Pamiętacie tę młodzieńczą pewność, że po skończeniu szkoły wasze nastoletnie przyjaźnie przetrwają? Znacie to unikalne uczucie rozczarowania i wyrzut sumienia, gdy jako dorośli wpadacie na dawnych bliskich, z którymi nie zamieniliście słowa od lat? Właśnie na tych emocjach zbudowany jest komiks Tommi Parrish „Kłamstwo i jak to robimy”, wydany przez Timof Comics.
CZAS ROZLICZEŃ
„Kłamstwo” opowiada o relacji dwojga dawnych przyjaciół: Tima i Clearly. Kiedyś niewiele brakowało, by stworzyli związek. Dziś są sobie niemal obcy. Wpadają na siebie przypadkiem w sklepie i postanawiają spędzić wieczór razem. Pogadać, powspominać. Podzielić się tym, co słychać. Zrelacjonować, co się działo przez te lata. Zdradzić plany na przyszłość. Chociaż oboje wciąż są przed trzydziestką, coraz silniej odczuwają upływ czasu. Coraz łatwiej przychodzi szukanie negatywnych skutków dawnych decyzji. Coraz częściej pojawia się potrzeba rozliczenia dotychczasowego życia.
„Kłamstwo i jak to robimy” rozkłada na czynniki pierwsze to specyficzne uczucie, nierozłącznie towarzyszące spotkaniom z bliskimi, którzy nimi być przestali. Tę mieszaninę wstydu („dlaczego nie dbałem o tę przyjaźń?”) i niedowierzania („jak mogliśmy się tak od siebie oddalić? Kiedy to się stało?”). Desperacką potrzebę udawania, że przecież wciąż jesteśmy tymi samymi osobami, i bolesny zawód, gdy okazuje się, że jednak nie. Pchające się do gardła spóźnione wyznania, które mogą wszystko jeszcze uratować, ale nigdy tego nie robią.
POZA SZUFLADAMI
Trzeba zaznaczyć, że w komiksie istotną rolę odgrywa wątek seksualności. Clearly, zadeklarowana biseksualistka, dzieli się z Timem szczegółami swoich zagmatwanych związków. Tim, zadeklarowany heteryk, po kilku kolejnych drinkach przyznaje się do homoseksualnego epizodu z przeszłości. Na dodatek rolę metakomentarza do ich spotkania pełni znaleziona pod krzakiem książka – wspomnienia striptizerki o jej krótkim, intensywnym romansie ze starszym klientem.
Fragmenty prozy przeplatają się ze scenami wędrówki Tima i Clearly po barach, gdzie nad kolejnymi szklankami pękają bariery i zsuwają się maski. Także w tej sferze bohaterowie pozostają zagubieni, nieposkładani, poszukujący i oszukujący.
ZATARTE KONTURY
Parrish fenomenalnie gra w „Kłamstwie” atmosferą. Podczas lektury zalewały mnie kolejne fale emocji, a w mózgu kotłowały się wspomnienia identycznych sytuacji, w których brałem udział. Gdybym miał jednym słowem opisać to doświadczenie, użyłbym określenie „niezręczne”. Niezręczne są postaci, usiłujące ponownie zbliżyć się do siebie. Ich dialogi, płytkie i powierzchowne, kluczące wokół istotnych pytań i ważkich tematów, pozbawione puent, także są niezręczne. Niezręczne są deklaracje i wyznania. Niezręczny jest sam ten wieczór, rozczarowujący, podążający w nieoczekiwanych kierunkach.
Parrish podkreśla zagubienie i nieprzystawalność postaci także warstwą graficzną. Postaciami o zaburzonych proporcjach, szukających swojego miejsca w kadrach, wykonujących nieskoordynowane ruchy. Zanikającymi plamami koloru, niewypełnionymi konturami. Szczegółami, które znikają i pojawiają się znienacka. W tym akwarelowym świecie nie istnieje nic pewnego i niezmiennego.
ZDZIERANIE STRUPA
Reasumując, „Kłamstwo i jak to robimy” to komiks wyjątkowy. Na pewno nie spodoba się każdemu, co więcej – może zostać łatwo uznany za nudny. Postaci zdają się zmierzać donikąd, ich motywacje są niejasne, a nocna rozmowa przynosi kolejne rozczarowania. Wszystkie te zarzuty są zarazem jego największymi atutami. Lektura „Kłamstwa” to specyficzne doświadczenie, przypominające zdzieranie strupa. Z jednej strony czuć ból i ukłucia racjonalizmu, zabraniającego krzywdzenia samego siebie. Z drugiej jednak – to tak cholernie przyjemne. Nie można przestać, póki się nie skończy.
Dziękujemy wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.