Nie mogłem wrzucić do jednego worka wszystkich aspektów tego komiksu, dlatego też umieszczam swoje "kiziorowe" oceny w rozbiciu na poszczególne aspekty:

Scenariusz
Grafika Charesta
Grafika Janjetov
Album jako całość

"Broń Metabarona"

 

Na przeczytanie tego albumu miałem chęć od dawna. Już kilka lat temu widziałem w internecie parę stron stworzonych do tego komiksu przez Travisa Charesta, które naprawdę zapowiadały się ciekawie. Nie miałem jednak okazji przeczytać przedstawionych tu przygód Meta-Barona wcześniej, po wydaniu na Zachodzie, dlatego też bardzo ucieszył mnie fakt, że nasz drogi Egmont zdecydował się go umieścić w swych planach wydawniczych. Zakupiłem, przeczytałem, no i... Hmm... Cóż... Jakby tu delikatnie zacząć...

...Otóż należy szczerze powiedzieć, że w warstwie fabularnej komiks ten jest (kolejnym zresztą) "kuponem". Pisząc to mam namyśli kupon odcinany od dawnej sławy, przez Alexandro Jodorowskyego... Nie można tego bowiem nazwać inaczej! Opowieść jest dość miałka, właściwie nijaka, miejscami bełkotliwa... Fabuła nie opowiada o niczym szczególnym. Ot, misja w poszukiwaniu czterech mega-super-hiper-broni przez głównego bohatera, czyli Bezimiennego - Ostatniego z Meta-Baronów. Dodatkowo obszerna retrospekcja z wątkiem, który już w większości znamy z poprzedniego tomu - pojedynek i śmierć Ojco-Matki Aghory... W sumie właśnie streściłem wam, drodzy Państwo, 64 strony albumu za 35PLN... Brak tutaj klimatu z poprzednich części cyklu, szczególnie tych pierwszych, bo pod koniec tomu siódmego i ósmego poziom merytoryczny i tak gwałtowanie spadał. Brak także zaskakujących, dramatycznych, krwawych zwrotów akcji. Brak tragedii rodzinnej, brak jakiejś sensownej fabularnej więzi z poprzednimi częściami. Nie będzie to ładne, co napiszę, ale komiks znakomicie wpasowuje się w ramy "starczego bełkotu" a'la "Jodo". Wypalonemu już chyba, leciwemu scenarzyście, brak ciekawych pomysłów fabularnych, widać wtórność, miałkość, nielogiczność i płytkość scenariusza. Ponieważ chyba wystarczająco już się pozżymałem odnośnie materii merytorycznej komiksu, przejdźmy może do sfery wizualnej tegoż albumu.

Pewnie nigdy nie będzie mi dane poznać, jak to na prawdę było, jednak wygląda na to, że Travis Charest miał narysować cały ten komiks, lecz w pewnym momencie zarzucił projekt (niestety). Trudno powiedzieć, co się stało, ale wygląda na to, że współpraca Jodorowsky'ego i młodego Amerykanina nie rozwinęła się pomyślnie i chyba nie zapowiada się, żeby do odnowienia kontaktów artystycznych obydwu panów miało dojść ponownie. Może na stronach w sieci jest coś na ten temat - przyznaję szczerze, że nie szukałem - może nawet nie chcę do końca wiedzieć (i się wkurzać).

I tak oto, po rezygnacji Charesta, zadanie dokończenia albumu przejął (prawdopodobnie) Zoran Janjetow... Nieodłączny od kilku już lat "przyboczny" Jodorowsky'ego. Jego rysunki są mierne... Brzydkie, nieciekawe, byle jakie... Drażniące formą i kolorem, bez polotu, bez artyzmu, toporne... Są jeszcze gorsze niż w serii o Technokapłanach - tam przynajmniej Fred Beltran "tuningował" je nieco, nakładając trochę komputerowych efektów na brzydkie formy graficzne, i bure kolory a'la Janjetov, co dawało jako-taki poziom - choć na koniec serii też już było bardzo wręcz dennie. No, ale cóż, ktoś album (mam na myśli "Broń Metabarona") musiał dokończyć, inaczej pewnie zupełnie nie ujrzałby on światła dziennego... Więc może koniec końców należałoby Janjetovowi podziękować, iż podjął się niewdzięcznego zadania dokańczania albumu "po kimś", bo bez tego nie ujrzelibyśmy plansz narysowanych przez Charesta.

No więc właśnie - Travis Charest. Był on, jest i pozostaje dla mnie niedoścignionym wzorem pracowitości i niesamowitej szczegółowości tworzonych przez siebie prac. Ten styl idealnie wręcz pasuje do produkcji SF, do przedstawiania super-technicznych ultra-nowoczesnych i szczegółowych projektów (czy może wręcz wizji) kosmicznych pojazdów, broni, robotów, zbroi i czego tylko dusza zapragnie. W moim odczuciu, "starzy mistrzowie detalu" jak Polch, czy Darrow mogą się schować ze swoimi pracami (które nawiasem także bardzo lubię - żeby nie było) i pójść na kilka lekcji do Travisa Charesta.

Oglądając strony albumu stworzone przez tego grafika, czułem się w pewnym sensie jak krytyk sztuki, smakujący obraz, rozglądający się po każdym niemal kadrze, podziwiający smaczki graficzne i niesamowity wręcz poziom szczegółowości! Także sama kompozycja kadrów jest intrygująca - w sytuacjach quasi-statycznych, gdzie mamy dialogi lub standardowe elementy akcji, jak chociażby podróż, kadry zachowują swoją "prostokątną klasyczność", podczas gdy w momencie pojawienia się scen zawierających gwałtowny ruch (jak sceny walki) zmieniają się znacząco, są dynamiczne, poszarpane, agresywne. Plansze stworzone przez Mr'a. Charesta, kojarzą mi się raczej zawartością jakiegoś artbooka, a nie "szeregowego" albumu komiksowego!

Podsumowując, album ten, mimo miałkiej fabuły mógł się stać czymś znacznie większym niż jest, a może nawet wyjątkowym, dzięki sferze graficznej opracowanej przez Charesta, która w moim odczuciu, stała by się fasadą, maskującą w pewnym stopniu słabą fabułę. Mógł to być, mimo braków fabularnych, dobry początek kolejnej odsłony meta-baronicznej sagi. Tak stało się jednak tylko częściowo...

Po przeczytaniu tego tomu zdecydowanie wiem, że do kolejnego albumu, z jakiejkolwiek serii, do której scenariusz napisze hołubiony przeze mnie niegdyś "Jodo" podejdę z dużym dystansem i rezerwą, natomiast z nieskrywaną przyjemnością ujrzałbym samodzielną serię w klimacie SF stworzoną przez Charesta (kilka lat temu rysował coś, co się nazywało "Space girl", ale coś słuch o projekcie zaginął). W każdym razie "Broń Metabarona" to zdecydowanie zmarnowany potencjał. Może już czas odejść na emeryturę panie Jodorowsky?

Tomasz "aegirr" Brzozowski

 

Nie jest to dzieło wybitne, niemniej stanowi udaną "kontynuację" przypadków Bezimiennego. Motyw inicjacyjny jest aż nadto uwypuklony, granicząc z nachalną dosłownością. Kompensuje to jednak bardzo udana szata graficzna. Widać na jej podstawie, jak dalece rozwinął swój warsztat Travis Charest od czasów, gdy jako wschodząca gwiazda DC Comics tworzył na potrzeby miesięczników pokroju "The Darkstars". Rzecz jak najbardziej godna uwagi.

Przemysław Mazur

 

"Broń Metabarona"
Tytuł oryginału: "Les armes du Méta-Baron"
Scenariusz: Alexandro Jodorowsky
Rysunki: Travis Charest, Zoran Janjetov
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 14.09.2009
Wydawca oryginału: Les Humano?des Associés
Data wydania oryginału: 09.2008
Liczba stron: 60
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 35,00 zł