Gdy rozstawaliśmy się w kwietniu z bohaterami pierwszego tomu komiksu „Gwiezdny zamek. 1869: Podbój kosmosu”, uciekali oni właśnie przed wrogami za pomocą zbudowanego dla potrzeb podróży w eterze statku powietrznego. W tym samym momencie, w którym zakończyła się pierwsza część, rozpoczyna się druga. I powiem wam, że jeśli jedynka wam się spodobała, dwójkę tym bardziej warto przeczytać. Ale po kolei.
Przypomnijmy pokrótce historię. W poszukiwaniu swojej żony, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach, profesor Archibald i jego syn Serafin lądują w Bawarii u tamtejszego króla. Twierdził on, że znalazł dzienniki Claire Dulac, zaginionej małżonki. Kobieta rozpłynęła się w powietrzu, gdy wzniosła się w specjalnym balonie na wysokość jedenastu kilometrów. Wszystko po to, aby odkryć eter, tajemniczą substancję, której istnienia nikt wcześniej nie potwierdził, a która miała służyć jako paliwo.
Następnie doszło do wielu wydarzeń, w których pierwsze skrzypce grały intrygi polityczne oraz chęć zagarnięcia przez Otto von Bismarcka i jego ludzi wynalazku, który może mieć olbrzymie znaczenie wojskowe. W efekcie Archibald, Serafin i ich przyjaciele startują Eternefem (statkiem, który ma specjalny napęd eteryczny) w przestworza.
Powiem wprost, jeżeli nie jesteście w stanie zawiesić swojej wiedzy na kołku i popuścić wodzy fantazji, to nie jest komiks dla was. Z drugiej jednak strony, nie czytalibyście drugiego tomu bez znajomości pierwszego. Nawet pomimo tego, że dostajemy streszczenie wydarzeń z „jedynki”. Jeżeli więc spodobała wam się część poprzednia, tą będziecie zachwyceni. Nie chcąc za bardzo zdradzać szczegółów, powiem tylko tyle, że podczas swojej ucieczki ekipa miłośników przygód i poszukiwaczy eteru dotrze na Księżyc, gdzie dokona pewnego ważnego odkrycia po niewidocznej stronie ziemskiego satelity.
Dla mnie, tak jak zresztą pisałem przy okazji recenzji pierwszego tomu, komiks francuskiego rysownika i scenarzysty Alexa Alice’a to spełnienie marzeń kilkunastoletniego chłopaka, który – zafascynowany powieściami Juliusza Verne’a ‒ na nowo przeżywa przygody wraz z bohaterami opowieści fantastyczno-naukowej. Nie mogłem się oderwać od stronic tego tomiku do ostatniej strony, gdzie również zostałem uraczony pewnego rodzaju zachętą. Komiks nie wyjaśnia wszystkich tajemnic, a na ostatniej karcie daje nam nowe zagadki. Co sprawia, że na kolejną część będę czekał z niecierpliwością i wypiekami na twarzy.
Pozwolę sobie przy okazji ponownie napisać parę słów o stronie technicznej wydania. A tutaj znów jest rewelacyjnie i w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Dostajemy 64-stronicowy album, który wygląda obłędnie. Twarda oprawa, śliczne grafiki. Znakomicie prezentuje się na półce. To również znakomity pomysł na prezent dla młodej dziewczyny lub chłopaka. Zdecydowanie polecam.
Dziękujemy Wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Michał „Emjoot” Jankowski
Tytuł oryginalny: „Le château des étoiles: Le Secret de l’éther”
Wydawca oryginalny: Rue de Sèvres
Rok wydania oryginału: 2014
Liczba stron: 64
Format: 215 x 285 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 9788328127838
Wydanie: I
Cena z okładki: 39,99 zł