„Saga” autorstwa Briana K. Vaughana i Fiony Staples ukazuje się w Polsce dzięki wydawnictwu Mucha Comics ponad trzy lata. Jednak wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć albo tak jak w tym przypadku, zrobić sobie przerwę. Nie myślcie jednak, że historia została zakończona, wręcz przeciwnie. Na wydarzenia, które mają miejsce w omawianym tomie, pewnie nikt z Was nie będzie gotów. Ja nie byłem.
„Saga” powróci… za jakiś czas
Zacznijmy może od wspomnianej przerwy. W tym momencie dziewiąty tom „Sagi” jest ostatni, a seria została zawieszona. Autorzy postanowili zrobić sobie przynajmniej roczną przerwę od pisania tego tytułu, żeby móc wrócić z nowymi siłami i pomysłami. Na końcu tomu Brian K. Vaughan wyjaśnia dokładnie całą sytuację. Niestety, nie słyszałem nic o terminie reaktywowania tytułu, a od wydania ostatniego zeszytu w USA minęło już prawie półtora roku. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ autorzy zostawili nas z twistem fabularnym, po którym długo nie mogłem dojść do siebie.
Jeżeli, drogi Czytelniku, czytasz recenzję dziewiątego tomu serii, to z pewnością wiesz, czym jest „Saga”. Dlatego też nie będę streszczał i spoilerował fabuły, bo mija się to z celem. Zresztą, omawianie jakiegokolwiek fragmentu scenariusza tego tomu mogłoby popsuć przyjemność obcowania z lekturą. „Saga” od samego początku była wyjątkowa. Twórcy stworzyli świat, w którym wszystko jest możliwe. To była i jest opowieść pozbawiona jakiejkolwiek cenzury, niebojąca się poruszyć tematów często uważanych za tabu. Przede wszystkim jednak, to historia dorastającej Hazel ‒ jest budowana na emocjach i sprawia, że bohaterowie są nam bliscy jak żadni do tej pory.
„Saga” z emocjami jakie do tej pory nie miały miejsca w serii
Kiedy przejąłem tytuł po moim redakcyjnym koledze Rafale Pośniku, przyznaję bez bicia, nie czytałem ani jednego tomu serii. Chęci zawsze były, ale „Sagę” zawsze odkładałem na inną porę. Teraz jednak musiałem nadrobić poprzednie osiem tomów i zrobiłem to w niecały tydzień. Było warto. Przez te kilka dni wsiąkłem w ten szalony, a zarazem piękny świat całkowicie. Brian K. Vaughan stworzył niezwykłe charaktery i sprawił, że postaci nie są nam obojętne. Częste i niespodziewane zwroty akcji to również zaleta tego komiksu. Nic jednak nie przygotowało mnie na zakończenie. Autor zostawił nas z sytuacją, która obraca opowieść o 180 stopni. Naprawdę. Szkoda, że na ciąg dalszy (zwłaszcza w Polsce) będziemy musieli sporo poczekać, ale jestem w stanie wybaczyć to twórcom. Po czymś takim potrzebna jest przerwa.
Piękny, a zarazem mroczny świat „Sagi”
„Saga” jest wyjątkowa nie tylko dzięki treści, lecz także za sprawą rysunków Fiony Staples. Świat, w którym żyją Marco i Alana oraz ich dorastająca córka, pełen jest przeciwności losu, bólu i cierpienia. Scenarzysta robi z nimi, co chce, nie szczędząc im trudnych i traumatycznych sytuacji. Kolorowa i radosna paleta barw, jaką stosuje Staples, jest więc pewnego rodzaju paradoksem. Sprawdza się to jednak świetnie. Na początku nie mogłem przywyknąć do tych jaskrawych kolorów i rysunków, które na drugim planie nie są zbyt szczegółowe. Jednak od razu zafascynowała mnie ekspresja, jaką rysowniczka obdarowała postacie. Vaughan i Staples idealnie połączyli i przekazali emocje, które zawarte są zarówno w historii, jak i rysunku. To dlatego bohaterowie opowieści są nam tak bliscy.
„Saga” to komiks wyjątkowy. Cieszę się, że w końcu miałem okazję go poznać. Lepiej późno niż wcale. Teraz jednak będę tęsknił za Hazel, Marco i Alaną. Mam nadzieję, że twórcy wrócą do serii najszybciej, jak się da, pełni zapału, nowych pomysłów i że zaskoczą nas niejednym zwrotem akcji, tak jak zrobili to na końcu tego tomu.
Maciej Skrzypczak
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Fiona Staples
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Mucha Comics
Data wydania: październik 2019
Liczba stron: 152
Format: 168 x 257 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena: 65 zł