|
"The Flash": "The Secret of
Barry Allen"
"Identity
Crisis". Komiks to iście kontrowersyjny, jednak z pewnością rozpoczął
pewną epokę w dziejach DC. Ma on podobne znaczenie dla tego wydawnictwa
jak Straczynski dla "Spider-Mana" - pozwolił na wyjście ze swoistego
marazmu fabularnego, jaki przyniósł ze sobą przełom tysiącleci. W okresie
tym komiks superbohaterski miał się tak źle, jak nigdy dotychczas. Sprzedaż
spadała, a historyjki stawały się coraz bardziej mdłe i schematyczne. Formuła
wprowadzona przez Image, będąca początkowo ogromnym sukcesem, zaczęła powoli
się wypalać, a wydawnictwa zaczęły szukać zupełnie nowego podejścia. Brad
Meltzer podjął wyzwanie i wyznaczył kierunek, jaki od tej pory przyświeca
całemu wydawnictwu - ogłosił wielki nawrót do epoki Srebrnej Ery.
Zrobił to w sposób niezwykle przemyślany i nowatorski. Kryzys Tożsamości
czerpie wielkimi garściami z Silver Age, jednak robi to w sposób twórczy,
nie odtwórczy. Każe nam całkowicie inaczej spojrzeć na tamtą epokę,
na pierwszy rzut oka wydającą się o wiele prostszą. Jednak to tylko
pozory. To, na co kiedyś przymykano oko, dzisiaj radzi czytelnika, więc
wpuszczając go w tamte rejony, scenarzysta musiał zadbać o to, by nie
czuł on archaizmu epoki. Stąd też wykorzystał zabieg stary jak świat
- retcon. Przywrócił on wiele dawnych wydarzeń, przedstawiając je w
zupełnie innym świetle, a dawnych bohaterów, będących obecnie filarami
uniwersum, przyprawił o dodatkowe, bardziej ludzkie cechy. Tym zmianą
nie uciekł nikt, jednak wyjątkowo boleśnie dotknęły one Barry'ego Allena,
pierwszego bohatera Silver Age i wujka obecnego Flasha, Wally'ego Westa.
Komiks "The Secret of Barry Allen" jest tie-inem do wspomnianego
już przedtem przeze mnie "Identity Crisis", a całość historii
rozpoczyna się dokładnie po wydarzeniach z trzeciego numeru głównej
mini-serii, będącej trzonem historii. "Liga w Lidze" liże
rany po wydarzeniach przedstawionych w crossoverze, kiedy to dostała
ostre wciry od samego Deathstroke'a, jednak przesłuchania złoczyńców,
mogących mieć coś wspólnego ze śmiercią Sue Dibny, albo chociaż mających
jakiekolwiek informacje, trwają w najlepsze i nie zdają się zmierzać
ku końcowi. Bohaterowie podeszli do problemu śmiertelnie poważnie -
każdy z nich ma bliskich, przyjaciół, rodzinę, którzy mogą stać się
celem następnego ataku, więc motorem ich działania jest strach. Lęk
przed tym, by los Ralpha nie stał się ich losem, a ci, których kochają,
nie podzielili końca, jaki spotkał Sue. Świetnym przykładem jest tutaj
Arsenal, którego motywacje padają z ust samego Dicka "Nightwinga" Graysona.
Kiedyś w przeszłości Roy był na tyle głupi, aby powierzyć opiekę swojej
córki nikomu innemu jak, Rose Wilson. Teraz, kiedy przyłączyła się do
swego ojca, może z łatwością "upolować" z łatwością "upolować" małą
Lian. Problem polega na tym, że nikt nie może czuć się bezpiecznym -
zbyt dużo dawnych sojuszników przeszło na "ciemna stronę mocy" zbyt
wiele niepożądanych osób zna sekrety herosów. Śmierć Sue może stać się
inspiracją dla rzeszy innych. Jak już wspomniałem - każdy się musi bać.
Każdy, ale nie Wally.
Pod koniec historii "Blitz", która miała miejsce w numerach
#197-200, Hal Joradan, pełniący w ówczesnym okresie funkcje Spectre,
składa Wallace'owi propozycję - może sprawić, że cały świat zapomni,
kim jest. Że jego tożsamość, jako Flasha, ponownie zostanie osnuta
tajemnicą. Wally, bezpośrednio po przeżyciach podczas walki z Hunterem
Zolomonem zgadza się, w ten sposób zapewniając bezpieczeństwo sobie
i żonie, Lindzie. Jemu została dana ta szansa. Ralphowi nie. Stąd
też obecnym Flashem targa poczucie winy. Czuje na rękach krew żony
przyjaciela, a jego rozpacz jest dla niego dobijająca. Sprawia to,
że jest on rozdrażniony i skory do kłótni, co objawia podczas przybycia
do siedziby Ligi Sprawiedliwości. Tam odbywa również rozmowę z Olivierem
Queenem, który uświadamia mu źródło jego lęków i wyrzutów. Ich kłótnia
będzie miała dalsze reperkusje. Oliver postanawia przekazać następcy
zmarłego przyjaciela ostatnią część jego dziedzictwa - niezałatwione
przez Barry'ego sprawy, które zaciążą teraz na barkach Westa. Historię,
która zmieni w jego oczach wizerunek wuja i sprawi, ze przestanie
być on nieskazitelnym herosem. Wally pozna inną stronę krewnego -
Allena będącego człowiekiem.
Identity Crisis postawił przed bohaterami nowy sposób walki z przestępcami
- sposób o wiele bardziej kontrowersyjny. Pranie mózgu i zmiany osobowości
dalece odbiegają od wszystkiego, do czego przyzwyczaili nas nieskazitelni
bohaterowie minionych epok. Kiedy na scenie pojawiają się takie metody,
nie da się uciec od kwestii moralności takiego podejścia. Czy cel naprawdę
uświęca środki? Jak długo można patrzeć, jak niewinni cierpią, ponieważ
ty, chcąc zachować czyste ręce, nie sięgnąłeś po ostateczne środki? "Kryzys
tożsamości" nie oceniał - sygnalizował problem i zostawiał z nim
czytelnika. Jednak jak się okazuje, Barry poszedł o krok dalej.
Rogues to chyba najdziwniejsza grupa przeciwników, jaką wydał komiksowy
świat. Są to przestępcy,, do których nie da się podejść poważnie,
ze względu na zarówno bardzo zakręcone moce (tacy Rainbow Raider i
Pied Piper są tutaj znakomitym przykładem), jak i mocno pocieszne
charaktery. Zauważył to również Geoff Johns, który w tamtym okresie
traktował Flasha jako szansę na wyrobienie sobie nazwiska i podczas
swojego runu postanowił ubarwić ich charaktery i rysy psychologiczne
sprawiając, że złośliwi twierdzą, iż nawet Batman nie posiada tak
ciekawej galerii złoczyńców, jak Flash. Johns oparł się na tym, na
czym najłatwiej się oprzeć - trudnym dzieciństwie, i prawie każdą
ze swoich postaci opatrzył problemami wieku dziecięcego, determinujących
w przyszłości ich los. Wykorzystał również jeszcze jeden ciekawy motyw
- zreformowanie złoczyńców. Podczas "IC" postanowił pobawić
się trochę z własną konwencją, przypominając czytelnikom postać The
Topa.
Ten przeciwnik był dla Barry'ego widmem nie gorszym niż Professor Zoom.
Co dziwne, najgorszym zagrożeniem stał się dopiero po własnej śmierci,
kiedy to zaczęła się jego niekończąca wędrówka dusz, dzięki umysłowi,
który okazał się być silniejszy od śmierci. Wyobrażacie sobie, co Allen
musiał czuć, kiedy okazało się, ze wszedł on w ciało jego ojca ? Albo
później, gdy próbował przejąć ciało jego dawno zmarłej żony? Tego dla
Allena było za wiele. Postanowił zastosować ostateczny środek, zabierając
go do Zatanny. Jednak zamiast pozbawić go wspomnień, Flash postanawia
postąpić inaczej - uczynić go sojusznikiem, co będzie miało daleko idące
konsekwencje zarówno na samymego Barry'ego, jak i wszystkich Rogues.
Czy wyobrażacie sobie bohatera, który potrafi, nazwijmy to tak, przyjaźnić
się ze swoimi wrogami? Tak w przybliżeniu wyglądają stosunki miedzy
Flashem a jego przeciwnikami. Większość Rogues jest obecnie zreformowana
i służy sprawie dobra, choć we własny, chwilami nieco wypaczony sposób.
Od razu nasuwa się pytanie, skąd taki sukces wychowawczy? Czy to naprawdę
takie proste? A może wszędzie tu istnieją dodatkowe zmienne, których
nikt nie bierze do równania? Jak się okazuje, jedną z takich jest właśnie
Top. Ten człowiek tak chce odpokutować za własne grzechy, jakie popełnił
podczas swojej przestępczej kariery, że wykorzystuje swoje pisoniczne
moce w celu "pomocy" towarzyszom po fachu, chcąc uczynić z
nich z powrotem wartościowych członków społeczności.
Niestety, konflikt dwóch sprzecznych tożsamości, własnej i tej narzuconej
przez czary Zatanny, szybko daje o sobie znać i Top zaczyna szaleć,
i nie mogąc poradzić sobie sam ze sobą, znika z życia publicznego. Barry
czuje się winny za zniszczone życie tego człowieka i prosi Wally'ego,
żeby to odkręcił. Na tym polega jego tytułowy sekret. Komiks ma wyraźnie
na celu odbrązowienie mitów przeszłości, które ciągną się już nazbyt
długo w ślad za bohaterami. Barry przestaje być ideałem, a scenarzyści
powoli zaczynają powracać do konwencji bezpośrednio przedkryzysowej,
kiedy to jest on człowiekiem zmęczonym swoją misja i działającym w afekcie,
impulsywnie.
Komiks daje znakomity punkt wyjścia na dalsze historie. Flash od tej
pory nie może się spodziewać następnych kroków swoich przeciwników -
ich zachowanie może zależeć w dużym stopniu od decyzji zupełnie niestabilnego
psychicznie Topa. Dodatkowo, nie jest on pewien, czy jego przyjaciel
Piper, człowiek, któremu powierzyłby własne życie, nie odwróci się teraz
od niego. Czy nie jest on tylko wytworem chorego, zmienionego umysłu.
Daje to znakomite wyjścia na fabułę dalszych numerów. Dalszy rozwój
wydarzeń już w historii "Rogues War" kiedy to rozpęta się
prawdziwa wojna... miedzy kim? To już trzeba przeczytać...
Również rysunki w historii są bardzo dobre. Styl Portera charakteryzuje
się spora dbałością o szczegóły, co zwłaszcza jest widoczne w znakomitej
mimice postaci, a także lekkiej anachronizacji scen retrospektywnych.
Również mocno nasycone barwy Sinclara świetnie wpasowują się w tą jak
zawsze kolorową, nieco chwilami przerysowaną opowieść.
Flash był dla mnie zawsze, podobnie jak zresztą Green Lantern Marza,
komiksem o dziedzictwie. O chęci dołączenia do spuścizny przeszłych
pokoleń, dorównaniu poprzednikom, stania się godnym następcą wieloletniej
tradycji. Dlatego tak pożądaną jest stopniowa zmiana nosiciela czerwonej
piżamy. Komiks ten w znakomity sposób wpasowuje się w tą konwencję,
dynamizując postać Wally'ego w oparciu o losy jego poprzednika. Dlatego
też szczerze polecam. Każdy fan, czy to Flasha, czy "Identity Crisis" będzie
wniebowzięty po lekturze tego komiksu. Ci drudzy dodatkowo otrzymają
kapitalne uzupełnienie znanych już wątków.
Artur Skowroński
"The Flash": "The Secret of Barry Allen"
Scenariusz: Geoff Johns
Rysunki: Howard Porter i Livesay
Wydawca: DC Comics
Stron: 240
Okładka: Miękka
Cena: $19.99
| |