Jean van Hamme wyjątkowo dobrze czuje się, opowiadając historie szpiegowsko-sensacyjne. Dowodzi tego pierwszy album serii zatytułowanej „Lady S.”, który niedawno ukazał się na polskim rynku nakładem wydawnictwa Kubusse. Wartka akcja, szpiegowskie tajemnice, dyplomatyczne rozgrywki na szczytach władzy i zagadkowa blond piękność w roli głównej to składniki dobrej opowieści. Jeżeli za przyrządzenie z nich komiksowej potrawy zabiera się autor „XIII” i „Largo Wincha”, sukces jest gwarantowany.
W Brukseli zbliża się szczyt NATO, podczas którego kraje przyjęte niedawno do Unii Europejskiej mają wejść do sojuszu. Z amerykańskiej perspektywy głównym problemem tego szczytu jest jednak postawa Turcji, która grozi opuszczeniem sojuszu, jeśli USA nie pomogą jej w staraniach o wejście do UE. James Fitzroy, specjalny wysłannik amerykańskiego departamentu stanu, w rozmowie z ambasadorem USA przy NATO zastanawia się nad możliwymi rozwiązaniami tej patowej sytuacji. Amerykanie potrzebują Turcji, ale zdają sobie sprawę, że możliwości wpłynięcia na UE są znikome. Fitzroy przekazuje ambasadorowi poufną informację o podejrzeniach dotyczących sprzedaży pocisków nuklearnych gruzińskiej mafii, w którą zamieszana jest Turcja. Jeżeli udałoby się zdobyć kopię raportu dotyczącego tej sprawy, w którego posiadaniu znajduje się rzekomo turecki ambasador, USA przejęłoby inicjatywę, zaś Turcja zdecydowanie straciłaby możliwości forsowania swoich postulatów.
Rozpoczyna się zatem misterna gra o zdobycie owego raportu, jednak to nie James Fitzroy odegra w niej kluczową rolę, lecz jego adoptowana córka, z którą przyjechał na szczyt. Suzan Fitzroy to młoda, atrakcyjna i niezwykle inteligentna dziewczyna, która jest nie tylko córką, ale też współpracowniczką amerykańskiego dyplomaty. Stopniowe odsłanianie jej bardzo skomplikowanej przeszłości to jeden z głównych motywów pierwszego tomu serii. Dość powiedzieć, że w opowieści pojawia się kilka wersji jej przeszłości, które stopniowo zaczynają układać się w spójną całość. Taki sposób konstruowania postaci można uznać za jeden ze znaków rozpoznawczych twórczości belgijskiego scenarzysty, choć nie należy się zapewne spodziewać, żeby tożsamość Suzan ulegała aż takim przeobrażeniom, jak chociażby miało to miejsce w przypadku głównego bohatera serii „XIII”. Tak czy inaczej, Suzan zostaje wciągnięta do tej dyplomatyczno-szpiegowskiej gry, w której każdy chce zrealizować własne cele. Czy piękna blondynka okaże się w niej tylko marionetką, czy też będzie jedną głównych rozgrywających, przekonamy się już z pewnością w drugim tomie.
Czytając komiks, nie sposób uciec od skojarzeń z jedną z najbardziej znanych serii Jeana van Hamme’a, czyli z „XIII”. Podobnie jak w przypadku opowieści stworzonej wspólnie z Williamem Vance’em, również w przypadku „Lady S.” ważnym motywem jest konstruowanie tożsamości głównej postaci. Scenarzysta umiejętnie wplata w główną narrację wątki dotyczące zdarzeń z przeszłości Suzan, sprawiając, że czytelnik musi sobie układać z porozrzucanych tu i ówdzie elementów spójną opowieść o jej życiu.
Mówiąc o podobieństwach, warto odnotować, że dotyczą one także warstwy graficznej. Kreska Philippe’a Aymonda ma w sobie coś ze stylu Williama Vance’a. Aymond wprawdzie w większym stopniu niż Vance korzysta ze stylu czystej linii i oszczędniej gospodaruje tuszem, ale kompozycje kadrów i wizerunki postaci nasuwają jednak skojarzenia z „XIII”. Hiperrealistyczne rysunki doskonale pasują do szpiegowskiej opowieści – kadry przedstawiające wytworne wnętrza oraz budynki, w których decydują się losy świata, sprawiają, że można niemal poczuć atmosferę świata dyplomacji. Równie wymownie przedstawione zostały sceny z dramatycznej przeszłości głównej bohaterki. Rysownik, dla którego współpraca z van Hamme’em była niewątpliwie nobilitacją, starał się dotrzymać kroku doświadczonemu scenarzyście i rezultaty tej współpracy są naprawdę udane.
Podsumowując, należy stwierdzić, że „Lady S.” zapowiada się na solidną szpiegowsko-sensacyjną serię z intrygującą blond pięknością w roli głównej. W pierwszym tomie Jean van Hamme koncentruje się przede wszystkim na zarysowaniu intrygi i przedstawieniu głównej bohaterki. Wydaje się, że pod koniec tomu wiemy już o niej wszystko i czekamy jedynie na rozwój wypadków dotyczących szpiegowsko-dyplomatycznej gry o zdobycie tajnego raportu. Znając jednak umiejętności scenarzysty, nie możemy wykluczyć, że w kolejnych tomach czeka nas jeszcze niejedna niespodzianka dotycząca przeszłości bohaterki oraz jej sekretnych tożsamości. Jak dotąd na rynku frankofońskim ukazało się już dziesięć albumów tej serii. Trzymamy kciuki za wydawnictwo Kubusse i mamy nadzieję, że zobaczymy je wszystkie w polskim wydaniu.
Dziękujemy wydawnictwu Kubusse za udostępnienie egzemplarza do recenzji!
Paweł Ciołkiewicz
Tytuł: „Lady S. Tom 1. Na zdorowje, Szaniuszka!”
Tytuł oryginału: „Lady S. 1. Na Zdorovie Shaniouchka!”
Scenariusz: Jean van Hamme
Rysunki: Philippe Aymond
Kolor: Philippe Aymond
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Kubusse
Data polskiego wydania: 2015
Wydawca oryginału: Duppuis
Data wydania 2004
Objętość: 48 stron
Format: 215 x 290 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie/internet
Cena okładkowa: 35 złotych