Kiedy pierwsze filmy Marvelowskiego uniwersum trafiły do kin, wydawało się, że łączyć je będzie postać Nicka Fury’ego i jego tajna agencja S.H.I.E.L.D. Dziś, gdy filmem „Avengers: Koniec gry” Marvel zamyka czwartą fazę swojej sagi, coraz wyraźniej widać, że tym spoiwem w rzeczywistości jest Tony Stark. Postać, która przez jedenaście lat przeszła najdłuższą i najciekawszą drogę.

Film, którego miało nie być

Spektakularne sukcesy filmów „X-Men” (2000, reż. Bryan Singer) oraz „Spider-Man” (2002, reż. Sam Raimi) zmusiły decydentów Marvel Studios do zweryfikowania dotychczasowej strategii. Czy dalej wspierać produkcje superbohaterskie realizowane przez inne studia w zamian za niewielkie, ale dość pewne zyski? Czy też podjąć się samodzielnej realizacji filmów, ponosząc finansowe ryzyko, ale w przypadku sukcesu zgarnąć cały zysk dla siebie?

Ta druga perspektywa wydawała się niezwykle kusząca. Niestety Marvel Studios było wówczas małym studiem producenckim i nie posiadało dwóch niezbędnych rzeczy: ogromnych funduszy koniecznych do realizacji wysokobudżetowych filmów oraz rozbudowanego zaplecza dystrybucyjnego, zapewniającego dotarcie do odpowiednio dużej liczby widzów. Ten drugi problem został rozwiązany w 2005 roku – David Maisel zawarł wtedy umowę z wytwórnią Paramount Pictures, umożliwiającą korzystanie z jej systemu dystrybucji. Nowy dyrektor operacyjny Marvela na tym nie poprzestał. Wkrótce złożył do banku inwestycyjnego Merrill Lynch wniosek kredytowy na kwotę bagatela ponad pół miliarda dolarów. Do wniosku dołączony został projekt serii dziesięciu filmowych one-shotów, poświęconych takim postaciom jak Kapitan Ameryka, Nick Fury, Czarna Pantera, Ant-Man, Cloak & Dagger, Doctor Strange, Hawkeye czy Shang-Chi. Zabezpieczeniem transakcji były prawa do tych postaci ‒ w przypadku finansowej porażki projektu Marvel tracił bezpowrotnie możliwość korzystania ze swoich superbohaterów.

Plan nie wszedł jednak nigdy w życie. Dwa miesiące później studio New Line Cinema niespodziewanie postanowiło zrezygnować z przedłużania praw do Iron Mana. Tym samym postać na powrót stała się własnością Marvel Studios. W tej sytuacji prezes studia Kevin Feige podjął najbardziej ryzykowną decyzję w swoim życiu – pierwotny projekt poszedł do kosza, zaś w jego miejsce postanowiono zrealizować cykl łączących się ze sobą w jedno uniwersum filmów superbohaterskich, którego zwieńczeniem miała być superprodukcja o grupie Avengers. Na pierwszy ogień miał pójść Iron Man. Jak się okazało, była to decyzja tyleż ryzykowna, co szczęśliwa.

Iron Man, którego miało nie być

Marvel ryzykował, nie tylko kładąc na szali prawa do swoich postaci. Samo postawienie na Iron Mana jako konia pociągowego całego filmowego uniwersum było kontrowersyjnym posunięciem. Choć Żelazny Człowiek od zawsze należał do popularnych postaci komiksowego uniwersum Marvela, to jednak nigdy jako gwiazda pierwszej wielkości. Ten tytuł od początku należał do Spider-Mana, w pewnym momencie popularnością dorównywali mu Wolverine, Thor czy Kapitan Ameryka. W 2006 roku (kiedy ruszyły prace nad filmem) w rocznym zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów w USA najbardziej poczytny numer serii „Iron Man” plasował się dopiero na 237. miejscu, daleko za najpopularniejszymi zeszytami z przygodami Wolverine’a, Spider-Mana, Thora, Kapitana Ameryki czy nawet Hulka. Podobnie było rok później (245. miejsce).

Jednak jeszcze większym ryzykiem było powierzenie tytułowej roli Robertowi Downeyowi Jr. Choć dziś łatwo o tym zapomnieć, w 2006 roku Downey jako aktor był w zasadzie skończony. Wychowywany w rodzinie artystów, był cudownym dzieckiem kina. Na dużym ekranie zadebiutował w wieku pięciu lat; w wieku dwudziestu błyszczał już w legendarnym programie telewizji NBC „Saturday Night Live”. Ledwie siedem lat później otrzymał nominację do Oskara i Złotego Globu za sugestywną kreację Charliego Chaplina w filmie „Chaplin” (1992, reż. Richard Attenborough). Uwielbienie masowej publiczności przyniósł mu serial „Ally McBeal” (1997-2002, reż. David E. Kelley). Rola adwokata Larry’ego Paula ucieleśniała esencję filmowego emploi tego aktora – zadufanego w sobie, bezczelnego, ale błyskotliwego i pełnego zniewalającego uroku niegrzecznego chłopca.

fotos z serialu Ally McBeal

Niestety, praca nad serialem ujawniła drugą twarz aktora. Jego postać została skasowana po tym, jak wielokrotnie aresztowano go za posiadanie narkotyków. Zresztą lista ówczesnych wybryków aktora jest długa i równie ciekawa jak jego filmografia. Był aresztowany za posiadanie heroiny, kokainy i marihuany. W 1996 roku policja zgarnęła go, gdy naćpany maszerował słynnym Bulwarem Zachodzącego Słońca z magnum w dłoni. Miesiąc później włamał się do domu sąsiadów i będąc pod wpływem narkotyków… zasnął w ich łóżku. Rok później, gdy przegapił jedno z zarządzonych przez sąd badań narkotykowych, trafił na pół roku do więzienia. W 1999 roku tłumaczył się przed sądem ze swego uzależnienia: „To tak, jakbym miał w ustach strzelbę, trzymał palec na spuście i ekscytował się smakiem metalu”.

Problemy osobiste i psychiczne kosztowały Roberta Downeya Jr. wiele utraconych propozycji aktorskich. Na początku nowego milenium jego kariera była w rozsypce. Wielkie studia nie były zainteresowane jego usługami, gdyż był gwarancją raczej kłopotów i złego PR-u niż aktorskiej jakości. Dobrze przyjęte role w „Kiss Kiss Bang Bang” (2005, reż. Harry Lockhart) oraz „Good Night, and Good Luck” (2005, reż. Joseph Wershba) mogły być zapowiedzią lepszej passy, nadal nie był to jednak aktor, na którym można by było oprzeć ryzykowny (i kosztowny) projekt.

Dokładnie w ten sposób kalkulowało studio, uznając, że najlepszym kandydatem do roli Iron Mana będzie Tom Cruise, megagwiazda Hollywood i wówczas praktycznie gwarant komercyjnego sukcesu. Przy tym aktor słynący z angażowania się osobiście w sceny akcji, co w filmie superbohaterskim również nie było bez znaczenia. Robert Downey Jr. miał jednak potężnego sojusznika w reżyserze filmu, Johnie Favreau; ten od początku nie wyobrażał sobie w tej roli nikogo innego. W castingu w pewnym momencie wzięli udział co prawda Sam Rockwell (aktor spodobał się na tyle, że zagrał w sequelu rolę czarnego charakteru, Justina Hammera) oraz Timothy Olyphant, jednak kiedy pojawił się Downey Jr., nikt już nie miał wątpliwości, że lepszego kandydata po prostu nie ma.

Robert Downey Jr. i Jon Favreau

Stwierdzić, że Robert Downey Jr. spisał się w tej roli znakomicie, to jakby nic nie powiedzieć. On właściwie nie gra Tony’ego Starka, on nim jest; był nim całe życie. Pewny siebie, na granicy arogancji, charyzmatyczny, dowcipny łobuz – ta charakterystyka pasuje zarówno do aktora, jak i odtwarzanej przez niego postaci. Wystarczy obejrzeć pierwszy z brzegu występ Downeya w jakimś popularnym talk-show, aby się przekonać, że „w cywilu” zachowuje się tak samo jak filmowy Tony Stark.

Brawurowa gra Roberta Downeya Jr. momentalnie wywindowała go na pozycję megagwiazdy Hollywood i zapewniła status, o jakim wcześniej nawet mu się nie śniło. Na koniec roku 2018 Downey zajmował trzecie miejsce w klasyfikacji najbardziej kasowych aktorów wszech czasów (przegrywał jedynie z Samuelem L. Jacksonem oraz minimalnie z Harrisonem Fordem). Sam „Iron Man” w dużej mierze dzięki niemu zebrał znakomite recenzje i osiągnął spektakularny sukces kasowy (585 milionów dolarów, przy budżecie 140 milionów), który napędził całą machinę uniwersum Marvela. O tym, jak wielkie to miało znaczenie, mogliśmy się przekonać przy okazji klęski filmu „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” (2016, reż. Zack Snyder). Fatalne przyjęcie tego obrazu wyhamowało projekt filmowego uniwersum DC, zanim na dobre w ogóle ruszył.

Co niezwykłe, zasługi aktora sięgają znacznie dalej niż koncertowo odegrana tytułowa rola. Jak ujawnił w dziesiątą rocznicę premiery filmu Kevin Feige, według scenariusza tożsamość Iron Mana miała pozostać do końca tajemnicą. Jednak znany z zamiłowania do improwizacji na planie Robert Downey Jr. pod wpływem impulsu zmienił przebieg finałowej sceny. Podczas konferencji prasowej jego Tony Stark w pewnym momencie przerywa odczytywanie przygotowanego wcześniej komunikatu i ogłasza osłupiałym dziennikarzom, że jest Iron Manem. Emocjonalna siła tej sceny spodobała się Feige’owi tak bardzo, że postanowił zachować ją w ostatecznej wersji filmu, mimo że zmieniała wymowę finału zaplanowanego w scenariuszu. Co więcej, Feige twierdzi, że zaimprowizowana przez Downeya kwestia przekonała go, aby odważnie kreować postacie po swojemu, nawet jeśli oznacza to istotne zmiany w stosunku do komiksowego materiału źródłowego (przypomnijmy, że w uniwersum komiksowym Tony Stark dopiero po kilku dekadach ujawnił, że jest Iron Manem). Tej zasady Feige z sukcesem trzyma się do dziś.

Iron Man (2008)

Film Favreau działa nie tylko jako atrakcyjna opowieść superbohaterska, lecz także doskonale prezentuje postać Tony’ego Starka. Już pierwsza scena jest niezwykle wymowna: wieziony wojskowym Hummerem przez bezdroża Afganistanu Stark przedstawia się jako pewny siebie, błyskotliwy celebryta. Rzuca żartami na prawo i lewo, pije drogi alkohol, flirtuje z żołnierką, rozbawia ochraniających go wojskowych, robi sobie z nimi selfie. Na pytanie jednego z nich, czy to prawda, że zaliczył dwanaście modelek z okładek magazynu „Maxim” z całego roku, odpowiada: „Tak i nie. Z marcową modelką nie mogłem dogadać terminu, na szczęście na grudniowej okładce były bliźniaczki”.

W kolejnej scenie konwój zostaje zaatakowany, zaś Stark ciężko ranny. Cofamy się w czasie i widzimy ceremonię wręczenia Starkowi nagrody środowiska inżynieryjnego. Poznajemy tym samym drugą stronę tożsamości Tony’ego: geniusza techniki, wizjonera i wynalazcy, który dzięki swoim projektom zbudował potężny koncern wojskowy. Projektując zaawansowaną broń przyszłości, nie tylko zbija fortunę, lecz także staje się symbolem i obrońcą amerykańskiego snu.

fotos z filmu Iron Man (2008, reż. Jon Favreau)

Samego Starka na uroczystości jednak nie ma; woli w tym czasie bawić się w towarzystwie pięknych kobiet w kasynie. Kiedy wsiada do auta, zaczepia go atrakcyjna dziennikarka i wtedy poznajemy trzecią stronę tożsamości Starka. Miliarder zaciąga dziennikarkę do łóżka, jednak rano porzuca ją niczym „śmieć”, jak to określa odprawiająca ją Pepper Potts. Stark uwielbia kobiety, ale w rzeczywistości ich nie szanuje, traktuje je jedynie jak seksualne obiekty jednorazowego użytku.

Co gorsza, Stark nie szanuje właściwie ludzi w ogóle, nie liczy się z ich zdaniem, nie traktuje ich poważnie. W relacjach interpersonalnych jest arogancki, ironiczny i nieznośny. Nie szanuje nawet najbliższej sobie osoby, Pepper Potts, bez której nie byłby w stanie normalnie funkcjonować. W jednej ze scen dowiadujemy się, że nie pamięta nawet o jej urodzinach i że podobnie jest co roku. Stark jest uwielbianym przez tłumy celebrytą, żyjącym w luksusie miliarderem, błyskotliwym i pełnym zawadiackiego uroku geniuszem, ale w gruncie rzeczy jest samotnym i nieszczęśliwym człowiekiem. Kiedy później profesor Yinsen pyta go w afgańskiej niewoli o rodzinę, Stark tylko potrząsa z zakłopotaniem głową. „A więc masz wszystko, a zarazem nie masz nic” – kwituje Yinsen.

Zanim jednak piękna dziennikarka „Vanity Fair” trafi ze Starkiem do łóżka, nazywa go „handlarzem śmiercią”, zarzucając mu cyniczne bogacenie się na śmierci zadawanej tworzoną przez niego bronią. „To nie jest idealny świat, ale tylko taki mamy – ripostuje Stark. – Gwarantuję, że w dniu, w którym broń nie będzie już potrzebna, zacznę budować szpitale dla dzieci. (…) Pokój jest wtedy, gdy masz spluwę większą niż inni goście”.

fotos z filmu Iron Man (2008, reż. Jon Favreau)

Wypowiedź ta wskazuje na bardzo uproszczone i naiwne w gruncie rzeczy postrzeganie świata. Stark sądzi, że służy swoimi militarnymi wynalazkami dobrej stronie, a że przynosi mu to bogactwo, to tylko lepiej. Wkrótce jednak przekonuje się na własnej skórze, że rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Po prezentacji nowej technologii wojskowej na afgańskiej pustyni zostaje zaatakowany przez lokalne ugrupowanie terrorystyczne. Ranny przez pocisk z logotypem Stark Industries (cóż za ironia!), trafia do niewoli, gdzie przywódca terrorystów wita go słowami doskonale wpisującymi się w zarzuty pięknej dziennikarki „Vanity Fair”: „Witam Tony’ego Starka, najsławniejszego masowego mordercę w historii Ameryki”. Wkrótce Stark przekonuje się, dlaczego; przechadzając się po wiosce terrorystów, widzi całe stosy wyprodukowanej przez siebie broni. Jego wynalazki okazują się nie służyć obronie amerykańskich wartości, lecz eskalacji militarnych konfliktów, na których tracą zawsze niewinni cywile.

Uwalniając się z niewoli w skonstruowanym naprędce prototypie zbroi Iron Mana, Stark przechodzi metamorfozę. Postanawia zamknąć dział zbrojeniowy swojej firmy i opracowuje zbroję, dzięki której stanie się superbohaterem broniącym słabszych. Warto jednak zauważyć, że przemiana dotyczy jedynie kierunku działania, nie stylu. Stark pozostaje aroganckim, pewnym siebie łobuzem. Nawet bliskość śmierci nie uczy go pokory. Przeciwnie, fakt, że sam, dzięki sile swojego intelektu i pomysłowości ocalił swoje życie, utwierdza go w wysokim poczuciu własnej wartości.

Robert Downey Jr. i Jon Favreau na planie filmu Iron Man

W drugiej części filmu okazuje się, że prawdziwym złoczyńcą nie są terroryści, lecz sterujący nimi Obadiah Stane, członek zarządu firmy Starka i obok Pepper najbliższy jego współpracownik. Walka z nim jest niejako zmaganiem ze złym alter ego; o ile Stark okazuje się raczej naiwnym marzycielem, który sądził, że tworzy cudowne zabawki chroniące Amerykę, o tyle Stane jest cynicznym biznesmenem, który bez skrupułów bogaci się na tym, że na świecie trwają wojny i każda strona każdego konfliktu potrzebuje broni do zabijania tej drugiej.

Stanowi nie jest w smak decyzja Starka o zamknięciu militarnej odnogi koncernu i nie zawaha się przed niczym, aby temu zapobiec. Jest gotów nawet zabić Starka, a w finałowej sekwencji przywdziewa własną wersję zbroi, aby zniszczyć Iron Mana. Przypominający w swoim pancerzu monstrualny, złowieszczy czołg, Stane jednak przegrywa. Technologia przemocy w służbie zła symbolicznie przegrywa z technologią intelektu w służbie dobra. Stark – „handlarz śmiercią” umiera, rodzi się Stark – superbohater.

Tyle że Tony nawet superbohaterem jest po swojemu. Heros to w jego mniemaniu przede wszystkim uwielbiany przez wszystkich celebryta. Nieprzypadkowo w ostatniej scenie filmu ogłasza przed telewizyjnymi kamerami: „Jestem Iron Manem”.  Nie będzie chowania się za sekretną tożsamością, nie będzie żadnego chronienia bliskich. Stark ogłasza całemu światu: Ja jestem Iron Manem, uwielbiajcie mnie.

Scena po napisach zapowiada, że opowieść o Żelaznym Człowieku to dopiero początek superbohaterskiego uniwersum Marvela. Pojawia się w niej Nick Fury, mówiąc o inicjatywie Avengers. Podobny cel ma scena przed napisami w „Incredible Hulk” (2008, reż. Louis Leterrier); tym razem to Stark zjawia się, aby zasugerować, że rekrutowana jest drużyna wyjątkowych ludzi.

Iron Man 2 (2010)

Jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, jak Stark postrzega swoją superbohaterską rolę, to początek sequela pozbawia wszelkich złudzeń. Już podczas początkowych napisów widzimy wycinki z gazet sugerujące, że Iron Man nie tylko zmienił układ globalnych sił („Iron Man stabilizuje stosunki Wschodu z Zachodem” – głosi jeden z nagłówków), lecz także stał się gwiazdą mediów (na okładce słynnego „Time’a” widzimy go jako Człowieka Roku). Jeszcze bardziej dobitna jest kolejna scena, w której Stark przylatuje w swojej żelaznej zbroi na scenę, aby wobec rozentuzjazmowanego tłumu otworzyć oficjalnie Stark Expo. „Nie twierdzę, że dzięki mnie świat cieszy się najdłuższym nieprzerwanym okresem pokoju od lat – mówi, kokietując widownię. – Nie twierdzę, że jestem najlepszym ucieleśnieniem metafory „feniks z popiołów” w historii ludzkości. Nie twierdzę, że Wuj Sam może rozsiąść się wygodnie na składanym krześle i sączyć mrożoną herbatę, dlatego że nikt nie może stawić mi czoła, kiedy jestem u szczytu formy”.

Szelmowski uśmiech, pewność siebie i arogancja bijąca z każdego gestu nie pozostawiają złudzeń: w istocie mówi właśnie to wszystko. Dla niego rola Iron Mana to przede wszystkim bycie bożyszczem tłumów. Stark napawa się tym uwielbieniem, zachowuje się niczym frontman rockowej kapeli, który potrafi jednym gestem porwać tłumy. „Kochamy cię, Tony”, co chwila słychać damskie głosy z widowni. I wszystko to na żywo transmitowane przez wszystkie telewizje świata.

Kolejne piętrzące się problemy zdają się tylko pogłębiać jego arogancję. Kiedy zostaje wezwany przed Senacką Komisję ds. Broni (ma poddać się osądowi, czy technologia Iron Mana nie stanowi zagrożenia dla publicznego bezpieczeństwa), zachowuje się niczym wodzirej programu rozrywkowego. Ośmiesza swoich oponentów, rozbawia publiczność. „Jestem Iron Manem, ja i mój kostium stanowimy nierozerwalną całość – mówi w pewnym momencie. – Oddanie kostiumu Iron Mana byłoby równoznaczne z oddaniem siebie, co w dziesięciu stanach uważane jest za niewolnictwo lub prostytucję.” Posiedzenie komisji zamienia się w kompletną farsę, zakończoną kolejnym wizerunkowym sukcesem Starka.

plakat filmu Iron Man 2 (2010, reż. Jon Favreau)

Wkrótce pojawia się większy problem. Okazuje się, że Stark umiera, gdyż rdzeń reaktora łukowego utrzymującego go przy życiu zawiera pallad, który zatruwa powoli jego organizm. Arogancki Tony, zamiast szukać pomocy, pogrąża się w egoistycznej autodestrukcji. Na urodzinowym przyjęciu upija się w swojej zbroi, po czym wygłupia się, aby zaimponować grupie młodych dziewczyn. Destrukcyjne, nieodpowiedzialne zachowanie Starka sprawia, że jego współpracownik James „Rhodey” Rhodes musi przywdziać inny egzemplarz zbroi, aby go powstrzymać. Sprzeczka kończy się bezsensowną walką i demolką posiadłości Starka. W tle pojawia się istotne pytanie, czy ktoś tak nieodpowiedzialny, tak zadufany w sobie i egocentryczny powinien nosić zbroję Iron Mana.

Wydarzenia te i groźba śmierci prowokują Starka do zastanowienia się nad swoim postępowaniem. Jednak nawet próbując przeprosić Pepper, nie potrafi wyjść ze swej aroganckiej, egocentrycznej pozy. Zamiast przeprosić, wciąż koncentruje się tak naprawdę tylko na sobie. „Pozwól, że przerwę Ci w tej chwili – mówi w końcu zniecierpliwiona Pepper. – Jeśli jeszcze raz wspomnisz o sobie, to rzucę cię czymś w głowę”. Przy okazji Stark po raz kolejny wykazuje się totalnym brakiem wyczucia w relacjach z innymi i brakiem elementarnej wiedzy, nawet o najbliższej sobie osobie. W ramach przeprosin kupuje Pepper truskawki, mimo że jest to jedyna rzecz, na którą jest uczulona. „Widzisz, jest postęp. Wiedziałem, że coś tam masz z truskawkami” – komentuje Stark w swoim stylu.

„Iron Man 2” jest dużo słabszym filmem od swego poprzednika, także ze względu na postać głównego oponenta. Justin Hammer jest w zasadzie gorszym klonem Obadiaha Stane’a – chciwego producenta broni, który napędzany zazdrością pragnie pogrążyć Starka i zająć jego miejsce. Oczywiście musi przegrać, gdyż jego pobudki są złe, w dodatku złoczyńcy zawsze w którymś momencie zdradzą. Hammer wykorzystuje do produkcji kopii Irona Mana genialnego samouka z Rosji, ostatecznie jednak sam okazuje się być wykorzystany przez Ivana Vanko. Ten pragnie zemścić się na Starku za to, że jego ojciec został kiedyś wykorzystany przez ojca Starka.

fotos z filmu Iron Man 2 (2010, reż. Jon Favreau)

Koniec końców Stark oczywiście ratuje świat, choć tym razem przy pomocy nowego sojusznika, noszącego zbroję War Machine Rhodeya. Ratuje także przed śmiercią Pepper Potts, co uświadamia mu, że nie tylko jest ona osobą, która zawsze o niego dba, ale też darzy ją głębszym uczuciem, niż do tej pory mu się wydawało. Wieczny podrywacz zdaje się dojrzewać wreszcie do stabilnego związku.

„Iron Man 2” mimo mankamentów doskonale sprawdza się jako kolejny element budowania filmowego uniwersum Marvela. W fabułę wplecione zostają wątki współpracy Starka z Nickiem Furym, istotną rolę odgrywa także Natasha Romanoff, która później wejdzie w skład Avengers jako Czarna Wdowa. W ostatniej scenie filmu Fury prezentuje Tony’emu raport Natashy, zawierający ocenę przydatności Iron Mana do Avengers. „Pan Stark zachowuje się niepoprawnie – głosi raport. – Tendencje do autodestrukcyjnych zachowań. Podręcznikowy przykład narcyzmu.” („Tu się zgadzam” – kwituje Stark). Konkluzja raportu jest następująca: zrekrutować do projektu Avengers Iron Mana, ale kandydaturę Tony’ego Starka odrzucić. Nick Fury oferuje Starkowi bycie konsultantem. „Nie stać was” – ten odpowiada w swoim stylu.

Avengers (2012)

Początek superprodukcji Jossa Whedona to kolejny pokaz egotyzmu Tony’ego Starka. Widzimy, jak wspólnie z Pepper uruchamia w Nowym Jorku swoją siedzibę – futurystyczną, efektowną, samowystarczalną wieżę. „Wygląda jak bożonarodzeniowa choinka – mówi Stark. – Tyle że ze mną w środku”.

Mimo negatywnych rekomendacji, pojawienie się nowego zagrożenia w postaci knującego intrygę Lokiego sprawia, że Tony Stark dołącza jednak do supergrupy. Od pierwszej chwili robi na reszcie złe wrażenie. Popisuje się swoją wiedzą, tylko Bruce’a Bannera uważa za godnego siebie rozmówcę, innych zaś za bandę matołów. Jego sposób bycia i żarty irytują zwłaszcza Steve’a Rogersa. Kiedy Stark z ciekawości próbuje sprowokować Bannera do przemiany w Hulka, Rogers pyta: „Czy wszystko traktujesz jak żart?”. „Tylko śmieszne rzeczy” – odpowiada Stark. „Narażanie bezpieczeństwa wszystkich na pokładzie tego statku nie jest śmieszne” – ripostuje Rogers.

grafika reklamowa filmu Avengers (2012, reż. Joss Whedon)

Zderzenie tych dwóch postaci rozgrywa się jednak na znacznie głębszym poziomie. Kapitan Ameryka nauczony jest trzymać się rozkazów, działać planowo, w sposób zdyscyplinowany. „Wykonywanie rozkazów to nie mój styl” – odpowiada Stark. Jest żywiołowy, niesubordynowany, arogancki i chadza własnymi ścieżkami. Od początku sądzi, że Nick Fury coś ukrywa. Aby to sprawdzić, wchodząc na pokład helicarriera, infekuje jego system operacyjny programem szpiegowskim, żeby poznać tajemnice Fury’ego. Co ciekawe, okazuje się mieć rację; Fury planuje wykorzystać Tesserakt do budowy potężnej broni.

Ujawnienie tej rewelacji wywołuje dalszą eskalację napięcia w drużynie, zwłaszcza między Rogersem i Starkiem. „Wielki ważniak w zbroi – mówi Rogers. – Kim jesteś bez niej?” „Geniuszem, miliarderem, playboyem, filantropem” – odpowiada pewny siebie Stark. „Znam takich, co nie mają nic, a są warci dziesięciu takich jak ty. (…) Walczysz tylko dla siebie. (…) Na wszystko masz odpowiedź. Może i nie jesteś zagrożeniem, ale lepiej przestań udawać bohatera” – ripostuje Rogers.

fotos z filmu Avengers (2012, reż. Joss Whedon)

Rzecz w tym, że Kapitan Ameryka ma rację. Wystarczy uważnie prześledzić działania Iron Mana z pierwszych dwóch solowych filmów, aby przekonać się, że nie dokonuje on żadnego heroicznego czynu. Jeśli walczy ze złoczyńcami, to jedynie w swojej obronie. Jeśli broni słabszych przed agresorami, to tylko po to, aby upajać się możliwościami swojej zbroi. Iron Man może i jest super, ale bohaterem zupełnie nie.

Finałowa batalia z kosmicznymi najeźdźcami z rasy Chitauri pokazuje, że mimo różnic superbohaterowie mogą skutecznie współpracować. Iron Man w finale filmu dokonuje wreszcie prawdziwie heroicznego czynu. Przedostaje się na drugą stronę międzywymiarowego portalu, aby zdetonować tam nuklearny ładunek i dzięki temu zniszczyć wojenny okręt Chitauri.

Stark ledwie uchodzi z życiem i to doświadczenie wydaje się coś w nim zmienić. Ostatnia scena filmu łączy się swoistą klamrą z pierwszą sceną Starka w tym filmie. Tony ponownie wraz z Pepper projektuje swoją wieżę, która została zrujnowana podczas batalii z Lokim. Kiedy kamera odjeżdża, widzimy, że na froncie budynku z napisu „Stark Industries” pozostała tylko duża litera „A”, przywodząca na myśl logotyp Avengers. Sugestia jest jasna – tym razem Stark tworzy nie pomnik swojej próżności, lecz siedzibę Avengers, centrum superbohaterskiej działalności.

Iron Man 3 (2013)

Od początku kolejnej odsłony solowych przygód widzimy, że wydarzenia z „Avengers” i otarcie się o śmierć pozostawiają w psychice Starka większy ślad, niż mogłoby się wydawać. Podczas spotkania z Rhodesem w restauracji niewinne pytanie kilkuletniego chłopca o walkę z Chitauri wywołuje w Tonym atak paniki. Przerażony wybiega na ulicę i wskakuje w zbroję, jakby tylko w niej czuł się bezpiecznie, jakby tylko dzięki niej miał szansę poradzić sobie z zagrożeniem. Jarvis, sztuczna inteligencja wspomagająca kostium, diagnozuje ostry stan lękowy. „U mnie?” – pyta Stark zdziwiony.

Rzeczywiście, tryskający humorem w każdej sytuacji, pewny siebie Stark może czuć się zaskoczony tym, że jego psychika przestała sobie radzić z poczuciem zagrożenia. Wkrótce dowiadujemy się, że problem jest znacznie głębszy: Stark nie może spać, nocami pracuje nad kolejnymi wynalazkami. Kiedy po romantycznym wieczorze z Pepper Potts udaje mu się w końcu zasnąć, dręczą go koszmary. Warto zauważyć, że jego umysł przez sen nieświadomie znów przywołuje na pomoc zbroję. Tak jakby tylko ona mogła go ocalić przed zagrożeniem.

Notabene początek tej sekwencji po raz kolejny pokazuje nam, że Stark zupełnie nie potrafi sobie radzić w relacjach międzyludzkich. Brak mu elementarnego wyczucia tego, co wypada, a co nie: kiedy Pepper wraca do willi, zastaje w niej Starka ubranego w kostium Iron Mana. Ten robi jej masaż i zaprasza na romantyczną kolację. W krótce jednak Pepper odkrywa, że zbroja jest pusta. Stark kieruje nią zdalnie z garażu, gdzie w tym czasie kończy pracę nad kolejnym wynalazkiem.

grafika reklamowa filmu Iron Man 3 (2013, reż. Shane Black)

Problemy emocjonalne bynajmniej nie powodują, że Stark nabiera pokory i rezygnuje z pozy zadufanego w sobie egoisty. Przeciwnie, to właśnie w tym filmie osiąga apogeum swojej arogancji. W jednej ze scen Stark wychodzi ze szpitala, w którym odwiedzał swojego wiernego ochroniarza Happy’ego. Ten zostaje ciężko ranny w zamachu, który media mylnie przypisują islamskiemu terroryście Mandarynowi. Kiedy Starka otacza tłum dziennikarzy, sprowokowany przez jednego z nich, mówi: „Oto małe życzenia świąteczne, które chciałem złożyć Mandarynowi od dawna, ale nie umiałem ubrać ich wcześniej w słowa. Nazywam się Tony Stark i nie boję się ciebie. Uważam cię za tchórza i zadecydowałem, że już nie żyjesz, koleś. Ja zgłoszę się tylko po trupa. To nie polityka, tylko dobra staromodna zemsta. Żadnego Pentagonu, tylko ty i ja. Jeśli się odważysz, podaję ci mój adres: Malibu Point 10880 90265. Drzwi zostawię otwarte”.

Warto zauważyć, że prywatność jest zazwyczaj największym, najpilniej strzeżonym sekretem każdego superbohatera; ujawnienie personaliów, adresu zamieszkania, członków rodziny sprawia, że jego wrogowie zyskują nieograniczone możliwości skrzywdzenia go. Podanie swojego adresu Mandarynowi jest w tej sytuacji szczytem arogancji i nadmiernej brawury Starka.

Jak można się domyślić, prowokacja kończy się tragicznie. Luksusowy dom Starka zostaje zaatakowany i całkowicie zniszczony, Pepper ledwie uchodzi z życiem dzięki zbroi Iron Mana. Sam protagonista także ledwie ucieka, ale traci cały swój dobytek i technologiczne zaplecze. Co więcej, okazuje się, że za wszystkim stoi Aldrich Killian, którego trzynaście lat wcześniej Stark w swojej arogancji wystawił do wiatru: podczas konferencji w Brnie umawia się z nim na dachu hotelu, aby porozmawiać o wspólnych interesach. Ale to tylko okrutny żart Starka ‒ kiedy Killian marznie na dachu, Tony zabawia się z piękną biolożką.

Killian powraca odmieniony trzynaście lat później, jako wynalazca technologii Extremis. Chce nie tylko zniszczyć Starka, lecz także zabrać mu Pepper. Napędza go nienawiść i chęć odwetu za to, jak Stark go potraktował. „Powinienem Ci podziękować – mówi przy ponownym spotkaniu. – Dałeś mi najcenniejszy dar. Desperację. Kiedy wyciąłeś mi ten numer z dachem, przez pierwsze 20 minut wierzyłem, że się pojawisz. Przez następną godzinę rozważałem powrót skrótem do lobby, jeśli wiesz co mam na myśli”. Killian postanawia odpłacić się tym samym, wywołuje w Starku desperację. Poddaje Pepper eksperymentom, które mogą zmienić ją w superżołnierza lub spowodować śmierć w męczarniach.

fotos z filmu Iron Man 3 (2013, reż. Shane Black)

Ostatecznie Stark oczywiście zwycięża, ale zanim to się stanie, musi w szopie na uboczu naprawić zbroję, zdany tylko na siebie, chałupnicze metody pracy i pomoc pewnego chłopca. Ta lekcja pokory, obawa przed utratą ukochanej osoby, a przede wszystkim uświadomienie sobie skutków własnej arogancji zmuszają Starka do przewartościowania swojego życia. Po pokonaniu Killiana niszczy wszystkie modele kostiumu, poddaje się operacji usunięcia zagrażających sercu odłamków szrapnela, wreszcie wymontowuje z klatki piersiowej reaktor łukowy będący podstawą działania zbroi Iron Mana.

Wrzucając reaktor do morza, mówi w wewnętrznym monologu: „Zbroja nie była tematem zastępczym, czy hobby. Była kokonem. A teraz jestem odmienionym człowiekiem. Mogą mi odebrać dom, zabawki, ale jednego nikt mi nie odbierze. Jestem Iron Manem”. Stark uświadamia sobie zatem, że prawdziwym źródłem superbohaterskiej siły jest nie jego zbroja, lecz psychika. Że ryzykowanie życia przez własną arogancję to głupota, ale ryzykowanie życia dla innych to istota bohaterstwa. To on jest Iron Manem, a nie kostium ‒ ten jest tylko narzędziem w jego rękach.

Wraz ze zrozumieniem tego faktu lęki mijają. Stark przechodzi więc w drugiej części filmu coś w rodzaju terapii, czego humorystycznym odbiciem jest scena po napisach. Tony odgrywa w niej rolę zwierzającego się pacjenta, zaś Bruce Banner (Marvelowski Hulk) nieudolnie próbuje wcielić się w rolę psychoterapeuty.

Avengers: Czas Ultrona (2015)

Co zaskakujące, zrealizowany dwa lata później sequel Avengersów cofa psychologiczny rozwój postaci Starka. W pewnym sensie jest on głównym czarnym charakterem filmu; odgrywa rolę klasycznego szalonego naukowca, który łamie technologiczne granice tylko dlatego, że może to zrobić. Niczym nietzscheański nadczłowiek uważa, że rozumie rzeczywistość lepiej niż inni, więc jest ponad moralnymi zasadami obowiązującymi szaraków.

W berle Lokiego Stark znajduje sztuczną inteligencję o ogromnej mocy obliczeniowej. Postanawia połączyć ją z Jarvisem, tworząc Ultrona – potężnego robota mającego strzec bezpieczeństwa planety. Oczywiście robi to za plecami pozostałych członków Avengers, bo chce uniknąć bezproduktywnej z jego punktu widzenia dyskusji. I słusznie, kiedy istnienie Ultrona wychodzi na jaw, cały zespół jest przeciwko niemu. Mało tego, kiedy Ultron buntuje się i staje się śmiertelnym zagrożeniem dla całej ludzkości, propozycją Starka rozwiązania sytuacji jest… zrobienie jeszcze raz tego samego: wykreowanie sztucznej świadomości, która będzie lepsza od Ultrona i go pokona. „Wiem co wszyscy powiedzą – przekonuje Bannera – już to mówili wcześniej. Jesteśmy szalonymi naukowcami. Potworami, stary. Wykorzystajmy to”.

fotos z filmu Avengers: Czas Ultrona (2015, reż. Joss Whedon)

Nowy plan jeszcze bardziej eskaluje napięcie w grupie i doprowadza do otwartego konfliktu Starka z Rogersem. Bójkę obu przerywa dopiero interwencja Thora. Na szczęście nowy twór, Vision, okazuje się bardziej udany i ostatecznie przyczynia się do pokonania Ultrona. Finałowa batalia w Sokovii przynosi jednak wiele ofiar, zaś konflikt Kapitana Ameryki i Iron Mana będzie miał swój ciąg dalszy w kolejnym filmie.

Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016)

W osiemnastej minucie filmu Tony Stark spotyka kobietę, która opowiada mu o swoim synu. Nagle ton jej wypowiedzi gwałtownie się zmienia: „Zamordował go pan. W Sokovii. Choć wątpię, by to pana obchodziło. Myśli pan, że walczy dla nas, ale walczy pan tylko dla siebie. Kto pomści mojego syna, Stark? On nie żyje i winię za to pana”.

Scena ta wpisuje się w początkową wymowę filmu: działalność superbohaterów ma swoją cenę, a jest nią zniszczenie i śmierć postronnych osób, które giną, kiedy Avengers walczą z kolejnym wielkim zagrożeniem. Trwająca nagonka owocuje uchwaleniem międzynarodowego prawa, zgodnie z którym kontrolę nad Avengersami przejmuje ONZ. Każdy superheros, który się z tym nie zgodzi, musi zaprzestać dalszej działalności.

grafika reklamowa filmu Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016, reż. Anthony i Joe Russo)

Propozycja koncesjonowania działań dzieli bohaterów, jednak główna linia tego podziału przebiega między Tonym Starkiem i Steve’em Rogersem. Co niezwykłe, obaj – w porównaniu do filmu „Avengers” – niejako zamieniają się przy tym miejscami. Stark, ten sam, który wówczas mówi, że wykonywanie rozkazów nie jest w jego stylu, doświadczony ostatnimi przeżyciami rozumie już, że działalność superbohaterska niesie ze sobą różne konsekwencje, zaś arogancja i przekonanie o własnej sile może prowadzić do tragedii. Uważa, że podporządkowanie się pewnym odgórnym regułom sprawi, że czyny Avengersów będą bardziej odpowiedzialne. Co więcej, próbuje przekonać pozostałych członków drużyny, że nawet jeśli nie zgadzają się z zapisami międzynarodowego porozumienia, powinni je podpisać, bo to i tak lepsze rozwiązanie niż otwarta niesubordynacja. On, kiedyś bezkompromisowy, niepotrafiący współpracować indywidualista, teraz chce iść na kompromisy, aby ocalić drużynę.

Tymczasem Steve Rogers, od zawsze zdyscyplinowany i nauczony słuchania rozkazów, nagle odkrywa że niektóre z nich mogą być niewłaściwe i trzeba im się przeciwstawić. Nie chce podpisać porozumienia, nawet gdyby to miało oznaczać rozpad grupy. Obawia się wciągnięcia Avengersów w międzynarodową politykę i ideologiczne spory. Nie chce, aby ktoś odgórnie decydował, z kim superbohaterowie będą walczyć, a z kim nie.

fotos z filmu Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016, reż. Anthony i Joe Russo)

Konflikt między obydwoma bohaterami narasta w dalszym ciągu fabuły i przeobraża się w otwartą wojnę, w której nikt nie może być neutralny. Część superbohaterów staje po stronie Starka, część po stronie Rogersa. Żaden z nich nie ustąpi aż do dramatycznego finału, dlatego że w zasadzie obaj mają rację. Stark ostatecznie przegrywa, gdyż daje się pochłonąć zemście (odkrywa, że Zimowy Żołnierz, sojusznik Kapitana Ameryki, kiedyś zamordował jego rodziców); z tego samego powodu przegrywa też Zemo, główny złoczyńca filmu. Jedynym moralnym zwycięzcą pozostaje Czarna Pantera, który w decydującej chwili odrzuca pragnienie odwetu za doznaną krzywdę. Stark nie potrafi tego zrobić.

Zanim jednak następuje decydujące starcie superbohaterów, Stark spotyka się z nastoletnim Peterem Parkerem, aby zaangażować go po swojej stronie. Kiedy pyta Parkera, dlaczego został Spider-Manem, dlaczego pomaga ludziom, ten odpowiada: „Kiedy potrafisz robić takie rzeczy jak ja, ale ich nie robisz, to gdy stanie się coś złego, ty jesteś za to odpowiedzialny.” Te słowa, wskazujące na głębokie poczucie odpowiedzialności i rozumienie istoty superbohaterstwa, usłyszane z ust zwykłego nastolatka, wyraźnie robią na Starku wrażenie. On sam na tym etapie myśli już podobnie.

Spider-Man: Homecoming (2017)

Relacja z Peterem Parkerem ustawia Tony’ego Starka w nowej, ciekawej roli mentora młodocianego superbohatera, który pragnie być kimś więcej niż tylko „przyjaznym Spider-Manem z sąsiedztwa”. Chce być prawdziwym Avengerem.

W pewnym sensie Stark staje się dla Parkera ojcem; w scenie telefonicznej kłótni można odnieść wrażenie, że to scysja niesfornego nastolatka z rodzicem, który nie chce zaufać jego możliwościom i traktuje go wciąż jak dziecko. Stark używa nawet typowo ojcowskich zabiegów retorycznych („Cisza, dorosły mówi” – ucina, kiedy Peter chce mu przerwać).

Stark na pozór wydaje się najgorszym możliwym kandydatem do tej roli, ale jest już wtedy innym człowiekiem, bardziej dojrzałym i rozważnym. Każe Peterowi nie wychylać się, nie angażować w większe sprawy, bo rozumie wagę odpowiedzialności i konsekwencji w przypadku popełnienia błędu. Nawet supernowoczesny kostium, który swojemu podopiecznemu sprezentuje, ma zablokowaną część funkcji przez Protokół Treningowy. Spider-Man nie jest po prostu jeszcze gotowy ani mentalnie, ani fizycznie korzystać z tych funkcji. Nastolatek sam zresztą szybko się o tym przekonuje. Z pomocą przyjaciela hakuje strój i zyskuje dostęp do pełni funkcji, następnie tropi bandę Sępa, która handluje niebezpieczną bronią. Konfrontacja z Sępem kończy się fatalnie, pełen ludzi prom zostaje ocalony tylko dzięki interwencji Iron Mana.

fotos z filmu Spider-Man: Homecoming (2017, reż. Jon Watts)

W kolejnej scenie następuje niezwykle ważna rozmowa Starka z Parkerem. „Włamałeś się do wartego wiele milionów dolarów kostiumu, żeby działać za moimi plecami i robić jedyną rzecz, której Ci zabroniłem – mówi Stark tonem karcącego rodzica. – Czy wiesz, że tylko ja w ciebie wierzyłem? Wszyscy inni mówili, że oszalałem, rekrutując czternastolatka. Co by było, gdyby ktoś zginął dzisiaj? To byłaby twoja wina. Ale gdybyś ty zginął, to byłaby moja wina. Nie chcę mieć cię na sumieniu”. „Chciałem tylko być jak pan” – mówi Peter. „A ja chciałem, żebyś był lepszy” – odpowiada Tony. Stark postanawia odebrać Peterowi kostium Spider-Mana. „Proszę, to wszystko co mam. Bez tego kostiumu jestem nikim” – błaga Peter. „Jeśli bez tego kostiumu jesteś nikim, to nie powinieneś go mieć” – odpowiada Stark.

Słowa Starka doskonale odzwierciedlają przemianę, jaką przeszedł do tej pory: rozumie już wagę konsekwencji supebohaterskich czynów; wie, że zbytnia wiara w swoje możliwości może skończyć się tragedią. I – co ważne – rozumie, że superbohaterem jest się dzięki odpowiedniej mentalności i wyznawanym wartościom, a nie kostiumowi. Stark przeszedł już tę lekcję w „Iron-Manie 3”, Spider-Man dopiero musi ją odrobić.

Dzieje się to w dalszej części filmu. Kiedy spotykają się ponownie w końcowej fazie, obaj patrzą już na tę kwestię inaczej. Stark przyznaje, że mylił się co do Petera, że jest on już gotowy, aby stać się pełnoprawnym członkiem Avengersów. Peter odrzuca jednak propozycję zamieszkania w siedzibie drużyny, uznając, że Stark ma rację, że jest jeszcze za wcześnie. Każdy z nich przyjmuje punkt widzenia tego drugiego i w ten sposób osiągają porozumienie.

Avengers: Wojna bez granic (2018)

Na początku filmu widzimy idylliczną scenę, w której Tony zwierza się Pepper, że pragnąłby dziecka. Wiemy też, że zbliża się ich ślub. Scenę przerywa jednak pojawienie się Doctora Strange’a, zapowiadające kłopoty. Nadchodzi Thanos, największe zagrożenie, z jakim Avengersi do tej pory się mierzyli.

Kiedy podwładni Thanosa atakują Ziemię, Stark bez wahania rusza, aby ich powstrzymać. Potem dostaje się na ich statek kosmiczny, aby ratować Doctora Strange’a, mimo że (jak sam zauważa) to „bilet w jedną stronę”. Co więcej, podejmuje decyzję, aby zamiast czekać na ponowny atak Thanosa na Ziemię, uderzyć w niego na jego terenie. Jakże inny sposób myślenia i działania od tego, co Iron Man robił przez pierwsze lata swojej działalności!

Z pomocą Spider-Mana, Strange’a i Strażników Galaktyki Stark ostatecznie podejmuje konfrontację na Tytanie. Mimo miażdżącej przewagi Thanosa, Iron Man walczy ze wszystkich sił. To nie przypadek, że właśnie on pada jako ostatni; desperacja i poczucie odpowiedzialności za losy świata każą mu walczyć nawet w momencie, gdy już wszystko stracone. Nawet Thanos jest pod wrażeniem: „Podziwiam cię, Stark – mówi po swoim triumfie. – Gdy skończę, połowa ludzkości wciąż będzie żyć. Mam nadzieję, że cię zapamięta”.

fotos z filmu Avengers: Wojna bez granic (2018, reż. Anthony i Joe Russo)

Zakończenie „Wojny bez granic” to najbardziej depresyjny moment w dziejach filmowego uniwersum Marvela ‒ widok pogrążonego w rozpaczy, złamanego fizycznie i psychicznie Starka na długo pozostaje w pamięci. On, dawniej arogancki, przekonany o własnej wielkości lekkoduch w najbardziej bolesny z możliwych sposobów przekonuje się, jak niewiele znaczy wobec istniejących we wszechświecie sił. Lekcja pokory zostaje odebrana, proces psychologicznego dojrzewania się dopełnia.

Koniec gry?

Wchodzący właśnie na ekrany film „Avengers: Koniec gry” z pewnością zamknie jakiś etap funkcjonowania uniwersum filmowego Marvela. Czy będzie to także ostatni etap psychologicznej przemiany Tony’ego Starka? Trailery mogą sugerować taką możliwość, widzimy w nich także prawdopodobne pogodzenie się z Kapitanem Ameryką. Jakikolwiek będzie finał filmu, Stark z pewnością pozostanie najważniejszą postacią tego uniwersum. I bodaj najbardziej lubianą: kiedy w sieci pojawił się pierwszy trailer filmu (pokazujący Tony’ego dryfującego w przestrzeni kosmicznej bez nadziei na ocalenie), NASA została zalana falą e-maili z prośbą o organizację misji ratunkowej…

fotos z filmu Avengers: Koniec gry (2019, reż. Anthony i Joe Russo)

Bibliografia:

  1. Boucher Geoff, ‘Iron Man’ At 10: How One Film Set A Dominant Path For Marvel, Kevin Feige, Robert Downey Jr. & Jon Favreau. Deadline, 2018. deadline.com/2018/07/iron-man-10th-anniversary-marvel-robert-downey-jr-kevin-feige-jon-favreau-comic-con-1202428754/
  2. Box Office Mojo. www.boxofficemojo.com/people/?view=Actor&sort=sumgross
  3. Comichron.com. www.comichron.com/monthlycomicssales/2007.html
  4. Pentzos Cody, Iron Man: 5 Actors Who (Almost) Stole The Role From RDJ, 5 Who Could, and 5 Who Should. CBR.com, 2018. www.cbr.com/actors-almost-iron-man-takeover-from-downey/
  5. Sampson Mike, How Marvel risked everything to go from bankruptcy to billions. ScreenCrush 2015. screencrush.com/marvel-bankruptcy-billions/
  6. Sharf Zack, Robert Downey Jr. Improvised the Original ‘Iron Man’ Twist Ending, and Kevin Feige Says It Changed the MCU Forever. IndieWire, 2018. www.indiewire.com/2018/07/kevin-feige-robert-downey-jr-improvised-iron-man-twist-ending-1201986093/
  7. Żaglewski Tomasz, Kinowe uniwersum superbohaterów. Wydawnictwo Naukowe PWN, 2017.


Filmografia Tony’ego Starka w MCU: