Po nieco rozczarowującym pierwszym i całkiem niezłym drugim tomie przygód Deadpoola przyszedł czas na tom trzeci o dość znaczącym podtytule „Deadpool kontra Sabretooth”. Rozpoczęta w poprzedniej części historia znajduje tutaj swoje zakończenie. Wojownik w czerwonym spandeksie zaskakuje po raz kolejny. Czy jest dobrze ‒ czytajcie dalej.
Początek drugiego tomu przyniósł nam wstęp do dość ciekawej opowieści o tym, jak Deadpool poszukuje Sabretootha i dlaczego. Tak jak wówczas napisałem, kiedy już myślałem, że opowieść rozkręci się na dobre, pojawił się cliffhanger w postaci informacji, że… ciąg dalszy nastąpi. Tom trzeci to w trzech czwartych dokończenie tej właśnie historii.
Historia z podtekstem
Zasadnicze pytanie, które stawia sobie każdy czytelnik w takiej sytuacji ‒ dlaczego Deadpool tak bardzo uwziął się na Sabretootha. Nie jest to duży spojler ‒ wiadomo to chociażby z materiałów prasowych. Wojownik w czerwonym spandeksie uważa, że Sabretooth zabił jego rodziców. Opowieść jest jednak tak zakręcona, że nic nie jest takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. I dobrze, bo taki właśnie powinien być Deadpool, mocno powalony i zakręcony.
Otrzymujemy całkiem niezłą scenariuszowo opowieść o tym, jak dwóch wojowników, mocno zaprawionych w bojach i niebojących się śmierci, staje w końcu twarzą w twarz w pojedynku na… no właśnie, na co? Dostajemy tu miks ukrytych tajemnic, czynników uzdrawiających z naprawdę dużą dawką przemocy. I co z tym wszystkim ma wspólnego pojawiający się znienacka Magneto?
Kolorowy świat Deadpool 2099
Drugą częścią komiksu jest kontynuacja opowieści w świecie Deadpool 2099. A tam to już totalna jazda bez trzymanki, którą każdy musi odkryć samemu. Kolorowe lasery, barwy, których nie powstydziłby się trailer zarówno gry „Rage 2”, jak i „Cyberpunk 2077”. W skrócie ‒ dzieje się w kadrach na tyle dużo naraz, że ciężko to ogarnąć przy takiej feerii odcieni. No i ta opowieść również kończy się małym cliffhangerem.
Scenariusz „Deadpool kontra Sabretooth” napisał Gerry Duggan („Hawkeye kontra Deadpool”, „Uncanny Avengers”). Pisarsko autor w końcu się wyrabia, a jego opowieści robią się coraz bardziej składne i ciekawe. Czwarty cykl opowieści o Deadpoolu (wydawany u nas w serii Marvel 2.0 o podtytule „Najlepszy komiks świata”) jest całkiem mroczny, szczególnie kiedy wchodzimy w elementy psychologiczne dziejące się w głowie najemnika. Również i w tym tomie musi on sobie radzić z pojawiającymi się majakami i głosami.
Za rysunki odpowiedzialni są Scott Koblish („Deadpool”) i Matteo Lolli („Tajne wojny Deadpoola”). Oprawa graficzna trzyma poziom (główna opowieść), a eksperymenty z rysunkami zostały przeniesione do części 2099. I to akurat dobrze. Nie jestem człowiekiem, który przyjmuje zmiany w trakcie opowieści, jeżeli nie mają one uzasadnienia fabularnego. Napiszę tyle, że w przypadkach obydwu części (walki z Sabretoothem oraz historii w świecie 2099) rysunki idealnie oddają charakter świata.
Oby tak dalej
Deadpool podąża moim zdaniem we właściwym kierunku. Scenariusz kolejnych tomów jest coraz lepszy, rysunki pasują do budowanej atmosfery. Nie wspomniałem jednak o najważniejszym elemencie komiksów o przygodach wojownika w czerwieni. Humor jest tam wszechobecny, ale jednak jest podawany „przy okazji”. Nie stanowi osi, wokół której budowana jest historia.
Podam przykład. Deadpool goni Sabretootha. Zostaje potrącony i wbija się w maskę samochodu. Rodzina, która w niego wjechała, robi sobie z nim zdjęcie, gdy ten wciąż stanowi integralną część silnika auta. Po czym Deadpool wstaje, flirtuje z córką kierowcy, jemu samemu grozi w delikatnie niezawoalowany sposób, po czym odjeżdża na spotkanie z Sabretoothem. Moją ulubioną sceną jest natomiast ta, w której DP jest przebity mieczem, ST ma poderżnięte gardło, obaj stoją i patrzą, jak przejeżdża autobus szkolny i dzieciaki robią im zdjęcia. Klasyka.
Z trzech tomów, które wyszły w ramach nowej serii Marvel 2.0, ten uznaję za najlepszy do tej pory. Chciałbym, aby kolejne trzymały co najmniej ten poziom (lub wyższy, za to się nie obrażę). Ten tom nie jest jakiś bardzo niesamowity, wiem to, ale ma tyle zabawnych momentów, głębi emocjonalnej i dobrej fabuły, że warto po niego sięgnąć.
Michał „Emjoot” Jankowski
Wydanie: 2019
Seria/cykl: MARVEL NOW 2.0
Scenarzysta: Gerry Duggan
Ilustrator: Scott Koblish, Matteo Lolli
Tłumacz: Paulina Braiter
Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami
Data premiery: 23.05.2019
Wydawca: Egmont
EAN: 9788328141896
Liczba stron: 108
Wymiary: 16.7×25.5cm
Dla kogo: nastolatek i dorosły