Nie podoba mi się ukazywanie ciała w reklamach.
Maurilio Manara jest znanym twórcą komiksowym o włoskim rodowodzie, rysownikiem m.in. "Dwóch podroży z Fellinim", serii "Klik" i "Borgia". Ten specjalizujący się w komiksie erotycznym twórca odwiedził niedawno XIX Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi, gdzie promował polską edycję autorskiego tworu "HP i Giuseppe Bergman". Manarę nie ominął wywiad z KaZetem.
KZ: Niedawno odkryłem na "Lying in the Gutters" (najbardziej znana plotkarska kolumna komiksowa autorstwa Richa Johnstona) stronę do komiksu Pańskiego autorstwa. Wygląda na to, że pracuje Pan nad projektem z kobietami odgrywającymi pierwszoplanowe rolę w "X-menach". Mało tego, ponoć w tworzenie komiksu zaangażowana jest legenda mutantów, Chris Claremont. Co Pan może mi powiedzieć na temat tej plotki?
Milo Manara: Tak, to prawda. Współpracuje wraz z Chrisem Claremontem nad komiksem związanym stricte z "X-Menami". Kontaktuje się z nim regularnie. W końcu jest człowiekiem numer jeden w Marvelu, jeżeli chodzi o wiedzę powiązaną z mutantami.
KZ: Czy mógłby mi Pan coś więcej powiedzieć na temat fabuły tego komiksu? Czy jest on związany z obecnym kontinuum świata Marvela? Czy będzie miał jakiś istotny wpływ na przyszłe komiksy o mutantach?
M.M.: Niestety, nie mogę nic więcej powiedzieć.
KZ: A kiedy możemy się spodziewać publikacji tego komiksu?
M.M.: Komiks zostanie najprawdopodobniej wydany albo pod koniec tego roku, albo na początku 2009 roku. Prace nad nim jeszcze trwają.
KZ: Jak już jesteśmy w sferze komiksu mainstreamowego... Dostał Pan jakieś nowe propozycje do narysowania jakiegoś komiksu superbohaterskiego? A może tworzy Pan nowy projekt dla Vertigo? Ciepło wspominam narysowany przez Pana rozdział o Pożądaniu w "Sandman: Noce Nieskończone".
M.M.: Na razie pracuję nad komiksem dla Marvela i chce go ukończyć do stycznia 2009 roku. Niemniej, jeżeli dostanę ciekawą propozycję od amerykańskiego wydawnictwa, to nie stoi nic na przeszkodzie, żebym ją przyjął.
KZ: Jak wyglądają relacje z amerykańskimi wydawnictwami? Porównując z rynkiem europejskim, w Ameryce mamy do czynienia raczej z ograniczoną swobodą twórczą...
M.M.: Mój kontakt z amerykańskimi wydawnictwami oceniam bardzo dobrze. Jak na razie nie spotkałem się z żadnymi uwagami co do moich prac. Oczywiście, w Europie jest duża swoboda w publikacji komiksów, ale i w Ameryce, z tego, co słyszę, mamy do czynienia z podobną sytuacją. Trudno jest zarzucić coś konkretnego w tym temacie.
KZ: Przejdźmy teraz do erotyki, tematu dla Pana bliskiego. Nie będę Kolumbem, jeżeli powiem, że żyjemy w świecie przepełnionym seksem. Erotyzm przewija się notorycznie w reklamach, filmie, że już o komiksie główno-nurtowym nie wspomnę. Jak Pan odczuwa świat z tego punktu widzenia? Czym dla Pana jest erotyka? Jest to sfera bardziej sacrum czy profanum?
M.M.: Nie podoba mi się ukazywanie ciała w reklamach. Nie wiem, jak wygląda sytuacja w telewizji polskiej, ale w telewizji włoskiej, w niemal każdym programie występują minimum dwie, trzy dziewczyny bardzo skąpo ubrane. Jest to robione rzecz jasna dla osiągnięcia większych dochodów z oglądalności. Sprzeciwiam się takiemu stanowi rzeczy. Erotyzm trzeba przedstawiać w sposób, w który nie obrażamy odbiorcy danego medium. To nie może być tylko i wyłącznie powód do robienia pieniędzy.
Rozmawiał Michał Chudoliński
|