|
"John encounters yuppie demons from Hell
on the day of Prime Minister Margaret Thatcher's
third election victory - June 11."
"Years Gone By: A Hellblazer Timeline"
"Hellblazer": "Red Sepulchre", "Black Flowers", "Staring at the Wall"
Wesoły Armageddon Careya
"Hellblazer" to seria pełna wesołych absurdów i zręcznie wplecionych w nie sympatycznych szczegółów z życia zwykłych ludzi. Powyższy cytat, który zaczerpnąłem z dodatku Michaela Bonnera do albumu "Rare Cuts" dobrze obrazuje, z jakiego rodzaju humorem mamy tu do czynienia (nie dotyczy on wydarzeń opisanych przez Careya, ale jest dość zabawny).
Kiedy Mike Carey przejmował "Hellblazera" po Brianie Azzarello miał drobny problem - John Constantine uległ samozapłonowi po kontakcie z piaskiem przyniesionym z piekła (nie pytajcie) i w cyklu "Ashes and Dust in the City of Angels" występował zasadniczo pod postacią ducha. Cóż, Mike Carey jest nie w ciemię bity i rozpoczynając kolejną historię "High on Life" postanowił... zignorować ten drobny detal i już od pierwszej strony znajdujemy Johna w doskonałej formie, choć nieco brodatego i bez grosza przy duszy. John udaje się do Europy, aby spotkać się z tymi członkami swojej rodziny, którzy jeszcze żyją. Nikt nie narysowałby tego spotkania lepiej niż Steve Dillon, znany doskonale także polskim fanom przygód Constantine'a.
Carey na dzień dobry pakuje naszego znajomego czarnoksiężnika w wesołą przygodę - jego siostrzenica zaginęła we Francji, a na niego zastawiono pułapkę, z której wyszedł cało dzięki pomocy Angie Spatchcock, nastoletniej kelnerki i kolejnej adeptki magicznych trików. Dzięki temu wydarzeniu John dostaje wskazówkę i dwa nazwiska. Uzbrojony w tę wiedzę, udaje się do Normandii (Chas uczy się francuskich słówek, choć tak naprawdę to może by gdziekolwiek - wiadomo tylko, że 200 mil od Londynu), tylko po to by odnaleźć spalony sklep (jedno z nazwisk) i dowiedzieć się o kilku szczegółach na temat swojej kolejnej przygody zatytułowanej "Red Sepulchre", zilustrowanej już przez stałego kolaboranta serii w tym okresie, Marcelo Frusina (debiutował w serii już za czasów Warrena Ellisa, ale jego główne popisy to run Briana Azzarello i właśnie Mike'a Careya). Aha, w końcu scenarzysta nawiązuje do "cudownego wskrzeszenia" protagonisty, ale Constantine szybko zmienia temat, więc w sumie nadal nic nie wiadomo.
Na plus Careyowi trzeba zaliczyć, że akcja naprawdę szybko się tu rozkręca, a napięcie rośnie do granic wytrzymałości. Jest to zgoła inny styl prowadzenia serii niż w przypadku poprzednich scenarzystów, gdzie akcja toczyła się nieśpiesznie, a ciężar był przesunięty na wątki obyczajowe. Careyowa narracja bardzo przypadnie do gustu fanom "100 Naboi", paradoksalnie nawet bardziej niż run Azzarello, utrzymany wyraźnie w klimatach ennisowskich. Tak więc, jeśli interesuje Was zapoznanie się z twórczością Mike'a Careya w zakresie "Hellblazera", to "Red Sepulchre" jest doskonałym miejscem aby zacząć.
Potem niestety robi się troszeczkę słabiej. Marcelo Frusin dostał trzy zeszyty przerwy, ale zastępujący go tutaj Jock i Lee Bermejo, to nie to samo co Steve Dillon, choć też radzą sobie chłopaki w tych klimatach. Obaj z "Hellblazerem" mieli do czynienia w innych powieściach graficznych - Jock w "Pandemonium", a Bermejo w "Dark Entries", ale w głównym runie ich udział ogranicza się na dziś do tych trzech zeszytów (Bermejo był także autorem okładek po Timie Bradstreecie, ale do tego jeszcze w polskich wydaniach nie doszliśmy). No i Angie Spatchcock jest tak narysowana, że ciężko ją w ogóle poznać.
"Black Flowers" to próba budowania napięcia przed Armagedonem, który ma nastąpić w kolejnym TPB, ale wypada to dużo słabiej niż to, co Carey zaprezentował w "Red Sepulchre". Te historyjki nie trzymają się kupy, rażą swoją naiwnością i brakuje tu tego typowego constantinowskiego mrugnięcia okiem do czytelników. Wyjątkiem jest świetna opowieść "The Wild Card", nawet pomimo tego, że pojawił się tutaj Swamp Thing (ważne dla dalszej części intrygi). "For the cards to eat his soul, it must be ground up very small". Naprawdę dobry zeszyt, ale szkoda, że tylko jeden.
"It's your last chance, squire, that's all. Tomorrow's the end of the world." No i wreszcie - szemrane przepowiednie i mętne aluzje znalazły wielki finał w odcinku "Staring at the Wall". Ale zanim do tego dojdzie, mamy jeszcze dwa smakowite zeszyty narysowane przez Alexandra Gregory - "Bred in the Bone". Cofamy się tu nieco wstecz do najstarszych przygód Constantine'a, ale główna akcja toczy się teraz. Pojawiają się starzy znajomi - Ghant, który torturował ducha w "Red Sepulchre" i siostrzenica Johna - Gemma. Ale te dwa zeszyty nie wiążą się z główną linią fabularną, z wyjątkiem ostatniej strony, której końcówkę zacytowałem na początku paragrafu.
"Staring at the Wall" to duże wydarzenie w uniwersum Hellblazera, bo istotnie odbywa się tu coś w rodzaju końca świata. A właściwie niemal się odbywa, bo rzecz jasna Constantine nie z takimi problemami dawał sobie radę. Tym razem głównym antagonistą jest "ostatnie stworzenie, które miało być nazwane przez Adama". Nie wiem dokładnie, o co chodzi, ale autor kalendarium Hellblazera najwyraźniej też nie, bo opisał ten epizod nad wyraz mętnie. Występują tu gościnnie Swamp Thing, Tim Hunter i Gemma oraz cała banda magików wezwanych przez Johna do pomocy. Ogólnie można tą historię sobie odpuścić, ale warto wiedzieć, że na końcu John traci pamięć, bo jest to istotne dla dalszej fabuły. Aha, fani Phantom Strangera będą zachwyceni jego występem w zeszycie 191. Ponoć powraca też w następnym TPB.
Jednak o kolejnych trzech albumach Careya ("Stations of the Cross", "Reasons to be Cheerful" i "The Gift") niestety nic nie napiszę, bo ich jeszcze nie czytałem. Poza tym Carey jest autorem zeszytu 229, który jak dotąd nie został zebrany w żadnym wydaniu zbiorczym. Ale kto wie - wszystko przed nami.
Rzecz jasna jest jeszcze oryginalna powieść graficzna Mike Careya pt. "All his Engines". o której pisze Chudy, i kilka pseudo-adaptacji powieściowych o Feliksie Castorze, ale to już zupełnie inny temat.
Arek Królak
"Hellblazer: Red Sepulchre" TPB
Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: Steve Dillon, Marcelo Frusin
Okładka: Glenn Fabry
Wydawca: Vertigo
Okładka: miękka
Druk: kolor
Liczba stron: 144
Cena: $12,99
"Hellblazer: Black Flowers" TPB
Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: Jock, Lee Bermejo, Marcelo Frusin
Okładka: Tim Bradstreet
Wydawca: Vertigo
Okładka: miękka
Druk: kolor
Liczba stron: 144
Cena: $14,99
"Hellblazer: Staring at the Wall" TPB
Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: Marcelo Frusin
Okładka: Tim Bradstreet
Wydawca: Vertigo
Okładka: miękka
Druk: kolor
Liczba stron: 168
Cena: $14,99
"Mike Carey, Andy Diggle i Jock - wszyscy maczali palce w Hellblazerze."
|
|
|
|