TOP 10 – HISTORIE Z „AVENGERS”
Avengers – zespół największych bohaterów uniwersum Marvela. Działają w świecie komiksów już od prawie pięćdziesięciu lat, a ich przygodami zajmowali się najwięksi scenarzyści znani branży komiksowej, m.in. Stan Lee, Roger Stern, Kurt Busiek, Roy Thomas, Steve Englehart, Jim Shooter, Geoff Johns, Brian Michael Bendis, Ed Brubaker czy Mark Millar. Przekuli oni swoje umiejętności na wiele świetnych i niezapomnianych historii. Chciałbym wam przedstawić dziesięć historii z Mścicielami, które uważam za najwartościowsze i najciekawsze. Jest to całkowicie osobista lista. Mam nadzieję, że któraś opowieść was zainteresuje i po obejrzeniu filmu dacie szansę również komiksowej inkarnacji zespołu. Lista ułożona jest chronologicznie, bez wyróżniania historii miejscami, ponieważ wszystkie są wartościowe na swój sposób.
„The Old Order Changeth!”
(„Avengers” #16)
Pojedynczy numer autorstwa legendarnych Stana Lee i Jacka Kirby’ego – którego tytuł jest cytatem z lorda Alfreda Tennysona – obok numerów pierwszego i czwartego (w którym powraca Captain America), ma największe znaczenie w zdefiniowaniu tego, czym w tym czasie stawali się Avengers. Po raptem piętnastu zeszytach komiksu, którego bohaterami były ikony Marvela, zdecydowano całkowicie zmienić formułę serii. Założyciele zespołu: Iron Man, Thor, Wasp i Ant-Man postanowili opuścić drużynę, aby zająć się swoimi solowymi przygodami. Pozostał jedynie Captain America, który w ich miejsce zwerbował byłego kryminalistę – łucznika Hawkeye’a i dzieci mutanta Magneto, które należały do jego „pro-mutanckiej” grupy terrorystycznej – Scarlet Witch i Quicksilvera. Tak właśnie narodziła się idea, aby Avengers nie byli tylko tarczą, która broni niewinnych przed złoczyńcami, ale działali też prewencyjnie i pomagali byłym przestępcom odkupić swoje winy. Przykładami tej zmiany stron są m.in. Wonder Man, Vision, Black Widow, Namor, Protector czy ostatnio nowy Venom. To wydarzenie ostatecznie ugruntowało status Avengers jako oryginalnego tworu, a nie tylko jako odpowiedzi Marvela na Justice League of America. Stan Lee znalazł oryginalny sposób na kreowanie komiksu drużynowego. Nowi bohaterowie umiejętnie zajęli miejsce tych bardziej znanych i udowodnili, że nawet czwórka postaci – nazywana potocznie Cap’s Kooky Quartet – może poradzić sobie z każdym złoczyńcą. A Hawkeye znalazł się nawet w kinowej wersji, co wybitnie określa jego wysoki status w historii Mścicieli.
„Kree/Skrull War”
(„Avengers” #89-97)
Jeden z kamieni milowych w historii komiksu superbohaterskiego, który zapoczątkował modę na wielkie eventy legitymujące się ogromnym rozmachem i zapowiadające, że zmienią wszystko. Avengers często przeżywają swoje przygody w kosmosie, ale stawka, o jaką toczyła się wojna zmiennokształtnych Skrullów i zaprawionych w boju Kree, do dzisiaj robi wrażenie. Do dzisiaj robią również wrażenie dwa galaktyczne imperia ścierające się w bitwie, w której Ziemia wydaje się być ziarnem piasku w nieprzeniknionych odmętach kosmosu. I sami Avengers w porównaniu z gabarytami obu zwaśnionych stron wyglądają jak Dawid stający przed Goliatem. Najlepsze historie to te, w których udaje się scenarzyście sprawić, aby czytelnik naprawdę martwił się o bohaterów i zapominał, że to jednak nietykalne ikony. Mimo swojego wieku i bardzo archaicznej narracji komiks do dzisiaj robi wrażenie.
„Korvac Saga”
(„Avengers” #167-168, 170-177)
Kolejny klasyk na liście, który łączy archaiczną formę z absolutnie ponadczasowym pomysłem. W tej historii Avengers muszą zmierzyć się z Michaelem Korvakiem – przeciętnym facetem, który zyskał boskie moce. Historia zaprezentowana jest na absolutnie kosmiczną skalę, ale równocześnie obiera w pewnym momencie bardzo filozoficzne stanowisko, starając się wytłumaczyć, czym tak naprawdę jest bycie istotą ludzką i co definiuje taką egzystencję. Dodatkowo, jest to komiks, w którym giną… wszyscy Avengers, a naprzeciw Korvaca staje osamotniony Thor. Jak pokonać istotę, która jest wszechmogąca? I czy na pewno jest on wrogiem, tylko dlatego, że ma możliwość, aby dowolnie kształtować nasz świat? Może historia nie rozwiąże żadnego większego problemu egzystencjalnego, ale nadal pozwala się dobrze bawić. Dodatkowo całość ilustruje jak zawsze niesamowity George Perez.
„The Fall of Hank Pym”
(„Avengers” #211-213, 217, 221-222, 224, 227-230)
Historia upadku Hanka Pyma nigdy nie osiągnęła należnej jej uwagi, a dzisiaj pamiętana jest głównie przez jedną scenę, w której zdenerwowany naukowiec policzkuje swoją żonę. Wpływ mogło mieć na to kilka rzeczy, takich jak „niszowość” samego bohatera – który nigdy nie dorównał popularnością innym znajomym z Avengers – lub też rozbicie całej historii w czasie, przez co ciężko o spójność całkowitego doświadczenia jednej z największych i najbardziej realistycznych tragedii w historii komiksu superbohaterskiego. Opowieść zapoczątkowana przez Jima Shootera i kontynuowana przez Rogera Sterna, opowiada o bohaterze, który przegrał ze swoją psychiką. Hank Pym – człowiek tak skonfliktowany z samym sobą, że mógłby być ulubionym pacjentem Freuda – chce udowodnić swoją wartość względem reszty Avengers. Jednak jego dobre chęci obracają się przeciw niemu w przerażający sposób. Bohater przeżywa załamanie nerwowe, zostaje wyrzucony z zespołu, a nawet trafia do więzienia i staje przed sądem. Ostatecznie jednak, jak to z bohaterami bywa, udaje mu się odkupić winy i udowodnić swoją wartość. Jednak w przeciwieństwie do największych herosów, Pymowi nigdy nie zostało zapomniane to co zrobił. Wątki związane z tą klasyczną już historią, pojawiają się w przygodach zmieniającego rozmiary bohatera do dzisiaj. I właśnie to czyni z Hanka Pyma jedną z najbardziej złożonych postaci w historii komiksu mainstreamowego. Ponieważ mimo świadomości swoich ułomności i problemów psychicznych, nadal ma siłę, aby dalej zakładać pstrokaty kostium.
„Under Siege”
(„Avengers” #271, 273-277)
Zastanawialiście się kiedyś, jak to możliwe, że Avengers, mając swoja siedzibę w środku Nowego Jorku, nie zostali jeszcze przez nikogo doszczętnie zniszczeni np. podczas obiadu? O tym właśnie pomyślał scenarzysta Roger Stern, gdy napisał komiks przedstawiający niezwykle przemyślany atak Masters of Evil – dowodzonych przez Barona Zemo – na posiadłość Mścicieli. Bohaterowie są unieszkodliwiani pojedynczo, torturowani, a Jarvis i Hercules zostają prawie zamordowani. Bohaterowie ostatecznie wygrywają – jak zawsze – ale jest to gorzkie zwycięstwo, idealnie zobrazowane przez finałową sekwencję z Captainem Americą, który w ostatniej scenie ze łzami w oczach przygląda się reliktom swojej przeszłości. Niewiele jest tak umiejętnie przedstawionych historii starcia zespołów zbierających pozytywnych i negatywnych superludzi.
„Ultron Unlimited”
(„Avengers Vol. 3” #19-23)
Ultron – robot stworzony przez Hanka Pyma, który zyskał własną świadomość i obracając się przeciw swojemu „ojcu”, postanowił wprowadzić na świecie rządy stworzonych przez siebie maszyn, które miałyby zastąpić rodzaj ludzki. Pojawiał się na przestrzeni lat w wielu historiach z Avengers, jednak nigdy nie był tak niebezpieczny, jak w historii zaprezentowanej przez duet Busiek/Perez. Historia zostaje otwarta atakiem Ultrona na jedno z fikcyjnych państw europejskich – Slorenię – gdzie doprowadza do przerażającej rzezi jego obywateli, zmieniając ich w pozbawione świadomości cyborgi. Avengers muszą działać szybko. To historia, w której zespół naprawdę jest na krawędzi całkowitej dewastacji, a Hank Pym ma szansę raz na zawsze udowodnić swoja wartość, mierząc się ze swoim adamantowym „potomkiem”. Historia, która toczy się o tak wielkie stawki, że udowadnia, jak ważny dla świata Marvela jest koncept Mścicieli.
„Avengers Forever”
(„Avengers Forever” #1-12)
Komiks będący absolutnym ewenementem w świecie wydawnictwa, które wypluwa historie już od kilku dziesięcioleci. Jest też sztandarowym przykładem historii, która porządkuje uniwersum Marvela w taki sposób, że nie potrzebuje ono żadnych kryzysów czy restartów, aby dobrze funkcjonować. Kurt Busiek, twórca najbardziej znanej laurki dla świata Marvela – Marvels – postanowił posprzątać w skomplikowanym świecie Mścicieli. W swojej historii zabiera kilku Avengerów z różnych epok w podróż przez czas i przestrzeń, podczas której wyjaśnia i naprawia dziesiątki różnych szczegółów, które przez lata psuły spójność historii grupy. Dodaje nowe elementy do historii Hanka Pyma, wyjaśnia zachowanie Tony’ego Starka z czasów koszmarnego crossovera „The Crossing”, gdzie okazało się, że był od lat kontrolowany przez Immortusa, po czym zdradził Avengers. Ostatecznie jednak poświęcił się dla zespołu i zastąpiła go jego młodsza wersja z alternatywnego świata – tak, to było dokładnie tak bzdurne, jak ten opis. Jednak Busiek tłumaczy te sprawy logicznie i z ogromną miłością do drużyny największych ziemskich bohaterów. Przed lekturą trzeba poznać trochę przygód Avengers, bo inaczej komiks wyda się chaotyczny, ale jeśli zapoznacie się chociaż pobieżnie z przygodami tych bohaterów, to zrozumiecie, jak gargantuiczną pracę wykonał amerykański scenarzysta.
„Kang Dynasty”
(„Avengers Vol. 3” #41-54)
Kolejna epicka historia napisana przez Busieka. Wyobraźcie sobie świat, w którym podróżujący w czasie Kang Zdobywca w końcu osiąga swój cel i podbija nasz świat. Miasta płoną, ludzie są zamykani w obozach koncentracyjnych, a jedną nadzieją Ziemi są Avengers, którzy z ukrycia przygotowują się do pokonania jednego ze swoich największych wrogów. Ale jak powstrzymać kogoś, kto rządzi Ziemią, może podróżować w czasie i ma statek kosmiczny wielkości Star Destroyera, ochrzczony mianem Bazy Damoklesa – która zwisa nad Ziemią niczym przysłowiowy miecz tak dosłownie, jak i w przenośni. Wydaje się to niemożliwe, jednak to nie pierwszy raz, kiedy Mściciele muszą poradzić sobie z zagrożeniem tej skali. Historia trwała ponad rok i działa się, co najbardziej zaskakujące, w regularnym świecie Marvela. Wypełniona jest też momentami, po których trzeba zbierać szczękę z podłogi. Warto zobaczyć tę historię, ponieważ nigdy nie osiągnęła wysokiego statusu, który zwyczajnie należy jej się już od lat.
„Ultimates” Vol. 1-2
(„Ultimates” Vol. 1 #1-13, „Ultimates” Vol. 2 #1-13)
Rewitalizacja przygód Mścicieli w imprincie Ultimate, bez bagażu prawie czterdziestoletniej historii. Postacie zostają obdarte ze swojego mitycznego statusu. Zostają sprowadzone na ziemię, mają często więcej wad i zalet, a zespół to dysfunkcjonalny konglomerat silnych charakterów. W tej wersji Steve Rogers nie jest już ubranym we flagę harcerzem. To bezkompromisowy i twardy żołnierz, który posługuje się kodeksem moralnym bliższym Brudnemu Harry’emu niż Supermanowi; Bruce Banner i Hank Pym to zakompleksieni naukowcy, którzy radzą sobie z tym na różne sposoby. Pierwszy, mszcząc się na tych, którzy go wyśmiewali, gdy przemienia się w Hulka, a drugi, wyżywając się na swojej żonie; Thor jest tutaj hipisem, który woli walczyć z rządem niż w jakikolwiek sposób się z nim dogadywać. Tylko Latynos Antonio Stark przypomina dosyć mocno swoją wersję z uniwersum 616, będąc playboyem i genialnym wynalazcą. Jednak koniec końców, gdy Ziemia staje przed kolejnym zagrożeniem, to właśnie oni są ostatnią deską ratunku. Obie serie są niesamowicie napisane przez Marka Millara, który jeszcze nie zdążył rozmienić się wtedy na drobne. Dialogi zaskakują swoją świeżością, interakcje między bohaterami w żadnym wypadku nie powtarzają schematów znanych z regularnych komiksów o Mścicielach, a dodatkowo historie naprawdę zaskakują. Zdecydowanie jest to najdojrzalsza rzecz, jaką napisano z tymi bohaterami, którzy idealnie wpasowują się w nasz współczesny, zepsuty świat. I to na tym komiksie w głównej mierze opierać się będzie najnowszy kinowy film Marvela. Zresztą, nie ma się czemu dziwić, ponieważ rysunki Bryana Hitcha porażają swoją szczegółowością i „filmowym” przedstawieniem scen akcji.
„Avengers: Disassembled”
(„Avengers” #500-503, „Avengers Finale”)
Historia znana także i u nas, która zapoczątkowała trwający przez ostatnie lata renesans komiksów z Mścicielami. Stworzona przez niesamowitego Briana Michaela Bendisa, wyraźnie kończy pewien okres w historii zespołu. Avengers muszą zmierzyć się z jednym z największych wrogów, jakiego mogli sobie wyobrazić, będącego… jednym z nich. Mamy tutaj wszystko, czego potrzebuje historia, która naprawdę ma zmienić status quo. Bohaterowie giną, inni wymykają się spod kontroli, mamy wielkie starcia, tajemnicę, występ praktycznie wszystkich bohaterów kiedykolwiek związanych z zespołem i zmiany, które mają wpływ na uniwersum do dzisiaj. Jeśli chcecie zacząć śledzić współczesne komiksy Avengers z regularnego uniwersum, jest to idealne miejsce, aby zacząć podróż.
Radosław Pisula