrii klasyfikowane były najczęściej jako patologie seksualne, ponieważ zachowanie to nierozerwalnie wiązało się z aktami erotycznymi i miało na celu przedłużenie rozkoszy.

Czwarty powód wskazuje na rozwój mitu wampira w pewnej opozycji do wiary chrześcijańskiej. Ludowe opowieści o "krwiopijcach", "martwiakach" czy "wąpierzach" były ostro tępione przez kościół katolicki nie tylko jako przejaw pogańskich zabobonów. Mit wampira jest przecież - jeśli się dobrze zastanowić - groteskowym, ale jednak odbiciem głównego dogmatu chrześcijaństwa: że spożywając krew i ciało Chrystusa zapewnimy sobie życie wieczne. Maria Janion pisze wręcz, że opowieść o wampirach tworzy alternatywną historię ludzkości, w której śmierć i zmartwychwstanie uzyskają nową, własną wykładnię.

O pewnej przeciwstawności wampira wobec człowieka świadczy również jego egzystencjonalny cykl. Tak jak człowiek żyje dzięki energii słonecznej, tak dla wampira źródłem życiodajnych sił jest księżyc. Właśnie czas lunarny łączy wampira ze sferą nocy, a także ze sposobem szczególnego pojawiania się i znikania. Wampira można poznać po tym, że jego ciało zmienia pozycję w grobie: obraca się ono zgodnie z fazami księżyca i w ten sposób korzysta z jego energii - ciało zamiast się rozkładać opiera się wpływowi naturalnego czasu. Szczególny związek wampira z księżycem tłumaczy dlaczego większość wampirycznych opowieści dzieje się podczas pełni, a także wyjaśnia dlaczego szczególnie podatne na wampiryczny urok są kobiety (również związanie z cyklem lunarnym poprzez cykl menstruacji).

Metody walki z wampirami wynikają właśnie z konieczności niwelowania wpływu księżyca. Część z tych sposobów, przetworzona przez setki wytworów kultury masowej, zatraciła swój pierwotny sens. Wiemy na przykład, że rośliną wrogą wampirowi jest czosnek - ale czy wiemy dlaczego? Bynajmniej nie chodzi o ostry zapach. Czosnek jest jedyną rośliną, której cykl wegetacji jest odwrotny do faz księżyca (najszybciej rośnie w nowiu, zaś najwolniej w czasie pełni); wrzucony do trumny wampira neutralizuje zatem energię księżyca. Podobnie jest z osinowym kołkiem: nie chodzi o to, aby przebić nim serce, lecz by przybić kołkiem wampira do dna trumny i tym samym uniemożliwić mu obracanie się zgodnie z fazami księżyca.

A zatem można zaryzykować twierdzenie, że wampir jest mrocznym odbiciem człowieka, tak jak Batman stanowi mroczne odbicie Bruce'a Wayne'a. Czy zatem obaj, istoty egzystujące w ciemnościach mogli się nie spotkać?

Oczywiście nie mogli i spotkali się w komiksie Douga Moencha i Kelleya Jonesa "Red Rain". Gotham wstrząsa seria okrutnych morderstw. Batman próbuje rozwikłać zagadkę, jednak nękają go senne majaki z ponętną kobietą w roli głównej (tak jest!). Co gorsza, dostrzega że zaczyna się stopniowo zmieniać: zyskuje niezwykłą siłę i szybkość, ale zaczyna go męczyć dzienne światło i coś dziwnego wyrasta mu na plecach... Wkrótce okazuje się, iż zmiany te są swoistym darem Tanyi, wampirzycy, przybyłej do Gotham tropem wcielonego zła, Draculi.

Książę Ciemności zjawia się w Gotham, aby zarażając wampiryzmem kolejnych jego mieszkańców stworzyć prawdziwą armię umarłych. Staje się jasne, że tylko zmieniony w półwampira Batman, wzmocniony siłami Tanyi i jej wampirów, może mu się przeciwstawić. Systematyczna likwidacja hord krwiożerczych bestii przynosi szereg ofiar (Nietoperz musi poświecić życie Tanyi oraz siedzibę Wayne'ów wraz ze znajdującą się pod nią Jaskinią), ale doprowadza wreszcie do ostatecznej konfrontacji. Kończy się ona zwycięstwem Batmana, ale pyrrusowym: unicestwia ostatecznie Draculę, jednak sam ugryziony przez niego umiera, a następnie... odradza się jako prawdziwy wampir. Wydawać by się mogło, iż utrata człowieczeństwa oraz całego zaplecza technicznego to koniec mitu Mrocznego Rycerza. Ale okazuje się, że wręcz przeciwnie: wzmocniony wampiryczną siłą, niemal nieśmiertelny i naprawdę przerażający Batman może siać w przestępczym półświatku strach z nieosiągalną dotąd skutecznością.

"Red Rain", choć czasem przeradza się w zwyczajny "akcyjniak", jest czymś więcej niż sztampowym komiksowym pojedynkiem. Jest przypowieścią o poświeceniu; pytaniem, jak wiele siebie można zniszczyć, aby osiągnąć cel? Na ile można upodobnić się do potwora, na ile stać się nim, aby go zrozumieć i pokonać? Odpowiedź jest jasna i ważna dla mitologii Batmana: wcielając się w bestię nieuchronnie stajesz się nią na zawsze.

Niewątpliwie pisząc scenariusz weteran amerykańskiego komiksu Doug Moench odwalił kawał dobrej roboty (scena, w której Batman igra z Draculą rysując krwią krzyż jest rewelacyjna). Jednak komiks ten nie byłby tym, czym jest, gdyby nie miażdżące rysunki Kelleya Jonesa. Co prawda warstwa graficzna komiksu jest nierówna (czasem ta sama postać na sąsiednich kadrach nie jest podobna sama do siebie), jednak bez przesady można stwierdzić, że to właśnie "Red Rain" jest kwintesencją (kultowej dla wielu) mrocznej wersji Nietoperza. Pewnie nie wszystkich zachwyci kanciasta, drapieżna kreska, przypominająca nieco - również kolorystyką - klasyczne ilustracje Bernie Wrightsona do serii "Swamp Thing". Ale jeśli ktoś lubi Batmana z gigantycznymi połaciami czerni, absurdalnie długimi uszami i monstrualnie rozwianą peleryną - będzie wniebowzięty. Kadr, w którym Batman szybuje pośród tytułowego czerwonego deszczu, powinien przejść do historii komiksu.

Olbrzymi sukces komercyjny "Red Rain" (pierwszy nakład rozszedł się w ciągu miesiąca) oraz otwarte zakończenie zwiastowały nieuchronną kontynuację. Ujrzała ona światło dzienne 3 lata później, nosząc tytuł "Bloodstorm". Batman, wzmocniony wampirycznymi mocami kontynuuje swoją krucjatę. Niestety, okazuje się, że w zakamarkach Gotham wciąż żyją niedobitki hord Draculi; co gorsza zyskują one nowego przywódcę, i to najgorszego z możliwych - Jockera. Ale najstraszniejsze jest co innego: podarowane w poprzednim tomie przez Tanyię serum powstrzymujące u Batmana głód krwi przestaje powoli działać. Nieuchronnie nadchodzi chwila, w której pragnienie będzie tak potężne, że nic go nie powstrzyma.

I właśnie zmagania Nietoperza z przemożnym pragnieniem nadają całości nieoczekiwanej dramaturgii i czynią z komiksu najlepszy element trylogii. Co prawda czasem Moench wpada w tony taniego melodramatu, ogólnie jednak buduje napięcie znakomicie: ma się wrażenie czytania klasycznej antycznej tragedii, która po prostu musi zakończyć się źle. I tak też się kończy, a wszelkie wcześniejsze niedostatki wynagradza genialna wręcz finałowa konfrontacja z Jockerem. Odwieczny wróg Batmana co prawda ginie, ale w rzeczywistości odnosi psychologiczne zwycięstwo: Nietoperz wypija jego krew, traci tym samym ostatnią resztkę człowieczeństwa i ostatecznie przechodzi na stronę zła. Alfred i Komisarz Gordon, wspierający go do tej pory w batalii z wampirami, nie mają wyboru: składają ciało Batmana w kamiennym grobowcu i uśmiercają go przebijając serce osinowym kołkiem.

Depresyjne, nieszczęśliwe zakończenie robi wrażenie, tym bardziej, że w komiksach superbohaterskich jest prawdziwą rzadkością. Jest jednak coś, co zaskakuje jeszcze bardziej: to bodaj jedyny znany mi komiks z Batmanem o tak wyraźnie zaznaczonym wątku erotycznym. W pewnym zakresie pojawia się on co prawda już w "Red Rain", jednak tutaj staje się ważnym elementem fabuły: pragnienie miłości i seksualne spełnienie (u boku Catwoman zresztą) okazuje się siłą zdolną pokonać głód krwi, zgodnie z odwieczną legendą, według której wampirzą klątwę może zdjąć miłość kobiety o czystym sercu. Niestety Catwoman ginie, co będzie początkiem końca Batmana. Dzięki temu wątkowi komiks staje się kolejnym wcieleniem freudowskiej wizji człowieka jako istoty żyjącej na styku dwóch potężnych sił: popędu miłości (Eros) i śmierci (Thanatos). Cała zaś historia zyskuje na wiarygodności i głębi, bowiem - jak pisałem wcześnie - wymiar erotyczny jest ważną częścią literackiego archetypu wampira.

Kelley Jones znów nie zawodzi. Owszem, niektórzy czytelnicy narzekali, że Alfred ma absurdalnie wielką szczękę i w ogóle wygląda jak Chińczyk. Widać jednak już pewną dojrzałość i doskonalszy warsztat; rysunki są jeszcze bardziej dokładne i jeszcze "czarniejsze", na co z pewnością miała wpływ zmiana inkera (to mniej więcej w tym okresie stałym współpracownikiem Jonesa został znakomity John Beatty). Generalnie rysunkowo "Bloodstorm" jest bardziej równy, w żadnym momencie nie schodzi poniżej pewnego poziomu.

Prawa rynku są nie ubłagane i - jak można się było spodziewać - wampiryczny Batman tak zupełnie nie umarł. Powrócił do życia raz jeszcze w kolejnym sequelu, zatytułowanym tym razem "Crimson Mist". Początek komiksu daje rzadką możliwość spojrzenia na Gotham bez Batmana. Jak można się spodziewać obraz ten jest fatalny, dziesiątki superzłoczyńców pustoszą miasto i nikt nie jest w stanie zapanować nad sytuacją. Skłania to Alfreda do desperackiego kroku: usuwa kołek z rozkładających się zwłok Batmana przywracając go do życia. Niestety, problem polega na tym, że Batmana, którego znamy (nawet tego na poły ludzkiego z "Bloodstorm"), już dawno nie ma. Zamiast niego budzi się owładnięty żądzą zabijania potwór. W krwiożerczej (dosłownie) bestii tli się jedynie przebłysk dawnej świadomości, dzięki czemu poluje ona tylko na zbrodniarzy. Tyle, że ich szeregi topnieją w ekspresowym tempie i szybko staje się jasne, że kiedy już wszyscy złoczyńcy zostaną rozszarpani na strzępy, nic nie powstrzyma potwora w stroju Nietoperza przed pożeraniem prawych obywateli Gotham. Komisarz Gordon i Alfred ponownie nie maja wyjścia, muszą zabić bestię zanim będzie za późno. I chociaż w finale obaj tracą życie, zadanie zostaje wykonane. Ożywione zwłoki Batmana nieodwracalnie ulegają zniszczeniu na skutek działania słonecznych promieni.

Ostatnia część wampirycznej trylogii nieco odstaje scenariuszowo od poprzedniczek, choć nie jest komiksem nieudanym. Autorzy zrobili jedyną właściwie logiczną rzecz: przesunęli obraz Batmana do ekstremum, pokazując coś w rodzaju końcowego stadium procesu erozji tej postaci. W zasadzie w "Crimson Mist" Batmana nie ma; jest bezrozumny potwór, który zajął jego miejsce. W ten sposób komiks znów zyskuje pewien szerszy sens: krucjata Batmana wiedzie do nieuchronnej autodestrukcji, bo nie da się żyć w nieskończoność na krawędzi i z niej nie spaść. Ktoś, kto definiuje się tylko w opozycji do zła, musi w którymś momencie przeżyć kryzys tożsamości, a stąd już prosta droga do stania się tym samym, co się zwalcza. I choć w sztuce nigdy nie powinno się twierdzić, że nie da się czegoś wymyślić, to jednak trudno chyba wyobrazić sobie bardziej skrajną i bardziej ponurą wersję Nietoperzowego mitu.

"Crimson Mist" jest radykalny nie tylko w pomyśle fabularnym, ale i w formie przedstawienia. Batman (czy raczej to, co z niego zostało) walczy ze swoimi wrogami i jest to najbardziej wyświechtany schemat fabularny z możliwych. A jednak czeka nas niemały szok: oderwane głowy i wypruwane flaki złoczyńców fruwają bez przerwy w powietrzu, co przecież w klasycznym uniwersum Batmana byłoby nie do pomyślenia. Znów jednak decyzja autorów okazała się trafna - wyjątkowe okrucieństwo komiksu doskonale pasuje do drastycznej wizji. Niektóre ze scen zaskakują wręcz swoją odwagą i przewrotną brutalnością (np. ujęcie, w którym Batman morduje Pingwina, a następnie... zakłada na nos jego binokular).

Warto zauważyć pewną zmianę w warstwie graficznej komiksu. Tym razem, ze względu na postać głównego bohatera, historia ma charakter nieco fantasmagoryczny, oniryczny. Z tego względu styl Jonesa charakteryzuje się większą ekspresją, przesadą a nawet elementami groteski. Zniekształcony, zmieniający ciągle kształty Nietoperz dał wyobraźni Jonesa olbrzymie pole do popisu, i ten wykorzystał to wykorzystał. Momentami w komiksie zastosowane są zaskakujące, rzadko spotkane w jego twórczości techniki rysownicze. Zmieniły się też kolory: są żywsze, nowocześniejsze, agresywniejsze.

Wampiryczna trylogia należy do najlepszych komiksów, jakie ukazały się pod szyldem elseworldów Batmana. Zdecydował o tym trafny pomysł, niezwykłe rysunki, ale przede wszystkim to, czego mainstreamowym komiksom często brakuje: odwaga w radykalnym modyfikowaniu mitologii Batmana. Szefowie DC wydają się przejawiać strach przed wprowadzaniem nietypowych elementów, jakby w przekonaniu, że archetyp Nietoperza na tym ucierpi, a fani nie zaakceptują zmian. Tymczasem właśnie ta trylogia dowodzi, że nawet radykalna dekonstrukcja nie niszczy archetypu, a pozwala mu uzyskać nowy, ciekawy wymiar. Zaś komercyjny sukces wskazuje, że fani chcą czytać takie historie.

I mimo, że od premiery ostatniej odsłony trylogii mija już 9 lat, ta wizja Batmana wciąż cieszy się popularnością: komiksowe listy sprzedaży za oceanem podbija właśnie album "Tales of the Multiversum: Batman - Vampire", będący integralem wszystkich trzech albumów...

Zainteresowanym tematyką wampirów polecam wyśmienitą książkę Marii Janion "Wampir - biografia symboliczna".

Michał Siromski


Batman & Dracula: Red Rain
scenariusz: Doug Moench
szkic: Kelley Jones
tusz: Malcolm Jones III
kolory: Les Dorscheid
okładka: K. Jones, M. Jones III
DC 1991

 

 

 

Batman: Bloodstorm
scenariusz: Doug Moench
szkic: Kelley Jones
tusz: John Beatty
kolory: Les Dorscheid
okładka: K. Jones, L. Dorscheid
DC 1994

 

 

 

Batman: Crimson Mist
scenariusz: Doug Moench
szkic: Kelley Jones
tusz: John Beatty
kolory: Gregory Wright
okładka: K. Jones, J. Beatty, S. van Valkenburgh
DC 1999

 

 

Tales of the Multiverse: Batman - Vampire
Zbiór wszystkich wyżej wymienionych komiksów.
DC 2007

 

 

 

Doug Moench - urodzony 23.02.1948r w Chicago. Rozpoczynał karierę pisarską jako recenzent muzyczny i filmowy dla "Chicago Sun-Times". Scenariusze do komiksów zaczął tworzyć po przeprowadzce do Nowego Yorku. Sławę zdobył pracą nad serią "Batman" (dla której napisał grubo ponad setkę numerów), a ugruntował scenariuszami do "Legends of the Dark Knight" (12 numerów) oraz niezwykłego albumu "Batman / Dracula: Red Rain", który dzięki ogromnej popularności doczekał się dwóch znakomitych kontynuacji ("Bloodstorm" oraz "Crimson Mist").

Rysownicy tych albumów, Kelley Jones oraz John Beaty, stali się z czasem ulubionymi współpracownikami Moencha. We trójkę stworzyli całą serię znakomicie przyjętych elseworldów, poza "wampiryczną trylogią" m.in. "Dark Jocker: The Wild" i "Batman: Haunted Gotham".

Wieloletnia praca nad opowieściami o Batmanie pozwoliła Moenchowi wypracować sobie eksponowana pozycję na komiksowym rynku. Od tej pory chętnie korzystał z propozycji największych gigantów: DC Comics (ciekawsze pozycje: "Catwoman", "COPS", "Green Lantern: Dragon Lord", "The Spectre", "The Wanderers"), Marvel Comics (m.in. "Adventures on the Planet of the Apes", "Planet of the Apes"", "Dracula Lives!", "Fantastic Four", "Godzilla", "Inhumans", "Master of Kung Fu", "Moon Knight", "The Mighty Thor", "The Toxic Avenger") oraz Dark Horse (miniseria "James Bond: Serpent's Tooth"). Jego opowieści ilustrowali m.in. Paul Gulacy, Bill Sienkiewicz, Jim Balent, Bret Blevins, Sal Buscema, Klaus Janson oraz Pat Broderick.
Poza pracą w komiksie Moench ma na swym koncie także artykuły do magazynów dla mężczyzn, opisy do serii ekskluzywnych kart "Batman Masters Collection", powieść dla młodzieży "Batgirl: To Dare The Darkness", scenariusze do serialu telewizyjnego "The New Adventures of Mighty Mouse" oraz pierwotną wersję scenariusza filmu "Red Sonia".

Kelley Jones - urodzony 23.07.1962r w Sacramento. Amerykański rysownik, który zdaniem niektórych osiągnął w portretowaniu Batmana doskonałość.

Zanim jednak do tego doszło Jones zilustrował pod koniec lat 80-tych remake klasycznej serii "Deadman". Następnie nawiązał współpracę z doświadczonym scenarzystą Doug'em Moenche'm oraz znakomitym inkerem Johnem Beatty, co zaowocowało serią świetnie przyjętych elseworldów Batmana z "Red Rain" na czele. Niezwykle mroczna, drapieżna wizja Nietoperza wprowadziła wiele zamieszania wśród fanów. Dla części z nich wizerunek Batmana czerpiący garściami ze stylistyki horroru okazał się zbyt radykalny, spora część uznała jednak taką wizję za idealnie uosabiającą mit Mrocznego Rycerza. Przesadnie długie uszy i monstrualnie rozwiana peleryna stała się znakiem firmowym rysunków Kelleya Jonesa i obiektem kultu, tym bardziej, iż szefowie DC zdecydowali się powierzyć całej trójce obsadę serii "Batman" na lata 1995-1999.

Zanim to się jednak stało Jones zdążył ugruntować swoją pozycję jako mistrza rysunku grozy ilustrując kilka epizodów serii "Sandman", zebranych potem w album "Season of Mists". Od 1997 roku Jones na stałe związał się z wydawnictwem Dark Horse, gdzie ukazały się m.in.: miniserie "Conan: Book of Thoth", "13th Son: Worse Thing Waiting", "Last Train to Deadsville: A Cal McDonald Mystery", "Aliens: Hive", a przede wszystkim w pełni autorskie komiksy z serii "Kelley Jones' The Hammer".