Niepostrzeżenie pojawiły się na rynku Osobliwości, trzeci tom serii science-fiction Descender Jeffa Lemire’a i Dustina Nguyena. Piszę niepostrzeżenie, bo tryb wydawniczy Mucha Comics jest na tyle długi, że w natłoku innych komiksów jakoś ta seria, pomimo tego, że ją bardzo lubię, wyleciała mi z głowy. Nie jest to wielki problem, ale wolałbym, żeby kolejne tomy ukazywały się częściej niż dwa razy roku.

Descender - tom 3 - rys. Dustin Nguyen

Descender – tom 3 – rys. Dustin Nguyen

Zatrzymanie akcji serca

Niedawno w jakiejś książce o sztuce filmowej, w rozdziale o tym, na czym polega dobry scenariusz, przeczytałem, że każda scena powinna posuwać opowieść do przodu. Scenarzysta powinien wkraczać w sytuację najpóźniej, jak się tylko da, i wyprowadzać z niej czytelnika do kolejnej, gdy tylko dana scena spełni swoje zadanie. Podstawy scenopisarstwa, które znajdziemy w każdej książce, artykule i podcaście na ten temat. Innym ciekawym stwierdzeniem, które zapamiętałem, jest to, że retrospekcje powinny się pojawiać możliwie rzadko, bo de facto zatrzymują główną opowieść, i warto szukać innych środków, żeby przekazać odbiorcom informacje w nich zawarte.

Trzeci tom komiksu Descender składa się prawie w całości z retrospekcji. Chwaliłem za ich mądre użycie w pierwszym tomie. Wtedy poznawaliśmy postacie. Mieliśmy też do czynienia z dziesięcioletnim przeskokiem w czasie. Trzeba było wypełnić jakoś tę lukę oraz ustalić np. relacje między Andym i Timem-21. Jednocześnie jednak główna opowieść toczyła się w przyzwoitym tempie i retrospekcje też popychały ją do przodu. W tomie trzecim akcja niemal zatrzymuje się w miejscu. Dostajemy za to pięć zeszytów poświęconych poszczególnym postaciom z komiksu. Tim-22, Wiertacz, Telsa, Effie (była żona Andy’ego) i Zbój dostają po zeszycie.

Descender - tom 3 - rys. Dustin Nguyen

Descender – tom 3 – rys. Dustin Nguyen

 

Pacjent jednak żyje

To bardzo ciekawe, bo tłumaczy motywacje każdej z postaci. Pokazuje, jak się kształtował ich charakter. Lepiej naświetla to, o jaką stawkę walczą w teraźniejszości i jakie znaczenie mają dla nich wydarzenia, w których uczestniczą. Tylko że przy okazji czytelnik trzy razy przeżywa ewakuację kolonii górniczej, gdzie mieszkali Andy, Tim, Zbój i pracował Wiertacz. Możliwe że w zeszytach nie ma to aż takiego znaczenia, bo przy comiesięcznej lekturze wiele wypada z pamięci. Dlatego powtarzanie pewnych informacji ma sens dla tej formy wydawniczej.

Trzeba jednak pamiętać, że współcześnie większość komiksów jest zbierana w wydania zbiorcze. W takiej formie mamy do czynienia z redundancją. Co sprawia, że lektura trochę nuży. Zwłaszcza jeśli akcja nie posuwa się przy tym naprzód. Jeff Lemire zgubił gdzieś równowagę, która podobała mi się w pierwszym tomie. Dość częste, zwłaszcza wśród twórców niezależnych, są przypadki ponownej redakcji komiksów przystosowującej je do nowej formy wydawniczej. Może tutaj też by się coś takiego przydało. Niestety wiele z serii wydawnictwa Image, które czytałem, zwalnia w taki sposób po kilkunastu zeszytach. Pomimo spowolnienia dowiadujemy się jednak bardzo wiele i przy okazji zarysowano kilka potencjalnych konfliktów w przyszłości. Może to jest po prostu odpowiednik filmowego drugiego aktu, który często dotykają podobne przypadłości.

Descender - tom 3 - rys. Dustin Nguyen

Descender – tom 3 – rys. Dustin Nguyen

Dobre rokowania

Liczę na to, że w kolejnym tomie bogatsi o nowe informacje wrócimy do bieżących tarapatów, w jakich są bohaterowie. Część z nich znajduje się w tajnej siedzibie robociego ruchu oporu Hardwire, który okazuje się być niezbyt pokojowo nastawiony do reszty wszechświata. Druga połowa grupy ukrywa się przed technofobicznymi Gnishanami na opustoszałej planecie Sampson.

Jedynym połączeniem okazuje się Zbój. Ten niepozorny robopies, który wyrasta na mojego ulubionego bohatera. Dzięki umiejętnościom narracyjnym Dustina Nguyena na jego ciemnej obudowie „rysuje się” najwięcej emocji. Oczywiście to technika stara jak świat. Przez to, że obudowa Zbója nie jest w stanie wyrazić uczuć, czytelnik sam sobie je dopowiada w oparciu o otoczenie i sytuacje, w jakich znajduje się ten bohater. Podobnie jest zresztą z Wiertaczem, którego twarz nie została stworzona do wyrażania emocji. Wspominałem już wcześniej (recenzja 1. tomu), że to inspiracja PLUTO Naokiego Urasawy. Dopiero w tym tomie widać to wyraźnie u wspomnianych wcześniej robotów. Jest też dużo mniej pustych białych przestrzeni, na które narzekałem przy okazji poprzednich odcinków. Ogólnie jestem fanem tego, jak rysuje Nguyen, więc strona wizualna bardzo mi się podoba.

Mimo mojego niezadowolenia ze sposobu prowadzenia narracji w tym tomie, wciąż czekam na kolejne. Większość czytelników pewnie nie zwróci uwagi na niedociągnięcia, bo świat stworzony przez autorów jest na tyle wciągający. Mam nadzieję, że będzie głębiej eksplorowany w tej serii lub w jej kontynuacji (Ascender), która na dniach zacznie się ukazywać za oceanem.

Konrad Dębowski

Dziękujemy wydawcy za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Tytuł: „Descender. Tom trzeci. Osobliwości”
Tytuł oryginalny: „Descender”
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunek: Dustin Nguyen
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Mucha Comics
Rok wydania polskiego: 2019
Wydawca oryginalny: Image Comics
Liczba stron: 120
Format: 180 x 275 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena z okładki: 55 zł