|
W serii Elseworlds
bohaterowie zostają wyrwani ze swego normalnego położenia i przeniesieni
w osobliwe czasy i miejsca - niektóre z nich kiedyś istniały, inne nie
mogły bądź nie powinny istnieć. Rezultatem są opowieści, które kreują
postacie znajome, niczym dzień wczorajszy, a przy tym świeże, niczym
dzień jutrzejszy.
BATMAN ELSEWORLDS:
Holy Terror
Żyjący
w XVII wieku Oliver Cromwell był jedną z najbarwniejszych postaci brytyjskiej
historii. Jako członek ówczesnego parlamentu przewodził antykrólewskiemu
stronnictwu; otwarcie krytykował króla Karola I za zbyt wysokie podatki,
skłanianie się w stronę katolicyzmu, wreszcie za dążenie do wojny ze Szkocją.
W 1642 wybuchła wojna domowa pomiędzy oddziałami wiernymi królowi i wojskami
parlamentu; te ostatnie ostatecznie zwyciężyły, a Karol I został postawiony
przed sądem i skazany na śmierć na szafocie. Cromwell zniósł monarchię
i przyjął tytuł Lorda Protektora, zaś Anglię ogłosił Wspólnotą Narodów.
Odparł inwazję Szkotów, zatwierdził konstytucję "Instrument of Government",
ogłosił tolerancję religijną, wreszcie przeprowadził reformę sądu kanclerskiego.
Stopniowo jednak jego rządy coraz mniej miały wspólnego z demokracją.
Wkrótce, tak jak jego poprzednik, popadł w konflikt z parlamentem; wpierw
usunął 121 członków parlamentu, a gdy to nie pomogło - po prostu go rozwiązał.
Zaczął prześladować politycznych przeciwników, wreszcie w 1655r. wprowadził
otwartą dyktaturę wojskową. Rządził aż do śmierci - 3 września 1658 roku
zmarł na malarię, w wieku 59 lat. Nowo wybrany dwuizbowy parlament uchwalił
przywrócenie monarchii.
Jakby
jednak potoczyła się historia, gdyby Cromwell pokonał chorobę i dalej wcielał
w życie swoją wizję państwa? "Batman: Holy Terror" proponuje własną
odpowiedź na to pytanie: w XX wieku Anglia wciąż jest imperium, Stany Zjednoczone
nigdy nie przestały być brytyjską kolonią, zaś w świecie zachodu króluje
fundamentalizm chrześcijański.
Scenariusz komiksu stworzył Alan Brennert, znany i ceniony pisarz sf oraz
scenarzysta telewizyjny. Rękę pisarza czuć tu od pierwszej strony - rozmach
autorskiej wizji jest naprawdę imponujący. Nawet rzut oka na okładkę komiksu
mówi wiele: postać Batmana niby znajoma, ale jakby inna (wyraźnie widoczny
element koloratki!), zaś trzymana przez niego flaga amerykańska zamiast
charakterystycznych 50 gwiazdek zawiera olbrzymi krzyż. Wszystko to w połączeniu
z tytułem pozwala się domyślać, że Brennert zaproponuje wizję państwa teokratycznego.
Państwa, w którym niestety nie króluje miłość i wartości chrześcijańskie.
Przeciwnie: chociaż to XX wiek, wszystko wydaje się wzięte wprost z mrocznych
czasów średniowiecza. Przejrzyjmy choćby najświeższe wiadomości telewizyjne:
wojska imperium brytyjskiego toczą jakąś bezsensowną wojnę w Ameryce Południowej
(czyżby nowe krucjaty religijne?) ; kobiety, czarni i pozbawieni majątków
ziemskich są dyskryminowani na każdym polu; króluje propaganda i cenzura,
zaś wrogowie systemu są publicznie wieszani (w komiksie widzimy obrazek
z egzekucji niejakiego Olivera Queena, oskarżanego o rozprowadzenie "żydowskiej
pornografii" ). Brennert przewidział wszystko - zmiany geopolityczne,
społeczne i obyczajowe. Inna jest nawet moda i architektura miejska.
Pojawienie się w głębokim tle postaci Olivera Queena (w oficjalnym świecie
DC superbohatera o pseudonimie Green Arrow) dowodzi, że autor nie pisał
tego scenariusza za karę. Brennert doskonale zna herosów Uniwersum DC i
świetnie bawi się umieszczaniem ich w fabule. Mamy więc gościnne występy
- zazwyczaj bardzo dyskretne - zarówno postaci najpopularniejszych (Flash,
Green Lantern, Hawkman, Hourman, Aquaman), jak i tych znanych tylko największym
maniakom (Doctor Mid-Nite, The Reaper, Doktor Erdel). A już prawdziwym majstersztykiem
jest pojawienie się tajemniczego "Zielonego Człowieka" (żeby nie
psuć przyjemności tym, którzy przeczytają komiks nie zdradzam jego tożsamości;
z rozrzuconych w fabule informacji można odgadnąć o kogo chodzi!).
Ciekawie wprowadzona i skonstruowana została postać Jima Gordona. Nie,
nie komisarza, bo w tym świecie nie ma policji; jej rolę wypełnia kościelna
inkwizycja. Nie zmienia się za to praca Gordona: wciąż rozwiązuje kryminalne
zagadki i wciąż zmaga się z korupcją swoich zwierzchników. Co ciekawe, w
tej wersji to on zajął się szkoleniem Bruce'a Wayne'a, przygotowując go
na swojego następcę. To wyjaśnia skąd u Wayne'a nadzwyczajna sprawność fizyczna
i intelektualna, a przy okazji pozwala na puszczenie oka do czytelnika (np.
mamy w komiksie scenę, w której Bruce jest zaskoczony jak bezszelestnie
jego mistrz podszedł do niego; jak pamiętamy, w standardowej wersji to Gordon
zawsze zaskakiwany jest nieoczekiwanym pojawianiem się i znikaniem Batmana!).
Motyw korupcji przełożonych Gordona jest oczywistym hołdem dla komiksu
Millera i Mazzucchelli "Batman: Year One". Nawiązań do ważnych
utworów z udziałem Nietoperza jest więcej, znajdziemy między innymi odniesienia
do filmu Burtona "Batman" czy komiksu Millera "The Dark Knight
Returns".
Komiksów o postaci Batmana narysowano już tysiące, ale jakoś brakuje zestawienia
motywów jego działania z wartościami chrześcijańskimi. W "Holy Terror" dzieje
się to siłą rzeczy, bo tutaj cała rzeczywistość przesiąknięta jest religią.
Bruce przygotowuje się do roli księdza i inkwizytora, lecz w przeddzień
przyjęcia święceń kapłańskich Gordon zdradza mu istotny szczegół związany
ze śmiercią rodziców. Otóż okazuje się, że Joseph Chill, który 20 lat wcześniej
zamordował rodziców Wayne'a, jeszcze tej samej nocy sam stał się ofiarą
morderstwa. Staje się oczywiste, że Chilla uciszono. Bruce przywdziewa kostium
Mrocznego Rycerza aby znaleźć człowieka, który stoi za śmiercią Thomasa
i Marthy.
Wątek zemsty jako prawdziwego motywu działania Batmana przerabiano już
wielokrotnie, zwłaszcza w komiksach z zacięciem rewizjonistycznym. Tutaj
jednak obserwujemy, jak stopniowo potrzeba zemsty odpływa ustępując miejsca
poczuciu pewnej misji. Bo o ile w "realnym" świecie Wayne'ów zabił
zwykły kryminalista (stąd krucjata Batmana wymierzona jest przeciw światu
przestępczemu), o tyle w "Holy Terror" ich mordercą tak naprawdę
jest system. Bruce zdaje sobie sprawę z tego, że ukaranie tego czy tamtego
człowieka nic nie zmieni; obraca się więc przeciwko chorej dyktaturze religii.
Co istotne, potrafi odróżnić Boga od ludzi, którzy jego imieniem usprawiedliwiają
swoje zbrodnie. W konsekwencji nie tylko nie czuje dysonansu występując
przeciw kościołowi, ale postrzega swoją rolę jako prawdziwego miecza bożego
każącego w imię Boga. Bruce Wayne powołany zostaje w dwójnasób: za dnia
jako ksiądz głoszący Słowo Boże, w nocy jako Batman wypełniający Bożą Wolę.
Stąd zaskakująco łagodne zakończenie opowieści. "Wciąż zastanawiam
się co by było, gdyby tamtej nocy 20 lat temu nastąpiło inne zakończenie" -
myśli Bruce. Poczucie bycia częścią bożego planu przynosi mu spokój i ukojenie.
To chyba jedyny komiks, w którym Barman czuje się pogodzony ze śmiercią
swoich rodziców.
Na zakończenie trzeba koniecznie wspomnieć o warstwie graficznej, autorstwa
samego Norma Breyfogle'a, przez niektórych uważanego za najlepszego rysownika
Batmana. Widzimy tu go u szczytu popularności i sił twórczych, zatem na
kolejnych panelach Norm konsekwentnie prezentuje wszystkie swoje atuty:
ciekawie rozplanowane kadry, balansującą na granicy realizmu ekspresję emocji
postaci, wreszcie niezwykłą dynamiką, dzięki której komiks - mimo dużej
ilości dialogów - nie wydaje się przegadany. W "Holy Terror" pojawia
się natomiast nowy element w twórczości Breyfogle, mianowicie pieczołowicie
wykonane rysunki wnętrz i gmachów budynków. Inspirowana gotykiem architektura
Gotham odgrywa ważną rolę w opowieści, toteż krytykowany często za niedbałe
traktowanie scenografii Norm pokazuje, że i w tym elemencie potrafi być
znakomity. Imponujące panoramy strzelistych gmachów, a także zaaranżowane
z przepychem wnętrza stanowią jeden z najmocniejszych punktów komiksu.
Michał Siromski
Batman: Holy Terror
scenariusz: Alan Brennert
szkic: Norm Breyfogle
tusz: Norm Breyfogle
kolory: Lovern Kindzierski
okładka: Norm Breyfogle
wydawca: DC Comics 1991
stron: 48
cena: $4.95
Alan Brennert - urodzony w 1954r., w Englewood. Zaczynał
od pisania scenariuszy do komiksowych fanzinów oraz opowiadań dla magazynów
SF. Już w 1978r. opublikował pierwszą powieść "City of Masques";
w tym samym roku napisał pierwsze scenariusze do serialu telewizyjnego "Wonder
Woman". Z czasem zdobył uznanie na każdym polu swojej twórczości: w
literaturze (m.in. nagroda Nebuli w 1991 za opowiadanie "Ma Qui"),
telewizji (pisane pod pseudonimem "Michael Bryant" scenariusze
do seriali: "Buck Rogers In the 25th Century", "Fantasy Island", "The
Twilight Zone", "L.A. Law", "The Outer Limits", "Enterprise";
nagroda Emmy za serial "L.A. Law" w 1991r.) oraz komiksu (m.in.
scenariusze do takich serii, jak: "Wonder Woman", "Detective
Comics", "Brave and the Bold", "Daredevil", "Gotham
Knights"). Batman jest jego ulubioną komiksową postacią.
Norm Breyfogle - zdaniem wielu najlepszy rysownik, jaki
kiedykolwiek tworzył przygody Batmana. Urodzony w 1960r., w Iowa City. Od
dzieciństwa zapowiadał się na wielki talent; profesjonalną karierę rozpoczął
w 1985r. pod skrzydłami DC 5-odcinkowym komiksem "Bob Violence",
opublikowanym w ramach serii "American Flagg". Już dwa lata później
Norm wskakuje na sam szczyt - korzysta z propozycji ilustrowania nowych
przygód Nietoperza.
Breyfogle rysuje Batmana przez sześć lat (najpierw w serii "Detective
Comics", potem w serii "Batman"). W tym czasie tworzy ze
scenarzystą Alanem Grantem chyba najlepszy tandem komiksowy na ówczesnym
rynku amerykańskim. Artystycznym apogeum przygody Breyfogle'a z Batmanem
okazały się dwa oddzielne albumy: "Holy Terror" (1991) i "Birth
of the Demon" (1993) oraz czteroczęściowa miniseria "The Last
Arkham" (1992), rozpoczynająca niezwykle popularną serię "Shadow
of the Bat".
W 1993r. Breyfogle postanawia odpocząć od Nietoperza i spróbować czegoś
innego. Niestety, czas pokazał, że nie była to dobra decyzja - od tej pory
jego kariera zaczyna staczać się po równi pochyłej. Autorska miniseria "Metaphysique" (1995),
mimo pozytywnych recenzji, nie spotyka się z zainteresowaniem czytelników.
W 1996 Norm powraca do świata Batmana tworząc miniserię "Anarky",
rozwijającą wątek postaci Anarcha. Dwa lata później, znów przy współpracy
z Grantem, rozpoczyna regularną serię "Anarky". Niestety sytuacja
się powtarza: tworząc być może dzieło swego życia, musi - z powodu słabej
sprzedaży - je zakończyć po narysowaniu ledwie 10 odcinków (opublikowano
8).
Więcej o Normie Breyfogle w 21 numerze
KZ.
|
|