Związani z naszym Magazynem redaktorzy po raz kolejny pokusili się o ocenę rynku komiksowego wypowiadając swoje zdanie w kilku wybranych kategoriach.

 

Najlepszy rysownik publikowany w Polsce w roku 2009 (uzasadnienie):

Marcin Andrys: Zbigniew Kasprzak za realistyczną grafikę w "Halloween Blues" oraz Cyril Pedrosa za fenomenalną kreskę w "Trzech cieniach".

Tomasz Brzozowski: Tym razem typuję Sergio Toppiego, autora "Opowieści Szeherezady". Kunszt i maestria jego malowniczych plansz zapiera miejscami dech w piersiach. Tu po prostu widać profesjonalnego ilustratora, biegłego w swoim fachu, uzdolnionego i wykształconego w tymże kierunku, a także uprawiającego swój zawód od wielu, wielu lat. Wydany przez Egmont album, jest zdecydowanie jedną z perełek, jeśli chodzi o moją kolekcję i wiem, że na pewno zdarzy mi się do niego wrócić jeszcze nie raz.

Na marginesie chcę też dodać, że zabierając się do odpowiedzi na pytanie postawione w tym punkcie, musiałem rozstrzygnąć wewnętrzny dylemat, ponieważ po głowie chodziły mi dwie kandydatury. Drugą z nich był Travis Charest i jego wspaniałe plansze z niestety miernego merytorycznie albumu "Bronie Metabarona". Może w przyszłym roku będzie okazja należycie uhonorować talent także tego twórcy. Zobaczymy...

Michał Chudoliński: Pascal Rabaté. Mistrz w ukazywaniu szarości życia codziennego.

Robert Góralczyk: Jiro Taniguchi. Perfekcyjne wręcz rysunki. Szczegółowością wręcz powalają. Zarówno "Zoo Zimą" jak i "Księgę wiatru" czytało się z przyjemnością dzięki takim rysunkom.

Jakub Koisz: Z nieskrywaną przyjemnością mogę w końcu wskazać na polskiego rysownika, czyli Zbigniewa Kasprzaka. Komiksów detektywistycznych pojawia się ostatnio coraz więcej, tak samo odwołań do noir, ale to właśnie Kasprzakowi udało się uwydatnić adekwatne do obranej konwencji kolory (to przy pomocy nieocenionej małżonki), detale oraz wspaniale narysowane kobiece biusty, czyli graficzne elementy, które autonomicznie, bez pomocy fabuły i dialogów pozwalają "poczuć" kino lat 50. i 60. Wspominałem, że Kasprzak świetnie rysuje cycuszki?

Sylwia Kaźmierczak: Pascal Rabaté popisujący się w "Ibikusie" sposobem cieniowania oraz cudownymi, akwarelowymi, ekspresyjnymi grafikami.

Arek Królak: To w tym roku najtrudniejsza kategoria. Po chwili wahania zagłosuję na Andreasa za "Arq", ale zaznaczam, że drugi integral planowany na przyszły rok jest graficznie na dużo wyższym poziomie. Wyróżnienie dla Lemire'a za "Opowieści z Hrabstwa Essex" - naprawdę świetna grafika.

Damian Maksymowicz: Alex Ross. Niezmiennie jeden z moich ulubionych rysowników. Jego fotorealistyczny styl może się nie podobać, ale gdyby trykociarze istnieli naprawdę, to wyglądaliby właśnie tak, jak maluje ich Ross. Wielka szkoda, że nie zaproponowano mu zilustrowania sequela "Marvelsów".

Przemysław Mazur: Sergio Toppi. Warsztat w "starym dobrym" stylu, wyzbyty błędów rysunkowych i z kompozycyjną odwagą. Dziś to już niestety nie tak częste zjawisko...

Mikołaj Ratka: Z całej plejady znakomitych artystów publikowanych w Polsce w 2009 roku prawdopodobnie największą przyjemność sprawił mi warsztat Alexa Robinsona. Warto się przyjrzeć, w jaki sposób rysownik komponuje plansze i rozplanowuje kadry. Prawdziwy mistrz komiksowej narracji.

Michał Siromski: Shaun Tan za benedyktyńską robotę i wspaniały wizualnie efekt w "Przybyszu".

Jakub Syty: Shaun Tan za opowiadanie samym obrazem w sposób magiczny.


Najlepszy scenarzysta publikowany w Polsce w roku 2009 (uzasadnienie):

Marcin Andrys: Obojętnie, czy czytamy starsze dzieła pokroju "Spirita", czy późniejsze, jak "Życie w obrazkach", nikt tak nie opowiada historii, jak Will Eisner - jego dzieła są wieczne, głęboko zapadają w pamięć czytelnika.

Tomasz Brzozowski: Typuję Joe Haldemana za "Wieczna wojnę". Bardzo lubię tą opowieść zarówno w oryginale, czyli w postaci książki, jak i adaptację komiksową. Jest to historia, która nigdy się nie zestarzeje i niesie w sobie uniwersalne przesłania na temat okropieństwa wojny, a także szaleństwa, które drzemie w ludzkiej rasie.

Michał Chudoliński: Will Eisner. Głównie za "Cel gry", zawarty w "Życiu w obrazkach". Eisner perfekcyjnie połączył motyw baśniowy z poruszającą i jakże prawdziwą historią wzlotów i upadków żydowskiej arystokracji w Ameryce. Po tej historii powinni go obwołać Tomaszem Mannem komiksu.

Robert Góralczyk: Trudne pytanie. Może Will Eisner. Z prawdziwą przyjemnością czytałem "Życie w obrazkach".

Jakub Koisz: W 2008 roku dostaliśmy dzięki Egmontowi "HP i Giuseppe Bergmana", w 2009 "Dzień gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana", czyli genialne komiksy, głęboko zakorzenione w filmowo-autotematycznej (Fellini) stylistyce europejskiej sztuki ubiegłego wieku. Warto zaznaczyć, że Manara świetnie rysuje kobiece piersi.

Sylwia Kaźmierczak: Will Eisner. Dwa jego komiksy w tym roku na naszym rynku. Komiksy oldschoolowe, ze świetnie uchwyconym klimatem Ameryki lat 40. i 50. Klasyka sama w sobie.

Arek Królak: Hiroki Endo za genialne zakończenie "Edenu", a wyróżnienie dla Trondheima za lekkość posługiwania się komiksową formą w "Lapinocie...".

Damian Maksymowicz: Bill Willingham. Za "Baśnie" ma moją dozgonną wdzięczność. To jedyna seria wydawana w Polsce, na którą czekam z tomu na tom. Tom "Marsz drewnianych żołnierzyków" to jeden z najlepszych komiksów wydanych w Polsce w minionym roku, jakie przeczytałem.

Przemysław Mazur: Peter Milligan, choć z pewnością nie za opublikowanego u nas "Skina". W moim przekonaniu dużo lepiej sprawdził się jako twórca główno-nurtowych produkcyjniaków - zwłaszcza "Batmana".

Mikołaj Ratka: Bez dwóch zdań Jason. W każdym z trzech wydanych w 2009 roku w Polsce komiksów Norweg zaprezentował prawdziwy kalejdoskop pomysłów: oryginalnych, zaskakujących, zabawnych, przewrotnych, wzruszających, ale przede wszystkim - mądrych.

Michał Siromski: Alison Bechdel. Wymyślić i zrealizować z powodzeniem konstrukcję fabularną "Fun Home" może tylko literacki geniusz.

Jakub Syty: W 2009 roku Taurus Media wydało trzy komiksy Jasona. Gdybym przemnożył tę liczbę przez ilość razy pochłaniania każdego z nich, to okazałoby się, że Jason był najczęściej czytanym przeze mnie autorem minionych dwunastu miesięcy. A to o czymś świadczy...

Ponadto niezwykle cieszę się z wydania przez Timofa i Cichych Wspólników trylogii Jeffa Lemire'a, którą czytałem na bieżąco wraz z jej cząstkowymi publikacjami z Top Shelf, więc niejako impet, z jakim ten scenarzysta mnie zauroczył, rozłożył się w czasie i przypadł przede wszystkim na rok 2007... Ale dziś gotów jestem zazdrościć czytelnikom pierwszego wrażenia związanego z zagłębianiem się w urokliwe historie rodem z kanadyjskiego hrabstwa Essex.


Najlepszy polski komiks wydany w kraju w roku 2009 (uzasadnienie):

Marcin Andrys: "Tragedyja Płocka". Interesująca szata graficzna i ciekawa historia wystarczyły, aby potencjalną konkurencję zostawić w pokonanym polu.

Tomasz Brzozowski: W 2009 niestety nie przeczytałem absolutnie nic z rodzimego rynku.

Michał Chudoliński: Szczerze mówiąc, żaden polski komiks nie odcisnął na mnie piętna w zeszłym roku.

Robert Góralczyk: "Tragedyja płocka". Rewelacyjnie wydany. Ładnie zilustrowany i o Płocku, co dla rodowitego Płocczanina nie jest bez znaczenia.

Jakub Koisz: Trudno wybrać, ale to tylko umacnia w przekonaniu, iż był to średni rok dla polskiego komiksu. Niby dostaliśmy "Łaumę", niby Popman się pałętał bez celu po Łodzi, ale jeżeli ktoś powie, że zostawił szczękę na ziemi, czytając jakiś polski komiks z 2009, to nie uwierzę. Niech będzie "Łauma", bo to przyjemna w odbiorze, mistyczna, ale i stonowana opowieść.

Sylwia Kaźmierczak: W roku 2009 nie ukazało się nic o na tyle wysokim poziomie, aby uwzględnić w tym rankingu.

Arek Królak: Z całym należnym szacunkiem dla "Łaumy" KRLa, jako stary piernik zagłosuję na "Tajemnicę Czerwonego Tepee" Raczkiewicza. Długo na to czekałem.

Damian Maksymowicz: "Łauma". Zachęcony dobrymi opiniami i marketingiem kupiłem sobie "Łaumę" na MFK i nie żałuję. Szczytowe osiągnięcie w dorobku KRLa (oby nie ostatnie), no i mam obok autografu narysowaną przez KRLa na życzenie własną podobiznę, co jest dodatkowym atutem.

Przemysław Mazur: "Metacom". Cieszę się, że po latach doczekał się nareszcie edycji albumowej.

Mikołaj Ratka: "Hmmarlowe i niedole Julitty". Przemysław Surma w swoim komiksie ujął mnie poczuciem humoru - lekkim i radosnym, ale też inteligentnym.

Michał Siromski: Bezdyskusyjnie "Łauma". Jeśli ktokolwiek miał jeszcze jakieś wątpliwości, czy KRL umie rysować, to teraz już ich mieć nie może.

Jakub Syty: "Tragedyja płocka". Komiks prezentujący się okazale (z racji zupełnie odmiennego od klasycznego sposobu wydania), ze sprawnie skonstruowanym scenariuszem (bazującym na polskiej legendzie) i w miły dla oka sposób zilustrowany.


Najlepsza okładka komiksu wydanego w Polsce w roku 2009:

Marcin Andrys: "Wieczna wojna".

Tomasz Brzozowski: "Opowieści Szeherezady"

Michał Chudoliński: "Bez komentarza".

Robert Góralczyk: "Hellblazer: Płomień potępienia".

Jakub Koisz: "Halloween Blues". Przenikanie materii, solidne, plakatowe wykonanie, no i apetycznie wyglądające piersi opięte czerwoną sukienką. Okładka idealna do powieszenia na ścianie w salonie.

Sylwia Kaźmierczak: "Trzy cienie".

Arek Królak: "Usagi Yojimbo: Most Łez". Prostota - zachód słońca, samuraj, most. Jeszcze nie wiemy dlaczego, ale coś się tam zdarzy, co uzasadni tytuł. Okładka pięknie zaprasza do lektury.

Damian Maksymowicz: "Lucyfer: Potępieńcze związki" (autor Christopher Moeller). Gwiazda Zaranna jest pełen klasy i wyniosłości na tej okładce, a jednocześnie widać, że to cwany skurczybyk. Rysownikowi udało się uchwycić kwintesencję tego, jaki jest Lucyfer według Mike'a Careya.

Przemysław Mazur: "Opowieści Szeherezady".

Mikołaj Ratka: Okładka "W poszukiwaniu Piotrusia Pana", ponieważ znakomicie oddaje nastrój panujący w komiksie Coseya, ale też równie dobrze sprawdza się w roli samodzielnej ilustracji. Poza tym, jeszcze na długo przed premierą, moją uwagę zwróciła niepokojąca okładka "Bez komentarza".

Michał Siromski: W zasadzie każda okładka "Baśni". Mój faworyt: okładka oryginalnego zeszytu #30 (w tomie "Baśnie: Cztery Pory Roku", autor James Jean).

Jakub Syty: Stylizowana na poniszczony dziennik podróży okładka "Przybysza".


Najlepsze polskie wydawnictwo roku 2009:

Marcin Andrys: Egmont.

Tomasz Brzozowski: Egmont - za konsekwencję i solidność.

Michał Chudoliński: Egmont.

Robert Góralczyk: Przejrzałem kupione w 2009 roku rzeczy i okazało się, że portfelem zagłosowałem na Egmont. Taki sposób głosowania jest najbardziej miarodajny.

Jakub Koisz: Kultura Gniewu. Wydali kilka fajnych komiksów ("Przybysz", "Trzy cienie", "Pan Naturalny"), mają wydać kilka fajnych komiksów, eksperymentują, dają szansę rodzimym autorom, którzy mają coś do powiedzenia... Za ostatni rok na pewno nie można się na nich "gniewać".

Sylwia Kaźmierczak: Kultura Gniewu. Przez cały rok wydawnictwo dba o to, aby serwować nam zacne światowe tytuły: "Przybysz", "Bez Komentarza", "Trzy Cienie" itd. Mimo to, nie zapomina o polskich twórcach i kładzie duży nacisk na prezentację ich twórczości.

Arek Królak: Egmont. Nawet nie będę uzasadniał - wiadomo.

Damian Maksymowicz: Kultura Gniewu. Mimo, że nie czytam wielu ich komiksów, to gdy już jakiś kupię, to jestem zadowolony - i z historii i ze znakomitej jakości wydania. I dają przypinki gratis!

Przemysław Mazur: Niezmiennie Egmont... Bo kto inny ma takie możliwości... Cieszą zwłaszcza nowe linie wydawnicze oraz próby trafienia do masowego czytelnika ("Star Wars Komiks").

Mikołaj Ratka: Egmont przypuścił prawdziwą ofensywę nowymi seriami wydawniczymi (Zebra, Science-Fiction, Wiek XX/XXI, Sensacja), dzięki czemu jego oferta stała się jeszcze bogatsza i bardziej urozmaicona.

Michał Siromski: Pomimo wszystko Egmont: za różnorodność kolekcji.

Jakub Syty: Jak na razie Egmont wciąż umiejętnie lawiruje na rodzimym rynku, starając się jak najlepiej reagować na plany wydawnicze konkurencji i dostosowywać swoją ofertę do potrzeb i portfeli czytelników. Ot, chociażby wprowadzenie zbiorczych wydań w mniejszych formatach (vide "Largo Winch", "Tintin"), które znacznie obniżyły jednostkowe ceny za pojedynczy album. W dobie stale rosnących cen komiksów, zabieg zmyślny i owocny, jak mniemam.


Najlepsza ekranizacja komiksu na ekranach kin w 2009 roku:

Marcin Andrys: "Strażnicy".

Tomasz Brzozowski: "Strażnicy".

Michał Chudoliński: "Surrogates". Za wierność pierwowzorowi Roberta Venditti i Bretta Weldele.

Robert Góralczyk: "Watchmen". Nie był to może film tak genialny, jak komiks, ale biorąc pod uwagę to, o ile mógł być gorszy, porównując do innych ekranizacji całkiem skopanych przez twórców, to prawdziwe arcydzieło. Dobrym rozwiązaniem było wyłączenie z filmu opowieści o piratach i zrobienie z tego oddzielnego filmu animowanego.

Jakub Koisz: Ach, wiedziałem, że będę musiał wybierać. Wskażę chyba na przeciętniackich "Strażników" Snydera, gdyż nie jest to gwałt na GENIALNYM DZIELE Moore'a, ale i tak trudno oprzeć się wrażeniu, że niektórych komiksów nie powinno się ekranizować. Ale cóż innego wybrać? "The Spirit"? Wolne żarty, tego bełkotu Millera nawet pupa Evy Mandes nie ratuje, bo piersi aktorka ma akurat małe.

Sylwia Kaźmierczak: "Strażnicy". Świetnie zrobiony film z dobrze dobraną obsadą i doskonale zbudowanym klimatem. No i duże brawa dla Snydera za zakończenie.

Arek Królak: Zagłosowałem portfelem - "Strażnicy". A wyróżnienie dla "Whiteout", choć oczywiście komiks był lepszy.

Damian Maksymowicz: "Watchmen - Strażnicy". Najbardziej udana komiksowa ekranizacja. Snyderowi udało się uchwycić sens i klimat najznamienitszego komiksu superbohaterskiego wszech czasów. Obowiązkowo obok komiksu powinno się mieć na półce DVD z filmem.

Przemysław Mazur: "Watchmen". Amerykanie po raz kolejny udowodnili, że w filmowaniu komiksów nie mają sobie równych (Bye, bye, Largo...)

Mikołaj Ratka: "Strażnicy" Zacka Snydera. Film okazał się wyjątkowo udaną adaptacją dzieła Moore'a i Gibbonsa, co, muszę przyznać, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Co więcej, uważam go za jedną z najlepszych ekranizacji komiksu w ogóle.

Michał Siromski: "Watchmen".

Jakub Syty: "Strażnicy" Snydera. Film, który nie oddaje wszystkiego przy pierwszym obejrzeniu, a jego rozszerzona wersja zawiera świetne dodatki dobitnie wskazujące, jak trudno było zawrzeć gęstą narrację komiksu Moore'a i Gibbonsa w ograniczających czasowo scenarzystę i reżysera klatkach filmowych.


Najważniejsze komiksowe wydarzenie w kraju w roku 2009:

Marcin Andrys: MFKiG 2009.

Tomasz Brzozowski: Niezmiennie Łódź i MFKiG. Cieszy fakt, że organizatorzy co roku w pewnym stopniu zwiększają skalę przedsięwzięcia i zapraszają w nasze skromne polskie progi, znane postacie związane z zachodnimi środowiskami komiksowymi.

Michał Chudoliński: MFKiG 2009.

Robert Góralczyk: Wydaje mi się, że jak zwykle MFK, ale niestety nie mogłem na nim być, więc trudno mi ocenić. Poza tym wydanie przez "Ongrys" wszystkich tych wspaniałych wzruszających historii ze "Świata Młodych"

Jakub Koisz: Skacowany Peter Milligan zjawił się na MFKiG w Łodzi. I wcale nie to, że popił sobie w duchu słowiańskiej rozrywkowości, jest najciekawsze, ale to, że w ogóle przyjechał. W kręgach miłośników Marvela to postać kultowa. Jupi, widziałem Petera Milligana!

Sylwia Kaźmierczak: Będąc nieskromną, bo wydarzenie zaistniałe z moją pomocą - obecność komiksu lesbijskiego na poznańskim festiwalu No Women No Art. Zaskakująco duże zainteresowanie, wskazujące, że to dopiero początek. Mam nadzieję na rozwój zagadnienia na różnych festiwalach w 2010.

Arek Królak: Wydanie "Fun Home". Rynek dojrzewa do takich tytułów.

Damian Maksymowicz: Zapowiedź integrala "Osiedle Swoboda". Już zacieram ręce i odkładam złotówki na zakup.

Przemysław Mazur: Tadeusz Baranowski na YouTube.

Mikołaj Ratka: Bałtycki Festiwal Komiksu. Wygląda na to, że BFK, czyli odświeżony GDAK, już na stałe wpisał się w komiksowo-imprezową mapę Polski.

Michał Siromski: Publikacja "Fun Home". Od czasu "Mausa" nie było chyba w Polsce komiksu tak miażdżącego stereotyp infantylnego medium.

Jakub Syty: Łódzki Międzynarodowy Festiwal Komiksu (i Gier) znów zapewnił miłośnikom historii obrazkowych wiele niezapomnianych wrażeń. Ale konkurencja nie śpi - co tym lepiej wróży dla naszego środowiska.


Największe rozczarowanie roku 2009:

Marcin Andrys: Kłopoty mniejszych wydawnictw pokroju Manzoku, Sutoris czy Postu. Coraz więcej błędów edytorskich pojawiających się w albumach. Nieudana ekranizacja "Zamieci" - zmarnowano spory potencjał komiksu Grega Rucki.

Tomasz Brzozowski: Brak aktywności wrocławskiego Manzoku. Wygląda na to, że wydawnictwo padło śmiercią naturalną a szkoda, gdyż zapowiedzi prezentowały pozycje z preferowanych przeze mnie rynków frankońskich. Szkoda tych otwartych przez Manzoku serii (szczególnie "Koziorożca" i "Mrocznych Miast"), z którymi nie wiadomo, co teraz będzie.

Michał Chudoliński: "Muchy" od Timofa. Bezsensowne i obrzydliwe zapiski freudowskich fantazji seksualnych znanych osób z polskiego środowiska komiksowego. Czytanie tego... "czegoś" zaliczam do moich najgorszych doświadczeń z komiksem, jakie kiedykolwiek miałem. Ktoś może powiedzieć, że zostało to wydane od tak, "dla zabawy", dla uczczenia "radosnej twórczości" zabawy podczas BFK. Najgorszym jest jednakże fakt, że ta obleśna paplanina została wydana w ramach polskiego darmowego dnia komiksu, który miał na celu promowanie tego medium u nas (!). Bezcenna musiała być reakcja osób, które czytały to badziewie, a chciały poprzez nie sprawdzić, czy warto poświęcać czas na komiksy. O dzieciach już nie wspomnę...

Robert Góralczyk: Takie małe rozczarowania. Brak nowego "Corto Maltese" oraz drugiego zbioru przygód Blueberry'ego.

Jakub Koisz: Komiksowe, rzecz jasna? "Blackest Night", bo z powodu tego eventu przestałem czytać tytuły z DC. Mam dość frajerskiego prania się po twarzach dawno umarłych postaci, "awesomatości" wylewającej się z każdego kadru, coraz to skąpszych strojów żeńskich bohaterek tego uniwersum oraz Johnsa, który tworzy historyjki dla dzieciaków epoki kinowego potworka pt. "Transformers".

Sylwia Kaźmierczak: Spore opóźnienia u wielu wydawców lub też przenosiny zapowiedzi na rok 2010. Wiem, że często praca nad komiksem wymaga większego nakładu czasu niż przewidywano, ale zawsze opóźnienie wcześniej zapowiedzianych tytułów pozostawia pewien niesmak.

Arek Królak: Śmierć Manzoku - bo jak określić wydanie dwóch tomów "Y..." i nic więcej?

Damian Maksymowicz: Manzoku. Nagle zamilkli i nikt ni wie, co się stało - czy to śpiączka, czy też pacjent jest już martwy.

Przemysław Mazur: Nie tyle rozczarowanie, co raczej "wtopa roku". Lewis Trondheim i cała jego "twórczość"...

Mikołaj Ratka: Brak kilku hucznie zapowiadanych gości na MFKiG 2009, przede wszystkim Dufaux'a i Delaby'ego.

Michał Siromski: Bardziej może "przykrość" niż "rozczarowanie", bo to żadna niespodzianka: koniec(?) wydawnictwa Manzoku i przerwanych kilku wartościowych serii.

Jakub Syty: Brak licznie zapowiadanych, wręcz obiecywanych, komiksów od Manzoku. Zakupione przez nich licencje dobrze wróżyły. Ale gdzieś coś się zadziało nie tak...

 

Trzy słowa od siebie:

Marcin Andrys: Kolejny bogaty w komiksową ofertę rok, więc coraz trudniej zdecydować się co kupić, a co pozostawić na lepsze czasy.

Tomasz Brzozowski: W mojej opinii rok 2009 był rokiem wyciszenia. Nie pojawili się właściwie nowi, znaczący gracze na rodzimym komisowym rynku. Także comiesięczne pakiety Egmontu były zdecydowanie mniejsze niż w latach ubiegłych. Miejmy nadzieję, że kryzys powoli mamy za sobą i w 2010 będzie lepiej!

Michał Chudoliński: Najbardziej w 2009 roku zelektryzowała mnie wiadomość o wydaniu przez DC Comics historii "Superman: Earth One" i "Batman: Earth One". Po raz pierwszy chyba widać w korporacji komiksowej za Atlantykiem takie przewartościowanie myślenia, ażeby wydawać komiksy superbohaterskie w trybie europejskim. To obrazuje jedynie, jak bardzo zmienia się tam przemysł komiksowy. Kto wie, może już niedługo o zeszytach będziemy jedynie czytać z podręczników historii?

Robert Góralczyk: Kupiłem w tym roku mało komiksów. Wszystkie jednak dla mnie bardzo wartościowe. To był dobry komiksowo rok i każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Jakub Koisz: A w 2010 Kuba życzy Wam "Iron Mana 2", "Iron Mana 2" (piersi Scarlett Johansen!) i jeszcze raz powrotu komiksowego Bruce'a Wayne'a.

Sylwia Kaźmierczak: Był to bardzo, bardzo dobry komiksowo rok. Wiele imprez, zawiązanie PSK, masa zacnych komiksów na naszym rynku. Dodatkowo pojawiło się wiele inicjatyw, między innymi komiks zagościł na festiwalach niezwiązanych z komiksową branżą. Oby ta tendencja utrzymała się w 2010.

Arek Królak: Napiszę, na co czekam w roku 2010: "Lost Girls", "Arq 2", pierwszy Bezian w Polsce, reanimacja Koziorożca (marzenia?), integral Rorka (mówię poważnie), kolejny Swamp Thing (mało Moore'a się pojawia), kolejny Bourgeon, kolejny Trondheim (najlepiej następny tom "Lapinota"), "Profesor Bell" Sfara, kontynuacja "Kota Rabina". O "RG" nie piszę tylko dlatego, że już go czytałem. Z ekranizacji - gumowy wąż Nidhogg!

Damian Maksymowicz: 1.całkiem 2. dobry 3. rok

Przemysław Mazur: Oby nie było gorzej.

Mikołaj Ratka: Trzy wspaniałe komiksy wydane w Polsce, trzecia z rzędu Nagroda Eisnera, a także fantastyczny zbiór "Low Moon" sprawiły, że ten rok minął mi pod znakiem Jasona. Jeśli zostaną zrealizowane plany jego wydawców, kolejny zapowiada się równie dobrze.

Nie zwalniają tempa również nasi wydawcy. Mimo iż komiks w Polsce wciąż wypada mizernie w porównaniu z resztą świata, myślę, że czytelnicy nie mają wielu powodów do narzekań. Na rodzimym rynku ukazuje się coraz większa liczba tytułów. Oferta wydawnicza z każdym rokiem staje się bogatsza i czytelnicy stają przed koniecznością wyboru tylko tych najbardziej interesujących pozycji. Biorąc pod uwagę, że część ubiegłorocznych zapowiedzi została przesunięta na rok 2010, ten maluje się jeszcze ciekawiej.

Michał Siromski: Przegięcie roku - kuriozalna i nikomu(?) niepotrzebna awantura wokół Sympozjum Komiksologicznego 2009.

Jakub Syty: Coraz trudniej obkupić się komiksami, coraz częściej trzeba podejmować trudne wybory zakupowe. Właściwie to dobrze, zdrowo, tylko żeby temu zjawisku towarzyszyło powiększanie się potencjalnej liczby odbiorców. Tego życzyć należy przede wszystkim wydawcom.