DAJ SIĘ ZŁAPAĆ W SIEĆ PAJĄKA
10.1933-10.2012 – 79. rocznica debiutu Spidera.
Jak zapewne wszyscy miłośnicy komiksu superbohaterskiego wiedzą aż nadto dobrze, rysowani herosi czerpali i nadal czerpią wiele od swoich pulpowych prekursorów. Nader często komiksowi nadludzie, szczególnie w początkach swych barwnych karier, zachowywali się jak ich literaccy pobratymcy, dzielili z nimi swe genezy czy ogólne charakterystyki. Jedną z bardziej znanych, kultowych i wpływowych postaci wywodzących się z pulpowej literatury jest Spider. Bezlitosny obrońca sprawiedliwości, który dzięki wydawnictwu Dynamite Entertainment po raz kolejny wrócił, by walczyć z przestępczością.
Z historii arachnologii
Rok 1933 był to czas największej popularności literatury pulpowej każdego gatunku. Jednym z nich był, oczywiście, gatunek związany z pojedynczym bohaterem stawiającym czoło różnym przeciwnościom losu, które zwykle powodowali dziwaczni (super)przestępcy. Cztery z wydawanych wówczas serii odnosiły szczególne sukcesy na rynku. Były to „The Shadow”, „Nick Carter Magazine” i „Doc Savage”, wydawane przez Street & Smith, oraz „The Phantom Detective” ze stajni Standard Magazines. Jednak największy rywal Street & Smith, Popular Publications, nigdy wcześniej nie próbował sił w tej odmianie literatury pulpowej. Do czasu. Harry Steeger, założyciel Popular, postanowił w końcu stanąć przeciw „The Shadow” i rozpoczął przygotowania do debiutu własnego bohatera.
Wynajął on w tym celu pisarza R. T. M. Scotta, z którym razem wymyślili tytuł „The Spider”. Pod tym pseudonimem skrywał się nowy bohater. Był nim Richard Wentworth, wywodzący się z klasy wyższej detektyw-amator. Walczył on z kryminalistami, którzy próbowali zagazować Wall Street czy też szantażować polityków Nowego Jorku. W jego działaniach pomagali mu dziewczyna, Nita van Sloan, oraz hinduski służący, Ram Singh.
Seria zadebiutowała w październiku 1933 roku. Niestety wbrew oczekiwaniom twórców, jej dwa pierwsze numery zostały dość chłodno przyjęte przez czytelników i nie odniosły spektakularnego sukcesu. Jednak sytuacja ta miała niebawem ulec zmianie. W tym miejscu niezbędna jest krótka dygresja. Należy bowiem zwrócić uwagę na zmiany, jakie zaczęły następować w samym wydawnictwie. Otóż Steeger zaczął wydawać nowe tytuły, które miały na celu wprowadzenie więcej grozy, sadyzmu i pornografii. Szczególny sukces w tej nowej fali odniósł tytuł „Dime Mystery”, wykorzystujący sztafaż horroru. Dlatego też, by „The Spider” stał się bardziej znany i popularny, również otrzymał od twórców iniekcję składającą się z przemocy i grozy. Iniekcję, dodam niezwłocznie, udaną.
Następna zmiana wiązała się ze zwolnieniem dotychczasowego pisarza, Scotta. Na jego miejsce Steeger sprowadził Norvella Page’a, który przetransformował postać w unikalną na rynku pulpowym. W nowej wersji wciąż jest on miliarderem o tym samym nazwisku i z tymi samymi pomocnikami, jednak od tej pory nocami nakłada przeraźliwy kostium, w którym poluje na złoczyńców. Przebiera się on m. in. za garbatego człowieka z długimi, białymi włosami, straszną maską, długimi kłami, czarnym kapeluszem i peleryną w takim samym kolorze. Dość pomysłowo. Również posiada wiele tożsamości, które pomagają mu przeniknąć do przestępczych struktur. Są to m. in. lubiany rzezimieszek, wiolonczelista czy inspektor Scotland Yardu. Kiedy już zaś odnajdzie jakiegoś przestępcę, wypala mu zapalniczką na czole swój znak lub po prostu zabija.
Zmiana dotknęła również Rama Singha, który ze służącego awansował na przyjaciela Spidera. Tymczasem Nita została playgirl znającą się na walce wręcz i strzelaniu. Do tego doszli szofer Ronald Jackson, który służył z Wenthworthem w czasie pierwszej wojny światowej oraz profesor Brownlee, starzejący się wynalazca. To właśnie dzięki temu ostatniemu nasz bohater może używać ciekawych gadżetów takich jak „sieć”, dzięki której jest w stanie wiązać przestępców czy skakać między budynkami. Jego znakiem stał się zaś czerwony pająk wypalany na czole ofiar, by inni nie byli winieni za czyny Pająka. Bohater doczekał się również kolejnego przydomka. Brzmiał on „Master of Men”, gdyż Wentworth miał tak silnie autorytarny głos, że słuchający go często nie mogli się oprzeć przed wykonaniem poleceń Spidera. Dodatkowo potrafił on imitować głosy innych.
Już na tym etapie widać podobieństwa do niejednego komiksowego herosa. Multimilioner z gadżetami, zabijający swoich wrogów w pelerynie od razu kojarzy się z pierwszą wersją Batmana. Nazwa i używana sieć od razu nasuwają asocjacje ze Spider-Manem. Zbiór wielu dowolnie używanych tożsamości przypomina postać Moon Knighta. Podobnie sytuacja będzie przedstawiać się z przestępcami, z których jeden posługuje się pseudonimem Iron Man, a inny Bat Man. Zresztą pseudonimy takie jak Red Mandarin, Brain, Wreck, Judge Torture i wiele innych, również powodują przypomnienie sobie o niejednej komiksowej postaci.
Tym jednak, co najbardziej wyróżniało Spidera na tle jego pulpowych pobratymców, była ilość przemocy i grozy oraz pojawiająca się w opowieściach liczba trupów. Tę ostatnią przebijały jedynie historie o inwazjach z „Operator #5”, kolejnej interesującej pulpowej serii, powstałej zresztą dzięki popularności „The Spider”.
Przy okazji mnogich ofiar śmiertelnych wróćmy jeszcze do przeciwników Pająka. Nie byli to grzeczni chłopcy pokroju Doctora Octopusa czy Jokera. Wrogowie Spidera zabijali ludzi masowo, a zgony liczono w dziesiątkach tysięcy. Black Death na przykład zaraził zmodyfikowaną wersją dżumy gołębie, przenoszące chorobę na ludzi. Eye of Flame podpalił cały Nowy Jork. Wreck, chirurg-wariat, okaleczył Nitę van Sloan oraz zalał World’s Fair kalekami. City Destroyer zniszczył Empire State Building, miejscowe mosty i stację Grand Central. Ssu His Tze używał jadowitych zwierząt, m.in. czarnych wdów, by wyłudzać pieniądze. Genghis Khan tymczasem posiadał promień śmierci, ukryty m.in. w Statui Wolności. Kalki, posiadający moc kontrolowania ognia, spalił tysiące osób nim został pochwycony. Lista jest o wiele dłuższa, gdyż liczba powieści „The Spider” wynosi 118.
Mimo że nasz bohater zwykł zabijać swych wrogów, to kilku z nich udało się spotkać z pajęczym mścicielem więcej niż raz. Dokonał tego na przykład MUNRO, mistrz kamuflażu. Zdarzały się także historie rozciągnięt na kilka książek. Cztery części trwała walka z Żywym Faraonem, trzy części zaś pojedynek z Masterem i jego Czarną Policją.
Seria ostatecznie skończyła się w 1943 roku i stała się trzecim najpopularniejszym pulpem bohaterskim, przewyższanym jedynie przez „The Shadow” i „Doc Savage”. Ale to właśnie „The Spider”, który skutecznie rzucił wyzwanie uznanym bohaterom na rynku, przyczynił się do powstania kolejnych, mniej lub bardziej dziwnych serii jak „Operator #5”, „Secret Agent X”, „The Secret 6” czy „The Masked Rider”. Co ważniejsze jednak, wprowadził również postać bohatera zabijającego, coś, co później będzie eksplorowane w komiksach, dzięki postaciom takim jak Punisher czy Vigilante.
Seria wpłynęła także na wizerunek Nowego Jorku. Do tej pory miasta w ogóle postrzegano jako bagno pełne nielegalnego seksu, hazardu i wszelkiej przestępczości, gdzie tylko przemoc mogła uratować mieszkańców przed jeszcze większą przemocą. Ale to „The Spider” sprawił, że Nowy Jork urósł do rangi symbolu grozy i deprawacji. Również sposób przedstawienia świata, podążający za stylem Howarda Philipsa Lovecrafta, nie skupia się na źle zewnętrznym, które „nas” atakuje, a zadaniem bohatera ma przywrócić status quo. Przeciwnie, zło czai się wśród nas, a bohater je odkrywa i stara unicestwić.
W trakcie trwania serii literackiej pojawiły się dwa seriale fabularne. Oba miały po 15 odcinków. Scenariusz pierwszego, „The Spider’s Web” (1938 r.), napisał Norvell Page, autor książek o Pająku. Drugi serial natomiast, „The Spider Returns” (1941 r.), napisał inny pulpowy autor, L. Ron Hubbard. W rolę tytułową w obu produkcjach wcielił się Warren Hull. Zmieniono wtedy także strój tytułowego bohatera na ten bardziej znany współcześnie. Na pelerynie i masce pojawił się wzór sieci pajęczej, który upodobnił Spidera do klasycznego wizerunku superbohaterskiego. Podobny wzór, ponad 20 lat później miał zagościć też na kostiumie Spider-Mana.
Arachnologia dzisiaj
Scenarzystą serii jest David Liss, znany choćby z Marvela, gdzie stworzył miniserię „Mystery Men”, czyli przedstawienie uniwersum Marvela w czasach pulpu właśnie. Przez pewien czas odpowiadał także za fabularną stronę „Black Panther – The Most Dangerous Man Alive”, gdzie, ponownie, nawiązań do nie brakowało. Jest on więc idealnym autorem przygód nowej inkarnacji Spidera.
Omawianie jego nowej serii rozpocznę od samej tytułowej postaci, jej charakterystyki oraz modyfikacji, jakie do niej wprowadzono. Współczesny Spider zachował swoją tożsamość. Nadal jest bogatym Richardem Wentworthem. Tym razem jednak cechują go nieprzyjemne relacje z ojcem, człowiekiem chciwym, zarabiającym na konfliktach zbrojnych. Nie jest powodem tego konfliktu fakt, że Pająk stał się ckliwym herosem, wręcz przeciwnie. Już gdy mamy do czynienia z Wentworthem, widzimy twardego, autorytarnego mężczyznę, który pozwala sobie na chwile słabości tylko we własnych myślach, ewentualnie, lecz w mniejszym stopniu, gdy spotka się sam na sam z ukochaną Nitą, żoną komisarza policji. Gdy jednak Richard przywdziewa kostium Spidera, wyzbywa się resztek człowieczeństwa i staje się niepowstrzymanym stróżem porządku, zabijającym niemal każdego, kto popełnił występek wobec twardej litery prawa. Nawet jeśli, gdzieniegdzie w myślach, zażartuje czy zwątpi w podejmowane działania, na zewnątrz nie okazuje żadnej słabości.
Jego brak skrupułów doskonale współgra na poziomie wizualnym z posągową, monumentalną prezencją. Wielkie pochwały należą się rysownikowi, Coltonowi Worleyowi, który w pełen wprawy i wyczucia charakteru postaci sposób zaprezentował ją na kartach komiksu. Spider zawsze, gdy się pojawia, robi piorunujące wrażenie. Pełen potęgi, majestatyczności, o ruchach, które są nie tylko efektywne, lecz także par excellence estetyczne. W trakcie skoku, zadawania ciosu itp. warstwa wizualna przejmuje rolę nadrzędną, tworząc ze Spidera z miejsca wizualną legendę świata przedstawionego. Nawet jeśli wiemu, że mamy do czynienia z Wentworthem, co także wiedzą lub podejrzewają niektóre postaci w komiksie, to w stroju Spidera staje się on ucieleśnieniem ducha miasta, oczyszczającym je z niepotrzebnych, trujących elementów.
Jego komiksowy strój nawiązuje do klasycznego kostiumu, który pojawił się we wspomnianych wcześniej serialach fabularnych. Czarna marynarka, peleryna, kapelusz, maska. Widać jednak zmiany, które skutecznie przeobrażają Pająka w herosa z XXI wieku. Tym razem maska skrywa całą jego twarz. Ponadto pokrywa ją, podobnie jak pelerynę i kapelusz, czerwona, błyszcząca siatka. Oczy również emanują czerwonym, złowrogim blaskiem. Ulubioną bronią Spidera są dwa pistolety, których celowniki laserowe generują wzór pajęczej sieci. Brzmi to dość kiczowato i kuriozalnie, lecz w praktyce sprawdza się jako idealne uzupełnienie postaci, nie ujmujące niczego z jej nieustępliwości. Oprócz tego nie mogło zabraknąć „sieci”, dzięki której może on wspiąć się po budynku czy przeskoczyć na inny. Nic tak akrobatycznego, jak manewry Spider-Mana czy Daredevila, lecz wystarczająco skuteczne, by pochwycić wroga lub zniknąć z miejsca zbrodni.
Świat przedstawiony w komiksie jest światem niby-współczesnym. Komputery, elektronika, wynalazki, wspomnienia o wojnie w Iranie, pojazdy – wszystko to nie odbiega zbytnio od tego, co mieszkańcy Nowego Jorku mogą oglądać na co dzień. Jednak latające nad miastem sterowce, ciemna, lecz równocześnie błyszcząca rozmytymi kolorami paleta barw, skutecznie przenoszą nas w stylistykę neo-noir.
Pomocnicy Spidera także zachowali podobną do pierwotnej charakterystykę, lecz z kilkoma wyjątkami. Wynalazca gadżetów, który także obsługuje komputery, kiedyś pracował dla ojca Richarda, jednak sprzeciwił się polityce firmy. Ram Singh nie uległ większym modyfikacjom, natomiast Nita nie jest już playgirl ani nie potrafi też skutecznie walczyć wręcz. Jest dziennikarką zakochaną w Wentworthie, oczywiście z wzajemnością. Niestety z powodu swojego zawodu i wcześniejszych zawirowań w życiu, nasz bohater nie powiedział jej, że żyje, gdy wszyscy myśleli, że umarł. W tym czasie Nita wyszła za mąż za komisarza policji. Miłość, jaka teraz łączy kobietę z zamaskowanym mścicielem, jest tym samym wyłącznie platoniczna. Komisarz natomiast jest przyjacielem Wentwortha, podejrzewającym jego podwójną tożsamość. Nie wydaje się, aby wiedział o uczuciu, jakie drzemie w jego żonie, choć nie zdziwiłbym się, gdyby tylko udawał swoją niewiedzę. Jest on również jednym z dwóch policjantów, którzy w jakiś określony sposób reagują na działania Spidera, popierając je. Inni policjanci zwykle odwracają głowy, gdy spostrzegą czarną, pokrytą siecią, sylwetkę. Poza tym, który poprzysiągł pochwycić Spidera i udowodnić podwójną tożsamość Wentwortha. Nie trzeba dodawać, że policjant ów jest postacią nieprzyjazną i skorumpowaną.
Powrót Spidera, symbolizuje więc pod pewnym względem zatoczenie koła przez komiksową historię, jak i przez historię herosów. Komiksy od dłuższego już czasu przypominają o swoim pulpowym rodowodzie, o czym świadczą m. in. ostatnie przygody Kapitana Ameryki czy Black Panthera, ale także komiksowe powroty Shadowa czy Doca Savage’a, pojawiające się już od lat 70. Nie mówiąc o tworach nowych, jak „Incognito” lub „Mystery Men”. Tym bardziej teraz, po wszystkich dekonstrukcjach i ubrutalnieniach superbohaterów, postaci takie, jak Spider odnajdują się w znajomym otoczeniu. Dawniej Pająk pokazał, jak być bezlitosnym zabójcą przestępców, a jego cień wpłynął na pulp i komiks. Teraz to komiks wpływa na Spidera, pozwalając mu, na wzór superbohaterów pokroju wczesnego Batmana czy Punishera, wędrować mrocznymi zaułkami i likwidować złoczyńców. Wraz z sentymentem do starej dobrej przemocy lat 80. i wcześniejszych, na której bazują m. in. kinowe powroty Sylvestra Stallone’a i Arnolda Schwarzeneggera, nawiązania do przeszłości i korzeni komiksowych herosów odnajdują się z równą łatwością. Zresztą już niebawem Spider, Shadow, Green Hornet i inni spotkają się w jednej mini-serii, niczym bohaterowie filmowych „Niezniszczalnych”. Co więcej, Spider zdaje sobie sprawę ze stereotypów, jakie go otaczają. Gdy jego przeciwnik, udając brak siły, prosi o pomoc, tak naprawdę wypuszczając trujący gaz, Spider bez zastanowienia zasłania twarz, ani przez chwilę nie wierząc w symulację wroga. Nie szczędzi też uwagi co do przewidywalności takiego zachowania. Zdarzy mu się również niemal zacytować „Terminatora”, zaczynając słynną kwestię „Chodź ze mną, jeśli chcesz…”, lecz po chwili wahania zmieniając drugą część na „…żyć, jak sądzę, ale być straumatyzowaną”. Komiks wpisuje się więc w ogólną grę popkulturą, nostalgią i powrotami na scenę dawnych postaci. Nie robi tego w taki sposób, że będziemy wymieniać pierwszy story arc serii jako klasyk medium, lecz z pewnością nie wzbudzi w czytelniku zażenowania.
W tę grę fabularnymi schematami nie można jednak grać tylko ze Spiderem i jego pomocnikami. Muszą dołączyć do nich również postaci negatywne. Gdy poznajemy bohatera, jest on już mocno wpisany w nocny krajobraz miasta. Od wielu lat rozprawia się z dziwacznymi zagrożeniami prosto z pulpowych nowel, dzięki czemu nie brak mu doświadczenia. O przeszłości Spidera, jego pomocnikach i zależnościach rządzących miastem dowiadujemy się więc stopniowo, głównie poprzez myśli Wentwortha, który przedstawia nam kolejne postaci. Jest to dość prosty, lecz skuteczny zabieg. Cała pierwsza historia może być zresztą opisana jako „prosta, acz skuteczna”. Wprowadza nas ona efektywnie do świata Spidera, a przedstawienie wszystkich bohaterów wypada udanie. Niestety strona przeciwna, czyli złoczyńcy, nie prezentują się już tak zadowalająco.
Z jednej strony mamy do czynienia z parą przebierających się za egipskich bogów Egipcjan. Mózgiem bezlitosnego duetu jest kobieta, która ma za sobą przeszłość pełną cierpienia na tle rasowym. Jej pierwszą motywacją jest więc chęć zemsty na społeczeństwie. By jej dokonać używa gazu zmieniającego ludzi w zombie. Jest to trochę irytujący pomysł fabularny, gdyż zombie ostatnio pojawiają się zbyt często w różnych mediach. Jednak dzięki pomysłowi z gazem obecna jest scena, w której Anput, gdyż takiego pseudonimu używa przestępczyni, szykuje się do zagazowania Wall Street, co stanowi przyjemne nawiązanie do początków kariery Spidera. Niestety, ostatecznie wrogowie okazują się jednowymiarowi, a ich motywacje sprowadzają się do zwykłej chciwości.
Pierwszy story arc odnosi więc zupełny sukces w przedstawieniu Spidera. Jawi się on jako prawdziwie legendarna postać o posągowej, monumentalnej prezencji. Również jego otoczenie zostaje wprowadzone w takim stopniu, że z zaciekawieniem oczekujemy kolejnej historii, obiecującej zdecydowanie ciekawszą galerię oponentów dla Pająka. I miejmy nadzieję, że ta zapowiedź nie okaże się jedynie chwytem reklamowym, gdyż na chwilę obecną serii potrzeba bardziej skomplikowanych, mniej przewidywalnych przygód, więcej ofiar w ludziach oraz intrygujących wrogów.
Mateusz R. Orzech
„The Spider” #1-5
Scenariusz: David Liss
Ilustracje: Colton Worley
Data wydania: maj-wrzesień 2012 (miesięcznik)
Ilość stron pojedynczego numeru: 32
Wydania zeszytowe.
Wydawca: Dynamite Entertainment
Cena pojedycznego wydania: $3.99