Drugi tom przygód Jessiki Jones potwierdza wszystkie atuty serii. Po prostu lektura obowiązkowa.
Tym razem wraz z nietypową panią detektyw udajemy się do małego miasteczka Lago, gdzie Jones otrzymuje zadanie odnalezienia zaginionej nastolatki Rebeki. Sprawa prosta nie jest – o dziewczynie krążą dziwne plotki, matka podejrzewa, że z jej zniknięciem wiele wspólnego ma ojciec, zaś znalezione w pokoju dziewczyny albumy z wycinkami zdają się zawierać ukryte wiadomości…
Znów celowo staram się oględnie przedstawić fabułę tomu, gdyż im mniej szczegółów pozna się przed lekturą, tym większa przyjemność z czytania. Dlatego odradzam sprawdzać, o czym tom jest, a nawet przestrzegam przed czytaniem informacji od wydawcy na odwrocie komiksu – zawiera jeden mały spojler, który nieco może popsuć zabawę.
Główna historia tomu (zatytułowana w oryginale „Rebecca, Please Come Home”) to przede wszystkim opowieść o nieakceptacji i wrogości wobec odmienności. W świecie Marvela to nie jest nowy temat, w zasadzie cała mitologia X-Men opiera się na tym motywie (na przykład widać to wyraźnie w świeżo wydanych w Polsce „Uncanny X-Men: Rewolucja” oraz „Uncanny Avengers: Czerwony Cień”). Bendis jednak schodzi szczebel niżej, zyskując w ten sposób świeże spojrzenie. W „Alias” na problem nietolerancji wobec osób obdarzonych nadnaturalnymi mocami patrzymy nie z ich perspektywy, ale z punktu widzenia małej lokalnej społeczności. Wówczas okazuje się, że nietolerancja i niechęć biorą się nie ze zła czy silnie zakorzenionych negatywnych stereotypów, ale ze zwykłego strachu przed nieznanym, nieoswojonym. Matka, która musi wytłumaczyć sobie doznane nieszczęście; miejscowy szeryf pragnący, aby jego senne miasteczko takim pozostało; młody futbolista, jak każdy w jego wieku chcący uganiać się za dziewczynami; młody ksiądz, który pragnie pociągnąć za sobą wiernych; miejscowa dziennikarka uważająca, że bezpieczniej będzie zachować lokalne sekrety dla siebie. Żadna z tych osób nie jest krwiożerczym rasistą, każda próbuje jedynie ocalić swój kawałek rzeczywistości, zanim rozpadnie się na skutek zderzenia z nieznanym. Nieznanym obojętnie jak definiowanym, to może być mutant, obdarzona nadludzkimi mocami była superbohaterka, osoba wyznająca inną religię czy wartości, a może nietypowo ubierająca się dziewczyna o dziwacznym stylu bycia i nadmiernej wrażliwości.
Tom uzupełniają dwie krótsze historie. Pierwsza składa się z dwóch dialogów (sic!) Jessiki Jones z Lukiem Cagem i Scottem Langiem (wcielającym się wówczas w rolę Ant-Mana). Komiks odsłania trochę kulis życia uczuciowego protagonistki, między innymi dowiadujemy się, że ma ona niezbyt rozsądny zwyczaj pakowania się pod wpływem alkoholu do łóżek różnych facetów, co oczywiście zazwyczaj nie kończy się dobrze.
W drugiej historii (oryginalnie zawartej w dziesiątym numerze serii) dowiadujemy się, że J. Jonah Jameson zleca Jones zadanie odkrycia tożsamości Spider-Mana i co z tego wynikło. Zeszyt jest pewną ciekawostką ze względu na swoją formę: nie jest to właściwie komiks, a raczej zestaw rozpisanych na pięć osób ilustrowanych dialogów.
Drugi tom „Alias” potwierdza wszystkie atuty serii. Mógłbym tutaj wkleić połowę swojej recenzji poprzedniego tomu, gdyż wszystkie uwagi są aktualne: świetnie wykreowana protagonistka, interesujący wątek kryminalny, doskonale zbudowane relacje interpersonalne, znakomite dialogi. W tym tomie dodatkowo możemy zobaczyć, jak „Alias” fajnie interferuje z równolegle pisanym wówczas przez Bendisa „Daredevilem” i jak wydarzenia w jednej serii wpływają na rzeczywistość w drugiej.
W dalszym ciągu nie za bardzo podoba mi się kreska Michaela Gaydosa; seria tej klasy zasługuje mimo wszystko na bardziej spektakularną oprawę wizualną. Cokolwiek toporna kreska może i jest czytelna, a rysunki dobrze opowiadają historię, jednak raczej nie przypadkiem „Alias” pozostaje jedynym znaczącym dziełem Gaydosa. No i to wielokrotne kopiowanie tych samych kadrów: zabieg ten zastosowany umiejętnie może dać bardzo ciekawy efekt, jednak wykorzystywany notorycznie i natrętnie – zaczyna drażnić. Na szczęście nie na tyle, aby popsuć przyjemność z lektury komiksu.
Tym razem można pochwalić polskie wydanie „Aliasa”. Obyło się bez edytorskich wpadek, które można było zaobserwować przy pierwszym tomie, tłumaczenie Marka Starosty nadal trzyma poziom. Co ciekawe, Mucha zdecydowała się zmodyfikować oryginalne wydanie, dołączając oryginalny zeszyt dziesiąty. W amerykańskim wydaniu zbiorczym zeszyt ten został umieszczony w trzecim tomie, co ma o tyle sens, że J.J. Jameson odgrywa istotną rolę również w opowieści zawartej w oryginalnych zeszytach 16-21. Nie ma to jednak w zasadzie specjalnego wpływu na odbiór, więc decyzja Muchy stanowi raczej pewną ciekawostkę.
W zalewie wyśmienitych tytułów, jakimi obecnie raczą nas polscy wydawcy, nie jest łatwo dokonać selekcji. Na szczęście są komiksy takie jak „Alias”, które znacznie upraszczają sprawę – od dzieła Bendisa i Gaydosa powinniście zaczynać wszelkie swoje plany zakupowe. To po prostu lektura obowiązkowa.
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Michał Siromski
„Jessica Jones: Alias, tom 2”
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Michael Gaydos
Okładka: David Mack
Wydawca: Mucha Comics
Tłumacz: Marek Starosta
Data wydania: 2016
Tytuł oryginalny: „Jessica Jones: Alias”
Wydawca oryginalny: Marvel Comics
Rok wydania oryginału: 2015
Liczba stron: 152
Format: 170 x 260 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Dystrybucja: Internet
Cena: 59 zł